Reklama

“Sonomania” w Korei. Tottenham bije rekordy popularności

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

22 lipca 2022, 09:09 • 7 min czytania 8 komentarzy

Bohater, idol, prawdziwa gwiazda. Wydawałoby się, że nikt nie jest w stanie dobić do skali popularności gwiazd K-popu w Korei Południowej, ale nic bardziej mylnego. Heung-Min Son nie ma sobie równych w swojej ojczyźnie, a rzeczeni muzycy co najwyżej przychodzą do niego po autograf. Tottenham zarabia na tym krocie – sława koreańskiego napastnika niesie za sobą dodatkowe 12 milionów kibiców. Dlaczego właściwie to wszystko tak wygląda?

“Sonomania” w Korei. Tottenham bije rekordy popularności

Niedziela, 10 lipca 2022 roku. Ten dzień przejdzie do historii lotniska Inczon, największego tego typu obiektu w całej Korei Południowej. Rocznie obsługuje ponad 70 milionów pasażerów, ale takiego oblężenia jeszcze nigdy nie przeżyło. Ogromna grupa ludzi z aparatami, podobna liczba ochroniarzy i policjantów, wszyscy zgromadzeni wokół jednego człowieka.

Ważniejszy niż K-pop

Ten stoi uśmiechnięty, niemal nieruchomo, na sobie ma białą koszulkę znanej marki odzieżowej z napisem “Spurs” na samym środku, a przed sobą trzyma malutki baner z napisem “Witamy w Seulu”. To Heung-Min Son, najlepszy piłkarz w historii Korei Południowej, a być może nawet całej Azji. Czeka właśnie na swoich kolegów z drużyny z angielskiego Tottenhamu Hotspur.

Zgiełk jest niesamowity. Kiedy podejdzie się bliżej, można zauważyć, że spora część zgromadzonych osób ma na sobie śnieżnobiałe koszulki z “siódemką” i nazwiskiem Son na plecach. Każdy z nich przyszedł tam z miłości do swojego idola. Tylko po to, żeby zrobić mu zdjęcie i popatrzeć na niego z odległości kilkunastu metrów. Jeżeli komuś naprawdę się poszczęści, może nawet uda się zdobyć jego autograf.

Reklama


Son bije rekordy popularności w swoim kraju i jest zdecydowanie jego największym bohaterem. Korea nigdy nie wychowała piłkarza tego formatu. Takiego, który spokojnie może zostać wymieniony w gronie najlepszych piłkarzy na świecie. Dla młodych ludzi jest ucieleśnieniem najskrytszych marzeń, symbolem sukcesu. Pod względem rozpoznawalności i uwielbienia znacznie przewyższa nawet największe gwiazdy K-popu, czyli niezwykle popularnego obecnie gatunku muzycznego, wywodzącego się właśnie z Korei Południowej.

Znamienne są sceny z jednego z seulskich hoteli, w którym zatrzymali się piłkarze Tottenhamu podczas ich koreańskiego tournée. Pewnego dnia pojawili się w nim właśnie członkowie chyba najbardziej znanego na całym świecie zespołu K-popowego, czyli BTS i… zbierali autografy od zawodników Kogutów. W centrum zainteresowania pozostawał jednak Heung-Min Son, który dobrze się zna z muzykami.

Nie będzie misji ratunkowej. Rooney ucieka do MLS

Lepszy niż Harry Kane

Fenomen napastnika Tottenhamu ma kilka wymiarów. Ten sportowy zyskał jeszcze ostatnio na znaczeniu, ponieważ Sonowi udało się dokonać, czegoś, co do niedawna wydawało się niemożliwe. Koreańczyk został najlepszym strzelcem Premier League. Podzielił się tym tytułem z Mohamedem Salahem, ale dla fanów nie miało to żadnego znaczenia. Ci są zresztą przekonani, że to ich idol bardziej zasłużył na angielski Złoty But, ponieważ żadna z jego 23 bramek nie została zdobyta z rzutu karnego. W przeciwieństwie do Egipcjanina, u którego aż pięć trafień padło z 11 metra.

Son jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Ma to swoje potwierdzenie w statystykach, które z sezonu na sezon wyglądają coraz lepiej. Tylko w pierwszym sezonie w Tottenhamie nie udało mu się przebić bariery 10 trafień. Oto jego liczby:

Reklama
  • 15/16 – 4 bramki, 1 asysta
  • 16/17 – 14 bramek, 6 asyst
  • 17/18 – 12 bramek, 6 asyst
  • 18/19 – 12 bramek, 6 asyst
  • 19/20 – 11 bramek, 10 asyst
  • 20/21 – 17 bramek, 10 asyst
  • 21/22 – 23 bramki, 7 asyst

Jego fantastyczna postawa sprawia, że drużyna nie odczuwa w ogóle słabszej postawy Harry’ego Kane’a. Dotychczas to Anglik był niekwestionowanym liderem i największą gwiazdą Kogutów, ale w minionym sezonie to się zmieniło. Najpierw 28-latek próbował bezskutecznie wymusić na władzach klubu pozwolenie na transfer do Manchesteru City, a później długo szukał wysokiej formy.

