Reklama

W takich momentach coraz trudniej walczyć o sprawiedliwość

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

14 października 2021, 10:33 • 5 min czytania 65 komentarzy

Gdy pojawiły się pierwsze zarzuty w sprawie Kamila Glika, przyznam to uczciwie, nie miałem tej wewnętrznej pewności, że Polak jest bez winy. Gdzieś we mnie tliła się świadomość, że obrońca mógł rzucić coś głupiego, niepotrzebnego, coś o wydźwięku rasistowskim. Prawda okazała się jednak inna, ale kogo to obchodzi? 

W takich momentach coraz trudniej walczyć o sprawiedliwość

Futbol w XXI wieku zmaga się z wieloma problemami. Jednym z nich jest rasizm, za którym piłka nożna wciąż łapie się za bary, ale wyzwanie stanowi też  niewypleniona homofobia, czy zwykłe chamstwo, pokazywane niepotrzebnymi przejawami agresji lub  gwizdanie podczas hymnu narodowego. Obecny futbol stara się z tym walczyć, ale walkę tę nie sposób wygrać, jeśli wobec fałszywych oskarżeń będzie się przechodziło ze wzruszeniem ramion.

Każdemu należy się sprawiedliwość. Mnóstwo było bowiem boiskowych wydarzeń, które pozostawiały ślad na psychice zawodnika. Mnóstwo było momentów, gdy dochodziło do irracjonalnych ataków, a sprawa była bagatelizowana, bo: przecież znowu sobie coś ubzdurali.

A nienawiść środowiska sportowego potrafi być naprawdę wielka. Przekonał się o tym choćby Graeme Le Saux, żonaty facet, mający dwójkę dzieci, grający przez 17 sezonów z rzędu na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii. Byłego zawodnika Chelsea bezpodstawnie uważano za homoseksualistę, co wówczas stanowiło jeszcze większe „przewinienie”, niż obecnie, w konserwatywnym wciąż środowisku piłkarskim.

W efekcie Le Saux nie miał życia – ataki nadchodziły nie tylko ze strony kibiców, ale też sztabu szkoleniowego. Jak sam wspomina, Gwyn Wiliams, jeden z asystentów w ekipie The Blues, zwracał się do niego: ty cioto.

Reklama

Wszystko to działo się wbrew stanowisku Le Sauxa, wbrew temu, jaka była prawda. Anglikowi nikt nie chciał wierzyć, co stanowi kolejny przykład na to, jak bardzo zamknięte i niechętne do refleksji potrafi być środowisko piłkarskie. Problem polega jednak na tym, że takie przykłady widać również po drugiej stronie barykady.

Problematyczny incydent

Mieszanie piłki nożnej i polityki, pod którą często podciąga się kwestie społeczne? Dajmy spokój, te dwa światy przenikają się od umownego zawsze, a zintensyfikowanie działań jest po prostu pochodną wtórnego radykalizmu występującego na całym świecie. Nie uważam zatem, żeby walka o tolerancję i równość była czymś, czym futbol nie może się zajmować. Musi być jednak przy tym sprawiedliwy, bo inaczej traci na wiarygodności.

Zarzuty o rasizm są, niestety, powszechne. Media zajmują się nimi częściej, niż chciałby tego ktokolwiek. Tego tematu nie należy jednak bagatelizować, bo może prowadzić do przykrych konsekwencji. Mnóstwo jest bowiem przykładów na to, że zawodnicy sobie niczego nie wymyślili. Że faktycznie, ktoś próbował ich deprecjonować ze względu na kolor skóry. A to raz, że jest po prostu bolesne, to jeszcze dla wypowiadającego powinno być strasznym przypałem. W 2021 roku naprawdę można się powstrzymać od tego typu wycieczek personalnych.

Nie można jednak czynić z rasizmu karty, którą będzie się grało bez najmniejszego zawahania. Nie wiesz, co zrobić w danej sytuacji? Czujesz, że tracisz grunt pod nogami? Cyk, rzucasz na stół oskarżenie, które – nie da się tego ująć inaczej – było totalnie z dupy. Wielu piłkarzy zdejmuje w ten sposób z siebie presje, zajmuje media innym tematem, odwraca kota ogonem. Tylko że to, do jasnej cholery, nie powinno tak wyglądać.

A jednak wygląda i pewnie wyglądać będzie, skoro nikt z tym nie chce zrobić czegokolwiek sensownego. W ostatnim czasie przekonał się o tym wspomniany na początku Kamil Glik.

Reklama

Czy Kyle Walker przeprosi Kamila Glika?

Kyle Walker oskarżył reprezentanta Polski o rasizm. Nieważne, jaka była tego podstawa. Zawodnik Manchesteru City mógłby bowiem równie dobrze stwierdzić, że Glik w tym czasie obrażał Matkę Teresę, tyle to miało wspólnego z rzeczywistością.

FIFA wczoraj zakończyła dochodzenie w tej sprawie i stwierdziła, że nie doszukała się jakiegokolwiek przejawu rasizmu u Kamila Glika. W jego gestach nie było pogardy dla rywala ze względu na kolor skóry, nie zwyzywał również Walkera. Jasne, pewnie go kilka razy zaczepił, sprowokował, ale wszystko mieściło się w tym pojęciu nieczystej gry, która w dalszym ciągu jest elementem piłkarskiego rzemiosła, a która nie ma nic wspólnego z brakiem elementarnego szacunku do rywala.

Wszystko więc skończyło się dla Glika dobrze, jest – i od początku był – czysty. Problem polega jednak na tym, że po tych kilkudziesięciu godzinach, Polaka dalej nikt nie przeprosił. Walker – milczy. FA – milczy. Rzecznik FA – również zaklęty. Wszyscy, którzy oskarżali defensora, nagle zupełnie zapomnieli o sprawie, udają, że tematu nie było.

W takich momentach właściwie nie da się walczyć o sprawiedliwość, a już na pewno jest to coraz trudniejsze. Jak bowiem przekonać tysiące sceptyków, jeśli po takiej historii nie następuje refleksja z drugiej strony? Przecież oczywistym jest, że gdyby Kamil Glik faktycznie okazał się rasistą, social media byłby zawalone wyjaśnieniami w tej sprawie.

Tymczasem po wyssanych z palca oskarżeniach – nic. Umywamy rączki, czekając na to, aż przyjdzie kolejny kryzys w walce z rasizmem. Jeśli takie postępowanie nie ulegnie zmianie, jeśli będzie istniało odgórne przyzwolenie na to, żeby kogoś pomawiać nie mając ku temu podstaw, a następnie udawać, że cała sprawa to nic nie znacząca igraszka, to sam rasizm, homofobia mogą zostać sprowadzone do takiego właśnie mianownika. A są to przecież kwestie znacznie wychodzące poza taką definicję.

Jeśli faktycznie chce się walczyć o sprawiedliwość, trzeba umieć ją oddawać. Również wtedy, gdy coś nie układa się po naszej myśli. To ważne, bowiem w ten sposób jesteśmy w stanie zbudować wiarygodność i rozważać coś innego niż bezustanna walka z wiatrakami.

Czy Kyle Walker przeprosi Kamila Glika? Nie wiem. Wiem jednak, że jeśli tego nie zrobi, przynajmniej kilku osobom dostarczy pretekst, by wykonać dwa kroki do tyłu. A to będzie oznaczało kolejną porażkę na froncie, na którym walczy futbol XXI wieku.

Czytaj także:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
6
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Piłka nożna

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
6
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Komentarze

65 komentarzy

Loading...