Wyobraźcie sobie porzuconego gruchota. Takiego smutno zalegającego gdzieś na parkingu pod znanym i lubianym dyskontem. Odrapanego, z dziurami, z wybitą szybą i gdzieniegdzie pojawiającą się rudą. Tak właśnie wyglądała ofensywa Barcelony w okresie między późnym Koemanem i wczesnym Xavim. Nie, nie przesadzamy. Było bardzo źle. Niektórzy stracili nadzieję, zaufanie do Joana Laporty i jego świty, do czego mieli pełne prawo.
W zimowym oknie transferowym sytuację uratował Mateu Alemany, którego Peter Lima pozbył się jak ostatniego nieudacznika, a w Barcelonie po prostu wymiata. Pamiętacie program Pimp My Ride? Ekipa mechaników dostawała gruchota, którego musiała wyremontować, podpicować i oddać w ręce właściciela. Taka jest mniej więcej rola dyrektora sportowego i Alemany na ten moment spisuje się na medal. Xavi również rozwinął zespół, nie da się ukryć, ale na początek skupmy się na transferach, bo te Barcelonie się udały.
KIM JEST NOWY BUDOWNICZY BARCELONY
Przebudowana ofensywa FC Barcelony. Kataloński tuning
W kontekście świeżo upieczonych transferów niektórzy używają zamiennie terminu wzmocnienia. Często jest to duże nadużycie, myślenie życzeniowe, które bywa rozczarowujące i w dłuższym okresie zgubne. W przypadku nowych twarzy (myślimy głównie o ofensywie), które pojawiły się w 2022 na Camp Nou, możecie śmiało traktować te transfery jako synonim wzmocnienia.
Może najpierw przypomnijmy, kto był do dyspozycji Xaviego w grudniu:
- Luuk de Jong,
- Ousmane Dembele,
- Ferran Jutgla,
- Ez Abde.
Oczywiście jest to spore uproszczenie, ale dobrze pokazuje przegląd wojsk. Duet z góry był pod formą. Pozostała dwójka korzystała z tego, że nie było komu grać. Starali się, nawet miewali przebłyski, ale w normalnych okolicznościach dostaliby kilka ogonów i zimą trafili na wypożyczenie do Kadyksu lub Mallorki. Memphis Depay nie mógł grać z powodu urazu, podobnie Ansu Fati. Był jeszcze teoretycznie w obwodzie Coutinho, ale dawał tyle, ile piłkarz za 1,5 miliona euro.
Teraz szerokość kadry (w ofensywie) prezentuje się okazale:
- Memphis Depay (1+0, ale nie uzbierał w tym roku nawet stu minut),
- Ousmane Dembele (2+3),
- Luuk de Jong (5+0),
- Pierre-Emerick Aubameyang (5+0),
- Adama Traore (1+4),
- Ferran Torres (2+3),
- Martin Braithwaite (bez minut w 2022).
W nawiasach umieściliśmy gole i asysty, które zanotowali poszczególni piłkarze tylko w 2022 (we wszystkich rozgrywkach). To musi robić wrażenie. Jeszcze kilka tygodni temu niewiele osób poważnie traktowało walkę Barcelony o Ligę Europy. Z tamtym składem byłoby ciężko zasilić gablotę, ale teraz? Na każdą z ofensywnych pozycji Xavi ma minimum dwie opcje. W obwodzie jest jeszcze Gavi, który grywa jako fałszywy skrzydłowy. Ma to wszystko ręce i nogi.
Nie lubimy porównywać dwóch największych hiszpańskich potęg, ale pozwólcie, że zrobimy wyjątek, by pokazać skalę zmian. Real jest faworytem do mistrzostwa Hiszpanii, ale na niektórych pozycjach Ancelotti nie ma tylu opcji, iloma dysponuje Xavi. Lukę Jovicia nie można traktować jako poważnego zmiennika Karima Benzemy. Na prawym skrzydle na zmianę grywają Marco Asensio i Rodrygo, ale mamy wątpliwości, czy jest to na ten moment mocniejsza obsada niż załóżmy duet Adama Traore – Ferran Torres? Zwłaszcza jeśli Ferran się rozkręci. Tak, hipotetycznie to i piłkarze Realu mogą się rozkręcić, więc jest to lekka demagogia, ale nie w tym rzecz. Chodzi o pokazanie, że coś się ruszyło na katalońskiej ziemi.
