Reklama

Najważniejsza runda Marchwińskiego. Pech napastników szczęściem 20-latka?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

26 stycznia 2022, 18:56 • 5 min czytania 29 komentarzy

Filip Marchwiński od lat jest uznawany za wielki talent. W Ekstraklasie mimo młodego wieku rozegrał już ponad 70 spotkań w pierwszej drużynie Lecha Poznań. Ale można zapytać – skoro 70 rozegranych, to ile dobrych? Efekty gry Marchwińskiego póki co nie dojeżdżają do poziomu jego talentu, ale być może okoliczności sprawią, że wychowanek Kolejorza dostanie w najbliższym czasie swoją szansę.

Najważniejsza runda Marchwińskiego. Pech napastników szczęściem 20-latka?

Mówi się, że istnieją dwa typy talentu. Są talenty ciche i talenty wrzeszczące. Talenty ciche to takie, które w dzieciństwie nie zapowiadają się jakoś spektakularnie. Nie wyróżniają się z tłumu w okresie dorastania i dopiero z czasem zaczynają pokazywać swój potencjał. Talenty wrzeszczące to z kolei tacy sportowcy, którzy już od najmłodszych lat są liderami. Już w wieku ośmiu czy dziewięciu lat wróży im się wielką karierę, często grają ze starszymi rywalami, by bodźcować ich rozwój.

Takim talentem wrzeszczącym był Filip Marchwiński. Zawsze, gdy mówiło się o najzdolniejszych chłopcach z akademii Lecha z roczników 2000 i młodszych, to mówiło się “jest kilka fajnie zapowiadających się piłkarzy, ale furorę zrobi Marchewa”. Wychuchany, z przyklejoną łatką wielkiego talentu, zawsze w ścisłej czołówce rocznika. To nie Kamiński miał odchodzić teraz za 10 milionów euro, a właśnie Marchwiński.

I to nie jest historia z cyklu “był talent, nie ma talentu, rzucił piłkę, pracuje na Uberze”. Marchwiński oczywiście na poziomie seniorskim nie wszedł na poziom, którego od niego oczekiwano. Ale to wciąż nie jest opowieść z napisanym zakończeniem.

Reklama

Jesień rozczarowaniem, wiosna szansą?

Jesień była jednak dla 20-latka rozczarowaniem. Latem nie skorzystał z ofert wypożyczenia, choć zgłaszał się Górnik Łęczna. Uznał, że powalczy o skład w Lechu. Jednak akurat na jego pozycji w Kolejorzu panowała być może najmocniejsza rywalizacja w całej lidze. Podstawową “dziesiątką” lechitów był Joao Amaral, mocny kandydat do MVP rundy jesiennej Ekstraklasy. Za jego zmiennika robił Dani Ramirez, który właściwie co rusz dorzucał konkrety – czy to po wejściu z ławki, czy w Pucharze Polski, gdzie niemal w pojedynkę przeprowadził poznaniaków przez kolejne rundy.

W efekcie młodzieżowiec rozegrał zaledwie 86 minut w Ekstraklasie, dziewięciokrotnie wchodził z ławki. Dwa razy zagrał w Pucharze Polski, zdobył bramkę. Wydawało się – po tej rundzie – że to jest ten moment, gdy Marchwiński nie ma argumentów w walce o skład. Ale 20-latkowi sprzyjają okoliczności, które były dość pechowe dla Lecha. Przed obozem w Turcji koronawirusa złapali Mikael Ishak i Artur Sobiech. Obaj dość ciężko go przeszli. Szwed dochodził do siebie w Belek, ale czuł się mocno osłabiony. Sobiech z kolei musiał wrócić do Polski i przejść badania u specjalisty. Jeszcze przez około dwa tygodnie będzie wyłączony z zajęć.

