Reklama

Chelsea rozpoczyna rywalizację w Klubowych Mistrzostwach Świata

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2022, 14:06 • 6 min czytania 2 komentarze

Od kilku dni trwają jedne z najbardziej egzotycznych klubowych rozgrywek na świecie, a jednocześnie jedyne takie pod szyldem FIFA. Ich nazwa sprawia, że do zdobycia w nich powinno być najcenniejsze trofeum w świecie futbolu. Daleko mu jednak do takiego miana, ale Klubowe Mistrzostwa Świata to zawsze okazja, by wstawić coś do gabloty. Dzisiaj swoją walkę na tym polu rozpoczyna faworyt rozgrywek, reprezentant strefy europejskiej, czyli londyńska Chelsea.

Chelsea rozpoczyna rywalizację w Klubowych Mistrzostwach Świata

BOLESNE WSPOMNIENIA CHELSEA

Obecny format rozgrywek istnieje od 2005 roku. Wcześniej, w 2000 roku był nieco inny, bardziej skomplikowany. Teraz Klubowe Mistrzostwa Świata składają się jedynie z fazy pucharowej. Zaangażowani w turniej są mistrzowie wszystkich kontynentów oraz drużyna gospodarza rozgrywek. Im lepsza federacja, tym jej reprezentant później wkracza do gry. Oczywiście za takie uznawane są UEFA oraz CONMEBOL, co oznacza, że zwycięzcy z Europy i Ameryki Południowej przystępują do mistrzostw na etapie półfinału. Ich rywalami są zespoły, które wywalczyły sobie prawo gry na tym etapie poprzez eliminację innych drużyn we wcześniejszej fazie.

W corocznych edycjach od 2005 roku tylko razy trzy razy wygrywały ekipy spoza Europy. Za każdym razem byli to zwycięzcy Copa Libertadores. W 2005 roku San Paulo pokonało Liverpool, rok później brazylijski Internacional był lepszy od Barcelony, a ostatnim taki przypadkiem jest rok 2012 i porażka Chelsea, która poległa w starciu z Corinthians. Tym samym The Blues, obok Manchesteru United i Liverpoolu, są jedynym angielskim klubem, który mógł pokusić się o zdobycie Klubowego Mistrzostwa Świata. Pozostają też jedynym z tej trójki, któremu się to jeszcze nie udało. Porażka z 2012 roku sprawiła, że teraz piłkarze Chelsea są jeszcze bardziej zmotywowani do zwycięstwa w rozgrywkach, mimo że teoretycznie nie mają one aż tak wielkiej renomy.

To nie jest normalny puchar, w którym gra się co roku. Chcemy wygrać wszystkie rozgrywki, a zwłaszcza takie, w których nie graliśmy od 10 lat. Wszyscy zdają sobie sprawę, jak trudne zadanie nas czeka oraz że nie możemy przegapić tej szansy – mówił Cesar Azpilicueta, który jako jedyny z obecnej kadry zespołu pamięta porażkę z 2012 roku. – To był mój pierwszy sezon w Chelsea, braliśmy udział we wszystkich rozgrywkach i może przez to wyglądało to na łatwiejsze niż rzeczywiście było. Z czasem zdajesz sobie sprawę, jak trudno jest  zakwalifikować się do Ligi Mistrzów z Premier League, potem przejść całą tę drogę, aby ją wygrać i być w tym miejscu. Stracenie tego w 2012 roku bardzo bolało, a wygranie go po raz pierwszy w historii klubu byłoby czymś wielkim – powiedział. Te słowa pokazują, że piłkarzom naprawdę bardzo zależy na zwycięstwie.

O tym świadczy również ich mobilizacja na trwające zgrupowanie. W Azji zameldowali się chociażby Reece James, który powoli wraca do treningów, ale nie ma mowy, by wystąpił w Klubowych Mistrzostwach Świata, a także Ben Chilwell, którego uraz wyklucza z gry do końca sezonu. Zaangażowania odmówić więc im nie można. Wydaje się, że kadra londyńczyków jest maksymalnie skoncentrowana na zwycięstwie w rozgrywkach.

Reklama

KŁOPOTY JESZCZE PRZED WYJAZDEM

Mimo że The Blues są oczywiście zdecydowanym faworytem, to ich droga do zwycięstwa wcale nie jest usłana różami. Przede wszystkim muszą zmagać się z kilkoma problemami kadrowymi. Największym osłabieniem zespołu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich będzie brak menedżera, Thomasa Tuchela. Niemiec w weekend otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Przez to nie prowadził drużyny już w sobotnim meczu Pucharu Anglii przeciwko Plymouth, a że ta wylatywała do Azji zaraz po spotkaniu, to Tuchel nie zdążył wymigać się z obowiązku izolacji. Rolę pierwszego trenera przejął na czas nieobecności Niemca Zsolt Low, a bliżej pierwszego zespołu jest też obecny dyrektor techniczny Petr Cech, który w ten sposób chce pomóc sztabowi szkoleniowemu.

