Piotra Słonkę wszyscy kojarzą z Twittera z jego profilu BuckarooBanzai. Od początku wojny na Ukrainie jest on jednym z najlepszych źródeł informacji na temat całego konfliktu. Przed haniebnym wtargnięciem Rosji na teren Ukrainy był głównie kojarzony jako świetny znawca i specjalista od ukraińskiej piłki. Z równym zacięciem śledzi on także od kilku lat ligę słowacką. Od dawna Piotrek pojawia się na tamtejszych meczach, więc doskonale zna zespół Spartaka Trnawa, z którym Raków już dziś zagra na wyjeździe w pierwszym meczu III rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Porozmawialiśmy z nim o tym, co może czekać na Słowacji wicemistrzów Polski.
Wychodzi na to, że częstochowianie generalnie nie mają się czego przesadnie obawiać.
Jakim zespołem jest Spartak Trnawa? Występuje tam siedmiu piłkarzy z przeszłością w Ekstraklasie: Dobrivoj Rusov (Piast Gliwice), Miłosz Kozak (Radomiak), Samuel Stefanik (Bruk-Bet), Roman Prochazka (Górnik Zabrze), Erik Daniel (Zagłębie Lubin), Martin Bukata (Piast Gliwice), Martin Miković (Bruk-Bet). Trenerem jest były gracz Górnika Zabrze Michal Gasparik. Wydaje się, więc że to drużyna absolutnie w zasięgu Rakowa, bo ci gracze jakoś nigdy nie byli czołowymi postaciami naszej ligi.
Piotr Słonka: Byłem na spotkaniu Spartaka w ostatnią niedzielę z FK Zeleziarne Podbrezova (1:1 – przyp. red.) i wyliczyliśmy ze słowackimi dziennikarzami, że łącznie ze sztabem trenerskim aż dziewięciu piłkarzy i trenerów w Trnawie ma przeszłość w polskiej Ekstraklasie. Trener Gasparik prowadzi Spartaka od stycznia ubiegłego roku. Miał tam świetny początek, bo wygrał aż sześć z ośmiu pierwszych spotkań. Wtedy drużyna wygląda najlepiej w ostatnich latach. Charakteryzowała ich przede wszystkim bardzo szczelna obrona. Liderem ofensywy był brazylijski skrzydłowy Saymon Cabral (14 goli i 15 asyst w 65 występach dla Spartaka – przyp. red.). Były z nim spore niejasności, jeżeli chodzi o jego brazylijski klub – Avia FC. W styczniu tego roku okazało się, że klub z Trnawy w zasadzie nie ma do niego żadnych praw. Pełną decyzyjność mieli Brazylijczycy. Dlatego też w styczniu odszedł do Khor Fakkan z Emiratów Arabskich, ale wszelkie korzyść z tego dostał ten brazylijski klub Avia FC. W lidze słowackiej Cabral był jednym z najlepszych piłkarzy. W Spartaku dawał bardzo dużo jakości i liczb na boku pomocy. Był moment jesienią 2021, kiedy drużyna Gasparika wyglądała najlepiej na Słowacji. Rok temu wielu widziało w niej kandydata do mistrzostwa. W poprzedniej edycji eliminacji Ligi Konferencji Spartak grał w I rundzie z maltańskim Mosta FC. W pierwszym meczu Maltańczycy sensacyjnie wygrali 3:2, ale prowadzili już 3:0. Miałem okazję oglądać z wysokości trybun rewanż. Tamto drugie spotkanie wcale nie wyglądało za dobrze z perspektywy gospodarzy. Były spore nerwy kibiców, ale ostatecznie Spartak wygrał 2:0. Mosta FC nie stwarzało jakiegoś wielkiego zagrożenia, ale mimo to wszyscy siedzieli na trybunach jak na szpilkach, bo gdyby Maltańczycy strzelili jednego gola, to byłaby dogrywka. Później w II rundzie Spartak ograł rumuńskie Sepsi OSK (0:0 i 4:3), żeby w III rundzie odpaść z Maccabi Tel Awiw (0:0 i 0:1 – przyp. red.). Niby niewiele zabrakło, ale mimo wszystko tamtą przegraną przyjęto na Słowacji ze zrozumieniem. Jeżeli chodzi o poprzedni sezon, to był on trudny dla klubu z Trnawy. Spartaka znów cechowała dobra obrona, ale po zimowym odejściu Cabrala brakowało błysku w ofensywie. Ich gra stała się nudna i dość przewidywalna. Brakowało polotu. Dobrze wyglądali w tyłach, ale to też nie była jakaś sprawnie działająca maszyna. Z przodu o wielu sprawach decydował przypadek. Nie było w tym widać jakieś jednej klarownej myśli, że gramy z kontry lub prowadzimy grę. Główną zasadą było to, żeby nie stracić bramki.
