Reklama

PRASA. Juskowiak: Poniedziałkowa konferencja Lewandowskiego wygląda na ustawkę

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

01 czerwca 2022, 07:23 • 10 min czytania 30 komentarzy

Wygląda mi to na ustawkę. Czy wcześniej na zgrupowanie reprezentacji Polski i konferencję prasową Roberta przyjeżdżali zagraniczni dziennikarze? Nie sądzę. Teraz pojawił się wysłannik katalońskiego „Sportu” i jako pierwszy zadał pytanie. Wiadomo, że nie o mecz z Walią. Mecze w Lidze Narodów to ostatni akcent sezonu i jeśli coś miało się wydarzyć, to właśnie teraz. To ostatni dzwonek, żeby przykuć uwagę mediów. Przekaz Roberta jest prosty: nie chcę zostać w Bayernie, jestem do wzięcia – mówi Andrzej Juskowiak w „Przeglądzie Sportowym”

PRASA. Juskowiak: Poniedziałkowa konferencja Lewandowskiego wygląda na ustawkę

„SPORT”

Walia nie wystawi dziś najsilniejszego składu na mecz z biało-czerwonymi. Możliwe jednak, że kibice we Wrocławiu zobaczą Garetha Bale’a i Aarona Ramseya.

Robbie Page, który pod nieobecność Ryana Giggsa poprowadzi walijską drużynę narodową, zapowiedział wczoraj, że nie wszyscy jego kluczowi piłkarze wezmą udział w starciu z biało-czerwonymi. Podczas wczorajszej konferencji prasowej Walijczyk nie próbował nawet owijać w bawełnę. – Będziemy chcieli wygrać w środę, ale byłoby nieodpowiedzialne podejmować jakiekolwiek ryzyko. Musimy mieć zdrowe podejście do tego, co nas czeka. Zrobiliśmy dokładną analizę polskiego zespołu, znamy ich mocne i słabe strony, ale najważniejszy dla nas będzie mecz w niedzielę – podkreślił. W związku z tym nie wiadomo, w jakim wymiarze czasowym zaprezentują się dwaj kluczowi zawodnicy reprezentacji Walii. Chodzi o Garetha Bale’a i Aarona Ramseya. – Gareth jest w dobrej formie i jest gotowy do gry. Wygrał po raz piąty Ligę Mistrzów, co na pewno jest wielkim osiągnięciem i należą mu się gratulacje. To piłkarz z najwyższej światowej półki i będzie dla nas bardzo ważnym zawodnikiem w najbliższych meczach. Podobnie wygląda sytuacja z Aaronem, który też stanowi dla nas bardzo ważne ogniwo – podkreślił selekcjoner Walijczyków.

Ukraina wraca do gry. Dziś reprezentacja naszych sąsiadów zmierzy się ze Szkocją w półfinale baraży o awans na mundial.

Reklama

Trener Pietrakow obiecuje jednak walkę na całego. – Nasze morale jest wręcz niebotyczne – powiedział ukraiński selekcjoner tuż po rozpoczęciu zgrupowania. – Zupełnie nie mam potrzeby, by wpływać na morale zawodników. Z tego miejsca pragnę bardzo serdecznie podziękować naszym rywalom. Federacja szkocka i walijska okazały nam wiele solidarności. Zgodziły się przesunąć mecze na czerwiec. To niesamowita sprawa i ogromne wsparcie dla całej Ukrainy. Walczącej w nieludzkiej wojnie – podkreślił Pietrakow. Na niesamowite słowa zdobył się Graeme Souness. Ten pochodzący z Edynburga wybitny w przeszłości piłkarz zagrał w reprezentacji Szkocji 54 razy. Trzy razy uczestniczył w mistrzostwach świata i śmiało można nazwać go legendą Liverpoolu. W barwach „The Reds” wystąpił ponad 350 razy. Pięć razy został mistrzem Anglii, a trzykrotnie wygrał PEMK. Następnie był wziętym trenerem. Prowadził m.in. Liverpool, Benficę Lizbona, Torino i Newcastle United. Był kapitanem reprezentacji Szkocji. Teraz jednak życzy zwycięstwa…. Ukrainie! – Chcę, by Ukraina nie tylko awansowała na mundial w Katarze. Będę jej kibicował, by pojechała na turniej i go wygrała – powiedział były świetny pomocnik. – Moje emocje, kiedy myślę o tym wszystkim, co się dzieje, nie dotyczą wyłącznie piłki nożnej. To, co robią Rosjanie na Ukrainie jest absolutnie nie do przyjęcia – podkreślił Greame Souness.

