Reklama

Obieta: Matematyka stanowi dla mnie odskocznię od piłki

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

03 lipca 2022, 10:38 • 9 min czytania 6 komentarzy

Koldo Obieta przez wiele lat łączył pracę nauczyciela, z grą w niższych ligach hiszpańskich. Cierpliwie pracował na możliwość sprawdzenia się na poziomie centralnym. W poprzednim sezonie, gdy Amorebieta, w której występował, awansowała do Segunda Division, postanowił poświęcić się już tylko futbolowi. Zdobywał bramki na zapleczu Primera Division, ale zdecydował, że opuści rodzinne strony i przeniesie się do Ekstraklasy. W czerwcu podpisał kontrakt z Miedzią Legnica. O tym wszystkim – i nie tylko – porozmawialiśmy z Obietą. Zapraszamy do lektury.

Obieta: Matematyka stanowi dla mnie odskocznię od piłki

Co jest trudniejsze, uczenie w szkole, czy bycie zawodowym piłkarzem?

Powiedziałbym, że bycie piłkarzem, ale trudno jest porównywać te dwie profesje. Stanie się zawodowym piłkarzem nie jest takie łatwe, jak niektórzy sądzą. Trzeba być bardzo konsekwentnym, dużo trenować, sporo poświęcić. Dochodzi też czynnik szczęścia. To nie tylko trening i dobra gra. Czasami trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Łatwiej zaplanować karierę nauczyciela, ponieważ jest mniej zmiennych, które musisz mieć na uwadze. Przez długi czas łączyłem grę w niższych ligach hiszpańskich z nauczaniem w szkole. Z biegiem czasu zająłem się wyłącznie grą w piłkę, ale trochę mi to zajęło.

Podobała ci się praca w szkole?

Oczywiście. Lubię matematykę i zawsze chciałem uczyć innych ludzi. To sprawia mi przyjemność. Uważam, że byłem na swój sposób uprzywilejowany faktem, że mogłem zarówno grać w piłkę nożną, jak i kształcić się w innych kwestiach. To wiele mnie nauczyło i rozwinęło jako człowieka. W wolnych chwilach gram również w padla. W ostatnich latach bardzo się poprawiłem, ale widzę, że w Polsce ten sport nie jest tak popularny.

Reklama

Nie chciałeś uczyć wychowania fizycznego?

Szczerze mówiąc nie, ponieważ moje życie kręci się wokół piłki nożnej. Kocham futbol. Trenuję i poświęcam się sportowi, ale wydawało mi się, że jest tego trochę za dużo i wolałem robić inne rzeczy, które stanowią odskocznię od kopania. Liczby, działania, ogólnie matematyka – te rzeczy mi to dają.

Trudno było połączyć treningi z dodatkową pracą?

W zeszłym roku już nie pracowałam w szkole, ale rok wcześniej, kiedy awansowaliśmy z Amorebietą, było to naprawdę trudne. Rano wstawałem o siódmej, żeby pojechać do Bilbao na zajęcia. Często prosto z pracy jechałem na trening, ale przyzwyczaiłem się do takiego trybu. Treningi były coraz trudniejsze, wymagały lepszej regeneracji, ale na nią nie było wiele czasu. W dzień nie można było odpocząć, jedynie w nocy po treningu. Brzmi bardzo poważnie, ale mimo wszystko to kwestia adaptacji i dobrej organizacji dnia.

Nie miałeś wcześniej szansy przejść na zawodowstwo? Na przykład, gdy miałeś 18-19 lat?

W Kraju Basków jest wiele mocnych klubów i akademii, ale nie jest łatwo się do nich dostać. Jako nastolatek grałem w klubie ze swojego miasta, Gernika i nie była to liga zawodowa. Wówczas nie miałem możliwości grać w lidze profesjonalnej i mogłem poświęcić się studiom. Ciekawostką jest to, że Asier Villalibre, zawodnik Athletiku, również pochodzi z Gerniki. Czasami rozmawiamy, ale nie jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.

Reklama

Z czasem awansowałem do pierwszej drużyny Gerniki, a później, w moim ostatnim roku, awansowaliśmy z Tercera Division do Segunda B. Następnie odszedłem do Zamudio. Później pierwszy raz trafiłem do Amorebiety. Następnie do drugiej drużyny Eibaru. Czasami trenowałem pod okiem Jose Luisa Mendilibara z pierwszym zespołem i miałem moment, kiedy prawie awansowali mnie do pierwszej drużyny, ale w końcu tak się nie stało. Znowu zmieniłem otoczenie. Zagrałem sezon w Tudelano i wróciłem do Amorebiety. Z tym zespołem wywalczyłem awans do drugiej ligi, ale spadłem.

koldo-obieta

Jak oceniasz ostatni sezon?