Z przodu pomagać mieli liczni zagraniczni piłkarze, którzy mieli „mieszać”, ale robili to w taki sposób, że wszystko wyglądało naprawdę słabo. W grudniu oglądałem też mecz Żilina – Spartak (0:1 – przyp. red.). To była przedostatnia kolejka przed przerwą zimową. Gospodarze grali bez siedmiu czy ośmiu piłkarzy, przechodzących akurat koronawirusa, a i tak wyglądali lepiej niż goście. Chodzi mi o jakość gry i liczbę stwarzanych sytuacji. Trnawa wygrała, ale z przebiegu meczu to Żilinie należało się zwycięstwo. W ostatnich miesiącach kilka razy widziałem Spartaka albo na stadionie, albo włączając transmisję w internecie i za każdym razem żałowałem, że oglądałem ich spotkanie. To była strata czasu. Zazwyczaj nic ciekawego się nie działo. Żadnego zawodnika nie dało się za bardzo wyróżnić. W poprzednim sezonie grał jeszcze 37-letni Martin Skrtel (były środkowy obrońca reprezentacji Słowacji i m.in. Liverpoolu, Fenerbahce czy Atalanty – przyp. red.), który też nie wyglądał już piłkarsko najlepiej. W Spartaku jest jeden ciekawy młody chłopak – Sebastian Kosa. Raków nie za bardzo musi się go obawiać, bo ma on niecałe 19 lat i jest stoperem. Zazwyczaj grał jako prawy środkowy obrońca, ale teraz po przyjściu Lukasa Stetiny ze Sparty Praga będzie lewym środkowym obrońcą. Największe atuty Kosa to: dalekie przerzuty, niezłe ustawianie się i czytanie gry. Nieźle wygląda też fizycznie, bo ma 191 centymetrów. Przy tym wszystkim nieźle się też porusza. Szybcy skrzydłowi mogą go obiegać, kiedy są rozpędzeni, ale mimo wszystko nie jest to taki klasyczny „wóz z węglem”, jak niektórzy środkowi obrońcy o podobnych parametrach. Tak jak mówiłem, ma niecałe 19 lat i w wielu aspektach będzie tylko lepszym piłkarzem. Już teraz można mówić, że pewnie niebawem będzie grał w pierwszej reprezentacji. Duży talent, ale na ten moment nie jest to zawodnik, który sam w pojedynkę zatrzyma ofensywę rywala. Na razie Raków nie ma się czego bać.
Jeżeli porównamy Spartaka z zespołami naszej Ekstraklasy, to może klub z Trnawy nie miałby problemów z utrzymaniem się w naszej lidze, ale nie walczyłby o jakieś wysokie cele. Dla mnie byłby to zespół środka tabeli, ale bardziej tych dolnych rejonów. Generalnie jest tam wielu piłkarzy na poziomie naszej 1. ligi. Trener Gasparik ma dość wąski skład. Nie ma za bardzo zmienników. Podstawowa jedenastka w głównej mierze długo już gra ze sobą. Oczywiście zdarzają się drobne zmiany, jak na przykład przyjście wspomnianego Stetiny za Skrtela. Ten ostatni zakończył przecież karierę. 31-latek pozyskany ze Sparty został nowym szefem obrony. Obok niego mają ogrywać się młodzi.
Latem Spartak kilku transferów jednak dokonał. Przyszedł nie tylko Stetina, ale też Samuel Stefanik z Bruk-Betu, Erik Daniel ze Slovana Bratysława (w poprzednim sezonie wypożyczony do Zagłębia Lubin) czy Jakub Paur, który w Żilinie był jednym z liderów zespołu. Są to zawodnicy, którzy od razu zostali w Trnawie wiodącymi postaciami?
