Wydawało mi się, że obcokrajowców ściąga się po to, by robili w tej naszej smutnej lidze różnicę, ale skoro w Legii postawiono wszystko na głowie, to i tutaj jest różnica, ale w drugą stronę. Wczoraj mecz zawalił Josue, z Pogonią kompromitował się Rose, Kastrati jest mocny tylko wtedy, gdy rywal już nie oddycha. Kabarecik.
Zacznijmy od tego ostatniego, żeby nie było, że się czepiam Josue akurat po kompromitacji z Napoli. Natomiast Kastrati kompromitował się niewiele mniej, jeśli w ogóle mniej. Zobaczcie co on wyprawia choćby w defensywie – to jest hobby futbol. Człapie w lewo, człapie w prawo i zadowolony, bo myśli, że przykrył strefę (a ostatecznie kryje trawę). Raz nawet kolega nie wytrzymał i się na niego wydarł, bo to był naprawdę wyższy poziom pozoranctwa.
W ofensywie? Niewiele lepiej i znów: jeśli w ogóle. Na razie wychodzi na to, że Kastrati może być przydatny, ale pod warunkiem, że rywal jest zmęczony. Bo przecież on zagrał dobrze tylko z Leicester i Spartakiem. Jak ma przestrzeń, to pobiega, natomiast wydaje się, że nie było rozsądne wydawać przeszło milion euro na lekkoatletę. No bo czy wyrzucilibyście jako prezes klubu tyle pieniędzy za, nie wiem, Miłosza Przybeckiego? Pewnie nie, a na razie to jest taki Przybecki, ale akurat inaczej się nazywa i ma stempel od Dinama Zagrzeb. Łatwiej się nabrać.
Dalej – Rose, ale tutaj krótko. Ten człowiek nie potrafi grać w piłkę. Jest zagrożeniem pod bramką rywala, bo futbolówka rzeczywiście go szuka, ale niestety – jest też wielkim zagrożeniem pod swoją. Z Pogonią był nieprzytomny, czyli dokładnie tak jak w pierwszych meczach na początku sezonu. Wątpię, że da się go odkręcić, bo nie przejawia jakichkolwiek umiejętności. Czy schudnie, czy przytyje, czy poprawi się motorycznie, czy pojedzie do Ciechocinka – nie widzę tego. Sprawę zawalono 15 lat temu w jego treningu, trudno, stało się. A może nie miał talentu, nie wiem. Po prostu nie umie.
Josue? Gdyby futbol polegał na staniu w kole i posyłanie piłek w różne kierunki, no, wtedy mógłby być dobry. Niestety do tego już wymyślono maszynę, korzystają z niej tenisiści. W piłce nożnej trzeba jeszcze choćby myśleć. A on nie myśli. Pauzował przecież w Ekstraklasie za czerwoną kartkę, teraz zrobił dwa karne, drugiego skrajnie idiotycznego, ponadto – jak sobie go poobserwujecie – to wiecznie ma pretensje do arbitrów. Nie sądzę, że nauczył go tego Jędrzejczyk, taki charakter. Czy te piłki puszczane z koła rekompensują brak myślenia? Dwie asysty przez 18 spotkań. Nawet jak dodamy kluczowe podania… Nie wydaje mi się.
Jeszcze żeby on biegał jakoś specjalnie dużo i szybko, ale gdzie tam.
Mógłbym tak dalej i dalej, bo jestem ciekaw, w czym tak wybitny jest Charatin, że zasłużył na angaż albo jakim wrakiem jest Ribeiro, skoro najczęściej siedzi na ławce, ale po co? Legia też nie wiedziała, po co bierze tych piłkarzy, zwyczajnie jakichś wzięła, żeby kibice siedzieli już cicho. Na razie z zagranicznych piłkarzy sprawdza się tylko Emreli, reszta jest albo słaba, albo co najwyżej przeciętna. No chyba nie o to chodziło.
Chociaż może i o to. Trudno się połapać w działaniach prezesa i spółki.