Zestawiając jakość gry do wyników, Zagłębie Lubin jest jednym z tych klubów Ekstraklasy, który na ten moment nie za bardzo może narzekać na swoją pozycję w tabeli. “Miedziowi” najczęściej nie grają przekonującego futbolu, mają sporo problemów w każdej formacji z pola, a jednak wygrali już pięć meczów i mimo zaległego spotkania z Legią, cieszą się ciepełkiem bezpiecznego środka. Jeśli drużyna Dariusza Żurawia myśli o czymś więcej, musi uporządkować kilka spraw. W pierwszej kolejności – defensywę.
Ma ona dwa zasadnicze problemy. Pierwszym jest brak wyraźnego lidera, kogoś, kto czuwałby nad tym, żeby jako całość rzadko schodziła ona poniżej przyzwoitego poziomu. Jeszcze rok temu kimś takim naturalnie był Lubomir Guldan, ale w przerwie między rundami niespodziewanie zawiesił buty na kołku i zamienił strój piłkarski na dyrektorski garnitur.
Od tego momentu pojawiła się wyrwa. Wiosną jeszcze w miarę nieźle Guldana zastępował Sasza Balić, tyle że w tym sezonie jego akcje spadły, długo siedział na ławce i problem jeszcze się nasilił. W ostatnich tygodniach – po części z powodu zawirowań kadrowych – Balić wrócił do łask. Często zamiast na lewej obronie występował jako stoper. Dziś zostanie ustawiony na swojej nominalnej pozycji, bo za kartki pauzuje Mateusz Bartolewski.
I tutaj dochodzimy do punktu drugiego, czyli braku stabilizacji. Po części wynika on z problemów jakościowych wielu zawodników, a po części z czynników losowych, zmuszających do roszad w składzie.
Początek sezonu jeszcze był stabilny, choć niekoniecznie dobry. W pierwszych czterech meczach zaporę obronną Zagłębia tworzyli Kacper Chodyna, Lorenco Simić, Ian Soler i Mateusz Bartolewski. W takim zestawieniu zespół Żurawia wygrywał u siebie z Górnikiem Łęczna i Pogonią Szczecin oraz zebrał wyjazdowe baty z Wisłą Kraków i Wisłą Płock. Szczególnie występ przeciwko “Nafciarzom” zawiódł oczekiwania kibiców, a duet Soler-Simić wypadł wręcz kompromitująco. Na domiar złego, ten ostatni doznał po tym spotkaniu poważniejszej kontuzji i od tej pory zaczęły się zmiany. Nie tylko przez absencję Simicia, bo później na ławkę powędrował Chodyna, a do gry wszedł doświadczony Jakub Wójcicki. Długo się tym faktem nie nacieszył, bo i jego dopadły problemy zdrowotne, zmuszające do dłuższej pauzy.
Efekt jest taki, że błyskawicznie do składu wprowadzony został Aleksandar Pantić. Serb ma ciekawe CV (60 meczów w Primera Division), ale przychodził do Lubina po ponad czterech miesiącach bez grania. W debiucie ze Stalą Mielec zagrał katastrofalnie, co “uświetnił” sprokurowanym rzutem karnym i wykluczeniem po dwóch żółtych kartkach.
Od 6. kolejki linia obrona ciągle się zmieniała.
- ze Śląskiem Wrocław: Chodyna–Soler–Kruk–Bartolewski (z ławki wszedł Balić)
- z Piastem Gliwice: Wójcicki (z ławki wszedł Chodyna)-Kruk–Balić (uraz, wszedł Baszkirow)-Bartolewski (uraz, wszedł Soler)
- z Termaliką: Wójcicki–Soler–Kruk–Bartolewski (z ławki za Erika Daniela wszedł Chodyna)
- z Wartą Poznań: Wójcicki (kontuzja, wszedł Chodyna)-Balić–Kruk–Bartolewski
- z Jagiellonią: Chodyna–Balić–Kruk–Bartolewski
- ze Stalą Mielec: Chodyna–Pantić–Lepczyński–Bartolewski
- z Cracovią: Chodyna–Pantić–Kruk–Bartolewski
Teraz za Bartolewskiego powinien wystąpić Balić, co będzie oznaczało, że “Miedziowi” w ósmym z rzędu meczu ligowym wyjdą z przemeblowaną defensywą względem poprzedniego spotkania.
Oczywiście Zagłębie zmartwień ma więcej. Długo była nim forma Filipa Starzyńskiego, który dopiero przed tygodniem doczekał się premierowego gola w tym sezonie. Od razu był on przedniej urody, a nawet mógł mieć drugiego – może jeszcze piękniejszego – ale tym razem piłkę na słupek zdołał sparować Lukas Hrosso. Ciągle rotuje się w środku pola partner dla Łukasza Poręby. Ani Ilja Żygulow, ani Jewgienij Baszkirow, ani Dawid Pakulski nie zachwycają. Jakub Żubrowski z kolei dopiero niedawno wrócił do pełni sił po kontuzji. Loty wyraźnie obniżył Patryk Szysz, ciągle czekamy na powrót do formy Saszy Żivca. W ataku nieźle zaczął Tomas Zajic, choć pokazał już, że potrafi marnować świetne sytuacje. Zdarzyło mu się to w debiucie z Piastem i tydzień temu z Cracovią, gdy dwukrotnie nie wykorzystał bardzo dobrych okazji wypracowanych przez kolegów.
Sumując całość, 16 punktów lubinian przy tylu “ale” to naprawdę solidny dorobek. Dziś solidność w obronie będzie im wyjątkowo potrzebna, bo atuty Górnika Zabrze pod wodzą Jana Urbana to niemal wyłącznie ofensywa. Jeśli Jesus Jimenez, Lukas Podolski i Bartosz Nowak mają dobry dzień, są w stanie rozerwać defensywę przeciwnika na strzępy, o czym niedawno przekonała się Wisła Płock. Goście mogą pocieszać się, że jak dotąd rzadko zdarza się, aby cała trójka znajdowała się w dobrej dyspozycji w jednej chwili.
Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin: typy redakcji Weszło
Przemysław Michalak: – Biorąc pod uwagę liczbę problemów w obronie Zagłębia, bardziej skłaniałbym się ku wygranej Górnika. Oczywiście pod warunkiem, że Jimenez, Podolski i Nowak staną na wysokości zadania. Jak wiadomo, różnie z tym bywa. Nawet Jimenez w dwóch ostatnich meczach wypadł blado i jeśli dziś się to powtórzy, będzie można zacząć się zastanawiać, czy problem nie jest głębszy. Mimo wszystko jednak bardziej wierzę w dobry występ ofensywy zabrzan niż obrony “Miedziowych”, dlatego obstawiam zwycięstwo Górnika po kursie 1.98 w Fuksiarz.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
- Ostatni piłkarz z ulicy. Sceny z życia Lukasa Podolskiego
- Żuraw: Porywam się z motyką na słońce [WYWIAD]
Fot. Newspix