Reklama

7:0 zgłoś się w Mielcu, cukiernia w Warszawie, czyli piątek z Ekstraklasą

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

05 sierpnia 2022, 12:25 • 6 min czytania 5 komentarzy

Najpierw rozpędzony wicelider – Cracovia – zmierzy się w Mielcu z notorycznie oszukującą przeznaczenie Stalą, a następnie obita przez Pasy w poprzedniej kolejce Legia podejmie Piasta Gliwice, który nie przegrał w Warszawie od grudnia 2018. Zapowiada się ciekawy piąteczek z Ekstraklasą. 

7:0 zgłoś się w Mielcu, cukiernia w Warszawie, czyli piątek z Ekstraklasą

Wierzymy, że to będzie fajny wieczór na początek weekendu.

Stal Mielec – Cracovia

7:0, zgłoś się! Nie, nie, to nie pomyłka, nie 07. Nie wywołujemy porucznika Borewicza, a Cracovię, która w trzech pierwszych kolejkach zebrała komplet dziewięciu punktów i jej bilans bramkowy to siedem zdobytych, za to żadnej straconej. 7:0. A wywołujemy, żeby w Mielcu znów pokazała kawał dobrego grania.

Mamy za sobą dobry start i nie zamierzamy się zatrzymywać, choć zdajemy sobie sprawę, że mecz ze Stalą może być bardzo trudny – zapowiada trener Pasów Jacek Zieliński.

Może być, choć pewnie spotkanie z jego drużyną będzie jeszcze trudniejsze dla ekipy z Podkarpacia. Na początku sezonu przeciwko Cracovii ani miło się nie atakuje, ani nie broni. Pasy tracą mniej bramek niż teoretycznie powinny (0 przy xG rywali 2,28), a w defensywie są tak zorganizowane, że niełatwo oddać przeciwko nim choćby celny strzał (Koronie Kielce się to nie udało, a Legii Warszawa tylko raz). Natomiast w ofensywie są kreatywne i brutalnie skuteczne (siedem goli przy xG 4,74).

Reklama

Co więcej, trochę po cichu zbudowano taką kadrę, że nawet problemy zdrowotne poszczególnych zawodników nie są problemami zespołu. W poprzedniej kolejce w związku z kontuzją nie wystąpił lider obrony Matej Rodin. I co? I nic. Znakomicie zagrał David Jablonsky. Od dawna z powodu urazu brakuje Jewhena Konoplanki i… stawiamy, że większość właśnie w tym momencie, w trakcie czytania, przypomniała sobie, że Ukrainiec w ogóle jeszcze jest w drużynie spod Wawelu. Jakub Myszor i Michał Rakoczy zadbali, by kibice zapomnieli o ich dużo bardziej doświadczonym koledze. Jest to jest, a jak go nie ma, to też niewielki kram.

Plan na spotkanie w Mielcu mamy przygotowany. Pozostała kwestia doboru wykonawców – zapowiada Zieliński.

Nie należy się spodziewać rewolucji w podstawowym składzie. Rezerwa, która w potyczce z Legią dobitnie pokazała, że poszła za słowami żołnierskiej piosenki i żyje – Benjamin Kallman i Takuto Oshima – musi swoje odstać w kolejce.

Ich problemem jest to, że przyszli do nas na koniec okresu przygotowawczego, uciekły im sparingi i muszą czekać na swoją szansę w wyjściowym składzie – tłumaczy Zieliński.

Obaj ostatnio spisali się dobrze, ale szczególnie w pamięci zapisał się Japończyk, który ot, nagle wpadł na pomysł, żeby zagrać otwierające podanie raboną.

Reklama

Umówmy się – po coś takiego przychodzi się na stadiony albo włącza transmisję. Hajimemashite, Oshima-san.

Największym znakiem zapytania pozostaje ciężar roli faworyta. Tak, tak, ciężar, a w Ekstraklasie unoszenie go przypomina spacer farmera. Cracovia pierwszy raz przystąpi do zawodów jako zdecydowany faworyt i zobaczymy, jak sobie poradzi z sytuacją, kiedy świat uważa, że musi, a nie może. 

Terminarz nas nie rozpieszcza. Graliśmy z mistrzem i wicemistrzem Polski, teraz zmierzymy się z liderem, a to dopiera 4. kolejka. Ale patrzymy tylko na siebie. Mamy plan na to spotkanie i mam nadzieję, że go zrealizujemy – to z kolei słowa trenera Stali Adama Majewskiego.

