Reklama

Nowa jakość bronienia. Defensywna przemiana kluczem do utrzymania Warty? [ANALIZA]

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

31 marca 2022, 11:19 • 11 min czytania 6 komentarzy

Jedna wygrana, pięć remisów i aż siedem porażek – to dorobek Warty Poznań z początku bieżącego sezonu pod wodzą Piotra Tworka, którego w listopadzie zastąpił Dawid Szulczek. Młodzian, który przez lata asystował Arturowi Skowronkowi, a ostatnio walczył o pierwszą ligę z Wigrami Suwałki, do Ekstraklasy wszedł razem z drzwiami: poznaniacy w siedmiu wiosennych grach zdobyli już 14 punktów i na tym… nie zamierzają poprzestać.

Nowa jakość bronienia. Defensywna przemiana kluczem do utrzymania Warty? [ANALIZA]

Po tym jak Szulczek Suwałki zamienił na stolicę Wielkopolski, miał trochę pecha. Jego nowa drużyna straciła punkty w doliczonym czasie potyczek z Wisłą Kraków i Pogonią Szczecin. W obu przypadkach jej rywale ze stryczka urywali się tuż przed końcowym gwizdkiem, a Szulczek, zamiast sześcioma punktami, zadowolić musiał się zaledwie dwoma oczkami.

Pomimo tego w szatni zawodnicy zobaczyli, że mają do czynienia z gościem, który zna się na swoim fachu. – Wszyscy byliśmy ciekawi nowego trenera. Po pierwsze dlatego, że jest młody, po drugie, nie wszyscy go znali. Osobiście przyznaję się, że go nie znałem. Nie wiedziałem, gdzie pracuje, ale od razu sprawdziłem. Jednak co innego, gdy się usłyszy albo przeczyta, a inaczej jest, gdy się pozna trenera i jego plan na grę osobiście. Nie ukrywam, że jestem bardzo mocno zaskoczony, pozytywnie. Pewnie nie wypada mi oceniać trenera, bo jestem tylko zawodnikiem, ale po tym, jaki ma pomysł i w jaki sposób go nam przekazał, jestem zaskoczony – już na samym starcie powiedział Łukasz Trałka, 37-latek, który rozegrał w Ekstraklasie ponad 400 meczów.

Szulczka jeszcze wcześniej, bo we wrześniu, chwalił także Czesław Michniewicz, który za czasów pracy w Legii na drugoligowca trafił w Pucharze Polski. – Nie było łatwo, bo Wigry mocno się nam przeciwstawiły. Gratuluję dobrego przygotowania taktycznego, widać pracę trenera – przyznał obecny selekcjoner reprezentacji Polski.

Maszynka błyskawicznie zaczęła działać i w Poznaniu. W ostatnich tygodniach ręce same składają się do oklasków. Znak rozpoznawczy Warty?

Reklama
  • 14. minuta meczu z Górnikiem Zabrze. Castaneda zmusza do błędu Przemysława Wiśniewskiego i zostaje sfaulowany. Z wolnego po widłach ładuje Trałka
  • 82. minuta meczu z Zagłębiem Lubin. Piłkę traci Żubrowski i znów Castaneda. Znowu wysoki pressing. Akcja i odbiór rodem z podwórka. Bieszczad bez szans

Do takich obrazków musimy się chyba zacząć przyzwyczajać. W pierwszych trzynastu meczach tego sezonu Warta zaliczyła 229 pressingów, z czego 90 było skutecznych. Średnio w meczu wychodziło więc po 6,9 skutecznych pressingów i 17,6 prób. Od momentu, gdy na ławce usiadł Szulczek, liczby znacząco wzrosły: 182 skuteczne pressingi w 16 meczach dają średnią na poziomie 11,4 (czyli +65%), a 375 prób łącznie to 23,4 próby na spotkanie (+33% – przy czym należy pamiętać, że dane uzyskaliśmy z Instatu, który do nieudanych pressingów zalicza również wybicie przeciwnika, np. na połowę rywala).

Warta Poznań – statystyka pressingów w sezonie 2021/22. Na czerwono okres pracy Dawida Szulczka (Instat)

Determinacja, agresja i wiara. Dziś Warciarz się nie waha

Dlaczego Warta broni dziś tak skutecznie? Rozpocząć należałoby od tego, że pressing to nie tylko motoryka. To także odpowiednie nastawienie oraz taktyczna organizacja. Te dwa ostatnie punkty są nawet ważniejsze, bo bez nich atak na przeciwnika nie ma racji bytu. Braki związane z przygotowaniem fizycznym spowodują, że intensywność pressowania będzie mniejsza, ale brak wiary w te działania… sprawia, że założenia sypią się jak domek z kart.