Ostatnio jeden z komentatorów Canal+ zasugerował, że Barcelona może powalczyć o mistrzostwo Hiszpanii już w tym roku. Nie wydaje nam się, ale w perspektywie kolejnego sezonu nie należy ich skreślać. Ten sezon powinni poświęcić na naukę w praktyce, zbieranie szlifów i przygotowanie gruntu na kolejne lata. Głupotą jest rzucanie się do gardła nasterydowanemu królowi siłki, gdy zjadło się jedną puchę kreatyny i dopiero uczy się ćwiczeń, choć te przychodzą z łatwością.
Najlepsze drużyny Primera Division 2022 pod względem średniej punktów na mecz:
- Barcelona – 2,43,
- Villarreal – 2,13,
- Real Madryt – 2,
- Sevilla – 2,
- Atletico Madryt – 2.
Nie, to nie jest przechowalnia bagażu
A niektórzy sugerowali, że te wzmocnienia to pic na wodę. Że Alemany i Laporta zakontraktowali futbolowe wydmuszki. Uczciwie trzeba przyznać, że kilku z tych, którzy trafili do Barcy zimą, miało problemy lub znaleźli się na zakręcie kariery. Ferran Torres nie był zadowolony z zakresu minut, które był w stanie mu zagwarantować Pep Guardiola. Pierre-Emerick Aubameyang był wypychany z Emirates Stadium, bo sprawiał problemy i przelewy na jego konto były nieproporcjonalne, względem wpływu na grę zespołu. Adama Traore przestał się rozwijać i nie widział na siebie planu w Premier League. Na początek przybliżmy jego sytuację, bo jego aklimatyzacja przebiegła błyskawicznie.
W Anglii błądził, w Katalonii przeciwnie. Rzućmy oko na wybiórczą, ale cenną ciekawostkę. W 91 meczach w barwach Wolves zanotował cztery asysty. W Barcelonie (po powrocie) potrzebował zaledwie pięciu spotkań, by wyrównać ten wynik. Pomyśleć, że jakiś czas temu Antonio Conte pytał o tego gracza, bo chciał go sprowadzić do Tottenhamu i przerobić na wahadłowego w stylu Victora Moses, z okresu pracy Włocha na Stamford Bridge.
Aubameyang, podobnie jak Traore, daje więcej niż można było zakładać. Niejeden trener przekonał się, że współpraca z nim nie należy do łatwych, potrzebuje uwagi, trzeba dawać mu szanse, ale nie można naiwnie wierzyć, że da się na nim zbudować przyszłość klubu. Jest piłkarzem na tu i teraz. I daję radę. W Arsenalu stał się zgniłym jabłkiem. Barcelona zdaje sobie z tego sprawę i wie, że z tego jabłka trzeba szybko zrobić sok, zanim zacznie fermentować. Na ten moment jest zmotywowany. Zobaczymy, jak długo utrzyma taki poziom koncentracji i chęci. Myślenie życzeniowe fani Dumy Katalonii powinni wziąć na bok, podobnie Xavi i spółka. Czysty realizm i skupienie się na korzyściach. To klucz współpracy z Gabończykiem.
Mocno zszedł z pensji względem warunków, jakie miał w Londynie. To dobrze o nim świadczy, ale rękę trzeba trzymać na pulsie. Dziś jest przydatny. Za pół roku może zacząć się spóźniać i marudzić. Wówczas trzeba będzie go sprzedać do klubów, które mają „Al” w nazwie i nie myślimy o Almerii, choć kto wie.
Najgorzej idzie Ferranowi Torresowi, ale to raczej kwestia kilku tygodni. Nie pokazuje tego, do czego przyzwyczaił w reprezentacji Hiszpanii. Brakuje mu chłodnej głowy pod bramką, szybkich i rozsądnych decyzji. Pozostaje w cieniu innych zawodników, ale może to i lepiej. Jesienią grał niewiele. Brytyjskie powietrze mu nie służyło. Musi się przestawić na katalońskie. I to czym prędzej. Teraz jego temat schodzi na drugi plan, bo żre innym. Dopóki reszta gra dobrze, ma czas na wejście na pełne obroty.
Wzmocnienie przez wyzdrowienie
Transfery, transferami, ale to ile daje Barcelonie po powrocie Pedri – po prostu nie sposób pominąć. Ostatnie dwie kolejki to maestria w jego wykonaniu. W obu znalazł się w naszej najlepszej jedenastce.
