Reklama

Bądź jak Pazdan, nie jak Midzierski i Baranowski

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

10 sierpnia 2021, 15:29 • 5 min czytania 6 komentarzy

Wszyscy są po trzydziestce. Paweł Baranowski ma trzydzieści lat, Michał Pazdan trzydzieści trzy, a Tomasz Midzerski trzydzieści sześć. Niejedno w polskiej piłce widzieli, z niejednego pieca chleb jedli. Ich karier naturalnie nie można ze sobą zrównywać, bo w czasie Pazdanomanii o stoperze Jagiellonii słyszała cała Polska, a o istnieniu Baranowskiego czy Midzierskiego nie wie pewnie nawet część wcale niezgorzej zorientowanych w ekstraklasowej piłce fanów, ale fakt jest taki, że wszyscy trzej grają sobie w tej naszej pięknej polskiej lidze. No i po 3. kolejce konkluzja jest taka – drogi stoperze, bądź jak Pazdan, nie bądź jak Baranowski i Midzierski. 

Bądź jak Pazdan, nie jak Midzierski i Baranowski

Michał Pazdan lubi podkreślać, że z wiekiem przyszła mu mądrość. Ostatnio przekonywał w Przeglądzie Sportowym, że „stary to on już był, teraz znów jest młody, jakby ktoś mu przekręcił licznik i w ostatnich latach wiek płynie mu wstecz, zamiast w przód”. Nam w grudniu opowiadał, że w Turcji nauczył się technik mądrej regeneracji, że doświadczenie zrobiło swoje i fizycznie czuje się jak młodzieniaszek z umysłem mądrego weterana. No i widać to od początku jego przygody z Jagiellonią. Nie jest to przypadek zmęczonego karierą byłego reprezentanta Polski, który wraca do Ekstraklasy na ostatnie lata kariery, żeby przez kilka lat poodcinać kupony.

Pazdan w Jagiellonii wygląda dobrze, wygląda świeżo.

W trzech meczach z jego udziałem Jaga straciła tylko jednego gola. Poza tym z Rakowem i z Bruk-Betem – czyste konta, czyste papcie. Pazdan nie gra jakoś wielce spektakularnie, nie zalicza interwencji na miarę tych z Euro 2016, ale też natężenie i waga tych spotkań to jednak nieco inny poziom, nieco inna liga. Nie trzeba się tak żyłować, a klasę i tak widać gołym okiem. Wyprzedza, przewiduje, nie forsuje, nie podpala się. Rozsądniej wygląda przy nim Błażej Augustyn, któremu wcześniej regularnie zdarzało się odpiąć wrotki. Pazdan nie musi nawet występować w centrum trójosobowego środka obrony, żeby nim dowodzić. Pewniak. Ofensywni piłkarze Bruk-Betu przy nim wysiadali.

Załóż konto w Fuksiarz.pl i sprawdź ofertę zakładów!

Reklama

Skoro już jesteśmy przy Kozakach, zanim przejdziemy do roastowania Badziewiaków i dynamicznego duetu Midzierski-Baranowski, należy się parę porządnych zdań o innych wyróżniających się piłkarzach w tej kolejce, bo takich nie brakowało, a Pazdan nie był wśród nich najlepszy. Obrodziła nam się ta jedenastka w zawodników Warty. I nie, nie, wcale nie dlatego, że jej rywalem był katastrofalny Górnik Łęczna i dynamiczny duet Midzierski-Baranowski. Aleks Ławniczak zaliczył dwie asysty głową. Milan Corryn strzelił dwa gole i zaliczył asystę, a właściwie to mógł mieć na koncie hat-tricka i dublet ostatnich podań. Mateusz Czyżycki zaliczył jeden ze swoich najlepszych ekstraklasowych występów, a może nawet najlepszy.

Ale nie tylko Wartą człowiek żyje.

Podobał nam się też Jesus Jimenez. Kiedy tylko nie patrzył błagalny wzrokiem w stronę Lukasa Podolskiego i włączał swój własny umysł, widać było, że to spora postać. Bramka pierwsza klasa – na wagę trzech punktów, po indywidualnej akcji, po wykończeniu z trudnej pozycji. Taki Jesus Imaz załapał się do Kozaków, mimo że mecz z Bruk-Betem zakończył bez żadnego wpisu statystycznego. Ot, zaimponował nam jego luz, jego pięteczki do Trubehy i Pospisila, jego wypuszczenie Cernycha. Mógł mieć spokojnie ze cztery asysty. Nie miał, ale to nie jego wina. Słowo pochwały też dla Jakuba Kamińskiego, który od początku sezonu pracuje sobie na miano lidera Lecha i status jednej z głównych gwiazd tej ligi. I dobrze mu idzie, trzymamy kciuki.

Tyle miłego.

Już naprawdę tyle miłego.

Długo zapowiadaliśmy tutaj jakieś popisy pióra na temat duetu Midzierski i Baranowski, ale no bez jaj, szkoda prądu. Midzierskiemu Corryn, i tak, śnił się pewnie po nocach przez cały weekend. No jak można było przyjmować piłkę sto lat (dwieście, trzysta, pięćset, ludzie tyle nie żyją) i liczyć, że Belg do tego nie dojdzie. Kryminał. Zresztą chwilę później Corryn znów się nad nim znęcał, zakładając mu siatkę i ośmieszając go do reszty. Przykre obrazki. Baranowski? Nie lepiej. Dwa razy skakał do przecięcia piłki, dwa razy nie wyszło. Tym samym Ławniczak zaliczył dwie asysty, obie głową. I wiecie, co jest najsmutniejsze? Chyba to, że jeśli mielibyśmy wskazać jakiś typowo piłkarski atut Baranowskiego, to byłaby to gra głową.

Reklama

Eh…

Reszta ekipy Badziewiaków, to też ciekawe przypadki. Diogo Verdasca zalicza fatalne wejście do Ekstraklasy. Z Lechią zaczął od wjazdu na pełnej w nogi Josepha Ceesaya, co skończyło się rzutem karnym dla Lechii. Pisaliśmy: Potem dorzucał do repertuaru fatalne decyzje po obu stronach boiska. To niesamowite, ale Portugalczyk rozpoczynał kontry rywali bez względu na to, czy znajdował się we własnym polu karnym, czy akurat zapędził się w „szesnastkę” gdańszczan przy jakimś stałym fragmencie gry. Nawet w bramkę wyrównującą był w pewnym stopniu zamieszany. Ok, jasne, nie była to wyłącznie jego wina, że wybita piłka spadła pod nogi Mykoli Musolitina, ale jednak – chwilę później futbolówka wróciła w pole karne i Śląsk stracił dwa punkty.

Giannis Papanikolaou wyleciał z boiska, bo dał się sprowokować i zachował się debilnie. Łukasz Zwoliński postanowił rozegrać mecz pod hasłem „pokażę światu, jak wiele sytuacji jestem w stanie spartolić”. 22-letni Karol Niemczycki nieudanym występem z Lechem dał Michałowi Probierzowi koronny argument, dla którego już do końca rundy będzie mógł wystawiać 34-letniego Lukasa Hrosso. A Filip Balaj…  nie wiemy, co napisać, nie wyszedł w tym meczu nawet na boisko. No może wyszedł, ale myśmy go nie widzieli, on sam chyba też się nie widział.

Obejrzyj Ligę Minus

Obejrzyj Weszłopolskich

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Newcastle nie znalazło sposobu na Fabiańskiego. Kolejne czyste konto Polaka

Aleksander Rachwał
1
Newcastle nie znalazło sposobu na Fabiańskiego. Kolejne czyste konto Polaka

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...