Reklama

Manchester United znowu przegrał, ale nikogo to nie dziwi. Zadziwia zaś West Ham

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

08 listopada 2021, 12:14 • 7 min czytania 0 komentarzy

To był przedziwny weekend w Premier League. Mowa bowiem o dniach, w których West Ham ograł Liverpool, a dwóch trenerów – dość niespodziewanie – pożegnało się z pracą w swoich klubach. Co więcej, żaden z nich nie nazywa się Ole Gunnar Solskjaer, który, tu akurat bez niespodzianki, przegrał z Manchesterem City.

Manchester United znowu przegrał, ale nikogo to nie dziwi. Zadziwia zaś West Ham

Ponownie jednak to nie The Citizens zaimponowali najbardziej. Umówmy się, że ich triumf nad Manchesterem United był czymś, czego każdy kibic oczekiwał, a każdy obserwator Premier League się spodziewał. Nic bowiem nie przemawiało za tym, by ekipa z Old Trafford mogła przeciwstawić się maszynie Guardioli. I tak w gruncie rzeczy było – gładkie 2:0, ale mecz, pod wieloma względami, szybko do zapomnienia.

Co innego w wypadku starcia Liverpoolu z West Hamem. Tutaj już mecz sam w sobie był bardzo dobry, a jego zakończenie ciągnie w stronę tego, by to The Hammers wskazać jako najlepszą drużynę 11. kolejki Premier League. David Moyes i jego podopieczni mieli pomysł na to spotkanie i realizowali go od samego początku. Liczby, w tym wypadku, nie kłamią.

Reklama

W czterech ostatnich spotkaniach Liverpool stracił z WHU bagatela siedem bramek. Aż sześć z nich padło w wyniku dośrodkowania w pole karne The Reds. Co więcej, cztery były bezpośrednim efektem rzutu rożnego, posyłanej w bliskiej odległości któregoś ze słupków. Nie ma w tym żadnego przypadku, a mnóstwo wyczucia Davida Moyesa, który wskazał swoim zawodnikom najsłabszy punkt rywala, a ci zaczęli okładać go w to miejsce.

Po pierwszej połowie wydawało się, że to Liverpool jest bliższy zwycięstwa. Druga odsłona była jednak dla podopiecznych Kloppa brutalnym zderzeniem się z rzeczywistością. WHU, które zdjęło nogę z gazu, nagle docisnęło go do dechy wykorzystując niemal każdą nadarzającą się okazję, kreując sobie sporo szans.

Na przerwę reprezentacyjną The Hammers schodzą jako trzecia siła ligi. Klasa sama w sobie.

Drużyna 11. kolejki Premier League: West Ham United

Mimo wszystko nie było w West Hamie piłkarza, który zaimponował by bardziej niż koncertmistrz Joao Cancelo. Portugalczyk miał bezpośredni udział w dwóch trafieniach swojej ekipy, a posyłane przez niego centry mroziły defensorów Manchesteru United.

Wymierzone podania raz po raz sprawiały ekipie z Old Trafford nieliche problemy, czego najlepszym przykładem zachowanie Bailly’ego i Shawa. Ale w wypadku Cancelo nie tylko o centry tu idzie, bo to tak, jakby występ Alexandra-Arnolda sprowadzać do gola z rzutu wolnego. Portugalczyk klasę prezentował we wszystkich aspektach piłkarskiego rzemiosła.

Reklama

Zabetonował swoją stronę defensywy, co oczywiście nie było specjalnie trudne, ale i tak zasługuje na uznanie. 90% celności podań, sześć wygranych pojedynków, cztery odbiory. Regularnie napędzał akcje Manchesteru City, wyręczając w tym część swoich kolegów. Był po prostu wszędzie, notując kolejny występ z absurdalnie wysokiej półki. Na ten moment – najlepszy lewy obrońca Premier League, a kto wie, czy nie Europy.

