Trzytygodniowy detoks od Ligi Mistrzów dla wielu mógł się okazać potrzebny. Natłok spotkań w piłce klubowej może doprowadzić do bólu głowy. Przerwa na kadrę nieco oczyszcza atmosferę i sprawia, że wiele kwestii łatwiej uporządkować. Teoretycznie w tak krótkim czasie niewiele może się zmienić i raczej żaden zespół nie zaliczy spektakularnego zjazdu, ani postępu. W praktyce przekonamy się, w jakim stanie są zespoły, które dziś zmierzą się w ramach w ćwierćfinału najważniejszych rozgrywek na Starym Kontynencie. Atletico postara się postawić Manchesterowi City. Benfice zależy na sprawieniu niespodzianki w meczu z Liverpoolem. Jak im to wyjdzie? Przekonamy się około 23:00.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Liga Mistrzów. Zapowiedź wtorkowych ćwierćfinałów
Czy Orły stać na niespodziankę?
Poziom trudności tego wyzwania jest bardzo wysoki. Uczciwie trzeba przyznać, że klub z Lizbony w ostatnich latach miewał się lepiej, ale przed pierwszym meczem nie należy nikogo skreślać. Do pewnego stopnia już mogą czuć zadowolenie. Sprawili małą niespodziankę w dwumeczu z Ajaksem i pokazali, że pomimo wielu problemów są w stanie skutecznie rywalizować w europejskich pucharach.
FC Porto nie wyszło z grupy. Sporting odpadł w 1/8 finału, więc klub z Estadio da Luz jest jedynym portugalskim zespołem, który kontynuuje przygodę w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Trochę na otarcie łez związanych z ligowymi niepowodzeniami, ale jednak. Po raz ostatni znaleźli się w ósemce najlepszych drużyn na Starym Kontynencie w sezonie 15/16. Wówczas w jedenastce Benfiki pojawiali się między innymi: Ederson, Raul Jimenez, Goncalo Guedes, Renato Sanchez i kilku innych grajków, którzy już dawno wyfrunęli poza Lizbonę.
Benfica strzeli przynajmniej dwa gole Liverpoolowi – kurs 4,20 na Fuksiarz.pl!
Próba generalna przed Liverpoolem wypadła słabo. Piłkarze Nelsona Verissimo pojechali na wyjazdowy mecz do Bragi i dostali trzy gole. Sami strzelili tylko dwa, czyli wciąż o jeden za mało, by przy takim układzie cieszyć się z choćby z jednego punktu. Benfica nie ma już szans na mistrzostwo Portugalii, na wicemistrzostwo również, ale gra w Lidze Mistrzów może nieco ukoić zszargane nerwy kibiców. O ile nie dojdzie do kompromitacji…
Pamiętajmy, jak Orły wypadły w fazie grupowej na tle Bayernu Monachium. W dwumeczu było 2:9. Dość wymowne.
Czy Liverpool potwierdzi mistrzowskie aspiracje?
Wylosowali dobrze, ale teraz do tego trzeba dołożyć skuteczną i dobrą grę. Tak, Liverpool jest bardzo mocny i trzeba zespół Jurgena Kloppa traktować nie tylko jako faworyta dwumeczu z portugalską drużyną, ale również kandydata do tytułu. Przerwa na kadrę nieco wybiła ich z rytmu. Przykład piłkarzy The Reds pokazuje, że powrót do piłki klubowej wcale nie jest łatwy. Gdyby tylko za rywala mieli oni zespół lepszy od Watfordu, prawdopodobnie w weekend straciliby punkty.
Można odnieść wrażenie, że stosunkowo niewiele mówi się o rywalizacji Liverpoolu z Benficą. Ciężko powiedzieć, czy wynika to z tego, że kilka innych pojedynków w tej fazie sprawia wrażenie ciekawszych. A może po prostu drużyna z Anfield Road przyzwyczaiła wszystkich, że zazwyczaj radzi sobie w tego typu starciach i powszechnie uznano, że należy ten dwumecz traktować za rozstrzygnięty.
Liverpool w tej edycji Ligi Mistrzów miał imponującą serię siedmiu zwycięstw. Zepsuł ją dopiero w meczu rewanżowym przeciwko Interowi Mediolan. A szkoda, bo to zawsze mocna karta przetargowa i bycie niepokonanym od wielu spotkań budzi respekt i tworzy legendę. Z drugiej strony, porażka z włoską drużyną pokazała, że The Reds mają ludzkie, omylne oblicze i piłkarze dostali sygnał, że nie są bezkarni.
Zgodnie z planem dzisiejszy mecz ma być dla nich tylko przystawką. Główne danie zostanie podane w niedzielę. Mecz z Manchesterem City na Etihad Stadium będzie miał zupełnie inny ciężar gatunkowy. To właśnie to spotkanie może zdecydować o mistrzostwie Anglii. Przewagę jednego punktu mają piłkarze Pepa Guardioli, dlatego wtorkowa przystawka musi być lekkostrawna, by w niedzielę nie pojawiły się wzdęcia.