Zawodnicy mocno uwierzyli Szulczkowi. – Na obozie w Turcji widziałem, że idziemy do przodu, że coraz lepiej rozumiemy założenia trenera. Chciał zmienić styl gry Warty, wprowadzał coraz to nowsze rzeczy, a my szybko je chwytaliśmy. Nie było podstaw, żeby z obawami zaczynać wiosnę – twierdzi Dawid Szymonowicz. – Trener ma swoją wizję, ale ma też swoją prostotę, prosty język, każdy go rozumie. I my też chcemy grać to, co on nam narysuje – dodaje Adrian Lis.

Tym, co rzuca się w oczy, gdy oglądamy Wartę, jest pełne przekonanie do tego, by realizować nakreślone plany. Piłkarze nawet przez moment nie wahają się, a na przeciwnika nacierają z dużą dynamiką.

Reklama

Cechy wolicjonalne to w polskim futbolu utarty schemat, ale oglądając ostatnie mecze poznaniaków nawet z pubie, z przyjaciółmi, nie sposób nie zauważyć tego, że pod nogami Warciarzy wręcz się pali. Nawet przed szklanym ekranem czuć, że atmosfera w drużynie jest przednia, a zawodnicy o każdą piłkę walczą jak o życie.

Agresja Adama Zrelaka w Lubinie doprowadziła do tego, że czasem przy pressingu potrafił rozpędzony przyhaczyć rywala barkiem, choć ten już… oddał piłkę. Cała Warta z liczbą 381 fauli plasuje się aktualnie na trzecim miejscu w lidze. Dla porównania, w poprzednim sezonie, była jedenasta (i to na 16 drużyn).

Piłkarze nie szczędzą wślizgów, gry kontaktowej, doskoków do przeciwnika – w wykroku. Z ostatnich meczów można byłoby wyciąć nawet fragmenty, gdzie Zieloni rzucają się pod nogi rywali, blokując np. strzał. Grają niezwykle ofiarnie. Atakują zawzięcie, ostro i agresywnie, a determinacja i poświęcenie na boisku przekładają się na efekty.

Kiedy system gra na system

Weszłopolscy Szulczka zapytali ostatnio, jaki jest jeden konkretny element, który najlepiej usprawnił w Warcie. – Podejście do pressingu – odpowiedział bez namysłu. – W Warcie gra w obronie funkcjonowała dobrze, my dodaliśmy tylko więcej momentów pressingowych. Potrafimy tak się ustawić, by stwarzać przeciwnikowi problemy jeśli chodzi o pressing – rozwinął wątek na konferencji po meczu z Górnikiem.

Jak więc 32-latek podchodzi do wysokiego pressingu? W spotkaniach 3-4-3 na 3-4-3 (w bronieniu: 5-4-1) częstym błędem rywali Warty jest, że tak jak Górnik nie obniżają oni do budowania gry środkowych pomocników. Jeśli ci są za blisko Kupczaka i Maenpy (czy Papeau lub Kopczyńskiego), poznaniacy osiągają cel. Z drugiej strony, gdy w środku jest im za ciasno, obniżają, ale wtedy ustawiają się przed pierwszą linią pressingu. W efekcie brakuje ich na połowie ofensywnej i nie mają wielu szans na podania progresywne. Pomocnicy na własnej połowie dublują się z kolei z obrońcami, przez co opcji na grę do przodu jest znacznie mniej.

Struktura ataku Górnika Zabrze w meczu z Wartą – środkowi pomocnicy przed pierwszą linią pressingu

Najistotniejszym założeniem w pressingu Warty jest zamykanie środka pola. Tak jak w szachach, gdzie walka toczy się o centrum, i u Guardioli, dla którego w środku dzieją się wydarzenia najistotniejsze w kontekście rywalizacji – tak i dla Szulczka sektor środkowy jest najważniejszy. Dostępu do niego bronią najczęściej zawężający grę skrzydłowi (ostatnio Castaneda i Luis).

