Reklama

Lukas Podolski, czyli historia bronienia się jakością

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

11 kwietnia 2022, 17:24 • 6 min czytania 17 komentarzy

Czy wierzyliśmy, że Lukas Podolski stanie się ekstraklasowym kozakiem? Nie. To znaczy – wiadomo było, że facet umiejętnościami przerośnie tę ligę. Pytanie było tylko takie: w ilu meczach będzie mu się chciało te umiejętności pokazać? I gdy słyszeliśmy te gadki o „Mam Talent”, o możliwym przesuwaniu terminarza pod Podolskiego, to po głowie krążyła odpowiedź: może w dwóch. I to tych rozgrywanych tylko w Zabrzu, bo blisko.

Lukas Podolski, czyli historia bronienia się jakością

Ale Podolski na przestrzeni sezonu broni się jakością. Mało tego – nie tylko pokazuje, że grać w piłkę potrafi (to było do przewidzenia), ale że mu bardzo zależy (to już podawano w wątpliwość).

Przyjście Lukasa Podolskiego do Górnika Zabrze było wyczekiwane przez kilka ostatnich lat. – Lukas obiecał, że przyjdzie, no to przecież przyjdzie! – burzyli się kibice Górnika. – Ale po drodze zagra jeszcze tylko w Turcji, Indiach, na Malediwach, pogra w NFL oraz w uniwersyteckiej lidze szachów, a później to już na pewno wróci… – ironizowali scepytycy.

Ale latem ta saga dobiegła końca. Przez grubo ponad tydzień Podolski nie schodził z czołówek portali sportowych. Jego transfer relacjonowały nawet media śniadaniowe i telewizje informacyjne. Bo przecież nawet ciocia Grażynka kojarzy tego Lukasa, co to był grać dla Polski, ale zagrał dla Niemiec. Mistrz świata, wcale nie jakiś emeryt, facet strzelający gole w pucharach. A przede wszystkim ważna postać dla kibiców, dla regionu, dla marketingu.

Reklama

Jednak za tą historią ciągnął się smrodek wątpliwości. Że Lukas Podolski potrafi grać w piłkę – to było jasne. Przez przypadek nie grałby przez tyle lat w Bundeslidze, nie trafiłby do Arsenalu, nie byłby kluczową postacią reprezentacji Niemiec. Ale na lekcjach z przeszłości nauczyliśmy się, że równanie „piłkarz po trzydziestce” oraz „mocne nazwisko” nie zawsze równa się „sukces”. Chodzi nie tylko o kwestie odnalezienia się w tym dziwnym piłkarsko środowisku, ale po prostu o motywację. Chęć udowodnienia, że jeszcze coś potrafię. Zbyt często oglądaliśmy historie o tym, jak to zawodnik z fajnym CV okazywał się nie języczkiem u wagi w walce o coś więcej, a po prostu zblazowanym piłkarzem, który nie tyle schodził ze szczytu, co zjeżdżał po równi pochyłej w kapcie i piłkarską emeryturę.

Zapaliła się zatem lampka ostrzegawcza, a prądem dla niej były kolejne wieści. Najpierw – że Podolski będzie łączył grę w Górniku z występowaniem w niemieckim „Mam Talent”. Później plotkowano, że Podolski wolałby grać głównie w Zabrzu, bo na wyjazdy to mu się tak średnio chce jeździć. Prezes Górnika przyznawał nawet, że… klub toczy nieoficjalne rozmowy, by pozmieniać nieco terminarz Ekstraklasy pod Podolskiego.

Pół-prawda przenikała się z pół-kłamstwem, a Podolski… A Podolski nie grał. Opuścił inaugurację sezonu, wszedł na 45 minut z Lechem Poznań, zagrał prawie cały mecz ze Stalą i złapał koronawirusa. Minął lipiec, minął sierpień, zaczęła się połowa września, a Podolski miał na koncie sto minut z hakiem na koncie, zero goli, zero asyst. A sam Górnik miał siedem punktów w pięciu meczach.

Lukas Podolski – redemption

Oczywiście początki Podolskiego w Górniku były trudne. Widać było, że fizycznie nie jest gotowy, sam zresztą mówił, że dopiero po przerwie na kadrę zobaczymy go w lepszej formie. Był w cieniu Jimeneza, nawet w cieniu Nowaka. Do piętnastej kolejki miał na koncie jedną asystę, żadnej bramki. Ale od końca listopada oglądamy naprawdę dobrą wersję Niemca. W lidze od tego czasu zagrał trzynaście meczów, strzelił siedem goli i zaliczył jedną asystę oraz dwie asysty drugiego stopnia.