Czy Manchester City znów przekombinuje?
Nie ulega wątpliwości, że faworytami tego dwumeczu są Obywatele. Na papierze jest to pojedynek mistrzów Anglii z mistrzami Hiszpanii. W praktyce będzie to walka walca, który przejeżdża się po słabszych na krajowym podwórku z drużyną wychodzącą z letargu. Jednak wchodzimy w okres, w którym zazwyczaj Manchester City w przeszłości lubił komplikować sobie sprawy.
Można się wyzłośliwiać, że nie ma takiego rywala, z którym w Lidze Mistrzów nie potknąłby się Pep Guardiola. Tym bardziej, że w kluczowych momentach lubił pokusić się o taktyczne eksperymenty, które bywały dla jego drużyn bronią obosieczną. Został nawet zapytany o tę kwestię podczas ostatniej konferencji prasowej. Ewidentnie humor dopisywał Hiszpanowi:
– W Lidze Mistrzów zawsze przekombinuję. Szukam nowych rozwiązań taktycznych, we wtorek na pewno takowe zobaczycie. Mam za dużo przemyśleń, dlatego osiągam tak dobre rezultaty w Lidze Mistrzów (śmiech). Gdybym zawsze grał tak samo, to byłoby nudne. Jeśli ludzie myślą, że zagramy z Atletico i Liverpoolem w taki sam sposób, to są w błędzie. Poruszanie się po boisku jest inne. Grają inni zawodnicy z różnymi osobowościami. Dlatego mam wtedy tyle przemyśleń i wymyślam głupie taktyki. Jutro wieczorem zainspiruję się kimś i wystawię 12 zawodników.
Każda drużyna zgarnie przynajmniej jedną żółtą kartkę – kurs 1,90 na Fuksiarz.pl!
W marcu Manchester City otrzyma materiał poglądowy w postaci rywalizacji Manchesteru United z Atletico Madryt i wie doskonale, że Los Colchoneros bywają groźni i trudni do zatrzymania. Bywają groźni również dla siebie, ale to osobna kwestia. Dośrodkowania lecące w pole karne Jana Oblaka to gwarancja zagrożenia. Z tego nie potrafili skorzystać lokalni rywale Obywateli i dzięki temu Diego Simeone triumfował, ale to, co wystarczyło na Czerwone Diabły, może nie wystarczyć na Manchester City.
Czy Joao Felix ponownie błyśnie?
Dla Joao Felixa będzie to z wielu powodów bardzo istotny mecz. Wiele osób słusznie zauważa, że swego czasu mógł nieco rozsądniej podejść do tematu wyboru klubu i postarać się zaczepić w takiej drużynie jak Manchester City. Ostatecznie trafił do Atletico, gdzie momentami bardzo cierpiał. Nie tylko przez urazy, ale i przez brak dostatecznego zaufania. Teraz ma szansę udowodnić, że kluby prezentujące nieco lepszy styl znów powinny się nim zainteresować.
Portugalczyk w ostatnich tygodniach spisuje się doskonale. Regularnie zdobywa bramki i dokłada kolejne asysty. W ostatnich sześciu ligowych meczach uzbierał 6+2 w punktacji kanadyjskiej. W końcu nawiązał poziomem do oczekiwań, które były względem niego bardzo wysokie.
Obecnie nikt nie ma prawa mieć wątpliwości, kto jest liderem ofensywy Atletico Madryt. Joao Felix jest do bólu skuteczny i daje nadzieję na lepsze czasy dla zespołu z Estadio Wanda Metropolitano. Portugalczyk korzysta na zmianie sposobu gry, na którą zdecydował się Diego Simeone. Portugalczyk w duecie z Antoinem Griezmannem potrafi zaprezentować pełnię swoich możliwości. Rywale się gubią, bo następuje między tymi panami duża wymienność pozycji. Łatwiej byłoby wyłączyć z gry jedną typową dziewiątkę. Tu trzeba z rozsądkiem zaopiekować się dwójką ofensywnych piłkarzy.
Pytanie tylko, czy Felix udźwignie presję, która będzie na nim ciążyć. Progres jest zauważalny, ale podobnie jak wielu jego kolegów musi uważać na kartki. Joao Felix, Luis Suarez, Reinildo, Geoffrey Kondogbia i Marcos Llorente, jeśli dziś zobaczą żółte kartoniki, nie będą mogli zagrać w rewanżu.
CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:
- Rodrigo de Paul inny niż w Udinese
- Saga kontraktowa z Salahem dobiega końca. Egipcjanin ma zostać w Liverpoolu
- Liverpool wygrał, ale powinien się przebudzić
Fot. Newspix.pl