Niewiele jest teraz w Europie zespołów, które robiłyby tak świetne wrażenie jak Ajax Amsterdam. Patrzysz na wyniki – kosmos. Widzisz grę w Lidze Mistrzów – dosłownie opada ci szczęka. Wczoraj wyrok na Borussii Dortmund, czyli zespole, umówmy się, co najmniej na tej samej półce co ekipa Erika Ten Haga. Wcześniej potężne lanie na terenie Sportingu Lizbona i absolutna kontrola z Besiktasem. Tutaj wszystko sprowadza się do jednego. Cholera, to już kiedyś było. Holendrzy robili furorę w sezonie 2018/2019, kiedy dotarli do półfinału rozgrywek. Nie bylibyśmy zawiedzeni, gdyby historia miała zatoczyć koło.
Jeśli powiecie swoim partnerkom, że są tak piękne jak Ajax, źle nie będzie, zapewniamy. Obecnie z ust piłkarskiego kibica to najlepszy komplement z możliwych.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Mocni w Holandii, mocniejsi w Europie
Wiele wskazuje na to, że Ajax znów pracuje na miano rewelacji Ligi Mistrzów. Ba, może nawet już nią jest, skoro aktualny bilans bramkowy Holendrów to 11-1 tylko po trzech kolejkach. Tyle goli strzelił na razie tylko Liverpool i Manchester City, ale tylko Bayern z bilansem 8:0 może dzisiaj po meczu z Benfiką osiągnąć podobny pułap również pod względem wyników w defensywie.
Nie będziemy udawać, że regularnie śledzimy Eredivisie, więc pozwólcie, że w tym przypadku posłużymy się bardziej liczbami. One, pamiętając oczywiście o poziomie ligi, są imponujące.
- Dziewięć meczów: siedem zwycięstw, remis i porażka (z Utrechtem 0:1, wypadek przy pracy)
- Bilans goli: 32-2
- Pięć spotkań z przynajmniej trzema strzelonymi bramkami (raz 9:0)
Małe wykolejenia też miały miejsce, jednak pojedyncze straty punktów z najlepszymi ekipami na holenderskim podwórku nie są dla Ajaxu rzeczą wstydliwą. To dzieje się od lat. Jedyne starcie, które rzeczywiście nie przystoi amsterdamczykom, to finał Superpucharu Holandii, który odbył się 7 sierpnia. Wtedy to Ajax dostał manto 0:4 od PSV, ale warto zaznaczyć, że było to pierwsze spotkanie po okresie przygotowawczym. Zawsze to okoliczność łagodząca, a też trofeum samo w sobie nie jest raczej tak bardzo prestiżowe dla Ajaksu, skoro zgarnął je do swojej gabloty dziewięć razy w historii.
„Rolnicy” na tronie w potrójnej koronie. Złoty rok holenderskiego futbolu
Wróćmy do Ligi Mistrzów. Tutaj Ajax bawi się ze swoimi przeciwnikami, a najpoważniejszy test, jakim było spotkanie z BVB, zdał na szóstkę. Chodzi o sposób gry, dominację, stwarzanie zagrożenia z wielu miejsc na boisku. Nieważne, czy to kontra, stały fragment gry, atak pozycyjny środkiem pola. “Synowie Bogów” są nieobliczalni i potrafią dobrać się do skóry rywalom na różne sposoby.
- Borussia Dortmund: 53% posiadania piłki, dziewięć strzałów celnych, wynik 4:0
- Besiktas: 67% posiadania piłki, siedem strzałów celnych, wynik 2:0
- Sporting Lizbona: 51% posiadania piłki, osiem strzałów celnych, wynik 5:1
Jeśli szukać twarzy reklamy połączenia efektywności z efektownością, to Ajax nadaje się do tego idealnie. Ktoś, kto zdecydował się na obejrzenie wczorajszego meczu Holendrów, po prostu nie mógł żałować i się o tym dobitnie przekonał. Ofensywny futbol, w którym da się zakochać. Haaland, który poza jednym strzałem w poprzeczkę praktycznie nie mógł zaistnieć. Polot, zrozumienie, pomysł. Haller, który upokarza Borussię i Kobel ratujący swoją drużynę przed jeszcze większym upokorzeniem. To obrazki wymowne w swej postaci.
Ajax lepszą maszyną niż w 2018 roku?
Na ten moment pozostaje zadać sobie pytanie, jaki jest sufit możliwości Ajaksu. Bo w tej chwili wykręcił już lepszy bilans bramkowy niż trzy lata temu w całej fazie grupowej, mając wtedy 12 punktów na koncie. To właściwie pewne, że nastąpi poprawa. Co będzie dalej – cóż, można tylko dywagować, aczkolwiek wydaje się, że mocą tej ekipy w kontekście narobienia szumu wśród faworytów jest przede wszystkim postać trenera. Erik ten Hag, któremu niedaleko już do 200 meczów za sterami amsterdamczyków, zbudował coś, co zmusza nas do rzucania haseł pokroju “fajnie byłoby go zobaczyć w większym klubie”.
Materiał ludzki w Ajaxie ciągle się zmienia, a Holender i tak potrafi nim świetnie zarządzać. Gdy w kadrze pojawia się nowa twarz, taka jak choćby Sebastian Haller, nagle okazuje się, że ten gość może grać niczym jeden z najlepszych napastników w Europie (obecnie sześć goli i dwie asysty w Lidze Mistrzów). Nie mówiąc nawet o młodych zawodnikach, którzy po sezonie-dwóch pod skrzydłami 51-latka wyglądają na gotowych w kontekście gry w topowych ligach. 20-letni Timber w defensywie, 19-letni Gravenberch w środku pola czy 21-letni Antony na skrzydle, który jest akurat przykładem świetnego skautingu w Brazylii. Tuż obok stary dobry Tadić czy zasłużony Blind. Można wymieniać dalej, a wniosek zawsze będzie ten sam. W Ajaksie z każdego piłkarza wyciąga się absolutne maksimum. W tym sezonie to ponownie może dać coś wyjątkowego, skoro “Synowie Bogów” wyglądają tak, jakby potrafili wznieść się ponad poziom zwykłych śmiertelników. Przydomek zobowiązuje.
CZYTAJ TAKŻE:
- Dlaczego nie da się nie kochać Ajaxu Amsterdam?
- Triumf „Żelaznego Tulipana”. Jak młode wilki z Ajaksu zwojowały Europę?
Fot. Newspix