W poprzedniej kolejce Premier League już po raz dwunasty w karierze błyskiem geniuszu przy wykonywaniu rzutu wolnego popisał się James Ward-Prowse. Piłkarz Southampton, mimo że nie jest globalną gwiazdą, wyrasta do miana jednego z najlepszych wykonawców rzutów wolnych w historii ligi. Wydaje się jednak, że niektórych przy komplementowaniu Anglika nieco ponosi.
BUDUJE SWOJĄ LEGENDĘ
Gol z rzutu wolnego przeciwko Wolverhampton był 12. zdobytym w ten sposób przez Jamesa Warda-Prowse’a w Premier League. Został on okrzyknięty także jego najładniejszym trafieniem z całego tuzina. Trzeba przyznać, że Anglik popisał się niesamowitą rotacją, która przypomina nam rzuty wolnego wykonane przez Andree Pirlo, czy Roberto Carlosa. Do tego dochodzi fakt, że żaden z jego pozostałych jedenastu goli z wolnych nie został zdobyty z tak dalekiej odległości.
Tym samym Anglik po raz kolejny przypomniał o swojej wyjątkowej umiejętności, którą zachwyca fanów Premier League od kilku dobrych lat. Od startu rozgrywek 2019/20 zdobył aż osiem takich trafień. Drugi w tej klasyfikacji Trent Alexander-Arnold ma ich zaledwie trzy. Piłkarz Southampton ma w tym okresie więcej bramek z rzutów wolnych niż pojedynczo każda z pozostałych drużyn grających w lidze.
Automatycznie stawia to go więc w dyskusji o miano najlepszego wykonawcy rzutów wolnych w historii Premier League.
Takie głosy nie są bezpodstawne, bo Ward-Prowse golem z poprzedniego weekendu zrównał się z Thierrym Henrym i Gianfranco Zolą. Cała trójka ma dwanaście takich bramek i z oczywistych powodów tylko Anglik może jeszcze wyśrubować swój wynik. Gdzieś daleko, na pierwszym miejscu, znajduje się David Beckham, ze swoimi osiemnastoma golami. Wynik, do którego dąży piłkarz Southampton. I patrząc na jego wiek i częstotliwość trafiania, 27-latek wcale nie stoi na straconej pozycji.
https://twitter.com/SouthamptonFC/status/1482473170313654273?s=20
ZEWSZĄD NAPŁYWAJĄ KOMPLEMENTY
Można jednak odnieść wrażenie, że co niektórych zdecydowanie za mocno ponosi przy docenianiu dokonań Anglika. Oczywiście, w takich okolicznościach rozmowy o Ward-Prowsie są zdecydowanie wytłumaczone. Natomiast nie możemy przy tym wszystkim zapominać, że historia piłki nożnej ma ponad sto lat i nie zamyka się jedynie na najwyższą klasę rozgrywkową w Anglii. Tymczasem niektóre osoby ze środowiska decydują się na wygłaszanie bardzo mocnych tez. O jego umiejętnościach przed dzisiejszym meczem Southampton z Manchesterem City wypowiedział się chociażby Pep Guardiola.
– Mają w składzie najlepszego wykonawcę rzutów wolnych, jakiego kiedykolwiek widziałem, albo przynajmniej najlepszego obecnie. Nie ma nikogo lepszego od Warda-Prowse’a. Dodatkowo jest świetnym piłkarzem, który rozumie futbol, ale to właśnie wykonywane stałe fragmenty gry zwracają na niego większą uwagę – powiedział menedżer Manchesteru City.
W podobnym tonie o piłkarzu Southampton wypowiadał się menedżer Brentford, Thomas Frank, którego zespół mierzył się ze Świętymi jeszcze na początku stycznia. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że wszyscy trenerzy w Premier League uczulają swoich podopiecznych przed spotkaniem z Southampton, aby nie faulować rywali w okolicach swojego pola karnego. – Ward-Prowse jest być może najlepszym wykonawcą rzutów wolnych w lidze, a kto wie, czy nie na całym świecie. W PSG jest pewien świetny lewonożny strzelec z wolnych, więc Ward-Prowse jest pewnie najlepszym prawonożnym wykonawcą – mówił menedżer Brentford.