W Amorebiecie dużo się zmieniło. Przed awansem wielu zawodników pracowało i przez to treningi obywały się po południu. Po awansie do Segunda Division zaczęliśmy trenować rano. Klub przechodził ewolucję i stał się bardziej profesjonalny. Władze zdecydowały się zatrudnić dodatkowych ludzi do sztabu. Dało się odczuć, że teraz będziemy grali na szczeblu centralnym. W Segunda Division jako zespół mieliśmy dobre chwile, ale brakowało nam trochę doświadczenia. Przed rozpoczęciem sezonu klub podpisał kontrakt z Mikelem San Jose, który przez wiele lat grał w Primera Divisiona, ale brakowało nam doświadczenia zespołowego.

Do utrzymania zabrakło nam tylko dwóch oczek, a w wielu meczach zbyt łatwo wypuszczaliśmy punkty z rąk. To był pierwszy sezon Amorebiety w drugiej lidze od początku istnienia klubu. Dla wielu było zaskoczeniem, że w ogóle dostaliśmy się na poziom centralny. Miasto jest niewielkie – liczy tylko 20 000 mieszkańców. Leży blisko Bilbao, od którego dzieli je tylko 20 kilometrów. Mówię o tym, bo swoje mecze w Segunda Division rozgrywaliśmy na stadionie rezerw Athletiku. Urritxe, stadion w Amorebiecie, nie spełniał warunków licencyjnych.

I jak to na was wpłynęło?

Na początku trochę dziwnie było rozgrywać spotkania domowe na stadionie, na którym nawet nie trenowaliśmy. Czuliśmy się, jakby każdy mecz był rozgrywany na wyjeździe. Jednak z każdym spotkaniem czuliśmy się bardziej komfortowo i pod koniec sezonu udało nam się wygrać cztery czy pięć meczów „u siebie”. Mierzyliśmy się z drużynami, które są lepiej znane i mają znacznie większe możliwości ekonomiczne. Oczywiście najważniejsze jest to, co dzieje się na boisku, ale takie kwestie też mają znaczenie

Uważam, że dla mnie był to bardzo dobry rok pod względem indywidualnym i swoją drogą mój pierwszy sezon w Segunda Division. W ten sposób spełniłem jedno ze swoich marzeń. Grałem regularnie, zrobiłem duże postępy i czułem się bardzo dobrze w tej lidze. Strzeliłem siedem bramek, więcej niż sezon wcześniej w Segunda B, kiedy kilka moich bramek anulowano przez spalone. Pokazałem, że jestem w stanie wykonać spory skok.

Niedawno podpisałeś kontrakt z Miedzią, ale do tej pory nigdy nie grałeś poza Krajem Basków.

W przeszłości mogłem związać się z inną drużyną spoza mojego regionu. Był to hiszpański zespół, ale znajdujący się na kontynencie afrykańskim – Melilla. Wówczas przechodziłem z Tudelano do Amorebiety. Co prawda, Melilla to ciekawy klub, ale ja zdecydowałem się zostać w Kraju Basków. Wówczas czułem, że to najlepsze rozwiązanie i dobrze na tym wyszedłem.

Może nie lubisz upałów?

(Śmiech) Tak, szczerze mówiąc, nie lubię, gdy jest zbyt ciepło. Czyli życie w Polsce powinno mi odpowiadać. Lubię deszcz i słyszałem, że tu go nie brakuje.

Kiedy pojawiła się oferta z Polski?

Pod koniec poprzedniego sezonu pojawiło się zainteresowanie ze strony klubu. Mój agent powiedział mi, że Miedź wysłała już ofertę. Skontaktowałem się z Jonem Aurtenetxe, jest Baskiem tak jak ja, i zapytałem go o kilka rzeczy. Udzielił mi wielu informacji i przekonał, że warto zdecydować się na przeprowadzkę. Czułem, że warto dołączyć do Miedzi. Poza kwestiami futbolowymi, jak nazwy klubów, niewiele wiedziałem o Polsce.

Jakie były twoje pierwsze wrażenia?

Były lekkie obawy, ale to normalne, gdy nigdy nie grałeś poza swoją ojczyzną. Wiadomo, że będę trochę tęsknił za rodziną, ale dla mnie wyjazd do Polski jest ważnym wyzwaniem. Tutaj jest wiele nowoczesnych stadionów. Wiele osób interesuje się piłką nożną, a mecze są transmitowane na najwyższym poziomie. Cieszy mnie, że mogę grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. To jest dla mnie bardzo ekscytujące, bardzo motywujące. Chciałem coś zmienić w swoim życiu i zdobyć nowe doświadczenia. To właśnie daje mi transfer do Polski. Teraz nie myślę o liczbach, ale postaram się dać z siebie wszystko. Choć nie jestem już młody, to wciąż mogę się rozwijać. Poprzedni sezon był pierwszym na profesjonalnym poziomie, ale widzę, że zrobiłem duże postępy i dałem radę.

