Reklama

Kozackie Getafe, mocny Villarreal i fajna Barcelona. Podsumowanie 23. kolejki La Liga

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

08 lutego 2022, 12:51 • 11 min czytania 5 komentarzy

Wchodzimy w gorący okres ligi hiszpańskiej. W styczniu spora część czołówki przyjęła sporą porcję dodatkowych spotkań w krajowych pucharach. Teraz teoretycznie miały prawie dwa tygodnie na zebranie sił w wyniku przerwy na mecze reprezentacyjne, ale europejskie puchary już za rogiem, więc dokładanie sobie wysiłku w postaci męczenia się z teoretycznie słabszymi rywalami może okazać się kosztowne.

Kozackie Getafe, mocny Villarreal i fajna Barcelona. Podsumowanie 23. kolejki La Liga

I tu pojawia się pewien problem w przypadku dwóch najlepszych zespołów w tym sezonie. W tym sezonie Sevilla wiele spotkań przepchnęła kolanem. Tym razem piłkarze Julena Lopeteguiego nie podołali. Zremisowali 0:0 z Osasuną, która sprawiała im mnóstwo problemów, ale na koniec wręczyła ciekawy prezent. Manu Sanchez sfaulował w polu karnym Julesa Kounde. Do jedenastki podszedł Ivan Rakitić, ale uderzył w taki sposób, że Sergio Herrera zdołał skutecznie interweniować. Dobitka Papu Gomeza również została wyłapana przez golkipera gości.

Przewodzący stawce Real Madryt zdał egzamin, ale również przepalił mnóstwo zbędnej energii. Granada do pewnego momentu grała odważnie, a Real dość niemrawo. Kilku piłkarzy ewidentnie nie dojechało, natomiast z każdą minutą napór Realu rósł i w końcu dopięli swego za sprawą pięknego uderzenia Marco Asensio. Tym samym przewaga Królewskich nad Sevillą wzrosła do sześciu punktów.

Podsumowanie 23. kolejki ligi hiszpańskiej

Drużyna kolejki 23. kolejki. Villarreal

Być może dla wielu wybór Villarrealu jest nieoczywisty, ale po nadaniu odpowiedniego kontekstu go docenicie. Przecież w piłce nie chodzi  wyłącznie o to, by strzelać brameczki, rozgrywać koronkowe akcje. Drużyna piłkarska to zespół naczyń połączonych. Od obrony do ataku, razem i stabilnie. To zaprezentował zespół z prowincji Castellon.

Reklama

Dodajmy do tego klasę rywali. Zwróćcie uwagę na formę Realu Betis w ostatnich tygodniach i spójrzcie na wynik spotkania z Villarrealem. Zwykle zespół Manuela Pellegrieniego nie ma większych problemów ze zdobywaniem bramek i wykorzystywaniem błędów rywali. Ich zrywy są niezwykłe groźne, ale w tym spotkaniu zostali zneutralizowani. Zespół Unaia Emery’ego niczym wampir energetyczny wysysał pokłady kreatywności z Verdiblancos. Krok po kroku minuta po minucie piłkarze andaluzyjskiego klubu przekonywali się, że ten mecz wymyka im się  spod kontroli.

Dodajmy do tego, że Villarreal był po prostu konkretny do bólu. Taki surowy, ale sprawiedliwy nauczyciel, który zna się na swojej dziedzinie i nikt nie jest w stanie go podważyć. Pierwszy gol dla Żółtej Łodzi Podwodnej padł po rzucie rożnym. Piłkę do bramki po dośrodkowaniu Alberto Moreno skierował Pau Torres.

Goście potrafili kontrować i karcić Real Betis. Wysyłali też sygnały ostrzegawcze. Po kontrze piłkę do siatki wpakował Samu Chukwueze, ale w momencie podania znajdował się przed linią wyznaczoną przez ostatniego obrońcę. Villarreal dopiął swego w końcu i dobił rywala. Wynik przypieczętowało trafienie Etienne’a Capoue. Piękne uderzenie tego piłkarza, ale należy docenić kunszt podającego. Manu Trigueros mądrze wycofał piłkę, gdzie jego kolega z zespołu miał mnóstwo czasu i przestrzeni, z czego skorzystał.

Co ważne zmniejszyli przewagę do pierwszej trójki z ośmiu do pięciu punktów. Skutecznie gonią rywali, a przecież jeszcze na przełomie listopada i grudnia trzymali się w okolicach dwunastej pozycji. Już wtedy zapowiadaliśmy, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że się pozbierają. Po prostu jakość piłkarska w połączeniu z wiedzą Emery’ego nie pozwolą im na dziadowanie w środku stawki.

