Reklama

„Lewy” z golem, zwycięska Barcelona. Wszyscy zadowoleni… oprócz Sevilli

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

03 września 2022, 23:16 • 4 min czytania 60 komentarzy

Kolejny tydzień i kolejny raz Robert Lewandowski działa wbrew wszystkim sceptykom jego występów w Hiszpanii. Tym razem dał lekcję gry nowoczesnego napastnika obrońcom Sevilli. Poprowadził Barcelonę do zwycięstwa 3:0, a sam, będąc nieuchwytnym dla rywali, zdobył jedną z bramek. Okazji miał jednak znacznie więcej. 

„Lewy” z golem, zwycięska Barcelona. Wszyscy zadowoleni… oprócz Sevilli

Strzelał tak dużo, bo występował w lidze farmerów. Koledzy z Bayernu Monachium grali wszystko na niego. Po przejściu do LaLiga nie będzie tyle trafiał, ponieważ to zupełnie inna, dużo bardziej techniczna liga. Malkontenci transferu Roberta Lewandowskiego do FC Barcelona mogliby mnożyć powody, dla których kapitan reprezentacji Polski miałby nie zdobywać bramek w Hiszpanii. Napastnik niewiele sobie z tego robi, a w zasadzie robi wiele, ale dobrego dla Dumy Katalonii, pakując dla niej gola za golem.

Sevilla – FC Barcelona: ruchliwy Lewandowski

Tym razem ofiarą LewanDOSkiego, jak nazwano snajpera w Hiszpanii po dwóch dubletach, okazała się Sevilla. Defensywa drużyny z Andaluzji nie radziła sobie z ruchliwością Polaka. To nowość, jaką do swojej gry wprowadził po transferze do Barcy. Występując w Bayernie zwykle dużo czasu spędzał w polu karnym, gdzie otrzymywał precyzyjne podania, które zamieniał na gole. W katalońskim zespole jego rola uległa znaczącej zmianie. Nie wygląda już jak klasyczny wysunięty napastnik, czekający na zagrania kolegów. Sam często schodzi niżej po piłkę, uczestniczy w jej rozgrywaniu, robi miejsce ruchliwym skrzydłowym za jego plecami. Dodatkowo jest równie niebezpieczny w ataku pozycyjnym, co w kontrze.

Zanim Polak dał swój popis, Sevilla zupełnie zdominowała początek spotkania. Po pierwszym kwadransie miała przewagę posiadania piłki 61%-39%. Raz po raz stwarzała sobie okazje bramkowe. Marc-Andre Ter Stegen dwoił się i troił między słupkami. Niemniej jednak dominacja okazała się być krucha bowiem wszystkie szanse poprzedzone były spalonymi, a pierwsze niepowodzenie okazało się początkiem końca ekipy Julena Lopeteguiego. Powietrze zeszło z gospodarzy w 21. minucie i już nie powróciło. Dęło natomiast w żagiel Barcelony.

A zaczęło się od przejęcia piłki na środku boiska przez Gaviego, który okazał się najlepszym piłkarzem tego spotkania. Przechwytem zainicjował błyskawiczną kontrę Dumy Katalonii. Futbolówka przeszła jeszcze przez Sergio Busquetsa i Ousmane’a Demebele aż trafiła do Lewandowskiego. Kapitan naszej kadry umiejętnie przelobował Bono, ale gola nie strzelił. Fernando wybił piłkę z linii. Dobitki Raphinhy już nie zdołał. Dla Sevilli to trafienie było jak pocałunek śmierci. Gra przestała im się układać, w przeciwieństwie do Barcy.

Reklama

Bono i RL

Brylował Lewandowski, który coraz częściej i z większą łatwością znajdował sobie miejsce w przestrzeniach między linią obrony a pomocy Sevilli. Często znikał z radarów defensorów. W końcu wykorzystał to Jules Kounde, zagrywając perfekcyjnie na klatkę piersiową Polaka, który wbiegał w pole karne. Po idealnym przyjęciu od razu uderzył wolejem z powietrza, zdobywając drugą bramkę w meczu. Na kolejne szanse „Lewy” musiał czekać do drugiej połowy bowiem Dembele w kontrataku wolał wejść w drybling z dwoma rywalami niż zagrać w tempo do wybiegającego sprintem na pozycję strzelecką 34-latka.

>>Gol Lewandowskiego. Kapitalna asysta Kounde [WIDEO]<<

Po przerwie dalej układała się współpraca między Lewandowskim a prawym obrońcą. Do 55. minuty był nim Kounde, który przeciwko swojemu poprzedniemu klubowi zanotował dwie asysty. Do świetnego zagrania sprzed przerwy, dołożył podanie głową do Erica Garcii, który zamienił bardzo dobrze rozegrany stały fragment gry na gola dla Barcy. Po zejściu Ronalda Araujo Kounde przeniósł się na środek obrony. W jego miejsce wskoczył Sergio Roberto, który niczym kelner w wykwintnej restauracji obsługiwał polskiego napastnika. Najpierw wykorzystał ruch 34-latka w pole karne, dośrodkowując w punkt spod linii bocznej. Lewandowski uderzeniem wślizgiem starał się skierować piłkę do bramki, ale świetnym refleksem popisał się Bono, broniąc strzał. Chwilę później golkiper ponownie okazał się lepszy od Polaka. Tym razem po podaniu Roberto, Lewandowski stanął oko w oko z Marokańczykiem. Bramkarz zatrzymał próbę lobu w wykonaniu byłego snajpera Bayernu, który chwilę później opuścił boisko.

Mimo początkowych problemów Barcelona pewnie ograła Sevillę 3:0. Dzięki temu awansowała na pozycję wicelidera LaLiga. Klub z Andaluzji zbliża się natomiast do strefy spadkowej. W czterech kolejkach uzbierał zaledwie punkt, tracąc aż osiem goli. Chociaż Julen Lopetegui ma poparcie dyrektora sportowego – Monchiego, to stołek pod nim robi się coraz gorętszy. Dużo przyjemniejszy wieczór od 56-letniego szkoleniowca miał Lewandowski, który Sewillę opuści jako lider klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej.

Sevilla – FC Barcelona 0:3 (0:2)

Bramki: Raphinha 21′, Lewandowski 36′, Garcia 50′

Reklama

WIĘCEJ O LALIGA:

Fot. FotoPyk

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

60 komentarzy

Loading...