Adama Buksy zabraknie na najbliższym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Napastnik dopiero wyleczył kontuzję i najbliższe dni ma zamiar poświęcić na zbudowanie sobie mocniejszej pozycji w ekipie RC Lens. O swoich odczuciach po transferze do francuskiego klubu Buksa opowiedział na antenie Kanału Sportowego w programie „Polacy pod lupą”.
Spisaliśmy najciekawsze wątki rozmowy.
Jak z twoim francuskim, już łapiesz?
Łapię, łapię. Zdecydowanie najtrudniejszy język ze wszystkich, których się do tej pory uczyłem, ale jak się pozbiera do kupy te wszystkie języki, którymi już władam dosyć dobrze, to i dosyć sprawnie można się też francuskiego nauczyć. Jeszcze trochę mi z tym zejdzie, ale dam sobie radę.
Chcesz w kadrze powalczyć o lingwistyczny prym z Grzegorzem Krychowiakiem?
Nie mam nic przeciwko. Nie wiem, jak Grzesiek stoi z arabskim, ale na razie na pewno jest na prowadzeniu.
Dołączyłeś po kontuzji do składu Lens, ostatnio udało ci się zadebiutować w Ligue 1. Nie ma co ukrywać, konkurencja z przodu jest duża. Jakie są twoje pierwsze spostrzeżenia na ligę z perspektywy boiska?
Ostatnio przez dwa i pół miesiąca śledziłem Ligue 1 i nasze treningi jako widz, dopiero od dwóch tygodni ćwiczę z pełnym obciążeniem razem z drużyną. Dostałem dwadzieścia minut w spotkaniu ligowym, z czego się bardzo cieszę. Na pewno różnica w poziomie między MLS a ligą francuską jest bardzo duża. Mówię przede wszystkim o szybkości podejmowania decyzji na boisku. Tempo poruszania się to jedno, ale piłka w Ligue 1 chodzi zdecydowanie szybciej. Przeskok jest zatem duży. A jeśli chodzi ściśle o nasz zespół, no to przyjemnie się go ogląda. Patrząc przez pryzmat ostatnich paru spotkań… choćby z Monaco, topowym zespołem, wygraliśmy zdecydowanie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Nasza pozycja w tabeli jest w pełni zasłużona, a mamy jeszcze chrapkę na więcej.
Jak patrzeć na koncepcję trenera Francka Haise? Lois Openda, ten belgijski kot, to twój konkurent do gry w wyjściowej jedenastce Lens, czy może w najbliższym czasie będzie okazja zobaczyć was jednocześnie na boisku?
Jeśli spojrzycie na ostatnie spotkania, to głównie graliśmy w ustawieniu z dwiema dziesiątkami i jedną dziewiątką. Jednak ten trójkąt ofensywny podlega częstym rotacjom w zależności od przeciwnika czy też fazy meczu. Zdarza nam się grać dwójką, a nawet trójką napastników. Jest to bardzo płynne. Ja tutaj nie powiedziałbym, że rywalizuję z tym czy innym napastnikiem. Tworzymy ofensywny tercet, a jak go trener będzie wykorzystywał, to jego decyzja. Na pewno Lois Openda i Florian Sotoca weszli w sezon z przytupem, a teraz pora na mnie, żeby jeszcze kilka tych bramek dołożyć.
Seko Fofana podpisujący nowy kontrakt na stadionie, na oczach publiczności. Widziałeś wcześniej takie sceny?
Powiem szczerze, że takich scen, jak podpisanie umowy przy zgaszonych jupiterach i 40 tysiącach kibiców, to jeszcze nie widziałem. I pewnie już nie zobaczę.
To zawodnik, który wyrasta ponad resztę zespołu na każdym treningu?
Tak, to widać. Choć większość zawodników Lens – ofensywnych, ze środka pola, a nawet stoperów – ma niesamowity luz z piłką przy nodze. Natomiast Fofana genialnie kontroluje futbolówkę. Czasami rozmawiamy o tym z Przemkiem Frankowskim i Łukaszem Porębą. Fofana nawet jak traci piłkę, to dalej ją ma. Są takie momenty, gdy wydaje się, że jest osaczony przez dwóch-trzech rywali i nie ma siły, żeby się z tego wykaraskał. A on i tak daje radę z tego wyjść. Krótko jestem w Ligue 1, ale jak na razie Seko jest najlepszym zawodnikiem, jakiego miałem możliwość zaobserwować z bliska. Przyjemność grać z takim piłkarzem. Jest bardzo doceniany w Lens, wokół niego jest budowana cała nasza gra. Myślę, że nie odszedł, bo widzi, jakie tu są aspiracje. Chce być częścią czegoś większego.
Jaki pomysł ma na ciebie trener Lens? W poprzednim klubie byłeś typowym królem pola karnego, teraz twoje zadania w jakiś sposób się zmienią?
Ogólnie piłka nożna jest prostym sportem. Jako napastnik mam strzelać bramki i asystować. Po prostu – dawać liczby. Pytanie: jak to osiągnąć? Na pewno mój sposób gry może się lekko zmienić, skoro gramy w innym ustawieniu. Trochę treningów muszę jeszcze odbyć z drużyną, żeby złapać odpowiednie automatyzmy i zdobyć zaufanie partnerów. Nie przeszedłem okresu przygotowawczego i wejście w sezon nie jest dla mnie wymarzone, ale trzeba być cierpliwym. Odbyłem wiele rozmów z trenerem odnośnie planu gry, lecz jak dotąd przede wszystkim na sucho ze względu na moje problemy zdrowotne. Potrzebuję praktyki meczowej.
Ile czasu potrzebujesz na powrót do topowej formy?
Niedużo. Po zgrupowaniu kadry powinienem już być w stu procentach gotowy.
Jak wyglądają twoje ustalenia z Czesławem Michniewiczem? Co jest twoim priorytetem w najbliższym czasie – kadra czy klub?
Teraz priorytetem jest dobry trening, walka o wyjściowy skład w Lens. To jest kluczowe, na tym się skupiam i na to poświęcę przerwę reprezentacyjną. Wiadomo, że priorytetem są w tym sezonie mistrzostwa świata i na ten okres chcę być już w szczycie formy. A czy się w kadrze znajdę, czy nie, tego oczywiście jeszcze nie wiem.
Szukasz polskich śladów w Lens, chodzisz śladami Joachima Marxa i reszty legendarnych polskich zawodników?
Jeszcze nie, przyjdzie też na to czas. Na razie większość czasu zajmują mi treningi, a także przygotowania do nich. Intensywność jednostek treningowych jest dużo wyższa, więc muszę sporo czasu poświęcić, by do każdej jednostki przystąpić w stu procentach przygotowanym. Niczym innym się nie zajmuję.
No i chyba masz całkiem blisko, żeby spotykać się z bratem, wypożyczonym teraz do Oud-Heverlee Leuven.
Z Olkiem przez ostatnie dwa tygodnie widywałem się częściej, niż przez cztery poprzednie lata. To kolejny plus transferu do Lens. Możemy się częściej widywać, a nie tylko słyszeć swoje głosy przez PlayStation.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Michniewicz komentuje powołania: – Wysłaliśmy zaproszenia do 41. graczy
- Powołania na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski
- Grał tak, że pytali: „Na czym on jedzie?!”. Tak Łęgowski dorósł do kadry
fot. FotoPyk