Reklama

Dwudziestoletnie dominatorki w XXI wieku. Jak Iga wypada na tle Sereny, Szarapowej i spółki?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

03 kwietnia 2022, 19:14 • 6 min czytania 18 komentarzy

Turniej w Miami będzie jednym z ostatnich (oby nie ostatnim!), jaki Iga Świątek wygrała przed 21. urodzinami. Polka ma już na koncie sześć triumfów w zawodach rangi WTA, w tym ten najcenniejszy, w wielkoszlemowym Roland Garros. Jutro oficjalnie zostanie też jedynką światowego rankingu. Osiągnięcia naszej tenisistki są imponujące – a jak wypadają one na tle innych dwudziestoletnich zawodniczek, które przebojem wdarły się na globalną scenę?

Dwudziestoletnie dominatorki w XXI wieku. Jak Iga wypada na tle Sereny, Szarapowej i spółki?

Nie sztuką jest odnieść pojedynczy sukces w młodym wieku, wyzwanie to pójść potem za ciosem i zadomowić się w światowej czołówce. Iga Świątek od momentu, gdy w 2020 roku wygrała French Open, mimo paru spadków formy, trzymała wysoki poziom. To pozwoliło jej zbudować imponujące CV i dołączyć do szerokiego grona najlepszych zawodniczek „U-21” (31 maja skończy 21 lat) we współczesnej historii tenisa.

Postanowiliśmy zatem odpowiedzieć na pytanie – jak Polka wypada w porównaniu do innych tenisistek, które w XXI wieku wygrywały ważne turnieje przed ukończeniem 21. roku życia?

Oczywiście – do paru legend nie ma startu. Ale wiele świetnych tenisistek – w tym momencie kariery – przerasta.

Siostry i nastoletnie sensacje

Ograniczyliśmy zakres naszych poszukiwań do XXI wieku, bo – jak dobrze wiemy – tenis jeszcze w latach dziewięćdziesiątych wyglądał nieco inaczej, bardzo młode tenisistki zdecydowanie częściej robiły furorę. Zastanawialiśmy się też, czy uwzględnić w zestawieniu siostry Williams – które jakby nie patrzeć w XX wieku odnosiły swoje pierwsze sukcesy. Uznaliśmy, że zrobimy dla nich wyjątek – bo początek dominacji Amerykanek na światowych kortach przypadł bardziej na lata 2000-2002.

Reklama

Venus Williams 21. urodziny obchodziła 17 czerwca 2001 roku. Do tego czasu zdążyła zgarnąć singlowe tytuły w Wimbledonie oraz US Open. Poza tym wygrała też 15 turniejów rangi WTA, została mistrzynią olimpijską w grze pojedynczej w Sydney. Pomijamy już nawet, jak fenomenalne wyniki wraz z siostrą notowała w deblu. Generalnie – do Venus Igę porównywać trudno. Choć co ciekawe… dwudziestoletnia Amerykanka nie była jeszcze liderką rankingu WTA. „Dopiero” w lutym 2002 roku odebrała Jennifer Capriati miano pierwszej rakiety świata.

Jak to natomiast wyglądało u Sereny? Młodsza z sióstr 21-latką została 26 września 2002 roku. Wcześniej wygrała aż cztery turnieje wielkoszlemowe: dwukrotnie US Open (1999 i 2002), a także French Open i Wimbledon (oba w 2002 roku). Triumfowała również w czternastu innych turniejach rangi WTA, w tym m.in. w Indian Wells. I w lipcu 2002 roku, czyli jeszcze jako dwudziestolatka, awansowała na pierwsze miejsce w zestawieniu WTA, zrzucając z niego… swoją siostrę.

Sukcesy, jakie Williams osiągały w młodym wieku, są niebotyczne. Ale w XXI wieku znajdziemy jedną zawodniczkę, która miała równie piorunujący początek kariery – to oczywiście Maria Szarapowa. Rosjanka, która 21. urodziny obchodziła 19 kwietnia 2008 roku, jako dwudziestolatka miała na koncie 19 wygranych turniejów rangi WTA! W tym Wimbledon, US Open oraz Australian Open. W styczniu 2007 roku awansowała też do finału wielkoszlemowej imprezy w Australii, ale wówczas uległa Serenie.

Jeszcze jako siedemnastolatka Szarapowa wygrała natomiast kończący sezon Turniej Mistrzyń. No i niecały rok później została jedynką rankingu WTA. W podobnym czasie, może nie tak dobrze jak Rosjanka, ale wciąż imponująco wypadała Kim Clijsters. Belgijka przed 21. urodzinami (8 czerwca 2004 roku) zdążyła wygrać…. 21 turniejów rangi WTA. Dwa razy okazała się najlepsza w turniejach kończących sezon i trzykrotnie dochodziła do finałów turniejów wielkoszlemowych (żadnego jednak nie wygrała).

Nie ma co ukrywać – Venus, Serena i Szarapowa miały jeszcze mocniejsze pierwsze lata w Tourze niż Świątek. Mimo braku wielkoszlemowego tytułu – to samo możemy powiedzieć o Clijsters.

Reklama

Polskie korzenie, bałkańska krew

Iga Świątek już w tym momencie kariery nie ma wiele gorszego CV od Any Ivanovic – serbskiej tenisistki, która przez krótki czas w 2008 roku była pierwszą rakietą świata. Trzeba jednak przyznać, że małżonka Bastiana Schweinsteigera w najlepszej formie była właśnie w okolicach dwudziestego roku życia – osiągała wtedy swoje największe sukcesy.

