Dobrze, że mamy dwie drużyny w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji, ale nie mówmy, że to jakiś wielki sukces polskiej piłki. To nie jest nawet przyzwoitość tego naszego futbolu. Nic wielkiego i ciekawego się jeszcze nie wydarzyło – dopiero wejście do grupy będzie oznaczało cokolwiek (ale wciąż mało). Na teraz: podobna bieda, co zwykle.
Więcej drużyn w grze ma wciąż Izrael, Cypr, Szwecja, Rumunia, Norwegia tyle samo Węgrzy czy Bułgarzy. Cypr to dobry przykład – na pewno trzy zespoły zagrają w fazie grupowej, gdyż AEK, Omonia i Apollon są w fazie play-off Ligi Europy. Do tego APOEL gra w eliminacjach Ligi Konferencji. No i to robi wrażenie, a nie dwie drużyny o krok od jesieni w trzeciej lidze Europy. Bez przesady.
Nie zrobiliśmy skoku do przodu, ot, UEFA dołożyła trzeci szczebel rozgrywkowy, to gramy nieco dłużej. Jakby zrobiła czwarty i piąty – może byśmy wygrali nawet dwumecz na wiosnę. Na razie jest jednak „tylko” trzeci, to jeszcze w sierpniu mamy się czym ekscytować. I fajnie, zawsze to lepiej wygrywać niż przegrywać, ale pamiętajcie – nie wchodzimy na żadne salony, wciąż jesteśmy w przedpokoju. Albo wręcz na wycieraczce.
I mimo wszystko – brakuje pokory. Piłkarzom, bo ci z Lecha prezentują jakieś kuriozalne cieszynki po golach z pasterzami gruzińskimi i pasterzami islandzkimi. Zachowanie Velde – no, zupełnie jakby walnął bramkę na miarę triumfu w Lidze Mistrzów. A nie, to nie była nawet Liga Europy, on przecież kopnął gościowi, co obecnie pewnie jest w pracy. Dajcie spokój. Jednak kibice i eksperci też nie są wiele lepsi, bo już można usłyszeć, że przejście Dudelange jest obowiązkiem i nie powinno być z tym żadnego większego problemu.
A moim zdaniem: będą jaja. Luksemburczycy postawili się Malmoe, to mogą się postawić też Lechowi. Naprawdę trudno dziś robić z Kolejorza herosów futbolu, skoro tak naprawdę to niewiele brakowało, żeby poznaniacy z tymi Islandczykami odpadli. Gdyby im weszło to, co mieli na początku meczu – potem już nie byłoby tak sympatycznie. Zresztą sami widzieliście i musicie się zgodzic, że Lech nie grał za specjalnie w tym dwumeczu. Miał lepsze indywidualności, to wygrał. Ale jak się trafi ktoś lepiej zorganizowany i jednak z większą jakością (bo sama organizacja była u Islandczyków na dobrym poziomie) to przy tej formie będzie problem.
Choć nawet jeśli nie – problem będzie i tak, jeśli Lech nie pozbędzie się węża z kieszeni. Dwa fronty przy takiej kadrze to jest samobójstwo. Powtórzę: to jest droga Legii z tamtego sezonu. Naprawę nie rozumiem, dlaczego nie można się uczyć na błędach, wyciągać wniosków…
A wracając do początku: to jeszcze nie czas na lizanie się po jajach. Nadal możemy się skompromitować, bo brak polskiej drużyny w LK przy całym zatrzęsieniu drużyn z ligi podobno słabszych, byłby taką kompromitacją.
Więc – oby – na delikatne słowa pochwały przyjdzie czas po czwartej rundzie.
WOJCIECH KOWALCZYK