Kiedy piłkę ma zatem środkowy obrońca rywala, atakuje go napastnik Warty. Wtedy skrzydłowy zawęża i blokuje środek:

Struktura obrony wysokiej Warty przeciwko trójce obrońców (3-4-3). Castaneda zamyka środek

Po podaniu do któregoś z półbocznych obrońców – ze skokiem pressingowym natychmiast rusza “odpowiadający mu” skrzydłowy:

Podanie do PŚO – reaguje lewy skrzydłowy Warty (tu: Castaneda)

Jak istotna jest to zasada w fazie bronienia pokazało zachowanie Franka Castanedy z początku drugiej połowy ostatniego meczu w Lubinie. Kolumbijczyk na moment wyłączył się i stracił koncentrację, ale gdy tylko zobaczył, co się święci, doznał otrzeźwienia. Na powtórkach telewizyjnych widać jak obserwacja tego, co może się za chwilę wydarzyć, zmroziła wręcz 27-latka, dlatego zareagował najszybciej jak tylko mógł.

Sytuacja z meczu z Zagłębiem: Castaneda minimalnie spóźniony. Orientuje się, że nie zamknął środka…
…ale skrzydłowy Warty niecałą sekundę później błyskawicznie naprawia swój błąd.

Kiedy Miedziowi przeszli na 3-5-2, poza zamykaniem środka, jeden z trójki pressujących Warciarzy podchodził też bliżej “szóstki” rywala (często Šćekicia), zamykając opcję podania do niego. Wyżej nakreślone zachowania pierwszej linii powodują, że większość piłek przez rywali posyłanych jest albo górą, na połowę poznaniaków, albo do boku. A na to tylko Warta czeka. Tam toczy się pojedynek 1v1, bo wahadłowy idzie za swoim odpowiednikiem. Podczas pressingu istotne jest jednak również to, co dzieje się po drugiej stronie boiska.

Przejrzyste zasady, przesuwanie i ciągła asekuracja

Zachowania zawodników Warty są powtarzalne. Podopieczni Szulczka wiedzą, jakie mają zadania i w pełni się na nich skupiają. Przykładem może być to, co dzieje się, gdy wahadłowy idzie wysoko. Cała reszta bloku obrony przesuwa się w tym czasie, wypełniając kolejne luki. Jedni asekurują drugich, drużyna działa niczym jeden organizm.

Wahadłowi Warty, Jakub Kiełb i Jan Grzesik, często podchodzą wysoko. Natychmiastowo jednak zareagować są w stanie w chwili, gdy po drugiej stronie boiska coś zaczyna się dziać. Sygnałem do odpadania dla wahadłowego jest zmiana strony. Rywal przenosi ciężary gry, zatem wahadło podchodzi bliżej (tu: Kiełb). Wtedy jednak przeciwległe wahadło (tu: Grzesik) pędzi, by odbudować. Trójka środkowych obrońców przesuwa się do lewej strony, dlatego na Grzesiku spoczywa duża odpowiedzialność – bo jego spóźnienie może być wodą na młyn dla rywali.

Niesymetryczne ustawienie wahadłowych. Jeden idzie wysoko – drugi w tym czasie przesuwa

– Moim zdaniem siłą trenera Szulczka jest przede wszystkim przygotowanie merytoryczne i to, że potrafi do każdego dotrzeć. Każdemu wydziela zadania na boisku i później konsekwentnie z nich rozlicza. Każdy wie, co ma robić. Zespół dobrze funkcjonuje jako całość – twierdzi Szymonowicz. A Lis dodaje, że przekaz ten powinien dotrzeć nawet… do jego żony: – Trener robi mega robotę. Kieruje do nas bardzo prosty przekaz, co mamy robić na boisku. Naprawdę, jakbym zabrał moją żonę na analizę czy odprawę, to ona też wiedziałaby, co ma robić.

W obronie niskiej Warta w bocznym sektorze podwaja. Gdy lewy (lub prawy) wahadłowy wychodzi do przeciwnika, półboczny, skrajny stoper, zawsze go asekuruje. W takich sytuacjach piłkę wsteczną atakuje skrzydłowy, a pozostali obrońcy (środkowy, drugi półboczny i drugi boczny) przesuwają do akcji.

Wzajemne wsparcie i monolit powodują, że defensorzy Warty zapuszczają się również w rejony, które zwykle dla obrońców przeznaczone nie są. Zauważymy więc sytuacje takie, że na połowę rywala ruszają Ivanov czy Trałka. Zobaczcie na drugiego gola z Zagłębiem, ten ostatni przesunął się praktycznie do linii, Grzesik w tej sytuacji był jeszcze wyżej niż on: efekt uzyskać można było dzięki temu, że pozostali byli gotowi na stratę (LO, LŚO i ŚO dosuwają po to, żeby w przypadku straty piłki być gotowym na walkę z przeciwnikiem). A jak wyjdzie… to mamy gola, jak w tym przypadku, gdzie w przesunięciach gości zagubił się Saša Balić.