Oni wszyscy w pierwszych swoich meczach wyglądali w Spartaku dość obiecująco. Paur w Żylinie był wystawiany jako napastnik, a środkowym napastnikiem nigdy nie był. To bardziej ofensywny pomocnik albo nawet „ósemka”. W Trnawie często wchodzi jednak do ataku. Pewnie wynika to z tego, że trener Gasparik preferuje ustawienie bez typowej „dziewiątki”. Jest też oczywiście Milan Ristovski i on już jest nominalnym podstawowym napastnikiem. To Macedończyk, który został rok temu kupiony za 300 tys. euro z chorwackiej Rijeki. On ma 24 lata. Jest wyceniany na 700 tys. euro. Wydaje mi się, że obecnie to nie tylko najbardziej wartościowy, ale również najlepszy gracz Spartaka. Chodzi mi tez o bieżącą formę. Kosa jest niezły, ale w nim widzę większy potencjał. On będzie w niedalekiej przyszłości gwiazdą ligi i pewnie dość szybko zmieni klub. Ristovski na boisku daje najwięcej. Też nie jest jednak typową „dziewiątką”, on często schodzi na boki lub cofa się do drugiej linii. Jest trochę takim wolnym elektronem, bo w tym meczu z FK Zeleziarne Podbrezova pojawiał się z lewej strony, w pomocy, w środku, na prawym skrzydle. Cały czas stara się ściągać na siebie uwagę obrońców, a często też włączy się w rozegranie akcji. Macedończyk wymienia się pozycjami ze skrzydłowymi. Paur jest nieco bardzo statyczny i wolny. Nie jest to zawodnik, który czymś może zaskoczyć, bo nie jest zbyt szybki. Oczywiście dostaje minuty, bo pasuje Gasparikowi, ale nie jest nikim ważnym. Paura postrzegam bardziej jako zmiennika dla Ristovskiego. Ciekawiej na początku sezonu wygląda Erik Daniel. Widać, że ma jakość i umiejętności, żeby „pokręcić” rywalami na skrzydle. W meczach ze słabszymi rywalami na Słowacji wyróżnia się. Być może będzie mógł w niektórych spotkaniach wejść w buty tego Brazylijczyka Cabrala. Daniel ma już 30 lat i pewnie aż tak nie będzie się wyróżniał jak wspomniany brazylijski skrzydłowy, ale mimo wszystko pokazuje niezłe możliwości. Spośród tych nowych nabytków Spartaka Daniel wygląda najlepiej.
Trener Gasparik ma bardzo dobry bilans w Spartaku: 40 zwycięstw, 14 remisów i tylko 13 porażek. Bramki: 109 – 54, a średnia punktów równe 2,00. To naprawdę liczby budzące szacunek. Do tego zajęcie 3. miejsca w poprzednim sezonie ligi słowackiej i zdobyty Puchar Słowacji. Wychodzi na to, że to całkiem dobry trener.
Jak najbardziej. Spartak to jego pierwszy poważny klub w roli szkoleniowca, bo wcześniej pracował tylko jako trener juniorów Trnawy. Pierwszy zespół przejął, kiedy ten był w lekkim kryzysie. Wiosną 2021 Spartak grał naprawdę najlepszą piłkę na Słowacji. Miał wtedy dziesięć wygranych, dwa remisy i tylko cztery porażki. Wszyscy byli pod wrażeniem tego jak gra zespół z Trnawy. Słyszało się głosy: „Szkoda, że mieli straty punktowe, bo mielibyśmy super mistrza kraju”. Później się to wszystko trochę popsuło, a zimą odszedł ten Cabral i ich poziom naprawdę mocno poszedł w dół.
Jakim ustawieniem gra Spartak?
Niezależnie od przeciwnika grają czwórką obrońców. Oczywiście, czasami zdarzają się odstępstwa od normy, ale bardzo sporadycznie. Nieco wyżej gra defensywny pomocnik Kyriakos Savvidis. Typowa „szóstka”. Przed nim jest dwójka mobilnych „ósemek”, czyli Martin Bukata i Roman Prochazka. Czasem ten drugi staje się bardziej „szóstką”. Wszystko oczywiście zależy od założeń na dany mecz. Stadion w Trnawie ma dość wysokie trybuny i fajnie było widać w meczu z Podbrezovą, jak ta trójka środkowych pomocników się ustawia. Bukata częściej schodzi do boków. Do tego są klasyczni skrzydłowi i napastnik, który dużo szuka gry. Jest to jednak taka bardziej „oszukana dziewiątka”. Kimś takim jest właśnie Ristovski. Może on nie ma w Spartaku jakichś niesamowitych liczb (17 goli i 2 asysty w 58 występach – przyp. red.), ale jest naprawdę bardzo przydatny w całym budowaniu akcji ofensywnych. Bazowe ustawienie to jest 1-4-3-3. Czasami mogą wystąpić jego różne wariacje, typu: 1-4-2-3-1 czy 1-4-5-1. Kiedy trzeba gonić wynik z boiska ściągany jest jeden ze środkowych pomocników i wtedy pojawia się drugi napastnik. Dzieje się to jednak w sytuacjach awaryjnych.