Reklama

Piłkarz 23. kolejki. Brais Mendez

I tu pojawia się mały zgrzyt, bo wielu piłkarzy w tej kolejce zaprezentowało się z dobrej strony i przez to ciężko wyróżnić tylko jednego zawodnika. Pere Milla zagrał kolejny dobry mecz, Marco Asensio uratował Real Madryt przed stratą dwóch oczek, Enes Unal po raz kolejny wykazał się instynktem strzeleckim. Mówiąc wprost, wybór był spory.

Jak dobrze wiecie, Celta od momentu jednorazowego wystrzału w Lidze Europy zalicza mnóstwo wzlotów i upadków. Więcej jest tych drugich. Dużo zależy od formy Iago Aspasa, stąd właśnie często mówi się o Iagodependencji. Gdy Hiszpan zawodzi albo nie ma go na boisku z powodu urazów, zazwyczaj Celta ma duże kłopoty z wygrywaniem spotkań. Tym razem ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Brais Mendez. Na uwagę zwłaszcza zasługuje trafienie numer dwa. Przekonajcie się sami.

 

Uderzenie to nie należało do łatwych, ale wykonał je wręcz idealnie. Na przestrzeni całego spotkania spisywał się solidnie. Często podejmował ryzyko przez co w ujęciu statystycznym znaleźlibyście lepszych zawodników w tej serii spotkań. Nie zmienia to jednak faktu, że w decydujących momentach wykonał doskonałą robotę i poratował kolegów.

Brais Mendez nie jest już najmłodszy, za moment kończy 25-lat. Długo dojrzewa i zazwyczaj po jednym góra dwóch dobrych spotkaniach popada w przeciętność. Jak na piłkarza tej klasy dorobek czterech bramek i dwóch asyst na tym etapie sezonu jest rozczarowaniem, ale kto wie. Może takie mecze jak ten ze zmęczonym Rayo, w którym miał udział przy obu trafieniach podziała na niego mobilizująco.

Nieoczywisty piłkarz 23. kolejki. Vedat Muriqi

Vedat Muriqi przyszedł na wypożyczenie do Mallorki, żeby się odbudować po kiepskim okresie w Lazio. W Rzymie była gwiazda tureckich boisk została brutalnie zweryfikowana. W Serie A rozegrał prawie pięćdziesiąt spotkań, w których uzbierał łącznie dwa gole i dwie asysty. Ok, zazwyczaj wchodził z ławki, ale był skrajnie nieskuteczny, nie dawał żadnych argumentów na to, by wygrać choć przez moment miejsce w pierwszej jedenastce. Fakt, że podjęcie rywalizacji z Ciro Immobile jest zadaniem karkołomnym, ale piłkarz z Kosowa po prostu zderzył się ze ścianą i rozkwasił sobie  nos.

W nowym klubie pozytywnie zaskoczył od samego początku. Wyszedł w pierwszym składzie i zaimponował ciężką pracą na boisku, ale i umiejętności go broniły. Naprawdę zagrał dobre spotkanie i w dużej mierze dzięki niemu klub z Balearów wygrał niezwykle ważne spotkanie w kontekście walki o utrzymanie. W pojedynkach powietrznych był nie do zatrzymania. Wygrał aż 13 z 14 takich starć. Rywale odbijali się od niego jak od ściany. Oddał trzy strzały celne. Jeden zakończył się golem z rzutu karnego. Było to trafienie na 2:1, ale przy pierwszym golu też miał duży udział.

Również było to trafienie z karnego, ale Muriqi odegrał tylko i aż pośrednią rolę. Podał do Briana Olivana z trudnej pozycji, było to niesygnalizowane podanie i za moment jego kolega został sfaulowany w polu karnym. Oczywiście łatwiej docenić gola lub asystę, ale w tym przypadku wkład piłkarza z Kosowa był duży.

Ciężko powiedzieć, czy w kolejnych tygodniach piłkarz wypożyczony z Lazio nadal będzie błyszczał. Z pewnością wnosi kilogramy, centymetry, siłę i wolę walki. Teraz powinien starać się nie zepsuć dobrego pierwszego wrażenia. Swoją drogą zdaniem hiszpańskich dziennikarzy jest pierwszym piłkarzem z Kosowa, który zdobył bramkę w lidze hiszpańskiej.

