Reklama

Rodrigo de Paul inny niż w Udinese

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

01 kwietnia 2022, 15:55 • 7 min czytania 2 komentarze

Transfer Rodrigo de Paula do Atletico Madryt wywołał duże poruszenie i był jednym z ciekawszych ruchów w letnim oknie transferowym. Hiszpański klub wyciągnął z Serie A zawodnika, na którego wiele włoskich zespołów ostrzyło sobie zęby, ale te ekipy musiały obejść się smakiem. Był to sygnał, że mistrzowie Hiszpanii wzmacniają się, by jeszcze poprawić osiągnięcia z sezonu 2020/21. Okazało się, że to nie taka prosta sprawa. Zarówno dla klubu jak i zawodnika.

Rodrigo de Paul inny niż w Udinese

Zmiana otoczenia wiąże się pewnym z ryzykiem. Nagle może się okazać, że w nowej lokalizacji piłkarz nie potrafi sprzedać swoich atutów tak skutecznie jak czynił to w poprzednim klubie. Charakterystyka ligi, specyfika drużyny, taktyka, wizja trenera muszą być spójne i do siebie pasować. Jedni szybciej się adaptują, drudzy wolniej, pozostali wcale. Rodrigo de Paul w Atletico jest piłkarzem innym niż w Udinese. Niekoniecznie lepszym.

Rodrigo de Paul. Była gwiazda Serie A

Rodrigo de Paul był najlepszym piłkarzem Udinese, liderem i człowiekiem, od którego trenerzy włoskiego klubu zaczynali układanie składu. Argentyńczyk znalazł w Udine swój raj na ziemi. Regularnie strzelał bramki, asystował, wykonywał stałe fragmenty gry, miał duży wpływ na szatnię i wszelkie pochwały pod jego adresem były w pełni zasłużone. Z czasem po prostu przerósł Zebrette i klub, który w przeszłości dał mu szansę, stał się dla niego nieco za mały, ale to było do przewidzenia. Przeciętny zespół zawsze będzie miał problemy z zatrzymaniem najlepszego zawodnika. Zwłaszcza gdy do gry wkroczy drużyna, która ma do zaoferowanie lepsze warunki finansowe i perspektywę gry w Lidze Mistrzów.

W zasadzie wszystkie największe włoskie portale wróżyły mu transfer do klubu z absolutnego włoskiego topu. Do tego jednak nie doszło. Okazało się, że najlepszą ofertę otrzymał z Hiszpanii, w której kiedyś próbował już swoich sił. Dodatkowo otrzymał mnóstwo pozytywnych rekomendacji od swoich rodaków, którzy grają na Estadio Wanda Metropolitano. Długo się nie zastanawiał. Spakował walizki, podpisał kontrakt i odział koszulkę Atletico Madryt.

Reklama

Kiedyś mu nie poszło

Powrót do Hiszpanii był dla Argentyńczyka czymś w rodzaju odkupienia dawnych win i pokazania, że co było, to było. W przeszłości już próbował swoich sił w Primera Division, ale nigdy nie stał się pierwszoplanową postacią Valencii. Rzec można, że nie skorzystał z szansy, którą wówczas otrzymał.

W tamtych czasach nie był jeszcze w pełni ukształtowanym graczem. Miewał przebłyski, ale w kluczowych momentach brakowało mu koncentracji i wyrachowania. Warto nadmienić, że wówczas grał na innej pozycji niż teraz. Często pełnił rolę bocznego pomocnika, co z obecnej perspektywy może wydawać się wręcz dziwne. Nie wszystko układało się po jego myśli, ale sam od początku prosił się o kłopoty.

W ligowym debiucie uderzył łokciem Aleixa Vidala, za co został zawieszony na cztery spotkania. Zaliczył falstart, ale nikt go od razu nie skreślił. Mijały tygodnie, miesiące, ale De Paul wciąż na boisku nie przekonywał. Brakowało konkretów, goli, asysty, kluczowych zagrań. Z tego powodu nie cieszył się wielkim zaufaniem trenerów, aż w końcu podjął decyzję, że chce odejść na wypożyczenie do Racingu Avellaneda. Później został sprzedany do Udinese. Na Estadio Mestalla nikt po nim nie płakał i vice versa.

Weryfikacja. Nie zawsze pozytywna

W Atletico miewa mnóstwo wzlotów i upadków. Nie można powiedzieć, że zawsze gra na równym i wysokim poziomie. Ba, podczas jednego meczu potrafi przeplatać beznadziejne zagrania, z chwilami, w których ręce same składają się do braw. W Hiszpanii musiał się przestawić na inne granie i nie zawsze mu służy specyfika ligi.

Ma świetny przegląd pola, dużo widzi, potrafi zagrać genialną długą piłkę, ale ma jedną rażącą wadę. Niekiedy długo zbiera się do zagrań. We Włoszech miał więcej czasu na reakcję, podjęcie działania. W Hiszpanii nie może na to liczyć. W wielu spotkaniach bywało tak, że miał dobre zamiary, ale samo składanie się do podania zajmowało mu wieczność, przez co sprytny plan był łatwy do rozczytania. To z pewnością jest do poprawy. Czasem powinien szybciej pozbywać się futbolówki, ale może nie otrzymuje takich zaleceń?

