Lukas Podolski tydzień temu miał pecha, bo sędzia odgwizdał mu faul na rzut karny. A faulu nie było. Tym razem sędzia powinien go wyrzucić w pierwszych sekundach starcia z Wisłą Płock. Ale go nie wyrzucił. I musimy to zweryfikować w „Niewydrukowanej Tabeli”. Ale kontrowersji w tej kolejce było sporo.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Zaczynamy od meczu, w którym kontrowersji było najwięcej – czyli od starcia Lechii z Legią. Czy Legii należał się rzut karny po faulu na Pekharcie?
Tu sytuacja jest jasna – Nalepa faulował Czecha. Widzi, że ten mu uciekł, sprytnie go wymanewrował. I pewnie na zasadzie odruchu popracował rękoma. Nie ma tu jakiegoś ewidentnego szarpnięcia za koszulkę, ale sama praca rękoma, obejmowanie, spychanie – to jest faul. Słuszna decyzja o wskazaniu na wapno.
A czy Lechii też należało się wapno za zagranie piłki ręką przez Wieteskę?
Tu sprawa jest trudniejsza. Piłka zakleszczyła się między Wieteską i Conrado, odbijała się od ich ciał. Generalnie w takich wypadkach puszcza się wszelakie zagrania ręką, bo są one kompletnie przypadkowe. Kwestia do rozstrzygnięcia jest tylko taka – czy w ostatnim fragmencie tej akcji obrońca Legii celowo zabrał piłkę ręką do przodu? Bo jeśli tak, to należało wskazać na wapno. Natomiast wydaje się, że to również był przypadek. Mylące mogą być powtórki na bardzo dużym slow-motion, bo one wskazywałyby na to, że Wieteska zachował się idiotycznie i faktycznie rozmyślnie przeniósł piłkę przed siebie. Ale w naturalnym tempie wygląda to po prostu na kontynuacje tej przypadkowej odbijanki. Trudna sytuacja, taka z gatunku 50-50 (i rozumiemy argumenty tych, którzy mówią, że należało odgwizdać jedenastkę. Ale brak karnego też się broni, nie weryfikujemy tej sytuacji.
Lechia – Legia, kontrowersji ciąg dalszy
Lecimy dalej – czy w tej sytuacji Flavio był na pozycji spalonej?
Na pozycji spalonej tak, ale nie należało tu odgwizdywać spalonego. Wszystko przez zagranie Nawrockiego – celowe i rozmyślne, nie żaden przypadkowy rykoszet – który kasuje akcje. Gdyby np. strzał leciał w stronę Miszty, a Flavio uchyliłby się z linii uderzenia bez kontaktu piłki z nogą Nawrockiego, to byłby spalony, bo Portugalczyk przeszkodziłby bramkarzowi w interwencji będąc na pozycji spalonej. Ale zagranie Nawrockiego zmieniło przebieg tej akcji. Gol słusznie uznany.
A i tutaj też o karnym nie ma mowy, bo Żukowski dostaje piłką w rękę po kiksie. Nam też to średnio się podoba, ale to nie my wymyślamy przepisy.
A co z karnym dla Stali?
Początkowo śmierdziało nam tutaj chamską próbą wymuszenia przez Matrasa. Bo rywal go ciągnie za koszulkę, ale ten pada jakąś sekundę po ustaniu tego ciągnięcia. Ale dopiero później zauważyliśmy kontakt między nogami zawodników – obrońca trafia w nogę napastnika, to skutkuje potknięcie Matrasa i upadkiem. Karny słuszny.
Podolski powinien wylecieć z boiska
No i na koniec mamy jedyną weryfikację – Lukas Podolski powinien wylecieć z boiska z pierwszych sekundach meczu z Wisłą Płock.
Tydzień temu sędziowie pomylili się na niekorzyść Podolskiego, a teraz karta się odwróciła. To bandycki atak. Klasyka „flying attack”, bo Podolski wręcz rzuca się wyprostowaną noga w Tomasika. To nawet nie wślizg, co właśnie atak. Spóźniony, prostą nogą, trafienie korkami wyraźnie powyżej linii kostki. Wyczerpane są wszystkie wymogi do pokazania asa kier. Dlaczego sędzia pokazał tylko żółtą kartkę? Nie wiemy, może nie chciał wyrzucać piłkarza w dziesiątej sekundzie meczu? Ale to żadne usprawiedliwienie.
Trochę mamy problem z uwzględnieniem tego rzetelnie w tabeli. Bo od lat mamy zasadę, że w takich sytuacjach dopisujemy zespołowi grającemu w przewadze jednego gola. Tutaj jednak chodzi o czerwoną kartkę w pierwszej minucie, Górnik pewnie nie wygrałby 4:3 grając cały mecz w osłabieniu. Ale nie chcemy naginać tych zasad, bo zaraz będziemy szacować – „60 minut gry w przewadze to jeden gol, a 70 to dwa? A co z 65 minutami?” i tak dalej.