Najlepszy mecz 23. kolejki. FC Barcelona 4:2 Atletico Madryt

Po ostatniej kolejce pisaliśmy o tym, że Xavi może okazać się największym beneficjentem przerwy w rozgrywkach. Zwłaszcza pierwsza połowa spotkania z Atletico potwierdziła tę tezę. Duma Katalonii grała miły dla oka futbol, który pozwolił na moment zapomnieć o szarzyźnie z ostatnich miesięcy. Nikt nie miał prawa się nudzić. Wciąż mają wiele do poprawy, co pokazała druga część spotkania, ale taki mecz ma prawo wlać nadzieje w serca kibiców katalońskiego klubu.

A ich rywale? No cóż… Wyszli na prowadzenie jako pierwsi po złapaniu Barcelony na wykroku. Błysnął zwłaszcza Koke, posłał prostopadłą piłkę do Luisa Suareza, która okazała się asystą drugiego stopnia przy trafieniu Yannicka Carrasco.

Mimo straconej bramki plan Barcelony nie posypał się jak domek z kart. Xavi pokazał, że z właściwymi ludźmi na pokładzie jest w stanie stworzyć mocny zespół. Nie byli nieomylni, ale w końcu byli pazerni, a to trzeba docenić. Jeszcze w pierwszej części zbudowali dwubramkowe prowadzenie. W dużej mierze wykorzystywali żałosną postawę bocznych obrońców Atletico – Mario Hermoso i Sime Vrsaljko. Pierwszy chyba nie wiedział, że będzie grał przeciwko Adamie Traore. Nie był w stanie się mu przeciwstawić i pokazał, że w tym sezonie jest w stanie zagrać kilku meczów z rzędu na dobrym poziomie.

ADAMA TRAORE W BARCELONIE, CZYLI PRZYKŁAD ROZSĄDNEJ PROWIZORKI

Na początku drugiej gospodarze zdobyli czwartą bramkę i wydawało się, że jest już po meczu. Trzybramkowe prowadzenie jest już całkiem bezpieczną zaliczką, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Los Colchoneros zdobyli drugiego gola, za moment Dani Alves skompletował hat-trick: gol, asysta i… czerwona kartka.

Na logikę, drużyna mistrza Hiszpanii powinna rzucić się na osłabioną Barcelonę, która w drugiej części spotkania nie była już tak mocna i należało wyrwać z takiego meczu minimum remis. A gdzie tam. W ostatnich dwudziestu minutach Atletico nie oddało strzału. Żenująca postawa zespołu, który okrzyknięto najmocniejszym Atletico w historii. Martwi marazm i bezradność tego zespołu. Nie ma sensu się wyzłośliwiać, ale potencjał Atletico jest już nie tylko chowany do szafy, ale po prostu marnowany.

Każdy podryg Atletico, który zapowiada przełom, powrót na właściwe tory jest marnowany. W październiku takim miało być zwycięstwo z Barceloną, w grudniu wyjście z grupy po trudnym meczu z Porto, ostatnio sugerowano, że przełamanie Valencii może ich napędzić. I tak w kółko. Znów zawiedli. Tym razem w starciu z rywalem, który próbuje naprawiać błędy ostatnich lat w tempie ekspresowym.

Gol 23. kolejki. Jordi Alba

Pięknych trafień w 23. serii spotkań nie zabrakło. Gole Braisas Mendeza, Etienne’a Capoue, Marco Asensio i Rubena Alcaraza zasługują na wyróżnienie. Zwłaszcza tego ostatniego, który w rundzie jesiennej był na pograniczu pierwszego składu i ławki rezerwowych drugoligowego Realu Valladolid, a już w drugim meczu w nowych barwach zdobył pięknego gola.

Przejdźmy jednak do Jordiego Alby, a właściwie do jego trafienia, które zadziwiło i zszokowało kibiców na Camp Nou. Gdy piłka zmierzała do siatki zapadła cisza. Wydawało się, że czas się zatrzymał. Sam zdobywca bramki był w lekkim szoku, że piłka zatrzepotała w siatce. Uczciwie należy przyznać, że lekko mu zeszła, że pewnie chciał uderzyć nieco inaczej, ale niczego mu to nie ujmuje.

Było to pierwsze trafienie Hiszpana w sezonie 21/22. Jest to dla niego trzynasty sezon na poziomie Primera Division, trafienie z niedzieli było dopiero dziewiętnastym trafieniem w hiszpańskiej elicie. To oznacza, że nie ma nawet średniej dwóch bramek i tym bardziej należy docenić, że w końcu coś wpakował do sieci.

