Reklama

W oczekiwaniu na błysk Furmana i Żyry

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

18 września 2021, 10:20 • 5 min czytania 8 komentarzy

Obaj bardzo słabo weszli w ten sezon i można założyć, że wszystko co dobre jeszcze przed nimi, bo na razie było wyłącznie źle. Różnica polega na tym, że Dominik Furman musi po prostu przypomnieć sobie, jak grał niewiele ponad rok temu. Michał Żyro musi natomiast udowodnić, że w ogóle nadaje się na zespół, który w Ekstraklasie walczy o coś więcej niż utrzymanie. Dziś Wisła Płock mierzy się z Jagiellonią. 

W oczekiwaniu na błysk Furmana i Żyry

Wisła Płock – Jagiellonia: Furman i Żyro szukają formy

Wydawało się, że gdy Furman wrócił do ekipy “Nafciarzy”, ta ma potencjał, żeby być rewelacją całego sezonu. Wszystko przez zestawienie jej drugiej linii. Furman, najlepszy asystent poprzedniego sezonu Mateusz Szwoch i ciągle zdolny do wielkich rzeczy Rafał Wolski – na papierze mogło to imponować.

Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. Wolski na razie zaliczył świetny występ z Zagłębiem Lubin i niestety – tradycyjnie – zaraz potem się rozsypał. Nie wystąpił w poprzedniej kolejce i podobnie ma być w sobotnie popołudnie. Szwoch przez pierwszych pięć występów nie dawał konkretów, ale wreszcie się przełamał. Najpierw asystował przy golu Damiana Warchoła z Rakowem, a później w Łęcznej zaliczył kolejną asystę i zdobył bramkę z rzutu karnego. Wiśle łącznie dało to tylko punkt, ale jeśli chodzi o samego zainteresowanego, można powiedzieć, że minimum przyzwoitości jest.

Wisła Płock - Jagiellonia

1 - 2.50, X - 3.20, 2 - 2.95

Nie sposób tak stwierdzić w kontekście Furmana. W pierwszych trzech meczach nie zaprezentował żadnego błysku. Widać było w jego poczynaniach pewną ociężałość i brak błysku. Na domiar złego w Gliwicach słusznie wyleciał z boiska za brutalny faul na Arkadiuszu Pyrce i musiał pauzować przez trzy spotkania. Dziś wraca, zapewne mocno zmobilizowany. Miał czas, żeby porządnie potrenować i przynajmniej w kwestii fizycznej być już na optymalnym poziomie. Nie można też stwierdzić, że on zupełnie stracił czas w Turcji. Licząc krajowy puchar, rozegrał dla Genclebirligi 1200 minut, miał asysty z Besiktasem i Fenerbahce, ostatni występ przed dołączeniem do Wisły zaliczył 11 maja. Nie mówimy o podnoszeniu się od zera.

Reklama

Wisła Płock – Jagiellonia: nadal bieda w ataku gości

Z Michałem Żyro sytuacja jest bardziej skomplikowana. To zawodnik, który odkąd latem 2018 wrócił do Polski, nadal nie rozwiał wątpliwości, czy mając większe ambicje, warto brać go do składu. Powody kolejnych niepowodzeń były różne. W Pogoni Szczecin nie opuszczał go pech zdrowotny, w Koronie Kielce poczuł na własnej skórze, że wówczas nie był to klub normalnie zarządzany w jakimkolwiek aspekcie. Błysnął podczas półrocznego pobytu w I lidze w Stali Mielec i zapracował na transfer do Piasta. Można uznać, że ubiegły sezon miał w miarę przyzwoity, skoro niemal z góry było wiadomo, że dopóki nie odejdzie Jakub Świerczok, czeka go rola zmiennika. Cztery gole i cztery asysty w takiej sytuacji to nie jest najgorsza statystyka.

Wszystko fajnie, ale teraz miał nastąpić przełom: Świerczok odszedł, Żyro zaczął nowe rozgrywki w wyjściowym składzie. I zawiódł. Rozczarowywał tak bardzo, że po trzech kiepskich występach trafił na ławkę i wszedł na końcowe minuty z Wisłą Płock, a ze Śląskiem Wrocław już do ostatniego gwizdka sędziego był obserwatorem.

Skończyło się to transferem last minute do Jagiellonii. Sprowadzenie zawodnika, który nie sprawdził się u konkurencji dobitnie pokazuje, jaka panowała bieda w białostockim ataku. Głównym wyborem Ireneusza Mamrota musiał być Andrzej Trubeha, który może i ostatnio imponował liczbami w II lidze, ale jak dotąd widać, że do tej pory nie grał nawet w I lidze. Brakuje mu podstawowego spokoju i ogłady, kilka dobrych sytuacji zmarnował. Każdy inny wariant na szpicy (Imaz, Cernych, młody Toporkiewicz) to już było duże kombinowanie.

Żyro jednak nie zadebiutował jak zbawca i antidotum na problem ze skutecznością. Ze Stalą Mielec nie wykorzystał dwóch stuprocentowych okazji i “Jaga” u siebie tylko zremisowała. Mamrot nie ma jednak wyjścia, musi dać nowemu podopiecznemu przynajmniej kilka tygodni zaufania. Jeśli i tym razem nie wypali, to… trenerowi pozostanie czekanie na zimowe okienko i dalsze męczenie na tej pozycji Imaza lub Cernycha.

Wisła Płock – Jagiellonia: typy redaktorów Weszło:

Jakub Olkiewicz: Powyżej mamy zręcznie omówiony przypadek Dominika Furmana, mój tetrykowy kolega poniżej z kolei podkreśla, że płocczanie są groźni ze stałych fragmentów gry. Dodaję sobie dwa do dwóch i wydaje mi się, że jeśli tylko Wisła będzie miała okazję, by wywalczyć rzut rożny – skrzętnie z niej skorzysta. A że pozostaje delikatnym faworytem meczu – sądzę, że Steinbors często będzie musiał ratować się parowaniem piłki na rzut rożny. Typ więc: Wisła Płock powyżej 1 rzutu rożnego w każdej połowie, kurs 1,70. Sprawdźmy! 

Leszek Milewski: – Zarówno Wisła Płock jak i Jagiellonia – by tak rzec – mają umiarkowane zaufanie kibiców Ekstraklasy. Przy jednych i drugich łatwiej obecnie wskazać problemy, niż atuty. Ale jak spojrzeć w ofensywę – naprawdę ma kto strzelać, ma kto grać. Wisła Płock świetnie wykonuje SFG, ma magnes na bramki w postaci Warchoła, jest też rozkręcający się Szwoch. W Jadze formacja ofensywna jest nieźle zbudowana wokół Imaza no i jednak nie wierzę, żeby dziewiątki Jagi miały do końca świata pudłować. Obie drużyny strzelą po kursie 1.80.

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...