Do pewnego stopnia można tłumaczyć gorsze momenty De Paula. Zawieszono mu bardzo wysoko poprzeczkę, ale ciężko powiedzieć, czy tak naprawdę dogłębnie przeanalizowano profil tego zawodnika i czy był na niego konkretny plan dostosowany do jego stylu. W tym sezonie zdarzało mu się przegrywać rywalizację z Hectorem Herrerą, który od dawna zapowiadał odejście do MLS, co raczej nie powinno mieć miejsca.

Reklama

Nieco się dusi

W Hiszpanii zdecydowanie rzadziej trafia do bramki, ma też mniej asyst niż we Włoszech. W tym sezonie w samej Primera Division zdobył tylko jednego gola i zaliczył dwie asysty. Rozgrywki 2020/21 w Serie A podsumował poprzez zanotowanie 10+9 w punktacji kanadyjskiej. Pewną pulę z tego stanowiły stałe fragmenty, ale mniejszą niż by się mogło wydawać. Tam potrafił w pełni wykorzystać swoje atuty. W Hiszpanii momentami się dusi. Nie da się tego aspektu pominąć.

We Włoszech zapuszczał się zdecydowanie wyżej. W Atletico nie może sobie na to tak często pozwolić i na tym cierpią statystyki De Paula. Argentyńczyk oddaje zdecydowanie mniej strzałów na bramkę, nie jest tak często przy piłce, nie dośrodkowuje już z taką częstotliwością, zagrywa mniej kluczowych podań, rzadziej decyduje się na dryblingi. Gdy się to wszystko zsumuje,  elementy układanki zaczynają do siebie pasować i już wiadomo, dlaczego w punktacji kanadyjskiej wielu środkowych obrońców wykręca lepsze liczby.

Warto spojrzeć na jego statystyki z poprzedniego sezonu ligi włoskiej, by zdać sobie sprawę z jego potencjału:

  • 19 goli i asyst – wyrównany osobisty rekord indywidualny w liczbie bramek (9)
  • 10. piłkarz ligi według średniej pokonanych kilometrów (10,7 na mecz)
  • 98 podań w pole karne – najwięcej w lidze
  • 264 podania progresywne – 3. miejsce w lidze
  • 89 kluczowych podań – 2. miejsce w lidze
  • 20 stworzonych sytuacji bramkowych – 3. miejsce w lidze
  • 164 stworzone okazje strzeleckie – 2. miejsce w lidze
  • 1099 kontaktów z piłką w tercji ataku – 2. miejsce w lidze
  • 112 udanych dryblingów (67%) – najwięcej w lidze
  • 145 wejść z piłką w tercję ataku – najwięcej w lidze

Tych wszystkich wyróżników nie jest w stanie w pełni sprzedać w drużynie Diego Simeone. Często musi łatać dziury w środku pola, pracować za dwóch, bo między innymi Koke (ale nie tylko on) obniżył loty. Gdyby zawsze miał partnerów w optymalnej dyspozycji i Atletico grałoby od początku sezonu lepszą piłkę, z pewnością proporcja narzekań do zachwytów prezentowałaby się inaczej.

Argentyńczyk nie ma też łatwego charakteru, ale o tym przekonali się również kibice Serie A. Gdy Stracił miejsce w składzie Los Colchoneros dochodziły wieści, że bywa toksyczny. Rzekomo wściekał się na trenera i kolegów z zespołu o brak minut. Dla niego już sam fakt, że ktoś może go zastąpić jest nowym doświadczeniem. Przywykł do zupełnie innej sytuacji, do roli frontmana, stąd pojawiała się nerwowa reakcja obronna. Atletico to nie Udinese. Tu zdecydowanie trudniej utrzymać miejsce w jedenastce.

Jest duża szansa na poprawę

Podobno lepsze występy, które miał przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Argentyny pozytywnie wpłynęły na jego zachowanie i podejście. Po ostatnim spotkaniu stanął przed kamerami i powiedział: – Od pierwszego dnia wiedziałem, że trafiam do świetnego zespołu i że wewnętrzna rywalizacja to najpiękniejsza rzecz, jaką mamy. To sprawia, że mamy test każdego dnia. Żeby nosić tę koszulę, trzeba ciężko pracować.

Może Rodrigo de Paul potrzebował czasu na przemyślenie pewnych zachowań. Raczej nie jest to zasłona dymna, bo jest to gracz prostolinijnym, który stara się nie skrywać swoich emocji. Zwykło się mówić, że jak są wyniki to i jest atmosfera. Dlatego warto dodać, że zbiega się też to z poprawą rezultatów Atletico, które przypomniało sobie, co to znaczy wygrać kilka spotkań z rzędu. Wciąż ciężko zakładać, że zespół z Madrytu będzie przejeżdżać się jak walec po reszcie ligowej stawki, ale znamiona postępów są widoczne i beneficjentem tej zmiany powinien być i właściwie jest De Paul.

Grać w piłkę potrafi, jeśli wyniki będą się zgadzały, to zyska trochę swobody. Dzięki temu może nawiązać do poziomu, który prezentował w Serie A. Tego należy od niego oczekiwać. Jego odważne wejścia w pole karne zawsze były wartością dodaną i umilały mecze, w których grał. Z pewnością zdaje sobie z tego sprawę. Mowa o zawodniku, który z niejednego piłkarskiego piec chleb jadł i musi w pełni wykorzystywać doświadczenie i potencjał, by za kilka lat nie narzekać, że jego sufitem było skromne Udinese.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

2 komentarze

Loading...