Piłkarz 11. kolejki Premier League: Joao Cancelo (Manchester City)

Ostatecznie jednak wypada coś dłuższego napisać o piłkarzu West Hamu. Wybór pada na Jarroda Bowena, z którym Liverpool miał więcej niż nieliche problemy. O ile The Reds udało się zatrzymać Michaila Antonio i zagrał on przeciętne spotkanie, o tyle Bowen raz po raz rozrywał zasieki obronne ekipy z Anfield.

Najlepiej pokazuje to akcja na 2:1, gdzie wystawił piłkę Fornalsowi. Bowen biegł z futbolówką od własnej połowy, a żaden piłkarz Liverpoolu nie był w stanie go zatrzymać. Bez niepotrzebnego dryblingu, szukania dziury w całym. Anglik swoim poruszaniem się stwarzał wystarczającą przewagę i wyczekał idealnie, aż jego hiszpański kolega będzie miał na tyle miejsca, by stanął oko w oko z Alissonem.

Do tego Bowen dorzucił jeszcze asystę z rzutu rożnego, bowiem jego centrę zamknął Kurt Zouma.

Niewiele się o Angliku mówi, a przecież w tym sezonie jest on jednym z liderów WHU. Jeśli utrzyma swoją formę, reprezentacja na pewno się po niego zgłosi i nie będzie w tym żadnego zaskoczenia.

Nieoczywisty piłkarz 11. kolejki Premier League: Jarrod Bowen (WHU)

Tutaj, siłą rzeczy, wielkiego zaskoczenia nie ma. Mecz, który zamykał 11. kolejkę Premier League był bez wątpienia meczem najlepszym. Wiele osób spodziewało się, że Liverpool i WHU dadzą radę, ale mimo tego oczekiwania udało się przerosnąć. Zażarło wszystko:

  • kontrowersyjne decyzje – brak kartki dla Joty, uznanie pierwszego gola WHU, brak karnego dla Liverpoolu i czerwonej dla Cresswella
  • piękne gole – Alexander-Arnold z rzutu wolnego, Origi z obrotu
  • słabsza dyspozycja największych gwiazd – Salah i Antonio zagrali poniżej swojego poziomu
  • zwrot akcji – przejście WHU do uderzenia i spokojne objęcie prowadzenia
  • błędy bramkarzy – Alisson zagrał najgorszy mecz od dawna
  • zwycięstwo underdoga – mimo wszystko to nie WHU było faworytem tego spotkania

Nie sposób się było nudzić, oglądając ten mecz. Jeśli przerwa reprezentacyjna musi być jakoś rekompensowana niektórym kibicom, którzy za nią nie przepadają, to rzeczone starcie idealnie sprawdza się w takiej roli. Kawał dobrego, otwartego futbolu.

 

Najlepszy mecz 11. kolejki: West Ham United – Liverpool

Jedenastka 11. kolejki Premier League

Był pewien problem z wyborem napastnika, ale podszedłem do niego w stylu Pepa Guardioli. Na dziewiątce Bernardo Silva, który na grafice meczowej tak właśnie był ustawiony przeciwko Manchesterowi United. Portugalczyk strzelił w tym meczu gola, znowu napędzał akcje The Citizens, znowu dawał argumenty ku temu, by zrobić naprawdę wiele w kwestii utrzymania do na The Etihad.

Z ekipy WHU, poza Jarrodem Bowenem, na wyróżnienie niewątpliwe zasłużył Pablo Fornals. Strzelił gola i miał asystę przy pierwszym, kontrowersyjnym trafieniu dla swojego zespołu. Bywały tygodnie, gdy do Hiszpana było sporo uwag, wątpliwości. Wreszcie jednak pomocnik wchodzi na taki poziom luzu, który prezentował za czasów Villarrealu. I dobrze, bo Fornals w formie jest samą przyjemnością.

Świetne zawody rozegrał też Ben White. Watford nie zrobił dużo w ofensywie, lecz wielką zasługę w tej kwestii ma właśnie Anglik. W dodatku to on posłał kluczowe dla losów spotkania podanie, które otworzyło Arsenalowi drogę do bramki.

