Trenerzy często powtarzają zawodnikom, że spotkanie w weekend powinno być dla nich jak święto, do którego przygotowuje się cały tydzień. Jednak zarówno w Bielsku-Białej, jak i Chorzowie działo się więcej w poprzednich dniach, niż w samym niedzielnym meczu. Finalnie Ruch pokonał 1:0 Podbeskidzie, które zanotowało czwartą porażkę z rzędu. Niebiescy powrócili natomiast na fotel lidera 1. ligi.
Pod Klimczokiem nastąpiła zmiana, na którą zanosiło się od dłuższego czasu. Po porażkach 0:5 ze Stalą Rzeszów i 1:2 z trzecioligową Lechią Zielona Góra w Pucharze Polski, posadę stracił trener Mirosław Smyła. Nastąpiło gorączkowe szukanie następcy. Na rozmowach w Bielsku-Białej pojawił się m.in. Dariusz Banasik, ale były szkoleniowiec Radomiaka nie porozumiał się z Góralami. Drugim z kandydatów pozostaje Dariusz Żuraw. Były trener m.in. Lecha Poznań miał się nawet pojawić na trybunach stadionu podczas spotkania z Ruchem. Do spotkania z przedstawicielami Podbeskidzia jednak nie doszło. Finalnie Górali poprowadził trzeci z Dariuszów – Kołodziej, który dotychczas sprawował rolę asystenta, a wcześniej był piłkarzem drużyny spod Klimczoka.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Ruch Chorzów 0:1
W przedmeczowej rozmowie Kołodziej powiedział, że jego drużyna jest na tyle silna mentalnie, że już podniosła się po dwóch porażkach. Jednak największej nadziei na dobry wynik z Ruchem upatrywał w zmęczeniu rywali, którzy w czwartek wystąpili w Wielkich Derbach Górnego Śląska. To, a nie mecz z Podbeskidziem, było najważniejszym wydarzeniem tygodnia dla Niebieskich. Nie poszło jednak po myśli pierwszoligowca, który przegrał 0:1 z Górnikiem Zabrze po pięknym trafieniu Rafała Janickiego. Trener Jarosław Skrobacz nie ukrywał, że derbowa potyczka wiele kosztowała jego zespół i nie wie jak natężenie zmęczenia odbije się na jego zawodnikach. A trzeba podkreślić, że ostatnich 27 dniach Ruch rozegrał sześć spotkań, co jest dużą intensywnością jak na pierwszoligowe warunki.
Obaj trenerzy zapewnili sobie gładkie wymówki przed spotkaniem, w razie gdyby starcie nie poszło po ich myśli. Wobec tego usprawiedliwieni piłkarze grali na alibi. Pomocnicy zagrywali prostopadłe piłki, ale niecelne bądź pod nogi rywali. Skrzydłowi szarżowali przy liniach bocznych, lecz ich dośrodkowania kończyły się na aucie albo w rękach bramkarzy. Napastnicy oddawali strzały, ale lekkie i niesprawiające problemów golkiperom. Nawet, gdy obrońcy popełniali kardynalne błędy w defensywie, pozostawały bez konsekwencji. Mecz po prostu trwał.
W całej niedzielnej mizerii bardziej się chciało Ruchowi. W końcu miał o co walczyć bowiem mógł powrócić na fotel lidera 1. ligi. Wyraźnie było widać zmęczenie po zawodnikach Niebieskich, które kolejne spotkanie rozegrają już w piątek z Zagłębiem Sosnowiec. Zabraknie w nim Daniela Szczepana. Z Góralami otrzymał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie i czeka go pauza. 27-letni napastnik wyglądał tak jakby mając w świadomości rychłego odpoczynku, zdecydował się zostawić całe zdrowie na boisku. Stwarzał największe zagrożenie pod bramką Matveia Igonena.
Skrajne odczucia
Do czasu, gdy pilnował go Julio Rodríguez nie było ono realne. Pierwsze przejęcie krycia od Hiszpana przez Jeppe Simonsena skończyło się stratą gola. Już w pierwszej połowie Haitańczyk sprawiał wrażenie nieskoncentrowanego. Po jego kiksie niepilnowany na 11 metrze Kacper Michalski miał idealną pozycję do strzału. Nie trafił jednak w piłkę i całe zagrożenie minęło. Szczepan w szesnastce zachował się lepiej od swojego kolegi. Mimo nacisku Simonsena, przyjął w polu karnym piłkę po dośrodkowaniu Mikołaja Kwietniewskiego, przestawił rywala i szczęśliwie po nodze estońskiego bramkarza i słupku zdobył bramkę.
Więcej emocji w Bielsku-Białej nie było. Ruch małym nakładem sił, ale zdołał pokonać Podbeskidzie. Jest to o tyle ważne, że po trzech meczach bez zwycięstwa, Niebiescy zanotowali teraz drugą wygraną z rzędu i powrócili na fotel lidera 1. ligi. W Podbeskidziu nadal panuje okres przejściowy. Czeka się na trenera. Czeka się na wstrząs, bo jak długo można trwać w marazmie, który przyniósł czwartą porażkę z rzędu.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Ruch Chorzów 0:1 (0:0)
Bramka: Szczepan 68′
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Głowacki: – Wiemy, że przez brawurę możemy tracić gole
- Dariusz Banasik nie poprowadzi Podbeskidzia
- Miało iść, ale nie idzie. Gdzie jest wielkie Podbeskidzie?
Fot. Newspix