W tym sezonie przyzwyczailiśmy się, że West Ham potrafi zabrać punkty nawet najsilniejszym, a tym samym melduje się w czołówce tabeli Premier League. Młoty wygrywały już z Liverpoolem i Chelsea, ale dzisiaj musiały uznać wyższość Arsenalu. Tym samym Kanonierzy przeskakują West Ham w tabeli i trafiają na stare śmieci, znowu są na czwartym miejscu.
ARSENAL – WEST HAM 2:0. JEDNOSTRONNE WIDOWISKO
Tylko Manchester City może równać się z Arsenalem, jeśli mówimy o dorobku w meczach domowych w Premier League w tym sezonie. Drużyna Mikela Artety po raz kolejny pokazała dziś wszystkim, że będzie się trzeba mocno napocić, by wywieźć punkty z Emirates Stadium. W statystyce strzałów 21 do 7 dla Arsenalu, w strzałach celnych 8 do 1. Liczby, które nie pozostawiają złudzeń. Gra toczyła się dzisiaj tylko po jednej stronie boiska.
Oba zespoły schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku, ale przewaga gospodarzy została udokumentowana zaraz po gwizdku oznaczającym powrót na boisko. Podaniem na wolne popisał się Alexandre Lacazette, który zagrał dzisiaj świetne zawody, choć jego nota spada co najmniej o dwa oczka ze względu na zmarnowaną jedenastkę przy wyniku 1:0. W akcji bramkowej należało jednak Francuza wyłącznie oklaskiwać, mimo że na aplauz zasłużył przede wszystkim strzelec. Gabriel Martinelli przypomniał kibiców na Emirates lata gry Thierry’ego Henry’ego. Wyjście do prostopadłej piłki z lewej strony, sytuacja sam na sam z bramkarzem i piłka posłana z chirurgiczną precyzją po dalszym słupku z charakterystycznym wygięciem sylwetki przy uderzeniu. Legendarny napastnik Kanonierów może być dumny.
Średnia wieku podopiecznych Mikela Arteta należy do najniższych w Premier League, a najlepiej pokazuje to lista strzelców z dzisiejszego spotkania. Oprócz Martinellego wpisał się na nią Emile Smith-Rowe. Anglik zabił mecz, trafiając w 87. minucie odebrał gościom nadzieję na wywiezienie chociażby punktu z terenu derbowego rywala. Łukasz Fabiański nie mógł w tej sytuacji nic zrobić, piłka po strzale młodego piłkarza Arsenalu przeleciała między nogami Issy Diopa, a Polak mógł tylko patrzeć, jak przelatuje dwa metry od niego.
Ciekawe co o dzisiejszym wyniku sądzi Pierre-Emerick Aubameyang. Z jednej strony musi się cieszyć, że jego kumple w tak dobrym stylu pokonali solidnego przeciwnika. Z drugiej, został odsunięty od zespołu, Arteta pozbawił go opaski kapitańskiej, a wynik meczu i dyspozycja ofensywnych piłkarzy Arsenalu nie skłania raczej hiszpańskiego menedżera do zmiany zdania. Żaden kibic Kanonierów raczej nie tęsknił dzisiaj za Gabończykiem.
ARSENAL – WEST HAM 2:0. NALEŻY WYRÓŻNIĆ FABIAŃSKIEGO
Jeśli jakiś piłkarz Młotów zasłużył dzisiaj na pochwały, to właśnie były reprezentant Polski. Już w pierwszej połowie musiał pofrunąć w kierunku swojego prawego okienka, gdy właśnie w to miejsce strzałem z dystansu pocelował Kieran Tierney. Piłka uderzyła w poprzeczkę, a dopiero powtórki pokazały, że gdyby nie dłoń Fabiańskiego, to wpadłaby po odbiciu od tej poprzeczki do bramki.
Był to jednak przedsmak najtrudniejszej parady Polaka, która przyszła razem z wspomnianym rzutem karnym. Wywalczył go sam Lacazette, który po chwili podszedł do piłki ustawionej na wapnie. Fabian idealnie go wyczuł, rzucając się w swoją lewą stronę, ale Lacazette nie zrobił absolutnie wszystkiego, by utrudnić zadanie bramkarzowi. Strzelił na idealnej dla niego wysokości, w dodatku nie było to rakietowe uderzenie. Tym samym Polak ma już dziesięć obronionych karnych w Premier League: pięć w Swansea i pięć w West Hamie. Dla Arsenalu jedenastki bronił tylko w Lidze Mistrzów.
Nie można jednak powiedzieć, że z całej sytuacji Młoty wyszły wówczas bez szwanku. Faul na Lacazecie, który skutkował wskazaniem sędziego na jedenasty metr, popełnił Vladimir Coufal. Czeski obrońca w pierwszej połowie uderzył łokciem Kierana Tierneya, za co został ukarany żółtą kartką. Rzut karny oglądał więc już z szatni, bo po przewinieniu na francuskim napastniku obejrzał drugą żółtą kartkę.
To z kolei może powodować spory ból głowy u Davida Moyesa, z uwagi na deficyt gotowych do gry bocznych obrońców. Aaron Cresswell wciąż narzeka na ból pleców po zderzeniu ze słupkiem, kontuzję uda leczy Ben Johnson, a teraz na najbliższe spotkanie wypada Coufal. Dzisiaj po zejściu Czecha, na jego pozycji zdarzyło się grać nawet Michailowi Antonio. Został on cofnięty z pozycji napastnika, co mogło wyglądać dość komicznie, ale przecież reprezentant Jamajki w swoich początkach w Premier League grywał już na bokach obrony.
W efekcie dzisiejszego zwycięstwa Arsenal awansował na czwarte miejsce w tabeli, mimo że wciąż może zostać wyprzedzony przez Manchester United, który rozegrał jedno spotkanie mniej. West Ham spada na piąte miejsce.
ARSENAL – WEST HAM 2:0
G. Martinelli 48′, E. Smith Rowe 87′
Czytaj także:
Fot. Newspix