Według opinii niejednego kibica to starcie zapewne nie zasługuje na rangę meczu Ligi Mistrzów. Benfica i Ajax to nie to samo co Manchester United i Atletico Madryt, ale takie rywalizacje też potrafią miło zaskoczyć. Widzieliśmy w Lizbonie wiele fajnych momentów, dobrze to się oglądało, choć z czterech goli tak naprawdę tylko jeden padł w normalny sposób. Ten dwumecz nie został jeszcze rozstrzygnięty, aczkolwiek Ajax z lepszą skutecznością na własnym terenie powinien pokazać wyższość nad Benficą. Dzisiaj tego nie zrobił, bo Portugalczycy postawili twarde warunki i dopisało im szczęście.
Partnerem publikacji jest Lidze Mistrzów jest KFC. Sprawdź ofertę TUTAJ
Kapitan Amsterdam w akcji, Grimaldo się sparzył
Benficę napoczął kapitan Ajaxu, Dusan Tadić. Strzelił bramkę z takim spokojem, jakby tę samą czynność wykonywał po raz tysięczny w karierze i to z zamkniętymi oczami. Świetnie ustawił się w polu karnym, zgubił krycie obrońców, poczekał na dośrodkowanie Mazraouiego i w powietrzu dostawił szuflę. Uderzył piłkę na tyle mocno, że bramkarz był bez szans. Naprawdę, o taką lekkość trudno nawet w grze komputerowej.
Ta bramka wpada na konto Grimaldo, lewego obrońcy Benfiki, który wcześniej źle przyjął futbolówkę przy linii bocznej. Nie skleił jej do nogi, kiedy dostał górne podanie od swojego golkipera. Popełnił błąd juniorski, który wstyd zrobić na oczach przedstawicieli FC Barcelony. Tak, przyjechali oni dzisiaj do Lizbony, żeby obserwować wychowanka “Dumy Katalonii” w kontekście potencjalnego transferu. Coś takiego o przyszłości Hiszpana raczej nie zaważy, ale sami rozumiecie – głupia sprawa.
Najpierw psikus, potem cukierek. Sebastian Haller nadal w gazie
Jeśli mowa o nieszczęśliwych zdarzeniach, tego doświadczył również Sebastian Haller we własnym polu karnym. Zaznaczmy: do tej pory najlepszy strzelec w obecnym sezonie Ligi Mistrzów. Kolejne trafienie dołożył, ale… cóż, zrobił to po niewłaściwej stronie boiska. Załadował samobója. Został w niefortunny sposób nabity przez Vertonghena, nie miał zbyt wiele czasu na reakcję. Płaskie dośrodkowanie Belga wzdłuż linii bramkowej było mocne, choć napastnik Ajaxu instynktownie zrobił mikro ruch stopą w kierunku własnej bramki. Ach, te nawyki.
Ktoś mówił o nawykach? Nie minęło wiele chwil, nim Haller odpowiednio nastawił celownik. Dołożył nogę tam, gdzie powinien. Berghuis popisał się sprytną wrzutką, a Iworyjczyk świetnym instynktem. Na raty, ale pokonał Vlachodimosa. Dorzucił jedenastą bramkę w rozgrywkach Ligi Mistrzów i tym samym lekko odjechał Robertowi Lewandowskiemu w klasyfikacji strzelców (11 do 9). Chłop jest w gazie, a liczba okazji do polepszenia dorobku w jego przypadku nie maleje.
Pod koniec pierwszej połowy Haller miał okazję dołożyć jeszcze jednego gola. Piłka po strzale Alvareza odbiła się od słupka, ale Iworyjczyk nie zdążył dobrze skoordynować ciała w momencie dobitki. Chybił na pustą bramkę. Ale co z tego, skoro piłka wyraźnie go szuka. Co tu dużo mówić – wybornego snajpera ma Ajax, naprawdę wybornego. Przed spotkaniem z Benficą jego liczby wyglądały tak: 28 meczów, 28 goli i 8 asyst. Teraz są jeszcze lepsze. Kozak.
Benfica wróciła do gry i dała sobie większe szanse przed rewanżem
W drugiej połowie Benfica ruszyła na Ajax z pełną parą, acz efekty nadeszły dopiero po 70. minucie. Znów jeden z piłkarzy Ajaxu maczał palce przy straconym golu. Tym razem był to bramkarz. 38-letni Pasveer do tego momentu radził sobie nieźle, lecz przy jednym strzale z dystansu po prostu się nie popisał. Zrobił fajną paradę, tyle że to była bardziej sztuka dla sztuki. Niepotrzebne efekciarstwo, które skończyło się dość koślawą interwencją. Piłka spadła kilka metrów przed bramką, golkiper zbierał się do wyratowania sytuacji, jednak uprzedził go Jaremczuk. Ukrainiec wyczuł pismo nosem, poszedł za akcją do końca.
Później Benfica miała jeszcze jakieś okazje, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Może nie torpedowała bramki Ajaxu, ale w drugiej połowie starała się wycisnąć maksimum z tego, co miała przy niewielkim posiadaniu piłki. Finalnie Portugalczycy musieli zadowolić się remisem, który dla każdej ze stron jest raczej sprawiedliwym wynikiem. Obie ekipy pokazały dzisiaj coś ciekawego, choć to Ajax bardziej sprawiał wrażenie, że ma kontrolę nad meczem. Jeśli zespół Erika ten Haga pozbędzie się pecha w rewanżu na własnym stadionie a Benfica nie zagra spotkania sezonu – faworyt do awansu powinien być tylko jeden. Ajax wydaje się być drużyną, która najzwyczajniej w świecie ma trochę wyższy sufit.
Benfica – Ajax 2:2 (1:2)
Haller (bs) 26′, Jaremczuk 72′ – Tadić 18′, Haller 29′
CZYTAJ WIĘCEJ O AJAXIE:
- Najbardziej kosztowne zdjęcia świata. Wzloty i upadki Overmarsa
- Erik ten Hag poukładał klocki. Ajax znów zachwyca w Europie
Fot. Newspix