45 bramek w 44 ostatnich meczach ligowych – takim dorobkiem może się pochwalić Aleksandar Mitrović. Serb przeżywa obecnie chyba najlepsze chwile w swojej karierze, ale wciąż musi się mierzyć z całą masą niedowiarków, którzy powątpiewają w jego zdolności do pobicia Premier League. Początek nowego sezonu ma niezły, bo o jego wielkości przekonał się sam Liverpool Juergena Kloppa, ale czy to ma szansę potrwać dalej?
Nieszczęśliwy marzyciel
Aleksandar Mitrović został zawodnikiem Fulham 30 lipca 2018 roku, choć grał tam już od pół roku w ramach wypożyczenia. Tamtego dnia przeniósł się na Craven Cottage z ukochanego Newcastle United, które z marzenia przerodziło się dla niego w koszmar. Jeden z największych talentów serbskiego futbolu ostatnich lat wielokrotnie powtarzał, że dla niego najważniejszym celem nie była wcale gra w barwach największych europejskich klubów, a właśnie w barwach Srok.
– Niektórzy chłopcy kochają Barcelonę. Inni marzą o Manchesterze United. Ja od dzieciństwa uwielbiałem Newcastle United. Śledziłem ich przez całe swoje życie. Miałem ich dwie koszulki, wyróżniałem się na lokalnych boiskach, kto inny mógłby biegać w koszulce Newcastle United? Alan Shearer był dla mnie geniuszem – przyznał Serb w wywiadzie dla „Daily Mail”.
Na transfer do klubu z północnej Anglii zapracował sobie dość szybko, bo już w wieku 21 lat. Niestety pomimo wcześniejszych fantastycznych występów w Partizanie Belgrad i Anderlechcie, Premier League przerosła jego możliwości. A co gorsza już w pierwszym sezonie w nowych barwach na własne oczy widział, jak jego ukochany klub spada z najwyższej klasy rozgrywkowej. On sam trafił do siatki rywali w tamtym sezonie zaledwie dziewięć razy, co było wynikiem zdecydowanie poniżej oczekiwań.
– Podpisaliśmy z nim kontrakt, ale on był młodym zawodnikiem i chcieliśmy, aby był numerem 2. Niestety mieiśmy sporo kontuzji i musieliśmy zrobić go numerem 1. Był jeszcze niedojrzały i nie był na to gotowy – tłumaczył po latach Steve McClaren, ówczesny trener Newcastle. Już wtedy pojawiło się wątpliwości, czy Serb był wart aż 18,5 miliona euro, ale w klubie zapadła decyzja, że kolejny sezon w Championship będzie dla niego idealną szansą na udowodnienie swojej wartości.
Najważniejsze pytania przed nowym sezonem Premier League
Za dobry na Championship
Patrząc na pierwszą przygodę Aleksandara Mitrovicia z Championship i porównując do tego, co udało mu się tam osiągnąć później, można się złapać za głowę. Serb zupełnie nie udźwignął ciśnienia na szybki powrót do Premier League i przegrywał rywalizację ze znakomitym Dwightem Gayle’em, który rozegrał wtedy fantastyczny sezon, zdobywając aż 23 bramki. Z kolei Mitrović zaliczył tylko cztery trafienia w swoim pierwszym sezonie na zapleczu i niestety nieuchronnie zaczął się zbliżać do pożegnania z klubem.
Kolejne pół roku po powrocie do Premier League poszło w zapomnienie, ponieważ Rafael Benitez niemal całkowicie skreślił Serba i pozwolił mu spędzić na boisku tylko 152 minuty. W tamtym sezonie Mitroviciowi usilnie poszukiwano nowego klubu, co udało się dopiero pod koniec stycznia. I tak oto 23-letni wówczas napastnik trafił na Craven Cottage, gdzie napisał później piękną historię.