Higinio Marin miał słabsze i lepsze momenty wiosną w Zabrzu, ale Górnik chce go zatrzymać.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy powinien zostać w górniczym klubie, czy nie, to ostatnimi dwoma, jakże udanymi i przede wszystkim skutecznymi w swoim wykonaniu występami, dał wszystkim twierdzącą odpowiedź. – Chcemy, żeby nadal u nas grał – przyznaje Arkadiusz Szymanek, prezes klubu z Zabrza. Być może uda się na kolejny sezon zagwarantować jego usługi. Pacheco już wcześniej przedłużył kontrakt z zabrzanami o 2 lata, tyle że w jego przypadku było to łatwe. Z Marinem sytuacja jest trochę inna. Jak wygląda obecnie stan w ataku „górników”? Jest Lukas Podolski, jest Piotr Krawczyk i pozyskany ostatnio 19-letni Szymon Włodarczyk z Legii. Pozyskanie Marina, czy raczej prolongata jego kontraktu, zamykałoby sprawę przedniej formacji.

Jens Gustafsson zaczyna nowe porządki w Szczecinie. Szuka kolejnego asystenta, robi rekonesans kadry, diagnozuje potrzeby.

Reklama

Nowy trener „portowców” był już na rekonesansie w Szczecinie, teraz poszukuje asystenta, który dołączy do jego sztabu. Są już w nim Robert Kolendowicz i trener bramkarzy Andrzej Krzyształowicz. – Rozglądam się po całej Skandynawii – powiedział Gustafsson. – Są tam trenerzy asystenci o różnych profilach. Nie szukam cech, których potrzebowałem w sztabie w Hajduku Split. Tacy trenerzy są już w Pogoni, a ja potrzebuję teraz kogoś innego. Szwedowi przypadł do gustu Szczecin, który trochę przypomina mu jego rodzinny Helsingborg. – Oba miasta są portowe, a ja lubię tego rodzaju miejsca – stwierdził nowy trener granatowo -bordowych. – W takich obszarach jest dobre powietrze i dobrze się w nich czuję. Wydobywają ze mnie to, co najlepsze. Pod tym względem Helsingborg i Szczecin to miasta do siebie podobne. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ dużą część swojego życia mieszkałem blisko morza. W takich warunkach urodziłem się i dorastałem. Następnie przeniosłem się w głąb lądu, jednak do morza ciągle mnie ciągnęło. Cieszę się, że w Szczecinie pozostanę blisko morza. Przed przyjazdem tutaj miałem już pewien obraz tego, jakiego rodzaju jest to miasto. Ponadto moi rodzice już kiedyś tutaj byli, wielu moich znajomych także odwiedzało Szczecin. Rozmawiałem z ludźmi, którzy mieli okazję tutaj bywać, ale oczywiście czerpałem też wiedzę z internetu. W ten sposób dość szybko udało mi się dowiedzieć wszystkich najważniejszych rzeczy na temat miasta. Stadion Pogoni i jego otoczenie są prawdopodobnie najlepsze, w jakich byłem. Czekamy jeszcze aż zostanie otworzony w całości, ale potencjał jest w nim niesamowity. Oglądałem też obiekty szkoleniowe, które bardzo mi się podobały. Myślę, że dają nam możliwości na zrobienie wielu pozytywnych rzeczy.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„PS” przewiduje skład Polaków na mecz z Walią: Grabara – Bereszyński, Glik, Bednarek, Puchacz – Klich, Krychowiak, Góralski – Zieliński – Buksa, Lewandowski.

Zaraz po meczu z Walią kadrowicze wrócą do Warszawy, gdzie już w czwartek czeka ich gra wewnętrzna jedenastu na jedenastu. – To są kluczowe dni tego zgrupowania – mówi Michniewicz. – Na podstawie występów w środę i czwartek wybiorę ścisłą kadrę na starcia z Belgią i Holandią. Specjalnie powołałem wielu młodych zawodników, żeby zobaczyć ich w treningu. Jest wielu młodych, którzy na tle liderów będą mogli sprawdzić, ile im brakuje do najlepszych. Gwiazdy Ekstraklasy też się skonfrontują na tle gwiazd Europy, a ja się temu spokojnie poprzyglądam – dodawał Michniewicz. Rywalizacja będzie bardzo zaciekła, wbrew pozorom niewielu zawodników może się czuć w tym momencie pewnymi nominacji na mundial, ale selekcjonerowi taka sytuacja pasuje. Niemal żaden z piłkarzy nie będzie mógł narzekać na przemęczenie sezonem – większość przyjechała do Polski prosto z urlopów, ligowe rozgrywki w większości krajów (wyjątkiem Rosja i USA) skończyły się w połowie maja, więc nie powinno być kłopotów ze świeżością. – Przez pierwszy tydzień po sezonie byłem w Turcji, miałem rozpisany plan zajęć i trenowałem intensywniej niż w trakcie niejednego okresu przygotowawczego. Na koniec byłem już porządnie zmęczony, ale nie będzie to miało wpływu na moją dyspozycję, bo w kolejnych dniach spokojnie się zregenerowałem – zapewnił Robert Lewandowski. A skoro kapitan, który w tym sezonie w Bayernie i kadrze rozegrał 53 mecze, da radę, to i wszyscy sobie poradzą. Tym bardziej, że nagrodą może być nominacja na MŚ. Kto zawiedzie, ten kolejnej szansy może już się nie doczekać. Na środowe spotkanie sprzedano ponad 30 tysięcy wejściówek, ale bilety jeszcze są. W meczu z Walią styl będzie się liczył, ale ważniejszy będzie wynik.