Wypowiedź Franka jest więc dużo bardziej stonowana niż Guardioli i wydaje się, że bardziej oddaje fenomen piłkarza Southampton. Tym bardziej może dziwić, jak dużym szacunkiem Guardiola darzy Warda-Prowse’a, pamiętając, że to właśnie on prowadził w Barcelonie Leo Messiego. To także menedżer, który w Hiszpanii regularnie oglądał bramki zdobywane z rzutów wolnych przez Cristiano Ronaldo. Powiedzmy sobie szczerze, Anglikowi bardzo daleko do historycznej czołówki najlepszych wykonawców rzutów wolnych.
HISTORIA MU ODJECHAŁA
Nawet jeżeli prześledzimy kilku najlepszych piłkarzy w Premier League pod tym względem, widać, że z czołówki najlepszych wykonawców rzutów wolnych to właśnie Ward-Prowse ma na swoim koncie najwięcej rozegranych meczów. Możemy więc tylko się domyślać, co by było, gdyby David Beckham, czy Thierry Henry nie zdecydowali się w swojej karierze na wyjazd do hiszpańskich gigantów, a później sportową emeryturę w Stanach Zjednoczonych. Beckham zdobył 18 bramek z wolnych w 264 meczach. Ward-Prowse ma ich 12 w 288 występach.
Były gwiazdor reprezentacji Anglii jest zresztą wzorem do naśladowania i idolem dla piłkarza Southampton. Przyznał on, że nie wzorował się na Beckhamie tylko w stylu wykonywanych rzutów wolnych, ale także biorąc pod uwagę jego fryzurę, numer na koszulce, czy dobór butów piłkarskich. Mówił także, że nigdy nie miał okazji poznać go osobiście i liczy, że uda mu się to w razie ewentualnego pobicia przez niego rekordu goli strzelonych z rzutów wolnych w Premier League. Przy dyskusji o najlepszym wykonawcy w historii musimy jednak zwrócić uwagę, że Beckham w całej swojej karierze ma na koncie aż 65 takich bramek.
I tutaj wraca temat odwołań historycznych w kontekście Warda-Prowse’a.
Nie zamierzamy odbierać mu jego zasług, ani umiejętności, ale jednak stawianie go w panteonie najlepszych specjalistów od rzutów wolnych jest trochę nie na miejscu. Słynny Brazylijczyk Juninho strzelił w karierze 77 takich goli. Messi i Ronaldo zbliżają się do 60 zdobytych w ten sposób bramek. Argentyńczyk w ciągu ostatnich pięciu sezonów jest jedynym, który wyprzedza piłkarza Southampton, jeśli mówimy o liczbie bramek z wolnych w pięciu najsilniejszych ligach świata. Ma ich 20, podczas gdy Ward-Prowse „zaledwie” 11.
I w tym miejscu tym bardziej dziwią tego typu komentarze ze strony Guardioli. Możemy się jednak domyślać, że jeżeli dzisiaj Anglikowi udałoby się pokonać na Etihad Edersona bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego, narracja wobec niego tylko by się nakręciła. Samemu piłkarzowi życzymy natomiast spotkania kiedyś na swojej drodze Davida Beckhama. Oznaczałoby to, że udało mu się dobrnąć aż do 19 bramek z wolnych w Premier League i tym samym pobić legendę Becksa.
Czytaj więcej o Premier League:
- Emerytura go nie obowiązuje? 36-letni James Milner przekracza kolejne granice
- Przeciętne wyniki, kiepski styl. Magia Rangnicka nie działa
Fot. Newspix