Może i nie rozpieszcza (choć tak naprawdę dzięki lepszemu bilansowi bramek pierwsza jest Wisła Płock), ale jednocześnie ekipa z Mielca nie pieści się sama ze sobą, tylko wychodzi na murawę i zabiera innym punkty. Na Lechu zgarnęła trzy, na Radomiaku jeden, a niewiele zabrakło, żeby tyle samo ugrała z Rakowem Częstochowa.

Wnioski, jakie zostały wyciągnięte po meczu z Rakowem, są i dobre, i złe. Jednak więcej jest pozytywów. Szkoda na pewno początku, kiedy przeciwnicy łatwo zdobyli bramkę. To trochę ustawiło spotkanie, ale my zagraliśmy do końca z pełnym zaangażowaniem. Przy odrobinie szczęścia, wykorzystaniu sytuacji przez Mateusza Matrasa w końcówce, wyrównalibyśmy na 3:3 – uważa szkoleniowiec Stali.

Słowem – lekceważyć drużyny z Mielca nie wolno, choć – mimo wszystko – zatrzymać rozpędzone Pasy przyjdzie jej piekielnie trudno.

Legia Warszawa – Piast Gliwice

Legia w piątek może poczuć się jak w cukierni, bo będą otaczać ją „bezy”. Zagra bez Blaza Kramera, który będzie pauzował dłużej niż przypuszczano. Bez Rafała Augustyniaka w wyjściowej jedenastce, który za krótko ćwiczy z zespołem. Bez punktów za rywalizację z Cracovią. Bez zwycięstwa z Piastem Gliwice na Łazienkowskiej 3 od sześciu spotkań i grudnia 2018, kiedy Wojskowych prowadził znany i nielubiany Ricardo Sa Pinto.

Widziałem wiele pozytywów w meczu w Krakowie, co nie znaczy, że byłem zadowolony z wyniku. Być może będzie to was nużyło, ale będę się powtarzał: wciąż znajdujemy się w procesie przebudowy. Drużyna jest młoda, nowa, potrzeba czasu, by wszystkie elementy się zgrały. W spotkaniu z Piastem można spodziewać się zmian w wyjściowej jedenastce – mówi trener Legii Kosta Runjaic.

Wszyscy zdają sobie sprawę, ilu szkoleniowców prowadziło zespół w poprzednim sezonie. Rozumiem, że wizja była taka, że minie siedem tygodni i wszystko będzie funkcjonowało tak, jak powinno? Bardzo dobrze radzę sobie z krytyką i opiniami ekspertów, ale często materiały dotyczące naszej gry zawierają praktycznie stracone bramki i niekorzystne sytuacje – dodał szkoleniowiec.

Cóż, trudno, żeby materiały po laniu od Pasów zawierały zdobyte bramki przez gości z Warszawy, skoro takich nie uświadczyli widzowie. Ba! Nawet niełatwo znaleźć groźne okazje, bo – jak już wspomniano kilka akapitów wyżej – Legia oddał tylko jeden celny strzał. Jeden.

Ale okej, jesteśmy złośliwi, a Runjaic w jednym ma rację – pracuje krótko, było nie było Pogoń Szczecin dzięki niemu przeskoczyła kilka poziomów wyżej. Zasługuje na czas. Inna sprawa, czy faktycznie w takim klubie jak Legia może go dostać? Choć na jego szczęście przynajmniej czas nie będzie weryfikowany przez dział skautingu, w przeciwieństwie do piłkarzy, z czym ma spore problemy. Im pewnie czasu dla Runjaica też nie udałoby się znaleźć…

O to nie musi się martwić Waldemar Fornalik w Gliwicach, bez względu na falstart zaliczany przez jego zawodników. Co prawda Piast może szczycić się, że wyprzedza aktualnego mistrza kraju, tyle że wyłącznie jego. Przedostatnie miejsca, zero punktów, zero goli strzelonych, trzy bramki stracone – można lepiej wejść w nowy sezon.

Mecz z Zagłębiem nam po prostu nie wyszedł i tu nie ma co owijać w bawełnę. Choć pomimo nie najlepszej gry, i tak mieliśmy sytuacje, aby zdobyć bramkę. Na pewno będą korekty w składzie. To nieuniknione. Na zajęciach widzę zaangażowanie i jestem przekonany, że zaprezentujemy się zupełnie inaczej – przekonuje Fornalik.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że z ekipą byłego selekcjonera będzie jak zawsze – jesienią słabiutko, za to wiosną nastąpi spektakularna pogoń za czołówką. To akurat najlepsza wiadomość dla Runjaica, którego nawet przebudowywana Legia może wykorzystać słabość Piasta.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. FotoPyk

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...