Jedenastka 23. kolejki

Cholernie trudnym zadaniem było wybranie bramkarza kolejki. Luis Maximiano bronił wyśmienicie w meczu z Realem Madryt. Zaliczył dziesięć udanych interwencji, ale ostatecznie meczu nie zakończył z czystym kontem. Minimalne wyżej cenimy występ Sergio Herrery. Bramkarz Osasuny nie dał się pokonać zawodnikom Sevilli. Wybronił rzut karny w doliczonym czasie gry, obronił też dobitkę. Przez to na ostatniej prostej wyprzedził kolegę po fachu z Granady.

W obronie zdecydowaliśmy się na trójkę ze względu na problem z wybraniem prawego defensora. Plany pokrzyżował nam Dani Alves, który do pewnego momentu był pewniakiem, ale sam się wykluczył z tego zestawienia. W trójce umieściliśmy lewego obrońcę. Mathias Olivera rządził i dzielił w Getafe. Po jego odbiorze Enes Unal zdobył drugą bramkę w spotkaniu. David Garcia zaliczył czyste konto i rozegrał fantastyczny mecz przeciwko Sevilli. Obronę uzupełni Pau Torres, który po raz kolejny w tym sezonie wpisał się na listę strzelców i skutecznie zatrzymywał piłkarzy Realu Betis.

Druga linia jest mieszanką wybuchową. Zacznijmy od piłkarzy Celty. O Braisie Mendezie wspomnieliśmy wcześniej, ale również dobre spotkanie rozegrał Denis Suarez. Był dosłownie wszędzie, wychodziły mu dryblingi i dodatkowe mecz zakończył z asystą. Drugą linię uzupełnią Etienne Capoue, GaviMarco Asensio, który pociągnął słynny wózek!

W ataku postawiliśmy na trójkę, która w tym sezonie pozytywnie zaskakuje. Enes UnalPere Milla po raz kolejny zaliczyli dublety. Ich trafienia są niezwykle cenne w kontekście walki o utrzymanie, ale i należy docenić przemianę u obu piłkarzy.

Watki poboczne

Dani Carvajal nie ustrzegł się błędów w meczu z Granadą, ale i tak udowodnił, że jest dużo lepszym piłkarzem od Lucasa Vazqueza. Właściwie pod każdym względem. Hiszpanowi brakuje tylko zdrowia, by móc grać regularnie. Zdrowy Carvajal powinien przydać się Realowi Madryt w nadchodzących spotkaniach.

Pochwaliliśmy Muriqiego z Mallorki, ale i Takefusa Kubo zagrał dobre spotkanie. Brał grę na siebie, grał bardzo odważnie i na dużym luzie. Dużo pracował w defensywie, wszystkie jego dryblingi zakończyły się powodzeniem. Panie Kubo, tylko tak dalej.

Bardzo słaby mecz rozegrał Youssef En-Nesyri. Poruszał się w zwolnionym tempie, wolno podejmował decyzje. Mecz powinien skończyć z minimum jednym trafieniem, ale zmarnował podanie podcinką Joana Jordana. Równie słabo wypadł Anthony Martial. Sevilla ogólnie nie zachwyciła. Należy od tej drużyny wymagać zdecydowanie więcej. Były momenty, w których to Osasuna wyraźnie przeważała.

Daniel Wass ucierpiał podczas meczu z FC Barceloną. Pod koniec spotkania został ostro potraktowany przez Ferrana Torresa. Po starciu z Hiszpanem, Duńczyk zwijał się z bólu, ale Diego Simeone kazał mu kontynuować grę. Po powrocie na boisko mocno utykał i nie był w stanie normalnie zginać nogi w kolanie. Skręcenie kolana wykluczy go z gry na minimum cztery tygodnie.

Kolejny raz czyste konto w tym sezonie zachował Real Sociedad. To dobra wiadomość. Złą jest, ze po raz kolejny nie potrafili pokonać bramkarza drużyny przeciwnej. W ostatnich dziewięciu ligowych spotkaniach piłkarze Imanola Alguacila zdobyli tylko trzy bramki. Bezbramkowy remis z Valencią jest nieco rozczarowujący mając na uwadze, że Real Sociedad mógł zmniejszyć dystans do pierwszej czwórki.

Znów przegrało Levante. Tym razem rozprawiła się z nimi maszyna Quique Sancheza Floresa. Getafe gładko wygrało 3:0 i zbudowało już ośmiopunktowy bufor nad pierwszą drużyną pod kreską

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
7
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

5 komentarzy

Loading...