Andrzej Juskowiak mówi o przyszłości Lewandowskiego. Słowa z poniedziałkowej konferencji wyglądają mu na ustawkę, to medialna gra o wydostanie się z Bayernu.

Poniedziałkowe słowa Lewandowskiego nie były przypadkowe.

Wygląda mi to na ustawkę. Czy wcześniej na zgrupowanie reprezentacji Polski i konferencję prasową Roberta przyjeżdżali zagraniczni dziennikarze? Nie sądzę. Teraz pojawił się wysłannik katalońskiego „Sportu” i jako pierwszy zadał pytanie. Wiadomo, że nie o mecz z Walią. Mecze w Lidze Narodów to ostatni akcent sezonu i jeśli coś miało się wydarzyć, to właśnie teraz. To ostatni dzwonek, żeby przykuć uwagę mediów. Przekaz Roberta jest prosty: nie chcę zostać w Bayernie, jestem do wzięcia.

Nie bawił się w dyplomację.

Nie bawił. Próbuje wymusić na Bayernie działania. Zawodnik, który podpisuje kontrakt i dostaje dużą podwyżkę, musi się liczyć z tym, że będzie musiał wywiązać się z umowy. W tym momencie wszystkie atuty są po stronie Bayernu. Niektórzy piłkarze tego klubu twierdzą i mówią wprost, że lepiej, by Lewy odszedł, choćby dla zdrowej atmosfery w szatni. Ale w Bayernie nie lubią takiego wywierania presji, ten klub nie musi zarabiać na transferach. Potrzebuje zawodników, którzy przyniosą trofea i tytuły. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, jak się zachowa, bo rzadko był w takiej sytuacji. Robert otwarcie powiedział, że chce odejść, czym postawił Bayern w trudnej pozycji negocjacyjnej z innymi klubami, w których szuka następcy. Wszyscy wiedzą, że musi kogoś znaleźć, więc cena rośnie. Mleko się rozlało, teraz w Bayernie będą myśleć, jak rozwiązać problem. Dyplomatycznie wypowiedział się prezes Oliver Kahn i teraz będą wyciszać kwestię. No, ale ogromna rysa na wizerunku powstała. Dotąd Bayern budował wokół siebie aurę klubu, który decyduje, kto i kiedy przyjdzie albo odejdzie. Tak było z Lewym, kiedy przenosił się do Monachium z Borussii.

Jakub Ojrzyński zaliczył pełen sezon w walijskim Caernarfon. Wypożyczony z Liverpoolu bramkarza opowiada o sile tamtejszej ligi, ale i o swojej przyszłości w Anglii.

Za panem pierwszy sezon w seniorskiej piłce? Jak go pan ocenia?

Bardzo pozytywnie. Za mną bardzo dużo meczów (31 we wszystkich rozgrywkach – przyp. red.), więc zyskałem mnóstwo doświadczeń. Jestem zadowolony z mojej gry, przytrafiło mi się kilka pomyłek, jednak w większości spotkań pomogłem drużynie w zdobywaniu punktów. Dodatkowo polubili mnie kibice, miałem z nimi fajny kontakt.

Kiedy w zeszłym roku rozmawiałem z pana tatą, mówił, że fajnie byłoby, gdyby Caernarfon w fazie zasadniczej zajęło miejsce w czołowej szóstce walijskiej ekstraklasy i potem grało w grupie mistrzowskiej. Udało się.

