Reklama

PRASA. Papszun: Wygram z Legią 2:0

Kacper Bagrowski

Autor:Kacper Bagrowski

10 września 2022, 09:18 • 6 min czytania 47 komentarzy

Mamy sobotni poranek, 10 września. Czas więc zaparzyć sobie smaczną kawusię i sprawdzić, o czym pisze dzisiejsza prasa.

PRASA. Papszun: Wygram z Legią 2:0

FAKT

Takuto OshimaCracovii opowiada o tym, co zaskoczyło go w polskiej piłce.

– Bardzo dobrze czuję się w Krakowie. Od razu po przyjeździe tutaj poszedłem zobaczyć też miasto. Natychmiast polubiłem niesamowitą atmosferę, jaka tu panuje. Jestem zadowolony po pierwszych tygodniach w nowym miejscu – opowiada w rozmowie z Faktem Oshima.

Swój transfer ze słowackiego Zemplina Michalovce konsultował z innym japońskim zawodnikiem występującym w naszej lidze, Kokim Hinokio (21 l.) z Zagłębia Lubin. – Na początku byłem delikatnie skonfudowany, bo polska liga trochę bardziej różni się od słowackiej, niż myślałem. Ale teraz przyzwyczaiłem się już do tempa, które panuje w meczach Cracovii – wyjaśnia zawodnik. – Różnicę odczułem już na treningach, bo koledzy z zespołu zawsze grają z pełnym zaangażowaniem i nie boją się agresywnych interwencji. Cały czas się do tego dostosowuję.

Reklama

Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa opowiada o swojej sympatii do Legii oraz samej Warszawy. Jednocześnie zapewnia, że Raków pokona Legię w najbliższym meczu.

Wspomnienie związane z Legią, które najbardziej uwiera, to chyba zima 2021 r. i niedoszły transfer do tego klubu?

– Nie roztrząsam tego. Widocznie tak miało być. Spełniam się w Rakowie. W zeszłym sezonie osiągnęliśmy lepsze wyniki niż Legia. To ważne, że uczestniczę w projekcie, który cały czas się rozwija. Jestem z tego powodu szczęśliwy.

Kiedy pokonuje pan Legię, to jest satysfakcja czy też maleńkie wyrzuty sumienia?

– Duża satysfakcja. Z kim bym nie grał, chcę wygrywać. Oczywiście, te mecze wywołują dodatkowe emocje, bo jestem warszawiakiem, kibicowałem tej drużynie w dzieciństwie. Poza tym Legia to firma i każdy mobilizuje się na nią podwójnie.

A propos adrenaliny, ciężko było poskładać zespół po porażce w ostatniej minucie dogrywki ze Slavią?

Reklama

– Najpierw musiałem poskładać siebie. Dobrze, że zostaliśmy w Pradze do rana, a stamtąd polecieliśmy do Wrocławia. Był czas, żeby pogadać, wyrzucić z siebie zawód i frustrację. Udało się, szybko stanęliśmy na nogi i idziemy dalej.

W niedzielę tradycyjnie wygra Raków?

– Tak.

A ile?

– 2:0. Żeby było spokojnie i bez zbędnych nerwów.

SPORT

Dziennikarze zapowiadają mecz derbowy pomiędzy Górnikiem Zabrze i Piastem Gliwice. Kapitan zespołu z Zabrza, Erik Janza, zapowiada zwycięstwo.

Ma pan ślad na plecach po tym, jak w poniedziałkowym meczu z Wisłą Płock przebiegł po nich Rafał Wolski?

– Nie, na szczęście nie mam. Nadepnął mnie, ale niezbyt mocno. Czegoś takiego się nie robi. Widać było, że zrobił to celowo, był podenerwowany.

Przeprosił pana?

– Nie, z jego strony nie było reakcji.

Dziś czeka was derbowe starcie z Piastem. Jak ono może wyglądać?

– Na pewno będzie to twardy mecz. To mój 4. sezon w Górniku, 7 razy grałem przeciwko tej drużynie, ale jeszcze nie zanotowałem zwycięstwa. Czeka nas zacięta walka i mam nadzieję, że w końcu wygramy.

W latach 2019-21 przegrywaliście z gliwiczanami u siebie. W tym sezonie nie macie dobrego bilansu na swoim stadionie. Z czego to wynika?

– Wszyscy wiemy, jaka jest u nas sytuacja. Było sporo zmian, ale już najwyższa pora się zorganizować i ze stuprocentową koncentracją podejść do derbów. Gramy u siebie, mam nadzieję, że przy pełnych trybunach, które poniosą nas do zwycięstwa.

Jaki element zdecyduje o sukcesie w wieczornym starciu?