I to nie tak, że Podolski tylko dostawia szuflę do bramki. Łącznie w tych meczach mial expected goals na poziomie 5.59 xG. Strzelił z tego siedem goli. Wykręca zatem wynik lepszy niż wskazywałby algorytm, a jest to pokłosie tego, że mało kto w tej lidze potrafi tak przyłożyć z dystansu jak Podolski. Zerknijcie zresztą na te trafienia:

Reklama

Naprawdę jest na co popatrzeć. Żaden inny piłkarz w lidze nie strzelił więcej goli spoza pola karnego. Tyle samo – 4 – mają Ivi Lopez, Erik Exposito i Patryk Szysz. Z tego zawodnik Rakowa uderza spoza pola karnego niemal dwukrotnie częściej.

Podolski ma zresztą szesnasty najlepszy wynik w lidze pod względem celności uderzeń (44% w bramkę). Na uwagę zasługuje też skuteczność dryblingów zawodnika zabrzan. Tylko jeden piłkarz w lidze drybluje skuteczniej od Podolskiego – to Przemysław Wiśniewski, który ma jednak mniej prób dryblingów od Podolskiego. 74% skuteczności dryblingów 36-latka robi jednak wrażenie. Podolski zajmuje też szóste miejsce w lidze w klasyfikacji tzw. smart passes (31 w tym sezonie) i siedemnaste miejsce w lidze pod względem podań kluczowych (15).

Z liczb WyScouta dowiadujemy się, że jeśli chodzi o granie w piłkę, to 36-latek właściwie w każdym elemencie albo jest wyróżniającą się postacią Górnika, albo w ogóle całej ligi.

Czy Podolski dalej będzie chciał firmować ten projekt?

Jan Urban po meczu z Wisłą Kraków mówił, że on – jako trener – może nauczyć piłkarzy taktyki, możę pomóc w pracy nad fizycznością. Ale jeśli dochodzi już do wykończenia akcji, podjęcia decyzji, dogrania do kolejki – to są takie rzeczy, z którymi piłkarz musi uporać się sam.

Chodziło m.in. o sytuację sam na sam z bramkarzem Nowaka w pierwszej połowie. Ale mamy takie wrażenie, że te słowa można odnieść też do Podolskiego. Bo dla trenera ekstraklasowego taki piłkarz, w takiej formie… No, to jest po prostu skarb. Jeśli chodzi o decyzyjność na boisku, stopień zaawansowania technicznego, przygotowanie do meczu – tutaj trener nie musi właściwie nic.

I też oglądając mecze Górnika mamy wrażenie, że Podolski w pewnych momentach stał się kołem ratunkowym dla zabrzan. To z jednej strony duży komfort – w sytuacjach nieoczywistych jest w stanie sam coś wymyślić, pociągnąć drużynę. Ale z drugiej strony być może niektórzy poczuli się zbyt rozleniwieni. – My nie musimy, „Poldi” coś zrobi – mogą myśleć. I to zarówno na boisku, jak i w gabinetach władz.

Kontrakt Podolskiego wygasa wraz z końcem sezonu, Urbana też – ale trener ma opcję przedłużenia jej. W Zabrzu pojawiają się już pytania – co dalej? Górnikowi spadek nie grozi, ale wydawało się w pewnym momencie sezonu, że być może „zagrożą” mu puchary. Jednak kadra okazała się za krótka, transfery zimowe przeprowadzono za późno, a sam klub na przestrzeni ostatnich miesięcy raczej nie wykonał progresu organizacyjno-finansowego.

Podolski dla Górnika jest nie tylko teraźniejszością, ale ma być też przyszłością. Kwestia tego, jak Górnik wykorzystał jego potencjał to temat na kompletnie inną rozmowę, niemniej warto zastanowić się nad tym – czy nie jest czasem tak, że Podolski dał Górnikowi więcej niż Górnik zaproponował Podolskiemu? Nie mamy tu na myśli kasy, nie w tym rzecz. Raczej o to, czy ten projekt udźwignął jakość Podolskiego.

Czytaj więcej o Górniku Zabrze:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Ekstraklasa

Komentarze

17 komentarzy

Loading...