Fulham grało wtedy na poziomie Championship, z którą Mitrović nie miał najlepszych wspomnień. Zostawił je jednak za sobą i w 17 ligowych spotkaniach zdobył 12 bramek dla swojej nowej drużyny. Serb odzyskał radość z gry, uwypuklił swoje największe atuty i przede wszystkim pomógł The Cottagers w wywalczeniu awansu do Premier League. Właściciele londyńskiego klubu byli zachwyceni i nie wahali się ani chwili rozważając wykupienie go z Newcastle. Dzięki temu Sroki jeszcze na nim zarobiły, bo kwota transferu wyniosła dokładnie 24,7 miliona euro.
W kolejnych latach Mitrović wracał do Championship jeszcze dwukrotnie, bo ani on, ani reszta drużyny nie potrafiła podołać wyzwaniom, jakie stawiała przed nimi Premier League. Za każdym razem jednak Serb robił na zapleczu, co chciał. W sezonie 2019/2020 zdominował ligę, zdobywając aż 26 bramek i znów pomagając w wywalczeniu awansu, ale to nie było jego ostatnie słowo. Najbardziej niezwykłą historią jest ta z poprzedniego sezonu. W rozgrywkach 2020/2021 Mitro zaliczył już swój trzeci spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej i to chyba podrażniło go na tyle, że postanowił pobić wszelkie rekordy.
W sezonie 2021/2022 Aleksandar Mitrović zdobył 43 bramki w 43 ligowych spotkaniach. Jest to wynik, którego nie powstydziliby się nawet najlepsi napastnicy na świecie jak Robert Lewandowski czy Karim Benzema. Dla porównania drugi w klasyfikacji strzelców Dominic Solanke zdobył 29 bramek i taki wynik dałby mu koronę króla strzelców w wielu poprzednich sezonach. Serb przeszedł jednak samego siebie i nie miał sobie równych podobnie jak całe Fulham. Jego średnia bramek (1,00) znacznie przewyższała xG (0,86). Równie dobrym wynikiem mógł się popisać tylko Matt Goden z Coventry City, ale on zaliczył zaledwie 12 trafień.
Człowiek, który odbudowuje Arsenal. Kim jest Edu Gaspar?
Fan Marco Silvy
Podsumowując, Aleksandar Mitrović ma dziś na swoim koncie 125 występów na poziomie Championship, w których zdobył 85 bramek. Widać więc ewidentnie, że ten poziom jest dla niego zbyt niski. Łatwo też zauważyć, że ponad połowa tych trafień padła tylko w minionym sezonie. Co jest główną przyczyną aż takiego przeskoku? Odpowiedź wydaje się być prosta – Marco Silva. Portugalski szkoleniowiec całkowicie odmienił Fulham, przeprowadził rewolucję w drużynie. Nie dotyczy to tylko personaliów, ale przede wszystkim sposobu gry.
Pamiętamy chociażby niezwykle smętne Fulham Claudio Ranierego, które niezwykle męczyło wszystkich kibiców. Silva ma zupełnie inny plan, który skupia się głównie na ofensywie, większym posiadaniu piłki i ataku pozycyjnym. Wbrew pierwotnym przypuszczeniom Mitrović odnalazł się w nowych realiach znakomicie, a samego trenera uważa za najlepszego spośród wszystkich, z którymi miał dotychczas do czynienia.
– On jest niesamowity. Jest topowym menedżerem i topowym człowiekiem. Prawdziwym, uczciwym człowiekiem. Gracze to czują, bo da się to wyczuć. Właściciele go szanują, gracze go szanują. Jego taktyka jest niesamowita. Jestem pewien, że pewnego dnia będzie pracował w jednym z topowych zespołów lub z reprezentacją narodową. Jest jednym z powodów, dla których wciąż tu jestem i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli stworzyć coś wielkiego – taką laurkę Mitrović wystawił Marco Silvie w rozmowie z „The Athletic”. Rzadko zdarza się, żeby pomysł trenera aż tak odpowiadał zawodnikowi, ale jego wyniki pod wodzą Portugalczyka mówią same za siebie.