Na koniec sezonu zajęliśmy czwarte miejsce, tym samym wyrównaliśmy najlepszy wynik w historii klubu. Do pierwszej szóstki dostaliśmy się rzutem na taśmę. Dzięki temu graliśmy z najlepszymi, a dodatkowo nie musieliśmy wiele podróżować. Większość drużyn z dolnej połowy 12-zespołowej tabeli swoje siedziby ma na południu Walii i wyjazdy na mecze trwają cztery, pięć godzin.

Czwarte miejsce to wynik zadowalający dla klubu?

Tak, bo naszym głównym celem był awans do pierwszej szóstki. Dodatkowo wygraliśmy play-off , dzięki czemu w klubowej gablocie znalazło się kolejne trofeum. Sezon zakończyliśmy udanie.

Na jakim poziomie jest walijska ekstraklasa?

Porównałbym ją do pierwszej ligi polskiej, choć myślę, że dwie najlepsze ekipy – The New Saints i Bala Town – spokojnie poradziłyby sobie na najwyższym szczeblu rozgrywek.

The New Saints zdominowali ligę w tym roku.

Byli zdecydowanie najlepszą drużyną. Oprócz tego, że w lidze nie mieli sobie równych, to jeszcze wygrali krajowy puchar. Mają kilku bardzo dobrych zawodników, grają fajną piłkę i zdobyli dużo ładnych bramek. Na początku sezonu byli bliscy awansu do fazy grupowej europejskich pucharów. W trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji przegrali z Viktorią Pilzno dopiero po rzutach karnych. Niewiele brakowało, bo wcześniej stracili gole w końcówce podstawowego czasu gry.

Felieton Antoniego Bugajskiego o Czesławie Michniewiczu. Pierwszy sprawdzań wyszedł selekcjonerowi wzorowo, ale nadchodzi czas kolejnych.

Michniewicz doskonale zdaje sobie sprawę, że póki co jest jak uczeń, który na początku roku w nowej szkole sam zgłosił się do odpowiedzi i jeszcze do tego na piątkę napisał sprawdzian. Na razie jedzie więc na tej dobrej opinii, bo wryła się w głowę nauczycielowi, ale też lubianym i nielubianym kolegom z klasy. Przychodzą jednak kolejne sprawdziany i gdy Pan Czesław nałapałby jedynek, czar pryśnie. Wygrany baraż ze Szwecją (2:0) zbudował jego pozycję, to był naprawdę kawał meczu w wykonaniu reprezentacji Polski, ale za chwilę o marcowym wieczorze na Stadionie Śląskim będziemy pamiętać coraz mniej, nałożą się na tamten obraz świeże wspomnienia z meczów z Walią, Belgią i Holandią. Dlatego opłaci się selekcjonerowi zbieranie kolejnych dobrych cenzurek, aby już faktycznie był nie do ruszenia. I właśnie przede wszystkim ten wrocławski mecz z Walią jest do wygrania, potem skala wyzwań wzrośnie. Możemy sobie różne bajeczki opowiadać, lecz wszyscy dobrze wiemy, że nic tak nie buduje pozycji selekcjonera jak zwycięstwa jego drużyny i nic tak nie psuje jak porażki. A zatem, panie selekcjonerze – czekamy wieczorem na dobre wieści z Wrocławia nazywanego miastem spotkań, które w przeszłości już niejeden raz także z sukcesami pan odwiedzał, zresztą w różnych sprawach.

„SUPER EXPRESS”

W „Superaku” dzisiaj znajdziemy foto-story z dzieciństw reprezentantów, ale i typowanie składu innego niż w „PS”: Grabara – Bednarek, Glik, Kamiński – Bereszyński, Krychowiak, Kiwior, Zalewski – Buksa, Frankowski – Lewandowski.

Otwarcie zapowiedział, że dziś zobaczymy w akcji kilku debiutantów. Szansę na występ mają dostać Jakub Kiwior, Kamil Grabara i Kamil Pestka. Kogo nie zobaczymy? Arkadiusz Milik został w Warszawie. Kamil Jóźwiak ma infekcję i odsunięto go od drużyny, Matty Cash i Krystian Bielik będą gotowi do gry w następnych meczach. – W każdym spotkaniu możemy zrobić pięć zmian. Powołaliśmy tylu zawodników, by poznać ich w treningu. Zobaczyć, ile im brakuje, bo młodym gwiazdom naszej ligi też może czegoś brakować i oni to odczują – mobilizował Michniewicz. 

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Wolfke: „Świątek uniknęłaby trochę hejtu, gdyby wytłumaczyła się z tej długiej przerwy”

Jakub Radomski
0
Wolfke: „Świątek uniknęłaby trochę hejtu, gdyby wytłumaczyła się z tej długiej przerwy”

Komentarze

30 komentarzy

Loading...