Jak na przykład prezentuje się murawa na stadionie w Trnawie? To może być jakiś problem dla Rakowa?
A tak z ciekawości zszedłem trochę niżej na ich ostatnim meczu ligowym i byłem w zasadzie przy samym boisku. Murawa wygląda całkiem nieźle. Jest dość równo. Czasami jednak zwłaszcza w okolicach pól bramkowych piłka lubi poskakać na kępkach. Jakieś dziury są, ale nie ma łysych placów. Jakość boiska na pewno nie powinna być problemem.
Zdarzyło ci się w tym sezonie oglądać zarówno Raków jak i Spartak. Jak więc widzisz ten dwumecz?
Klub z Częstochowy oglądałem tylko w telewizji. Moim zdaniem Raków powinien spokojnie wygrać oba mecze ze Spartakiem. Nie można jednak ich lekceważyć.
W lipcu 2018 roku wydawało się, że Legia spokojnie przejdzie Spartaka w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, a skończyło się porażką w dwumeczu 1:2…
To był inny Spartak. Przede wszystkim innym skład ludzki. Poza tym Raków to obecnie świetnie funkcjonujący organizm. Wątpię, żeby zespół trenera Marka Papszuna sam sobie „włożył kij w szprychy”. W tym dwumeczu wszystko będzie zależne od wicemistrzów Polski. Jak Raków zagra na swoim normalnym poziomie, to łączny wynik obu spotkań może być podobny jak z Astaną, czyli w okolicach 6:0. Oczywiście jeden na dziesięć meczów zawsze słabszy zespół może wygrać albo zremisować. Może się tak zdarzyć, jak Spartak strzeli szybko gola i się cofnie. To będzie raczej przypadek. Raków jest lepiej zorganizowanym zespołem i ma dużo więcej jakości. Porównując poszczególne formacje nie widzę miejsca na boisku, gdzie drużyna z Trnawy mogłaby być silniejsza. Bukata na środku wydaje się dość ciekawym zawodnikiem. Robi niezłe wrażenie, ale nie wiele więcej. Widziałem go jeszcze jak występował w czeskiej Karvinie (2019 – 2020 – przy. red.), w zasadzie w każdym domowym meczu. On się mocno gubi, kiedy założy się na niego pressing. Podobnie jest z lewym obrońcą Martinem Mikoviciem, którego polscy kibice mogą kojarzyć z Bruk-Betu. Jak Raków będzie podchodził wyżej, kiedy jeden z nich będzie miał piłkę, to będą zaliczać na nich dużo przechwytów. Bukata ma prowadzić grę Spartaka, a widziałem na własne oczy, że w lidze czeskiej nie radził sobie z tym. Przy większej presji i nacisku ze strony rywala po prostu się gubi. Czasami zdarza się to również w lidze słowackiej, mimo że przeciwnicy są dużo słabsi niż w Czechach. Jedyną bronią Spartaka mogą być skrzydła. Boczni obrońcy i pomocnicy nieźle się uzupełniają w ofensywie. Są obiegi i gra kombinacyjna. Jeżeli skrzydłowy zejdzie do środka to momentalnie przy linii pojawia się boczny obrońca. Grają tam dość szybcy i wydolni gracze. Z Rakowem nie będą grali jednak zbyt odważnie. Obstawiam, że Spartak mocno się wycofa i będzie czekał na kontry. Solidna defensywa pod kierownictwem Stetiny i szybkie kontry skrzydłami – to jest ich jedyna szansa. Generalnie uważam, że Trnawa od jakiegoś czasu gra dość przeciętną piłkę w stosunku do początków trenera Gasparika, dlatego Raków jest dla absolutnie faworytem tego dwumeczu.
Rozmawiał MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- Bartosz Nowak piłkarzem Rakowa
- Cygan: Pekhart jest na liście życzeń Rakowa, ale nie na jej szczycie
- Droga Lecha i Rakowa do Europy? Trzeba pokonać ogranych w niej rywali
- IV runda eliminacji LKE: Raków i Lech poznali potencjalnych rywali
Fot. Newspix, 400mm.pl