Reklama

Vlahović rozprawia się z Empoli. Żurkowski również wpisał się na listę strzelców

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

26 lutego 2022, 20:53 • 5 min czytania 1 komentarz

Zdziesiątkowany urazami Juventus udał się do Toskanii, gdzie na Stadio Carlo Castellani zagrał z Empoli. Gościom szło ostatnio przeciętnie, gospodarze nie wygrali od dwóch miesięcy. McKennie, Kaio Jorge, Alex Sandro, Chiesa, Chiellini, Bernardeschi, Dybala i Rugani to lista nieobecnych wśród Bianconerich. Massimiliano Allegri uczulał, że Empoli to zespół bez kompleksów, który może im sprawić wiele problemów i miał rację. W pierwszym meczu tych drużyn wygrali niespodziewanie piłkarze klubu z Toskanii. Tym razem faworyci nie zawiedli. Wygrali, ale nie zachwycili.

Vlahović rozprawia się z Empoli. Żurkowski również wpisał się na listę strzelców

Każdy mecz w tej kolejce Serie A rozpoczyna się z pięciominutowym opóźnieniem, by świat pamiętał o wojnie, którą prowadzi Rosja na terenie Ukrainy. Realizator skupił się przez dłuższą chwilę na Wojciechu Szczęsnym, który dziś wygłosił piękny apel. Polak w mediach społecznościowych nawoływał do pokoju i podjęcia właściwych działań przez międzynarodowe federacje piłkarskie.

WPIS WOJCIECHA SZCZĘSNEGO

Szansa dla Keana

Trener Juventusu zapowiedział, że da odpocząć jednemu ze swoich podstawowych snajperów. – Jeśli chodzi o napastników, to może dam odpocząć Moracie lub Vlahoviciovi. W odwodzie jest Kean, który zawsze stwarza sobie okazje do zdobycia gola, więc jestem spokojny – mówił. Ostatecznie zobaczyliśmy atak Vlahović – Kean. Można powiedzieć, że to rozwiązanie się sprawdziło.

Juventus dobrze rozpoczął ten mecz. Najpierw niewiele do szczęścia zabrakło Danilo, potem po odbiorze i kontrze wyprowadzonej przez Dusana Vlahovicia bliski zdobycia bramki był Denis Zakaria. Później już sam Serb próbował swoich sił i pomylił się nieznacznie. I na tym na jakiś czas goście poprzestali, złapali zadyszkę. Pozwalali gospodarzom na zbyt wiele, a sami nie potrafi przedrzeć się na ich połowę. Leżało wyprowadzenie piłki, dawali się łatwo zamknąć. Nietrudno było ich powstrzymać. Wysoki pressing, dużo biegania. W sumie tyle.

Reklama

Gdy narzekania na piłkarzy Starej Damy zaczęły narastać, wzięli się w garść. Przeprowadzili akcję, która otworzyła wynik spotkania. Adrien Rabiot dośrodkował na głowę Moise Keana, który z łatwością zdobył gola. Ciekawe rozegranie, ale czy zasłużone prowadzenie?

Trafienie Polaka, ale i natychmiastowa odpowiedź

Dla polskich kibiców był to kolejny pojedynek polsko-polski. W Serie A ich nie brakuje.  Jak wypadł Szymon Żurkowski. W ofensywie rozkręcał się z minuty na minutę. Najpierw oddał strzał zza pola karnego i pomylił się nieznacznie. Potem niczym napastnik zszedł na krótki słupek, ale uderzył prosto w obrońcę Juventusu. Jak zwykle wyróżniał się na tle kolegów pod względem zaangażowania i chęci. I został za to nagrodzony. Skorzystał z niefrasobliwości defensorów Starej Damy. W zasadzie ciężko powiedzieć, co chcieli zrobić, ni to wybić, ni to spróbować wyprowadzić piłkę. Polak tylko dzióbnął futbolówkę i wpadła do sieci.

Dla Żurkowskiego było to już trafienie numer pięć w tym sezonie. Jest najlepszym piłkarzem środka pola Empoli i to nie z powodu bramek, bo są raczej średniej urody. Niektórzy zastanawiają się nad jego przyszłością. Czy to już czas na powrót do Fiorentiny? Możliwe. Na pewno możemy z czystym sumieniem pochwalić 24-latka.

Gdy pod koniec pierwszej połowy część kibiców zaczęła podnosić się z krzesełek, doszło do kolejnego zwrotu akcji. Jak przystało na mecz przebłysków, musiało się coś jeszcze wydarzyć. Juventus przeprowadził szybką kontrę, Juan Cuadrado przytomnie odegrał do Vlahovicia i Serb odpalił fajerwerki, tryb zabawy. Położył bramkarza, nawinął obrońców, by za moment cieszyć się z gola. Jasne, stanął naprzeciw drugiej najgorszej defensywy, ale i tak odwalił kawał dobrej roboty.

Reklama

Widzieliśmy lepszy Juventus, ale mają Vlahovicia

W pierwszej odsłonie Wojciech Szczęsny nie miał zbyt wiele pracy. Kilka razy musiał wyjść z bramki, żeby wyłapać dośrodkowania, ale w sumie nie miał jak błysnąć. W drugiej połowie gospodarze podkręcili tempo i pracowali nad tym, by dołożyć mu obowiązków. Dostrzegł to Allegri, więc zdjął bezproduktywnego po przerwie Moise Keana i wpuścił Alvaro Moratę. Po czasie okazało się, że było to dobre posunięcie.

Gospodarze znów dali się zaskoczyć. Goście bronili ośmioma graczami we własnym polu karnym, ale nie przeszkodziło im to w wyprowadzeniu zabójczej kontry. Błyskawicznie przetransportowali piłkę na połowę Empoli. Wprowadzony z ławki Morata podniósł głowę i dostrzegł Vlahovicia, a ten przelobował bramkarza. Dostał lekko za plecy, ale nie miał problemów z opanowaniem futbolówki. Jakość tego piłkarza bije po oczach. Jeżeli któryś z waszych kumpli uważa, że Serb jest przepłacony, przemyślcie znajomość. To dla waszego dobra.

Chwilę później La Mantia zdobył gola kontaktowego. W tej sytuacji Wojciech Szczęsny powinien zachować się zdecydowanie lepiej. Dostał strzał w krótki róg, który bramkarz tej klasy musi wyciągnąć. Swoje trzy grosze dołożyli obrońcy Juventusu, którzy zostali w blokach, ale nie powinno to stanowić usprawiedliwienia dla podstawowego bramkarza reprezentacji Polski i czołowego bramkarza Serie A.

W końcówce Empoli mocno napierało, wykazywali się większą inicjatywą, ale nie zdołali zdobyć trzeciego gola. Przegrali mecz, ale mogli opuścić murawę z podniesioną głową. Zespół Wojciecha Szczęsnego wywalczył komplet punktów, ale jeżeli mielibyśmy oceniać indywidualnie występy Polaków, to lepiej wypadł Szymon Żurkowski.

Empoli – Juventus 2:3 (1:2)

S. Żurkowski 40′, A. La Mantia 76′ – M. Kean 32′, D. Vlahović 45+2′ i 66′

WIĘCEJ O POLAKACH W SERIE A:

fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

1 komentarz

Loading...