Paris Saint-Germain w sezonie 2021/22 nie jest zespołem, który wygrywa swoje mecze zdecydowanie. Który nie pozostawia rywalom złudzeń, zmiata ich z planszy, demoluje ich w budzącym podziw stylu. Tak było również dzisiaj, gdy paryżanie nie bez kłopotów pokonali 3:2 RB Lipsk. No ale na koniec najważniejsze są przecież punkty. I francuska ekipa w fazie grupowej Ligi Mistrzów ma ich na swoim koncie już siedem. Po stronie Niemców widnieje natomiast okrągłe zero.
PSG – RB Lipsk. Mbappe bohaterem paryżan
Gdybyśmy mieli wskazać głównego bohatera dzisiejszego meczu w ekipie PSG, nie byłby to Leo Messi. Fakt, Argentyńczyk zapisał na swoim koncie dwa bardzo ważne trafienia w drugiej połowie – w tym kluczowego gola z rzutu karnego na 3:2 – i generalnie rozegrał co najmniej niezłe zawody, ale mimo wszystko na zbyt długie okresy znikał. Zwłaszcza przed przerwą jego aktywność na murawie była momentami znikoma. Postacią numer jeden w paryskiej drużynie na przestrzeni całego spotkania był zatem niewątpliwie Kylian Mbappe. To on otworzył wynik w 9. minucie, puentując własny rajd i błyskawiczny kontratak swojego zespołu. To on asystował przy golu Messiego na 2:2. Wreszcie – to on wypracował w 74. minucie rzut karny, który pozwolił PSG wrócić na prowadzenie.
Kiedy drużyna go potrzebowała, stawał na wysokości zadania. Jak na lidera przystało.
Mógł też Mbappe wpisać się na listę strzelców po raz drugi w doliczonym czasie gry, lecz zmarnował jedenastkę. Przymykamy jednak oko na tę pomyłkę – za dużo dobrego Francuz zrobił dla swojej ekipy, byśmy mieli się go czepiać o ten błąd. Mbappe notorycznie rozrywał defensywę Lipska za sprawą swej dynamiki i ruchliwości, cały czas starał się być pod grą. Korzystał na nieobecności Neymara i Angela Di Marii. Widać, że on po prostu nie może być ograniczany tylko do roli dziewiątki – to jest gość, który pragnie uczestniczyć w akcjach ofensywnych swojej drużyny na wielu płaszczyznach, również w okolicach linii środkowej boiska.
PSG – RB Lipsk. Kłopoty paryżan
Całościowo zespół wicemistrzów Francji na tle Lipska nieszczególnie imponował.
Zacznijmy od tego, że pierwszy gol dla gospodarzy padł po dość wątpliwej kontrze, zainicjowanej – jak się wydawało – faulem na piłkarzu gości pod polem karnym PSG. No ale dobra, pal już lichę tę kontrowersję. Paryżanie po dziesięciu minutach mieli swój wynik w garści. I co? I kompletnie stracili kontrolę nad przebiegiem spotkania. Mimo miażdżącej przewagi w posiadaniu piłki, niewiele wynikało z gry podopiecznych Mauricio Pochettino w ataku pozycyjnym. Stąd wyrównujące trafienie dla Lipska w 28. minucie spotkania. Trafienie – podkreślmy to – w pełni zasłużone, zanosiło się na nie od dłuższego czasu. Niemiecka ekipa umiejętnie korzystała bowiem na olbrzymich przestrzeniach pomiędzy zawodnikami PSG. Angelino na lewej stronie boiska dysponował wręcz hektarami wolnego miejsca. I skorzystał z tego dwukrotnie, asystując zarówno przy bramce wyrównującej, jak i przy golu na 2:1 dla gości na początku drugiej odsłony meczu.
Jasne, koniec końców to PSG wyszło z tego starcia zwycięsko, więc trudno wylewać teraz kubły pomyj na głowę Pochettino, aczkolwiek trudno nie odnieść wrażenia, że we francuskim zespole wciąż jeszcze coś nie do końca klika. To nie jest sprawnie funkcjonująca maszyna. No ale kiedy indywidualności – tym razem Mbappe i Messi – robią robotę, trudno drużynie o takich możliwościach jak RB Lipsk skutecznie się paryżanom przeciwstawić. Zwłaszcza jeśli dochodzą do tego koszmarne indywidualne błędy w obronie, a tych przyjezdni popełnili dzisiaj dużo. Zdecydowanie za dużo, by gwiazdy PSG miały z tego nie skorzystać.
CZYTAJ TAKŻE:
- Wypalanie się Neymara
- Pochettino ma najfajniejszą i najtrudniejszą robotę świata
- Jesse Marsch – amerykańskie dziecko Red Bulla
PSG – RB LIPSK 3:2 (1:1)
Mbappe 9′, Messi 67′, 74′ – Silva 28′, Mukiele 57′
fot. NewsPix