Poza nimi, oraz rozlegle opisanym Joao Cancelo, do jedenastki 11. kolejki Premier League trafiają:

  • Tim Krul – jedna zła decyzja, sześć dobrych lub wyśmienitych;
  • Valentino Livramento – kolejny świetny, pewny mecz na prawej stronie defensywy;
  • Joachim Andersen – lider defensywy Crystal Palace, które do zera ograło Wolverhampton;
  • Conor Gallagher – król środka pola, znowu się chłopak bawił na boiskach Premier League;
  • Leandro Trossard – Brighton zgubiło punkty z Newcastle United, ale Belg grał swoje – tym razem zdobył bramkę.

Najgorsi zawodnicy 11. kolejki Premier League

Nuży już wyliczanie kolejnych defensorów Manchesteru United, ale nie ma innej rady. Ten zespół gra zbyt słabo, zbyt pokracznie, by móc puścić to mimo uszu. Starcie z Manchesterem City było dla nich bardzo bolesną lekcją. Ciągnące się minuty, w których nie potrafili dotknąć piłki są świadectwem tego na jakich biegunach znajdują się obecnie te dwa kluby. Siłą rzeczy wrzucam tutaj Wan-Bissakę, Bailly’ego i Shawa. Iworyjczyk strzelił spektakularnego swojaka, Shaw skompromitował się przy kryciu na 0:2, zaś prawy defensor kolejny raz pokpił powrót do obrony, co nastręczało samych problemów.

Mimo że Solskjaer przestawił zespół, gra teraz piątką z tyłu, to linia defensywy wygląda tak, jakby nie było tam nikogo.

W tej antyjedenastce musiał też znaleźć się “ofensywny” duet Tottenhamu. Powrót Antonio Conte do Premier League był w dużej mierze bolesny właśnie przez tę dwójkę. SonKane cały czas snują się po boisku, nie dając choćby ułamka tego, co prezentowali za czasów Jose Mourinho. Włoski szkoleniowiec nie tylko musi poprawić funkcjonowanie zespołu pod względem taktycznym, ale przede wszystkim dotrzeć do głów swoich graczy. Bo tam jest niezły bajzel.

Kilka słów o Aubameyangu, który w pojedynkę próbował zapewnić Watfordowi punkty. Spudłował z rzutu karnego, koncertowo zmarnował doskonałą sytuację w drugiej połowie. Najsłabszy gracz Arsenalu na boisku, jeden z gorszych zawodników w ogóle.

Zestawienie uzupełniają:

  • Alisson – trzy bramki, za każdą można w mniejszym lub większym stopniu skrytykować Brazylijczyka;
  • Mason Holgate – wszedł, rozwalił nogę Hojbjerga, zszedł;
  • Juraj Kucka – uosobienie chamstwa Watfordu, który jakimś cudem otrzymał tylko jedną czerwoną kartkę. Autorstwa Kucki właśnie;
  • Fred – wykupił abonament na obecność tutaj;
  • Christian Norgaard – najgorszy gracz Brentford w sensacyjnie przegranym meczu z Norwich City.

Fantasy Premier League – Transferowa ofensywa

Niby bez dramatu, bo 55 punktów, czyli sporo powyżej średniej, ale mój skład kompletnie mnie nie przekonuje. Poczekam do końca przerwy reprezentacyjnej z konkretnymi ruchami, lecz jeśli żadna kontuzja nie pokrzyżuje mi planów, czeka mnie niemała przebudowa.

Za Roberta Sancheza na pewno sprowadzę Vicente Guiatę. Już pal licho czerwoną kartkę gracza Brighton – Crystal Palace ma teraz znacznie lepszy terminarz, a bardziej doświadczony Hiszpan jest w sztosie. Pożegnam również Jamiego Vardy’ego, za którego znowu wleci Cristiano Ronaldo – kalendarz Manchesteru United to wystarczająca zachęta. Nie znajduję również miejsca dla Diogo Joty i Graya – niby grają nieźle, lecz Conor Gallagher jest gościem, który znacznie mocniej zagnieździł się w mojej głowie.

Defensywy, póki co, nie ruszam. Są większe ubytki niż rywalizacja Jamesa z Chilwellem i Cancelo z Walkerem.

Czytaj także:

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...