Uważasz, że pod względem piłkarskim pasujesz do Ekstraklasy?

Na podstawie rozmów z trenerem i dyrektorem sportowym oraz własnych obserwacji, myślę, że tak. Podobają mi się treningi i styl Miedzi. Wszystko jest tak, jak mi przedstawiono na starcie, więc mogę być zadowolony. Uważam, że mamy dobrą drużynę i możemy grać na wysokim poziomie. Wiadomo, że będziemy beniaminkami, ale możemy sprawiać niespodzianki. Dla mnie adaptacja w Miedzi nie jest trudna, ponieważ jest wiele osób, które mówią po hiszpańsku. Staram się też uczyć polskich słów. „Dzień dobry”, „Panowie”, „tak i nie”, „nic”. Tylko podstawy, ale uczę się od zera.

Trener Wojciech Łobodziński zwykle grał z jednym napastnikiem, ale w ostatnich latach grałeś w systemie z dwoma.

Grałem też jako jedyny napastnik, ale masz rację, że przez ostatnich kilka lat występowałem w systemie z dwoma atakującymi. Trzeba umieć się dostosować. Obie opcje mi odpowiadają

Która opcja ci lepiej służy?

To zależy od tego, jakich graczy masz wokół siebie, jak jesteście ustawieni i czy się dobrze uzupełniacie.

W drużynie jest także inny nowy napastnik, Angelo Henríquez, możecie grać razem?

Na spokojnie możemy grać obaj. Jesteśmy innymi typami napastników i możemy się nawzajem uzupełniać. Jest bardziej mobilny i dynamiczny. Mogę go porównać do Sergio Aguero, małego zawodnika, z dobrą techniką i zwinnością. Ja jestem bardziej typem napastnika, który gra wyżej, może rozdzielać piłki, ale przede wszystkim być typem, który odpowiada za wykończenie, coś jak Lewandowski, jeśli mogę tak powiedzieć. Jestem również wysokim napastnikiem, który wykorzystuje swoją siłę, aby zrobić sobie trochę wolnej przestrzeni i dać miejsca kolegom z drużyny.

ANGELO HENRIQUEZ [WYWIAD]

Znalazłem wywiad, w którym porównywali cię właśnie do Lewandowskiego.

To było bardzo miłe, ale porównanie wzięło się z przypadku. Nie chodziło o charakterystykę, ale o liczbę bramek. W jednym meczu strzeliłem 5 bramek w 30 minut. Później w tym samym tygodniu strzeliłem 4 gole w pół godziny. To był tydzień, w którym Robert Lewandowski również strzelił wiele bramek w jednym meczu i dlatego byłem do niego porównywany.

Masz swój ulubiony klub?

Śledzę wiele rozgrywek, ale bez dwóch zdań moim ulubionym klubem jest Ahtletic. To historyczna drużyna z wieloma sukcesami i triumfami. Mieszkałem niedaleko Bilbao i ten klub jest dla mnie bardzo istotny. Mam wiele dobrych wspomnień związanych z Athletikiem. Oglądam wszystkie mecze tego zespołu, czuję się też mocno związany z regionem, więc wybór był dość naturalny.

A twój ulubiony zawodnik?

Zdecydowanie Aritz Aduriz, który już zakończył karierę. Był wzorem do naśladowania, strzelił wiele bramek w swojej karierze i do dziś Athletic próbuje znaleźć dla niego następcę. Oczywiste jest, że w tym klubie mogą grać tylko gracze z Kraju Basków i dlatego trudniej jest znaleźć nowego Aduriza. Strzelanie goli to najtrudniejsza rzecz w piłce nożnej, a on był w tym bardzo dobry. Dziś w Athletic jako napastnik gra Oihana Sanceta, ale moim zdaniem nie jest on typem snajpera. Jest bardzo dobry, ma duży potencjał, ale to ofensywny pomocnik. Życzę mu wszystkiego najlepszego, bo może zrobić dużą karierę, ale powinien grać w drugiej linii.

A czego ci życzyć?

Przede wszystkim zdrowia, bo to najważniejsze i od tego wszystko się zaczyna. Miałem w swojej karierze wiele trudnych chwil, które były dla mnie cennymi lekcjami i nauczyły mnie przykładowo cierpliwości. Nie chcę mówić o tym, ile chcę mieć goli i asyst. Chcę robić, co do mnie należy, rozwijać się i pomóc zespołowi.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ OŻÓG

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

Fot. Newspix, miedzlegnica.eu (główne)

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
11
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Ekstraklasa

Miał świetną końcówkę roku, teraz przedłużył kontrakt z Górnikiem Zabrze

Patryk Stec
0
Miał świetną końcówkę roku, teraz przedłużył kontrakt z Górnikiem Zabrze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...