Jeśli szukacie piłkarza, który realnie nawiązuje grą do obecnego trenera Dumy Katalonii, to jest to właśnie on. Ktoś zamknął 30-letniego piłkarza w ciele nastolatka. Elegancja, odwaga, ale i spokój, którego brakuje, np. Gaviemu wręcz rzucają na kolana. To jeden z tych piłkarzy, który nie musi mieć wybitnych liczb, ale po kilku minutach widzisz, że jest szefem. Już teraz jest jednym z najlepszych na swojej pozycji. W lutym nie miał sobie równych w Hiszpanii, ale pewnie i na świecie.
Wiele osób sugeruje, że to następca Andresa Iniesty. Bliżej mu jednak do Xaviego, ale nie da mu się przypisać cech, tylko jednego z tych piłkarzy. Jest hybrydą, stadium pośrednim, ale pozytywnym znaczeniu. Gdzie jest jego sufit? Pewnie tam, gdzie inni sobie nawet nie rozbiją głowy.
Kilka słów o innych piłkarzach, którzy ostatnio wrócili do łask, a miewali problemy z urazami. Sergino Dest zaczyna się wyrabiać i chyba zdał sobie sprawę, że pora pokazać coś ekstra. Korepetycje u Daniego Alvesa zdają egzamin. Brazylijczyk wziął go pod skrzydła i widzimy tego efekty. Ostatnio z dobrej strony pokazał się Ousmane Dembele. Dał chyba najlepszą zmianę spośród wszystkich piłkarzy ligi hiszpańskiej w tym sezonie. Miał udział przy trzech bramkach i wyglądał jak piłkarz za 100 milionów wzwyż. Specjalnie piszemy o nim wybiórczo, bo ile to już raz po przebłyskach wracał stary Dembele. Zdrowie 80-latka, w dowodzie prawie 25, mentalnie może 13. Nie zapominajmy o tym. Po prostu przyglądajmy się mu w kolejnych tygodniach.
Nie zapominajcie o Xavim
Xavi wpuścił trochę powietrza do szatni. Istniały obawy, że byli koledzy z boiska otrzymają od niego taryfę ulgową i nie będą musieli się przemęczać. Rzeczywistość zweryfikowała obawy negatywnie. Tłuste koty – tak śmiało mogliśmy nazywać zawodników starej gwardii Barcy, którzy w ostatnich latach obniżyli loty – teraz wzięli się w garść. Ostatnio zrezygnowali z dnia wolnego i poszli na dodatkowy trening.
Drobne zmiany robią wielką różnicę. Dziś Barcelona gra lepszy futbol. Więcej i mądrzej biega. Częściej pressuje i nie można piłkarzom odmówić zaangażowania. Nie sprawiają już wrażenia apatycznych. Nad tym od początku pracował nowy trener. Zalążki stopniowo zmieniały się w konkrety. Dziś Barcelona gra intensywną i różnorodną piłkę. W każdym kolejnym spotkaniu widzimy nowe i lepsze oblicze Blaugrany. Nie ma jednostajności i nudy. Ciągle się coś dzieje.
Przez to są zespołem trudnym do przeczytania, niewygodnym dla rywali i strzelającym mnóstwo bramek. W każdym z ostatnich trzech spotkań strzelili minimum cztery bramki. Ta sztuka nie udała im się od sezonu 16/17. Jeśli ktoś nie dostrzega nawet teraz zmian ku dobremu, to nie chce ich zobaczyć.
Futbol uczy pokory, dlatego nie mamy zamiaru przehajpowywać klubu z Camp Nou. Widzimy, że w obronie nadal bywają problemy i momentami kontrola wymyka się spod kontroli tego zespołu. Chcemy wam tylko pokazać przemyślany proces, który w dłuższej perspektywie będzie oznaczał ciekawszą rywalizację w lidze hiszpańskiej. Ta liga potrzebuje mocnych drużyn, gwiazd, rozmachu w grze. Bez tego straci kolejnych fanów. Rywalizacja kluczem do rozwoju, pamiętajcie.
WIĘCEJ O PIŁKARZACH BARCELONY:
- Adama Traore – sylwetka
- Luuk de Jong. Piąte koło u wozu, które stało się zadaniowcem Xaviego
- „Bawół” z Urugwaju. Historia nowego lidera defensywy Barcelony
- Pedri. Historia najcenniejszej perły na Teneryfie
Fot. Newspix