Reklama

Nie podkładać głowy pod gilotynę

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

08 września 2022, 11:31 • 3 min czytania 31 komentarzy

Lech Poznań najpewniej i najprawdopodobniej przegra z Villarrealem na starcie fazy grupowej Ligi Konferencji. Nie jest tak, że nie ma szans, że wynik znany jest jeszcze przed pierwszy gwizdkiem, że wszystko ukartowała jakaś tajemnicza piłkarska siła wyższa, bo sensem tego sportu są maluczcy podbijający oczy potężnym, ale też łudzić się, że Kolejorz zatopi Żółtą Łódź Podwodną? Brzmi ciut irracjonalnie. 

Nie podkładać głowy pod gilotynę

– Można powiedzieć, że takie spotkanie to dla nas wszystkich nagroda za zdobycie mistrzostwa Polski – mówił Mikael Ishak, który zaraz dodał, że pałętając się po europejskich salonach, „równocześnie musisz pamiętać o swojej lidze i pozycji w tabeli”, co chyba najlepiej oddaje ducha podejścia mistrza Polski do tego sezonu w Lidze Konferencji.

Villarreal-Lech Poznań. Nie dostać po pochylonej głowie

Czy należy dygać i kłaniać się przed Villarrealem? Może nie dygać i nie kłaniać, nie czapkować i nie przybierać czołobitnej postawy, ale niewątpliwie półfinaliście minionej edycji Ligi Mistrzów należy się szacunek. Dość powiedzieć, że to jedyny zespół z pierwszej piątki najlepszych europejskich lig, który nie stracił jeszcze w tym sezonie gola na rodzimych boiskach, a przecież próbowało choćby napakowane kasą i talentem Atletico Madryt. No i niby w eliminacjach do Ligi Konferencji dwukrotnie ukąsił ich Hajduk Split, ale w dwumeczu dostał 2:6, więc chyba nie była to rozmowa na równych warunkach.

Kadra Villarrealu naprawdę robi wrażenie. Arnaut Danjuma, Pau Torres, Gerard Moreno, Yeremy Pino, Juan Foyth, Giovani Lo Celso, Samuel Chukwueze, Manu Trigueros, Dani Parejo, Francis Coquelin, Etienne Capoue, Raul Albiol… Nie są to może super-gwiazdy światowego futbolu, ale na pewno zawodnicy z wysokiej półki, absolutnie nieosiągalnej dla polskiego futbolowego światka. W starciu z Lechem pewnie wielu z nich nie wystąpi, mistrza Polski spróbuje zlać drugi garnitur hiszpańskiej drużyny, co nie znaczy, że Unai Emery zlekceważy Johna van den Broma i jego ekipę. 

Reklama

Wprost przeciwnie.

Emery, który ma na koncie cztery triumfy w Lidze Europy (trzy z Sevillą, jeden z Villarrealem) i awans do finału tych rozgrywek z Arsenalem (przegrał z Chelsea), ma obsesję nie tylko na punkcie wygrywania w europejskich pucharach, ale też wysławia i kultywuje wielopoziomowe analizy przed każdym starciem swojej ekipy.

Grzegorz Krychowiak opowiadał kiedyś, że kiedy swojego czasu Emery perorował o kimś podczas analizy piłkarzy rywala, nagle złapał się za głowę i zapytał:

– On jest Chorwatem, Serbem czy Bośniakiem? Cholera!

Wyszedł z gabinetu, wrócił za chwilę.

– Jednak Serbem!

Reklama

Po jego wypowiedziach przed meczem z Lechem widać jedno – żadnego zdziwienia, że tym razem też jest przygotowany.

Mistrzowi Polski nie będzie łatwo o sensację. Jeśli mielibyśmy przewidywać, raczej zobaczymy coś zbliżonego do meczów z Benfiką (2:4, 0:4) z 2020 roku niż do epickich bojów z Juventusem czy Manchesterem City z 2010 roku. Ale może jesteśmy ludźmi małej wiary, może czekają nas piękne pucharowe dni i tygodni, może nawet miesiące? W końcu Lech nie przegrał ostatnich pięciu meczów, w których strzelił dziewięć goli i stracił tylko jedną bramkę. W końcu Lech przepędził demony kryzysu, oczyścił atmosferę wokół klubu. Nie ma już takiej napinki, takiej nerwowości, takiego ciśnienia. Sam awans do fazy grupowej Ligi Konferencji – wylosowanie tego Villarrealu – zmienił poznański mikroklimat.

Nie jest źle.

Inna sprawa, że Lecha czeka seria jakichś dwudziestu meczów w najbliższych osiemdziesięciu dniach. Tu jeszcze wszystko może się na nowo zepsuć, na nowo odrodzić i jeszcze raz zepsuć. Najprawdopodobniej przegrany mecz z Villarrealem nie będzie świadczyć o niczym konkretnym, jeśli Lech podejdzie do niego z godną własnej powagi energią i nie wyjdzie na murawę z bojaźliwie pochyloną głową.

Czytaj więcej Lechu Poznań:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

31 komentarzy

Loading...