Jednak nie same bramki są tutaj najważniejsze. Mitrović pod skrzydłami Marco Silvy znacznie się rozwinął i zmienił swój sposób gry. Nabrał więcej cech nowoczesnego napastnika, czyli takiego, który potrafi także się cofnać i rozegrać piłkę. Stąd wzięło się też siedem asyst w poprzednim sezonie, co oznacza, że Serb brał udział aż przy 50 trafieniach dla swojej drużyny, która zdobyła ich w sumie 106.
Kolejny do kolekcji. Thomas Partey oskarżony o gwałt
Za słaby na Premier League?
105 występów, 26 bramek i 10 asyst – dotychczasowy dorobek Aleksandara Mitrovicia w Premier League rzeczywiście nie jest imponujący. Szczególnie jeżeli zestawimy go z tym z Championship. Nikogo nie powinna więc dziwić cała masa głosów na temat tego, że Serb po prostu nie nadaje się do gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że teraz zmieniły się zasady gry.
Przede wszystkim całe Fulham jest zupełnie inną drużyną niż te, które ostatnio wracały do Premier League i od razu się z nią żegnały. Ma trenera-wizjonera, który ma sporo do udowodnienia, bo jego poprzednie próby podbicia ligi nie kończyły się najlepiej, choć momenty były. Ma znacznie kreatywniejszych zawodników, choć straciła tego, który najbardziej się wyróżniał na tym polu, czyli Fabio Carvalho. W dodatku jeszcze długo gotowy do gry nie będzie Harry Wilson, który doznał poważnego urazu kolana w okresie przygotowawczym.
Jednak pomimo tych bolesnych strat i wbrew rzeszom ekspertów skazujących ich na porażkę, Fulham zaprezentowało się fantastycznie na starcie Premier League, remisując 2:2 z Liverpoolem. Drużyna Marco Silvy momentami wręcz dominowała nad The Reds nie pozwalając im na rozwinięcie skrzydeł. Szczególnie widoczne było to w pierwszej połowie, kiedy to przebieg meczu wyglądał tak, jakby drużyny zamieniły się strojami. Fantastycznie wyglądał w środku pola Palhinha, czyli nowy nabytek Fulham. Podobnie było z Andreasem Pereirą, który także dopiero co pojawił się na Craven Cottage.
Gwiazda tamtego dnia była jednak tylko jedna i był nią Aleksandar Mitrović. Serb rozpoczął swoją kolejną przygodę z Premier League w najlepszy możliwy sposób. Zdobył dwie bramki, ale przede wszystkim sprawił, że prawdopodobnie najlepszy obrońca na świecie – Virgil van Dijk wyglądał, jakby dopiero uczył się gry na środku obrony. Serb ośmieszył Holendra kilkukrotnie, szczególnie w sytuacji z rzutem karnym, kiedy oszukał go jak dziecko. Z kolei przy pierwszej bramce jego ofiarą stał się Trent Alexander-Arnold, który jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem defensywy Liverpoolu. A napastnik Fulham zawsze stara się uderzać w ten najmniej pewny punkt.
Zachwytów nad Mitroviciem po pierwszej kolejce Premier League było co niemiara i nie ma się co dziwić. Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale te 90 minut wystarczyło, żeby zobaczyć, jak Serb zmienił się pod skrzydłami Marco Silvy i to może być dla niego przełom jeżeli chodzi o występy na tym poziomie. Nie ma wątpliwości, że to będzie ostateczna weryfikacja 27-latka w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii i jeżeli tym razem nie podoła, to faktycznie będzie się chyba musiał pogodzić z łatką zawodnika zbyt słabego do tej rywalizacji. Póki co jednak wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie.
Czytaj więcej o Premier League:
- Saliba niczym Ferdinand. Nadchodzi przełom w Arsenalu
- City czy Liverpool? Haaland czy Nunez? Ankieta przed startem Premier League
- „New Deal for Football” w Anglii, czyli kolejna walka o kasę
Fot. Newspix