Trałka bierze udział w akcji bramkowej – jest przy samej linii bocznej; przewaga liczebna w bocznym sektorze zaburza strukturę Zagłębia

Pressing – plan B, czyli rywal stawia na czwórkę z tyłu

W obronie wysokiej przeciwko drużynom, które grają na czwórkę z tyłu, w Warcie wysoko ustawione są wahadła. Grzesik i Kiełb mają wtedy więcej pracy, a jeszcze bardziej istotne jest to, by w ich sytuacji skoncentrowanym być też na tym, co dzieje się po drugiej stronie boiska. Za prawego obrońcę przeciwnika u Szulczka w przypadku pressingu odpowiada więc Kiełb, za lewego – Grzesik. Do środkowych obrońców dopadają z kolei skrzydłowi – Luis i Castaneda, którzy w przypadku “obstawionych” boków prowokują do wybijania lub zagrania pomiędzy nich. Tam jednak czai się obniżony Zrelak, który neutralizuje budowanie gry rywala, czyhając tylko na przechwyt i przejście z bronienia do atakowania. Choć to wyjściowe założenie, ofensywne trio rotuje się czasem, co wynika z układu poprzedniej akcji. Kluczem jest jednak struktura obniżonego w środku zawodnika. O odbiór jest łatwiej też dzięki temu, że Kupczak z Maenpą kryją wewnątrz 1v1.

Struktura obrony wysokiej przeciwko czwórce – 9 odcina szóstkę przeciwnika, skrzydłowy pressuje stopera, wahadłowy po stronie piłki pressuje bocznego obrońcę

Wąsko, ciasno, kompaktowo

Warta w fazie bronienia gra bardzo blisko siebie. W systemie 5-4-1 tak przećwiczonym, jak aktualnie, trudno jest wejść między jej zawodników z piłką, trudno znaleźć miejsce między formacjami czy za plecami obrońców. Na połowie poznaniaków jest cholernie ciasno, przez to, że zawodnicy są skrupulatni w realizacji swoich zadań i przesuwają tak, jak powinni. Kiedy jeden wybiega więc do przeciwnika, drugi go asekuruje. Warta zawęża jeszcze mocniej, kiedy przeciwnik wyrzuca aut. Cały zespół schodzi wtedy pod piłkę, po to, by chwilę później założyć pressingowy skok.

Ustawienie w obronie niskiej (5-4-1 / 5-2-3)

Dużym echem wokół Zielonych obiło się też ustawienie na sześciu obrońców przeciwko Lechowi Poznań. System 6-3-1 to jednak płynne przejście z 5-4-1, które dla Warty jest punktem wyjścia. Dzieje się tak wtedy, gdy chcą jeszcze bardziej zawęzić swoje ustawienie w bronieniu niskim oraz zabezpieczyć się przed ewentualnymi dośrodkowaniami. W przestrzeń pomiędzy prawym lub lewym półbocznym obrońcą wbiega wtedy ósemka (Maenpaa, Kupczak, Kopczyński), a dzieje się to najczęściej wtedy, gdy z linii do rywala wybiega wahadłowy. Poza starciem z “Kolejorzem” takie momenty były widoczne też m.in. w meczach z Wisłą Kraków czy Radomiakiem Radom.

8 wbiega w linię, Warta broni 6-3-1

***

Warta pod wodzą Szulczka osiąga rezultaty ponad personalny stan zawodniczej kadry. Poznaniacy mają jednak swój styl, który jest nie tylko dobrze widoczny, ale i coraz bardziej skuteczny. 32-letni trener zaproponował swoim podopiecznym rozwiązania, z których ci chętnie korzystają. Warciarzy coraz trudniej jest złamać przez to, że swoje obowiązki starannie wypełniają desygnowani do gry zawodnicy. Automatyzmy i odpowiednie reakcje przynoszą coraz częściej efekty w postaci odbiorów, a to przekłada się na gole i punkty w ligowej tabeli. Efekty jednak widzi przede wszystkim zespół, a taki stan rzeczy powoduje, że zaufanie do warsztatu Szulczka wzrasta i jego pozycja w klubie gruntuje się. O Wartę w formie, którą imponowała przed przerwą na mecze narodowej kadry, w kontekście utrzymania jej kibice mogą być spokojni. Ekipy, która złapała wiatr w żagle, obawiać powinni się raczej kolejni jej rywale.

ARKADIUSZ SZCZERBOWSKI, PRZEMYSŁAW MAMCZAK
#GangTaktyków

Fot. Newspix.com, Instatsport.com, CanalPlus.com, Livetag.pro

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Paweł Wojciechowski
0
Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...