Kraj jest w euforii, bo zremisowaliśmy 1:1 z Anglią. Ja, jak to ja, zalecałbym jednak rączki na kołderkę, zimny okład i spokój, gdyż to w gruncie rzeczy jeszcze niewiele znaczy. Fornalik też zremisował 1:1 z Anglikami, a gdzie pojechał z kadrą, wszyscy wiemy. Może na kolonie, ale na pewno nie na duży turniej.
Ukraina zremisowała z Francją, Szwedzi wygrali z Hiszpanią, Grecy wygrali ze Szwedami, Szwajcarzy zremisowali z Włochami. No, tak się po prostu dzieje w eliminacjach, to nie jest duży turniej, gdzie jedna porażka może cię wyrzucić. W eliminacjach ci więksi czasem spuszczają nogę z gazu, przecież ten remis dla Anglików jest bardzo dobrym wynikiem, nie mają żadnych szans na opuszczenie pierwszego miejsca.
Nie chodzi o to, że trzeba nasz wynik zlekceważyć. Fajnie, że powalczyliśmy i zremisowaliśmy. Tyle że to musi coś dać na koniec, ponieważ z Hiszpanią też było fajnie, naród szczęśliwy, a jednak na ten koniec gówno nam to dało. Jeden mecz nie określa drużyny, robi to wynik na finiszu. A my na razie tych rezultatów nie mamy za dobrych.
Ta kadra musi zrozumieć, że w ten sposób, co z Anglikami, musi ZAPIERDALAĆ co mecz. Co mecz. Absolutnie co każde spotkanie. Żadnego odpuszczania, pomysłów, że może uda się prześlizgnąć, zagrać na 70%. Potem kończy się jak ze Słowacją. Tam rywala zlekceważyliśmy, graliśmy wolno i bez zęba. Gdyby była pasja, taka jak z Anglikami, to pewnie byśmy ich roznieśli.
CASHBACK 50% DO 500 ZŁOTYCH W FUKSIARZU!
Oczywiście nie ma co pieprzyć, że tylko gryzieniem trawy się cokolwiek wygra, trzeba dołożyć taktykę, technikę i tak dalej, ale my – upośledzeni piłkarsko – zawsze musimy zaczynać od walki. Ja nie chcę widzieć Krychowiaka, który sobie przeczesuje fryzurkę, trzy razy poprawi piłkę i zagra podanie do band reklamowych. Potem dostojnie poczłapie w lewo, w prawo, rozłoży ręce i się zastanowi, czy ma ochotę na sprint. Ja chcę widzieć Krychowiaka, który jest takim bulterierem jak z Anglią. To jest w końcu piłkarz Krasnodaru, a nie PSG. Ma swoje wyraźne ograniczenia, więc lepiej, żeby sobie z nich zdawał sprawę.
Spójrzmy na kluby, w jakich grają nasi piłkarze (ci, co wystąpili z Anglikami). W poważnych Szczęsny i Lewandowski. Reszta gra w jakich przeciętniakach, absolutnym dżemie w skali Europy. No, albo i nie gra, różnie to bywa. Dlatego jak my nie zaczniemy od ambicji, to gówno osiągniemy. Ja nie mam pewności, czy Anglicy wiedzą, co to jest Union Berlin czy AEK Ateny. Ogórki jak ogórki.
I nawet jak przyjeżdża San Marino, to trzeba ich zniszczyć na pełnej. Żeby to weszło w krew. Bo jak my sobie będziemy wybierać mecze, kiedy gramy na maksa, a kiedy nie, to potem znowu dostaniemy na mundialu trzy razy w pędzel. Albo w barażach. Albo w kluczowych spotkaniach o baraże.
Jesteśmy bandą przeciętniaków z jednym wielkim piłkarzem. I ci przeciętniacy mają na niego pracować, żeby on mógł nam robić wyniki. Mówcie, że to populizm, bla bla. Spójrzmy prawdzie w oczy czym dysponujemy i jak możemy tego korzystać. Musimy zaczynać od podstaw. Jak o nich zapomnimy, to po nas.