Przed 6 listopada 2008 roku Serbka wygrała Roland Garros i siedem innych turniejów rangi WTA. Dwukrotnie dochodziła też do innych finałów turniejów wielkoszlemowych, była też półfinalistką Wimbledonu. Generalnie – jej kariera rozwijała się w tempie nieco szybszym od Igi. Choć oczywiście – Ivanovic z czasem przystopowała (w dużej mierze przez kontuzje). I w całej karierze, którą zakończyła w 2016 roku, osiągnęła znacznie, znacznie mniej, niż wróżyli jej eksperci.

To samo możemy powiedzieć o Karolinie Woźniackiej, która – jakby nie patrzeć – wygrała zaledwie jeden turniej wielkoszlemowy. Dunka polskiego pochodzenia na pewno miała potencjał, żeby zebrać na kortach większe żniwa. Choć naturalnie swoje zrobiła. Miała też znakomity początek kariery – przed ukończeniem 21. roku życia (11 lipca 2011 roku) wygrała siedemnaście turniejów rangi WTA oraz zameldowała się na szczycie rankingu. Sęk jedynie w tym, że nie potrafiła pokonać Kim Clijsters, zarówno w finale US Open, jak i decydującym meczu WTA Finals.

Dwudziestoletnia mistrzyni wielkoszlemowa – takim mianem nie mogła określić się również Justine Henin. Kapitalna belgijska tenisistka, zanim uciekła z kategorii U-21, wygrała dziewięć turniejów WTA. Aż trzykrotnie rywalizowała również w Turnieju Mistrzyń. Generalnie – błyskawicznie zadomowiła się w ścisłej światowej czołówce. Jej prawdziwy wybuch formy nastąpił jednak tuż po 21. urodzinach – siedem dni po nich wygrała Roland Garros, a w październiku 2003 roku została liderką singlowego rankingu.

Ostatnią zawodniczką, którą możemy zaliczyć do grona świetnych, ale nie nieco odstających od Sereny czy Szarapowej dwudziestolatek w XXI wieku, jest Swietłana Kuzniecowa. Rosjanka nigdy nie awansowała na pierwsze miejsce zestawienia WTA – ale przed tym, jak osiągnęła 21. rok życia, wygrała sześć turniejów rangi WTA, w tym US Open, a także siedmiokrotnie przegrywała w finałach kobiecego touru.

Ivanovic, Wozniacka, Henin oraz Kuzniecowa to już zawodniczki, których Świątek jest blisko pod względem osiągnięć w młodym wieku. Co prawda wszystkie jako dwudziestolatki miały na koncie przynajmniej tyle samo wygranych turniejów co Polka. Ale z drugiej strony – Dunka oraz Belgijka nie były jeszcze mistrzyniami wielkoszlemowymi.

Też mocne, ale gorsze od Igi

Czyja kariera rozwijała się wolniej od Igi? Nie musimy sięgać daleko – bo z taką zawodniczką Polka mierzyła się wczoraj. Naomi Osaka w wieku 20 lat wygrała US Open, pokonując w finale Serenę Williams. Ale zanim miała kolejne urodziny – zdążyła triumfować jeszcze tylko w Indian Wells. Jej CV pod koniec 2018 roku było zatem słabsze od obecnego Igi.

Gorzej od Polki wypadają też Petra Kwitowa, Wiktoria Azarenka oraz Sofia Kenin. Wszystkie w wieku dwudziestu lat były już uważane za utalentowane zawodniczki, miały na koncie triumfy w zawodach rangi WTA. Ale porównując je do Igi – ani nie znajdowały się na szczycie rankingu WTA, ani nie zgarnęły Szlema.

Jeden z czterech najważniejszych turniejów w tenisie wygrała zaś w 2019 roku Bianca Andreescu. Kanadyjka miała wówczas 19 lat. Jej kariera nie nabrała jednak rozpędu, w dużej mierze przez kontuzje. Choć trzeba przyznać, że zdążyła zatriumfować w jeszcze dwóch prestiżowych turniejach – Indian Wells oraz Rogers Cup. Do Igi Świątek nie ma co porównywać natomiast Jeleny Ostapenko – innej młodej mistrzyni wielkoszlemowej. Trzeba bowiem przyznać, że – z perspektywy czasu – jej triumf we French Open w 2017 roku był dość przypadkowy.

Sięgając po kapitalne tenisistki grające w XXI wieku: Angelika Kerber, Garbiñe Muguruza, Simona Halep, Amelie Mauresmo czy Ashleigh Barty potrzebowały kilku lat stabilizacji na seniorskim poziomie, żeby wkraść się do ścisłej światowej czołówki. Żadna z nich nie była tak dobra w wieku dwudziestu lat, jak Iga Świątek.

Po prostu robić swoje

Grzebanie w statystykach może przynieść ciekawe wyniki. Możemy być dumni z tego, jak znakomicie rozwija się kariera Igi Świątek. Oczywiście, Polka skorzystała trochę na zakończeniu kariery przez Ashleigh Barty – inaczej nie zostałaby jedynką rankingu WTA tak szybko. Ale mimo tego możemy powiedzieć, że jej pierwsze lata w Tourze nie odbiegają mocno od tych, które mają za sobą Justine Henin, Ana Ivanovic czy Swietłana Kuzniecowa. Iga to olbrzymi talent – i niech po prostu robi na kortach swoje, a zawodniczek, których będziemy mogli do niej porównywać, zostanie coraz mniej.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

18 komentarzy

Loading...