Reklama

Panowie, obudźcie ducha polskiej husarii

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

08 września 2021, 11:57 • 5 min czytania 55 komentarzy

 

Panowie, obudźcie ducha polskiej husarii

Przed meczem reprezentacji Polski z Anglią na pewno niewielu jest w narodzie optymistów. Trudno się jednak dziwić, skoro nawet w głowach tych, którzy do tej pory murem stawali za Paulo Sousą, zostało zasiane ziarno niepewności. To pokłosie starcia z Albanią, ale też gol stracony z San Marino. Dwa wydarzenia, po których mamy prawo wyciągać negatywne wnioski. Pamiętajmy jednak, że istnieją nie tylko powody do krytyki. Dotychczasowy obraz kadencji Portugalczyka pozwala też patrzeć na nadchodzący bój z wicemistrzami Europy z podniesioną głową. No i skoro postawiliśmy się Hiszpanom na EURO, to dlaczego nie miałoby tak być również dzisiaj? Od tamtej pory nasze problemy znacznie się nie zmieniły, tak samo jak atuty.

Polska – Anglia. Wiara nie musi być ślepa

Nasza drużyna nie tak bardzo będzie różnić się od tej, która zmierzyła się z Anglikami pół roku temu. Dla nas na plus zmieniło się to, że podczas Euro 2020 udowodniliśmy sobie, że można zagrać z topową reprezentacją o trzy punkty, mając konkretny plan. Jasne, drugą stroną medalu jest mecz ze Słowacją, ale nie bądźmy ignorantami i kiedy istnieje dobre nawiązanie, odnieśmy się do niego. Takowym niewątpliwie było zderzenie z kadrą Luisa Enrique, kiedy przy odrobinie szczęścia – pamiętajmy, że ono jest potrzebne w starciach z silniejszymi, nikt nie powie, że nie – udało nam się zapracować na punkt. Słowo klucz: zapracować, nie “wyrwać”. A przecież wcale nie byliśmy tak daleko od zwycięstwa. Broniliśmy kompaktowo, ale również wywieraliśmy presję na połowie rywali. Wręcz wykastrowaliśmy ich z firmowych zagrań w trójkącie na skrzydle, ograniczyliśmy siłę ofensywną do minimum, a swoją do maksimum. Schodząc z boiska, Polacy mogli czuć bardziej niedosyt niż wrażenie, że za pozytywny rezultat trzeba odmówić dziękczynną modlitwę. 

Można też odnieść wrażenie, że za łatwo zapominamy, jak wyglądał nasz pierwszy mecz z Anglikami. Dajemy ponieść się emocjom, lubimy kreować rzeczywistość opartą na najświeższych bodźcach. Te, rzecz jasna, nie dają nam wielu pozytywów. Mimo świetnego wyniku zagraliśmy nieprzekonujące zawody z Albanią, które wytworzyły falę komentarzy pt. “skoro z nimi poszło tak słabo, to z Anglikami czeka nas manto”. O ile można patrzeć na to w ten sposób, o tyle nie wyciągajmy zbyt pochopnych wniosków. Nasza reprezentacja ma to do siebie, że naprzeciw silniejszym od siebie potrafi się postawić. Wznieść się na wyższy poziom, przystosować do skali wyzwania. To tak jak w życiu – im bardziej wymagające zadanie przed nami, tym więcej pokładów sił musimy zużyć, żeby mu sprostać. To samo czują piłkarze, stąd w świecie futbolu rozstrzygnięcia, które na papierze nie miałaby racji bytu.

PACJENT UMARL, OPERACJA NIEUDANA. ALE NIECH DOKTOR SOUSA PRÓBUJE DALEJ 

Reklama

Co do strachu przed Anglikami – wątpliwości być nie powinno. Paulo Sousa powinien o to zadbać, skoro tyle mówi o przekuciu nastawienia reprezentacji Polski w mentalność zwycięzców. Bojaźń byłaby gwoździem do naszej trumny, a tymczasem prędzej można się spodziewać, że w szatni znów padną hasła pokroju słów Jana Bednarka przed meczem z Hiszpanią. Słów, które chyba nigdy się nie zestarzeją, a my będziemy mogli je odkopywać za każdym razem, gdy przyjdzie nam mierzyć się z tuzem światowej piłki. Tak więc panowie, dajcie nam trochę uśmiechu. Pokażcie, że trochę tej husarii z Euro 2020 jeszcze zostało. Może przetrzebionej na skutek szwedzkiego potopu, mającej pokaźne rysy na zbroi i pokruszone kopie. Ale wciąż potrafiącej sprawić, że kibic jest w stanie w sukces polskiej kadry uwierzyć. Tym byłaby jakakolwiek zdobycz punktowa, na którą nas stać nawet mimo braków kadrowych.  

Gdyby zestawić najsilniejszy skład sprzed sześciu miesięcy do tego, jaki wyjdzie na boisko dzisiaj, nie dałoby się jednogłośnie powiedzieć, że z biegiem czasu staliśmy się słabsi. Zabraknie kilku ważnych ogniw na czele z Piotrem Zielińskim, fakt, jednak kilka innych nabrało mocy. Dojrzał choćby Jakub Moder, a Grzegorz Krychowiak lepiej czuje się w grze właśnie z takimi przeciwnikami jak Anglia, pomijając fakt, że ostatnio raczej zawodzi. No i ta najważniejsza armata… Ona tylko czeka, żeby wystrzelić i zamknąć usta tej części angielskich kibiców, która Harry’ego Kane’a stawia ponad Roberta Lewandowskiego. 

Polska – Anglia. Typy redaktorów Weszło 

  • Jan Bednarek otrzyma żółtą kartkę – 4,00 
  • Mecz zakończy się remisem – kurs 3,50 
  • Obie drużyny strzelą gola – kurs 2,28 
  • Polska strzeli gola – kurs 1,87 
  • Anglia powyżej 1 rzutu różnego w każdej połowie – kurs 1,75 

Kamil Warzocha: Nie będę ukrywał, że jestem optymistą, dlatego uważam, że uda się strzelić przynajmniej jednego gola. Skoro zrobiliśmy to na Wembley, powinniśmy powtórzyć na własnym terenie. Nie wiem, co ta bramka będzie oznaczać, czy będzie miała jakiekolwiek znaczenie dla końcowego wyniku. Ale zadanie ciosu Anglikom to obowiązek. A że w strzelaniu jesteśmy mocniejsi niż w bronieniu, to widzę właśnie taki scenariusz. Polska strzeli gola – kurs 1,87. 

Paweł Paczul: Chciałbym zobaczyć pozytywny wynik, ale obawiam się, że będzie o to bardzo trudno. O zwycięstwie nie ma mowy, skoro tracimy gole z każdym. Może coś strzelimy, może wyszarpiemy remis przez 45 minut. Ale jeśli już, to drugie 45 minut. Bo w pierwszych połowy za kadencji Sousy idzie nam gorzej, zresztą Kane na Wembley strzelił nam gola w 19. minucie. Wydaje mi się, że dlatego właśnie warto postawić na gola Anglików przed zejściem do szatni – kurs 1,85. 

***

Przeczytaj także:

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

55 komentarzy

Loading...