– Myślę, że organizacja gry. Z naszej strony nie może być jakichś przesadnych emocji czy presji, że szybko musimy strzelić gola, ale od początku trzeba grać swoje. To znaczy twardo z tyłu i trzymać się planu, który nakreśli nam sztab. Na ostatni mecz z Wisłą dokładnie wiedzieliśmy jak grać, jak atakować, lecz nie poszło tak jak chcieliśmy, bo zdobyliśmy tylko punkt. Graliśmy jednak inaczej niż zakładaliśmy na odprawie, a to nie okazało się zbyt dobre. Realizowanie założeń zwykle przynosi efekty, a w naszym przypadku tym efektem będzie wygrana.

SUPER EXPRESS

W dzisiejszym wydaniu dziennika znajdziemy wywiad z Ireneuszem Jeleniem. który jest grającym trenerem Piasta Cieszyn. W tym klubie gra także,,, jego syn.

„Super Express”: – Łukasz Piszczek w Goczałkowicach, a Ireneusz Jeleń w Cieszynie. Reprezentantów ciągnie w rodzinne strony?

Ireneusz Jeleń: – Zawsze obiecywałem sobie i kibicom, że kiedyś wrócę na stare śmieci i spróbuję coś dla piłkarskiego Cieszyna zrobić. Kiedy w 2016 r. – ze względu na długi – upadał ówczesny Piast, postanowiliśmy ze znajomymi powołać nowe stowarzyszenie, by piłka wciąż była w mieście obecna. Od tamtej pory seniorzy od B-klasy awansowali do okręgówki. Ale nie to jest najważniejsze: mamy w klubie 240 dzieciaków. Szukamy wśród nich perełek mogących pójść w moje ślady.

– Lepiej się pan czuje w garniturze czy w koszulce meczowej?

– W garniturze? Trzeba być chyba prezesem Orlenu, żeby go nosić (śmiech). Moja mama i mój świętej pamięci tato zawsze powtarzali, by się nigdy nie zmieniać. Czy się ma pieniądze, czy nie – trzeba być wiernym swemu wychowaniu i charakterowi. Wiadomo, zmienił się styl życia, ale wciąż jestem tym chłopakiem, który wiele lat temu na cieszyńskich podwórkach kopał piłkę dla przyjemności.

– Jest rywalizacja między tatą a synem? O bramki na przykład?

– Nie. Owszem, zostałem królem strzelców – 31 goli zdobyłem w okręgówce – ale nie było tak, że polowałem na ten tytuł. O, karne na przykład dawałem Kubie strzelać!

Adam Nawałka zapowiada, że Grzegorz Krychowiak będzie gotowy na mundial mimo tego, że sezon ligowy kończy 15 października.

„Super Express”: – Czy tak długa przerwa nie wpłynie na formę piłkarza?

Adam Nawałka: – Nie wiem, czy faktycznie tak będzie, że dla niego sezon w klubie zakończy się już 15 października, ale załóżmy, że ma pan rację. Gdyby to dotyczyło młodego piłkarza, wówczas bym się obawiał. Ale doświadczony piłkarz jak Krychowiak poradzi sobie z tym, bo potrafi się skoncentrować na ważnych rzeczach. Na pewno dostanie od selekcjonera rozpiskę dodatkowych treningów, co robi się w takich sytuacjach.

– Piątek i Walukiewicz znaleźli klub w ostatnim dniu okienka, a Puchaczowi to się nie udało. Jeśli nie będzie grał w Unionie, to powinien jechać na mundial?

– To jest temat do analizy dla trenera i zasad, jakimi się kieruje przy powołaniach. Jeśli są inni na tę pozycję grający regularnie w swoich klubach, to sądzę, że selekcjoner nie będzie miał problemów z podjęciem decyzji. Obecna szeroka kadra jest na dobrym poziomie i oprócz Puchacza wszyscy grają w swoich klubach. Za moich czasów były z tym problemy

– W pierwszych meczach ligowych wyróżnił się Rafał Wolski, ale wyszło na jaw, że jeździł pod wpływem alkoholu, nomen omen po Krakowie, gdzie pan mieszka. Zasługuje na druga szansę?

– Jego zachowanie było niezwykle naganne i nie wyobrażam sobie, żeby mogło się kiedykolwiek powtórzyć. Zawodnik otrzymał karę wyrokiem sądowym, również w klubie. Zostało nagłośnione to w mediach, co było dotkliwą karą, a piłkarz wykazał skruchę. Dałbym mu szansę w kadrze, ale pod warunkiem, że zasłuży na to swoim zachowaniem, a przede wszystkim poziomem gry. 

fot, Newspix

Rodem z Wągrowca, choć nigdy nie pokochał piłki ręcznej. Woli tą kopaną, w wydaniu polskim i chorwackim. Student dziennikarstwa, który lubuje się w felietonach i reportażach. Miłośnik absurdu i Roberta Makłowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

47 komentarzy

Loading...