Przez dwa ostatnie sezony Michał Helik był bożyszczem kibiców Barnsley. Na tle całej Championship również wypadał bardzo solidnie. Często nawet dał od siebie coś ekstra. Minionego lata jednak postanowił zmienić klub. Trafił do Huddersfield, gdzie szybko stał się podstawowym piłkarzem. I choć wszystko brzmi nader pozytywnie, to w rzeczywistości nie jest tak pięknie, jak mogłoby się wydawać…
Polski defensor bowiem wylądował w dość specyficznym miejscu. Co więcej, na początku zdaje się przystosowywać do tych realiów. Niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Jak Michał Helik radzi sobie w Huddersfield?
Spis treści
Transferowe zamieszanie
Kiedy Barnsley spadło z Championship, jasne się stało, że Polak opuści jego szeregi. I nie chodziło tylko o stanowisko Czesława Michniewicza, który zdecydował się nie powoływać na mundial zawodników z League One. Helik jest po prostu za dobry, aby kisić w trzeciej lidze angielskiej. Pokazały to ostatnie dwa sezony. Na koniec pierwszego z nich ekipa „The Tykes” m.in. dzięki niemu znalazła się w półfinale baraży o Premier League, a sam został wybrany do najlepszej jedenastki ligi. W drugim roku gry na roku na Wyspach także wyglądał nieźle, co zobrazowały liczby i indywidualne osiągnięcia.
- 38 rozegranych meczów (37 z nich w pełnym wymiarze)
- 7,5 wygranych pojedynków na mecz
- 5,5 wybić na mecz
- 2,5 przechwytów na mecz (najwięcej w lidze)
- 6 nagród piłkarza meczu według portalu WhoScored.com
- 7,12 – średnia ocena według portalu WhoScored.com (skala 1-10)
Wyglądałoby to pewnie jeszcze lepiej, gdyby pod koniec marca nie odniósł kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Trzeba też wspomnieć, że bez Helika w składzie gra defensywna Barnsley totalnie się posypała. Drużyna z hrabstwa South Yorkshire nie wygrała żadnego z pozostałych ośmiu spotkań. Mało tego, przegrała sześć z nich, straciła 19 bramek i zajęła ostatnie miejsce w tabeli. Ich spadek do niższej ligi ostatecznie nie dziwił nikogo. Dlatego dalsza gra w takim zespole stanowiłaby spory krok wstecz.
Sprawa odejścia była jednak dość skomplikowana. O Helika nikt nie zabiegał, jak o świątecznego karpia w supermarkecie. Kolejka po podpis 27-latka była dość krótka, a na jej czele stanął Lech Poznań. Ale – jak wszyscy wiemy – od samego początku to nie miało prawa wypalić. Owszem, „Kolejorz” dogadał się z Barnsley, lecz… nie z samym zawodnikiem. Helik chciał zostać za granicą, najlepiej w Anglii. Losy jego transferu wahały się do ostatnich godzin brytyjskiego „deadline day”, aż wreszcie zasilił szeregi Huddersfield.
Wszyscy przywitali go z otwartymi ramionami
– Rozmawialiśmy z nim już kilka tygodni temu. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego transferu. Helik ma doświadczenie zarówno w Championship, jak i na poziomie międzynarodowym. Jest też w bardzo dobrym wieku, aby jeszcze kontynuować swój rozwój i wnieść odpowiednią jakość do naszego zespołu. Myślę, że jego transfer da bardzo dużo naszej defensywie – stwierdził ówczesny trener Huddersfield, Danny Schofield.
– Michał idealnie wpisuje się w profil piłkarzy, których chcemy sprowadzać. Jego doświadczenie zarówno w Championship, jak i na arenie międzynarodowej, pozwoli mu mieć wpływ na grę zespołu od pierwszego dnia w klubie. Zwiększa naszą rywalizację i elastyczność w formacji defensywnej. To zawodnik, którego znamy od dawna. Doskonale wpasuje się w nasz styl gry. Jego cechy fizyczne mówią same za siebie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dołączył do klubu – dodawał dyrektor sportowy „The Terriers”, Leigh Bromby.
Transfer chwaliła też angielska prasa: – Helik to zawodnik, który spełnia współczesne wymagania stawiane przed środkowym obrońcą. Jest bardzo dobry w wyprowadzeniu piłki i umie posłać otwierające podanie. Sprowadzanie go do Huddersfield wydaje się być świetnym biznesem dla klubu – pisał chwilę po transferze portal Football League World.
A jakby tego było mało, zadowolony był także sam zawodnik: – Jestem zachwycony przybyciem tutaj. Huddersfield to dobry klub dla mnie. To kolejny krok w mojej karierze. Nie mogę się doczekać pierwszego meczu, aby pokazać się kibicom i zobaczyć atmosferę na stadionie. Będę ciężko pracował, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że razem będziemy święcić sukcesy.
Brzmi jak prolog kapitalnej przygody w jeszcze lepszym miejscu, prawda? Cóż…
W Huddersfield panuje spory bałagan
Na pierwszy rzut oka ktoś mógłby pomyśleć, że Michał Helik przeniósł się do o niebo lepszego klubu. No i rzeczywiście, „Teriery” walczyły do samego końca ubiegłego sezonu o awans do Premier League. Doszły nawet do finału play-offów, o których rozstrzygnięciu zadecydowała jedna bramka, w dodatku samobójcza.