Wobec tego Maciej Skorża nie miał do dyspozycji podczas sparingów żadnego napastnika pierwszej drużyny. W ataku mógł zagrać zatem młodziutki Norbert Pacławski lub Joao Amaral i Filip Marchwiński. Portugalczykowi zdarzało się tak grać w przeszłości, z kolei Marchwiński miewał takie epizody w kadrach młodzieżowych. Ostatecznie obaj wypadli przyzwoicie na tej pozycji i Maciej Skorża na początku rundy nie wyklucza, że skorzysta z jednej z takich opcji. Zwłaszcza, że Kolejorz niemal na pewno odpuści opcję sprowadzenia trzeciego napastnika wobec problemów Ishaka i Sobiecha.

Wiosną zostaje w Lechu

Trzeba jednak pamiętać, że przecież Ishak i Sobiech wreszcie wrócą. Szwed powinien być już gotowy do gry w lutym. Co w takim razie z Marchwińskim? Znów będzie musiał walczyć o swoje minuty z Amaralem i Ramirezem. Ale czy będzie w stanie wygrać tę rywalizację?

W Lechu pytamy o to, czy jest szansa na to, żeby Marchwiński na następne pół roku został wypożyczony. – Nie, nie bierzemy takiej opcji pod uwagę – słyszymy. Już latem pojawiła się opcja wypożyczenia do Górnika Łęczna i Śląska Wrocław. Do Łęcznej jednak nie chciał iść sam Marchwiński. Powód? Górnik wyglądał wtedy najsłabiej w lidze i piłkarz oraz jego agenci uznali, że bieganie przez cały mecz za piłką nie byłoby dobre dla rozwoju Marchwińskiego. A co ze Śląskiem? Tutaj nie dogadały się kluby, choć Jacek Magiera chciał Marchwińskiego u siebie.

Reklama

W dodatku – z tego co słyszymy – Lech odrzucił dobrą ofertę za Marchwińskiego z zagranicznego klubu. Na stole były 3 miliony euro, ale Kolejorz nie chciał puszczać go za taką kwotę. Teraz też Lech nie chciałby go sprzedawać, a i życie ułatwia klubowi dylemat, bo ofert nie ma.

Marchwiński ma zostać i walczyć o skład. Jeśli chce trafić na zachód, do dobrego klubu, to musi wygrać rywalizację z Ramirezem, a może i nawet z Amaralem – słyszymy.

Eksplozja talentu Marchwińskiego mogłaby pomóc Lechowi na dwa sposoby. Jeśli wiosną wywalczyłby sobie miejsce w zespole, to mógłby liczyć na dobry zarobek latem – Lech przecież akurat w ostatnim czasie wyspecjalizował się w monetyzowaniu swoich talentów. Ale ten przypadek ma też drugie dno. Kolejorz może mieć w przyszłym sezonie lekki problem z młodzieżowcem. Odejdzie Jakub Kamiński, Skórasiowi kończy się wiek młodzieżowca.

Na ten moment w Poznaniu liczą, że między słupkami w przyszłym sezonie stanie Krzysztof Bąkowski, golkiper wypożyczony do Stomilu Olsztyn. Ciekawie rozwija się Filip Szymczak, który jest na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice. Ale trudno sobie wyobrazić, by od lipca to Szymczak biegał w ataku kosztem Mikaela Ishaka.

Na ten moment trudno też sobie wyobrazić, że Marchwiński sadza na ławce Amarala. Wyrokowanie po zimowych sparingach może być zgubne, ale już wyobrażenie sobie, że Marchwiński przeskakuje w hierarchii ofensywnych pomocników Daniego Ramireza nie brzmi jak science-fiction. Choć jesienią nie postawilibyśmy na to złamanego grosza.

Tak czy siak – przed 20-latkiem z Lecha teraz runda z cyklu “make or break”. Skorża prawdopodobnie da mu nieco więcej minut, ale już w kwestii samego piłkarza będzie leżało wykorzystanie tego czasu. Skoro nie będzie w stanie wyprzedzić w hierarchii pomocników zawodnika, który grał tylko w III lidze hiszpańskiej, to chyba nie ma co marzyć o zagranicznej karierze, prawda?

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
12
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Ekstraklasa

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

29 komentarzy

Loading...