Lojalność to kolejna rzecz, która wyróżnia Sona. Wydaje się, że gdyby chciał, spokojnie mógłby zmienić klub na jakiś z jeszcze wyższej półki. On woli jednak pisać dalej swoją wspaniałą historię w Tottenhamie. W przyszłym sezonie na pewno znów włączy się do walki o tytuł króla strzelców, ale przede wszystkim wejdzie do elitarnego grona zawodników, którzy mają na swoim koncie 100 bramek w Premier League. Brakuje mu do tego tylko siedmiu trafień, więc wydaje się, że to tylko formalność. Na dodatek Koguty wracają do Ligi Mistrzów, więc znów będzie miał szansę pokazać się na europejskich boiskach.


Son jest oczywiście także największą gwiazdą, liderem i kapitanem reprezentacji Korei Południowej. Niezapomniane są sceny, kiedy 30-latek pomógł drużynie narodowej w sięgnięciu po złoty medal igrzysk azjatyckich, co pozwoliło mu też uniknąć obowiązkowej służby wojskowej. Ma już więc na swoim koncie sukces z kadrą, ale marzy mu się dobry występ na mundialu. Chyba nie będzie na to lepszego momentu, niż teraz, kiedy jest być może w najlepszej formie od początku kariery. Turniej w Katarze będzie dla niego celem, ale wątpliwe, aby jego zespół zdołał osiągnąć większy sukces.

Niezwykły przypadek Jacka Wilshere’a

“Normalny”, ale bohater

To nie ma jednak większego znaczenia. Dla Koreańczyków i tak jest już bohaterem. Wszyscy chcieliby być tacy, jak on. I ma tutaj mowy o graniu w piłkę, a o byciu dobrym człowiekiem. Son to osoba ciągle uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do zżycia, pracowita, pomocna. Na każdym kroku pokazuje przede wszystkim tę swoją “normalną” twarz. Nie ma w nim nic z wielkiej gwiazdy.

W mieście, w którym się urodził, wybudował wielką akademię piłkarską, której jest większościowym udziałowcem. Trenerami są tam jego ojciec i brat, a on sam przeznaczył na ten cel 11 milionów funtów. Oprócz tego jest na przykład ambasadorem dobrej woli Światowego Programu Żywnościowego. Po tym, jak przywitał swoich kolegów na lotnisku w Seulu, przez pół godziny stał i rozdawał autografy zgromadzonym kibicom. I takie sceny się powtarzają na każdym kroku. Podobnie było przed hotelem, czy też po meczach. Son nie potrafi odmówić fanom.

Jego nazwisko w Korei pojawia się na każdym kroku. Koszulki z jego nazwiskiem są wszędzie, podobnie jak billboardy z reklamowanymi przez niego produktami, a nawet specjalne murale na budynkach. W telewizji są specjalne programy, które pokazują tylko jego najlepsze akcje z Tottenhamu. Kanały informacyjne śledzą każdy jego krok podczas pobytu w kraju. Podczas transmisji meczów Kogutów w koreańskiej telewizji nad wynikiem pojawia się jego twarz, która znika, kiedy ten opuści boisko.


Dzięki Sonowi piłka nożna w Korei przebiła pod względem popularności baseball. Zyskuje na tym cała Premier League, ale przede wszystkim Tottenham. Dla klubu jest to prawdziwa żyła złota i nie ma się co dziwić, że to właśnie tam drużyna Antonio Conte pojechała na obóz przygotowawczy. Korea Południowa jest obecnie drugim po Wielkiej Brytanii największym rynkiem e-commerce dla Kogutów. Koszulki Sona są tymi, które sprzedają się zdecydowanie najlepiej. Bilety na mecze towarzyskie podczas tournee z gwiazdami K-League i Sevillą wyprzedały się w ciągu 20 minut. Absolutne szaleństwo.

Czy leci z nami pilot? Leeds United w szale transferowym

Chwilo trwaj

Władze Tottenhamu muszą wykorzystywać ten moment, ponieważ od kilku lat na całym świecie widać trend przywiązywania się do nazwisk, a nie do klubów. Szczególnie widać to właśnie na przykładzie fanów z Azji. Niemal pewne jest, że znaczna większość kibiców z Korei, wspierających dzisiaj Tottenham zmieniłaby preferencje w przypadku transferu Sona. A w tej chwili Koguty mogą liczyć na wsparcie aż 12 milionów Koreańczyków! Tak przynajmniej wynika z badań zleconych przez azjatycką firmę AIA, głównego sponsora klubu.

Patrząc na to wszystko, nie ma się co dziwić, że w przeszłości europejskim klubom zdarzało się ściągać zawodników z Azji głównie po to, żeby spróbować podbić te rynki. Idealnym przykładem takiego ruchu może być dobrze znany polskim kibicom Dong Fangzhuo, który w 2007 roku trafił do Manchesteru United, a już trzy lata później wylądował w Legii Warszawa.

Miłość Koreańczyków do Sona wydaje się być bezgraniczna. W Europie takie szaleństwo jest niewyobrażalne. Widać tutaj te różnice kulturowe. Dla nas takie zachowania wydają się nienormalne, choć w naszym kraju też wielkich piłkarzy nie było zbyt wielu. W Polsce memem stają się paski z informacją, że kadrowicze zjedli śniadanie. W innych miejscach są to niemal najważniejsze doniesienia.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

8 komentarzy

Loading...