Jednak miniona kampania zakłamywała szarą rzeczywistość.
Dotarcie do ostatniej fazy baraży okazało się wynikiem grubo ponad stan. Ponadto od tamtego momentu minęło już nieco ponad cztery miesiące, a w międzyczasie trochę się pozmieniało. Co dokładnie? Ano Huddersfield zdążyło m.in. stracić dwóch kluczowych piłkarzy i dwukrotnie zmienić szkoleniowca. Na początku lipca z zespołem po prawie dwóch latach pożegnał się Carlos Corberan. Na jego miejsce wskoczył wspomniany wcześniej Danny Schofield, ale nie zabawił on na stanowisku pierwszego trenera zbyt długo. Został wyrzucony w połowie września. Stery po nim przejął anonimowy Mark Fotheringham, który rozpoczął swoją przygodę na John Simth’s Stadium od ligowej porażki 1:3 z Reading.
I jak zapewne wszyscy się domyślili, pozycja „The Terriers” w tabeli także nie wygląda zbyt dobrze. Nowa drużyna Polaka okupuje 23. lokatę. Gorzej wypada tylko Coventry City, które i tak ma na swoim koncie dwa mecze mniej. Do tego nie zapowiada się, aby obecna sytuacja Huddersfield uległa znacznej poprawie. Właściciele klubu bowiem latem poskąpili na transfery. Największym wzmocnieniem był właśnie wychowanek Ruchu Chorzów. Reszta ruchów na rynku również może okazać się trafna, tylko raczej w perspektywie długofalowej. Trudno sobie wyobrazić, aby z takim składem drużyna powtórzyła wynik sprzed roku. Raczej powinna walczyć o miejsce w dolnej części środka tabeli. Choć z obecną formą i o to może być trudno…
Helik dopasowuje się do chaotycznych realiów
Polak nie zaczął kolejnego rozdziału swojej kariery najlepiej. W debiucie przeciwko Wigan nie potrafił przeciąć podania, które ostatecznie okazało się asystą przy decydującym golu rywali. Na przestrzeni całego meczu także wypadł mocno przeciętnie. Zresztą tak samo jak cała ekipa „Terierów”.
Mimo tego niepowodzenia tydzień później spisał się dużo lepiej. Ba, był jedną z najjaśniejszych postaci starcia z Cardiff City. Wygrany przez niego pojedynek zapoczątkował nawet akcję bramkową, jedyną w tym spotkaniu. Poza tym był dużo pewniejszy w odbiorze piłki, jego wybycia kilkukrotnie uratowały zespół od straty bramki. Dzięki temu portal WhoScored.com wybrał go zawodnikiem meczu, a później umieścił w jedenastce kolejki.
📋 The #SkyBetLeagueChampionship Team of the Week!
📈 Based on @WhoScored ratings.#EFL | @CazooUK pic.twitter.com/o9jSwV5mG2
— Sky Bet Championship (@SkyBetChamp) September 20, 2022
Pewnie wielu kibiców Huddersfield wtedy pomyślało, że Helik od razu wniesie do defensywy ich ukochanego zespołu multum jakości i ciągłości. Aż tu nagle przyszedł następny mecz, który boleśnie sprowadził wszystkich na ziemię. Polak przeciwko Reading zaliczył bowiem koszmarnie nierówny występ. Faktycznie, często angażował się w rozegranie piłki, odnotował kilka ważnych interwencji i był bardzo blisko strzelenia bramki.
Niemniej w decydujących momentach kompletnie dał ciała. Częściowo zawinił już przy pierwszym straconym golu, kiedy to źle obliczył tor lotu piłki. Podczas drugiej z bramkowych akcji za to zaliczył nieudane wybicie, które skończyło się samobójem golkipera Huddersfield. Trzeciego gola również powinniśmy przynajmniej połowicznie zapisać na jego konto, bo wówczas kompletnie nie zrozumiał się z klubowym kolegą.
Trudno więc jednogłośnie pochwalić zawodnika za wszystkie z dotychczasowych spotkań. Na słowa uznania zasługują natomiast jego statystyki, które mogą napawać optymizmem.
- 270 rozegranych minut
- 23 wygrane pojedynki
- 6 udanych wślizgów
- 16 udanych interwencji
- 10 udanych przechwytów
- zaledwie jeden faul
- 7,10 – średnia ocena według WhoScored.com
I niby wiadomo, że to dopiero początek zmagań Helika w nowej drużynie. Dołączył do niej w dość newralgicznym momencie, więc trudno mu ot tak ustabilizować formę. No ale z drugiej strony musi to zrobić, o ile chce choć trochę poprawić sytuację swojego zespołu. A już na pewno jeśli dalej pragnie liczyć się w walce o bilet na zbliżający się mundial. Czasu bowiem zostało niewiele, a w takiej dyspozycji może polecieć zimą do Kataru co najwyżej w roli kibica.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTANTACH POLSKI:
- Agent Łukasza Poręby: Wybieraliśmy między Granadą a RC Lens
- Definitywnie przeskoczyło. Oto drugi najważniejszy piłkarz reprezentacji
- Jakub Kiwior. Jedyny właściwy kierunek dla reprezentacyjnej obrony
- Karol Świderski – idealny partner Lewandowskiego w ataku? Jak wygląda ich współpraca?
Fot. Newspix