Kolejnym nieobecnym, przynajmniej w pierwszym meczu The Blues, będzie Edouard Mendy. Do jego absencji zespół mógł się już przyzwyczaić, bo Senegalczyk wyjechał przecież grać w Pucharze Narodów Afryki. Już tydzień temu było wiadomo, że jego reprezentacja zaszła do strefy medalowej, przez co na pewno nie poleci do Emiratów razem z całą drużyną. Low na wczorajszej konferencji prasowej wspominał, że Mendy dołączy do zespołu najpóźniej dzisiaj, ale sztab będzie musiał sprawdzić jak bardzo jest zmęczony i jak czuje się po afrykańskim turnieju. Pewny miejsca w składzie na dzisiejszy mecz jest więc Kepa Arrizabalaga, dla którego będzie to siódmy występ od momentu wyjazdu Senegalczyka.

Udział Chelsea w Klubowych Mistrzostwach Świata może mieć też bardziej długofalowe konsekwencje. Nieobecność piłkarzy The Blues sprawia, że przepadły im dwa terminy na rozgrywanie spotkań Premier League. Mowa o planowanym na wczoraj spotkaniu z Brighton oraz sobotnim starciu z Arsenalem. Mecz z zespołem Jakuba Modera został już rozegrany na zapas, 18 stycznia padł remis 1:1. Na pojedynek z Kanonierami będzie trzeba znaleźć wolny termin. Z tym nie będzie łatwo, bo Chelsea jest zaangażowana w rozgrywki na każdym możliwym froncie. Od najbliższego weekendu do 2 marca podopieczni Tuchela zagrają pięć meczów, z czego każdy w innych rozgrywkach! Będą to Klubowe Mistrzostwa Świata, Premier League, Liga Mistrzów, Puchar Ligi Angielskiej i Puchar Anglii.

REFORMA NIE DOSZŁA DO SKUTKU

Jest to więc szansa na zdobycie kolejnego trofeum, ale jednocześnie powoduje ona dodatkowe zmęczenie i ściśnięcie terminarza, który w przypadku Chelsea już ich uciska i powoduje lekki dyskomfort. To właśnie natłok meczów, niespotykany w przypadku innych drużyn, w pewnej części stał za kryzysem zespołu na przełomie grudnia i stycznia. The Blues mogą się więc cieszyć, że w życie nie wszedł nowy format Klubowych Mistrzostw Świata proponowany przez FIFA. Wtedy meczów byłoby zdecydowanie więcej.

Od kilku lat trwały rozmowy mające wdrożyć w życie plan Klubowych Mistrzostw Świata, które stałyby się prawdziwym wielkim międzynarodowym turniejem. Miały w nich uczestniczyć 24 zespoły, które rywalizowałyby w 31 meczach. Mistrzostwa byłyby rozgrywane latem, raz na cztery lata, w sezonach wolnych od dużych reprezentacyjnych imprez. Uczestniczyliby w nim wszyscy zwycięzcy Ligi Mistrzów z czterech ostatnich lat, do tego wszyscy finaliści tych rozgrywek, a także triumfatorzy Ligi Europy. Do tego oczywiście zespoły z innych stref kontynentalnych. Wszystko w tej sprawie zostało już klepnięte i zaplanowane na lipiec 2021 roku. Na drodze do organizacji turnieju stanęła jednak pandemia, która przesunęła Euro i uniemożliwiła realizację założeń.

Reklama

Przez to Chelsea czekają tylko dwa spotkania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Najpierw półfinał ze zwycięzcą Azjatyckiej Ligi Mistrzów Al-Hilal, prowadzonym przez Leonardo Jardima, a później finał z brazylijskim Palmeiras lub mecz o 3. miejsce z egipskim Al-Ahly. Pierwszy z półfinałów został bowiem rozegrany już wczoraj. Niestety turnieju nie pokazuje żadna stacja z polskich telewizji, przez co dostęp do oglądania meczów dla polskiego kibica jest utrudniony. Z pomocną dłonią przychodzi jednak oficjalny profil FIFA w serwisie YouTube, na którym będzie można obejrzeć bezpośrednie transmisje na żywo.

Czytaj więcej o angielskiej piłce:

Fot. Newspix

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
6
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

2 komentarze

Loading...