Reklama

Na ustach modlitwa, na rękach krew. Rubin Kazań chce wrócić na szczyt

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

05 sierpnia 2021, 14:14 • 20 min czytania 7 komentarzy

Rubin Kazań nieco ponad dekadę temu wymiatał w rosyjskiej ekstraklasie i dokazywał również na europejskiej arenie, zaskakując tam między innymi FC Barcelonę. Dzisiaj ekipa z Tatarstanu szuka drogi powrotnej na piłkarski szczyt. Za politykę kadrową odpowiada ten sam człowiek, który budował potęgę klubu przed laty – Rustem Sajmanow. I idzie mu nieźle. Jak widać nie stracił czutki do transferów w trakcie odsiadywania wyroku za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, w ramach której zajmował się m.in. zabójstwami na zlecenie.

Na ustach modlitwa, na rękach krew. Rubin Kazań chce wrócić na szczyt

Rubin Kazań – historia rywali Rakowa Częstochowa

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

Rubin Kazań. Nowoczesność w Tatarstanie

Czwarte miejsce w sezonie 2020/21 to najlepszy wynik Rubinu Kazań w rozgrywkach ligowych od jedenastu lat. Fakt, że od mistrzów kraju – Zenitu Petersburg – koniec końców dzieliła „Tatarów” w tabeli przepaść, aż dwanaście punktów, ale do drugiego miejsca stracili zaledwie cztery oczka. Co można traktować jako bardzo optymistyczny prognostyk. Wiele wskazuje bowiem na to, że klub po latach perturbacji, fałszywych ruchów i błędnych decyzji wreszcie zdołał odnaleźć optymalną drogę rozwoju. Choć trzeba pamiętać, że Rubin do ścisłej czołówki wskoczył dopiero dzięki kapitalnemu finiszowi rozgrywek. Na półmetku ligowych zmagań zespół plasował się jeszcze w okolicach dziesiątej pozycji i niewiele zapowiadało późniejsze sukcesy. A jednak.

Rubin wiosną złapał doprawdy wyśmienitą formę. Od lutego do maja zwyciężył w ośmiu meczach ligowych. Jedno spotkanie zremisował, tylko dwa przegrał. Nie można powiedzieć, by „czerwono-zieloni” zachwycali stylem – na ogół wyszarpywali punkty po wyrównanych starciach, nierzadko w dramatycznych okolicznościach. No ale liczy się efekt końcowy, a ten przerósł oczekiwania. Nawet działacze ekipy z Kazania nie spodziewali się aż takiej skuteczności.

Reklama

Mamy młody zespół. Zdajemy sobie sprawę, że czekają nas wzloty i upadki – powiedział Rustem Sajmanow, aktualnie CEO klubu. – Stać nas na miejsce w czołówce, ale braliśmy też pod uwagę scenariusz, że skończymy sezon w środku tabeli. Budujemy nową drużynę, a to wymaga cierpliwości.

Na razie nie myślimy o zdobywaniu trofeów

Rustem Sajmanow

Od grudnia 2019 roku posadę szkoleniowca w Kazaniu zajmuje Leonid Słucki – jedna z najbardziej pozytywnych postaci rosyjskiego futbolu. Były selekcjoner reprezentacji narodowej, a także trzykrotny mistrz kraju z CSKA Moskwa. To właśnie 50-latkowi powierzono misję odbudowy potęgi Rubinu. I, co ciekawe, nie bez znaczenia była tutaj jego natura showmana. Przez długie lata klubowi działacze zdawali się bowiem nie zwracać uwagi na takie drobnostki jak marketing czy PR. Dlatego dopóki były wyniki i wielkie pieniądze, Rubin rozkwitał, lecz wystarczył pierwszy poważniejszy kryzys, by gliniane nogi, na których oparto potęgę klubu, rozsypały się z głośnym łoskotem. Okazało się, że mieszkańców Tatarstanu interesuje niemal wyłącznie Rubin w wersji zwycięskiej.

W porównaniu z tym, jak funkcjonuje w Kazaniu hokejowy klub Ak Bars, to niebo a ziemia – opowiadał nam trzy lata temu dziennikarz Airt Szamiłow. – Tam każdy mecz to święto. Dodatkowo władze od dawna bardzo mocno stawiają na wychowanków, więc ludzie czują więź z tą drużyną. W Rubinie nie ma obecnie ani jednego zawodnika, który byłby związany z klubem od małego.

Leonid Słucki w świątecznej produkcji filmowej Rubinu Kazań
Reklama

Obdarzony wyjątkowym poczuciem humoru Słucki ma być frontmanem Rubinu w odnowionej wersji. W poprzednim sezonie ważne role w jego zespole odgrywali Dienis Makarow, Sołtmurad Bakajew, Ilja Samosznikow, Chwicza Kwaracchelia czy Iwan Ignatjew. Oczywiście żadni z nich wychowankowie, Kwaracchelia nie jest nawet Rosjaninem, ale wszyscy z wymienionych mają ze sobą coś wspólnego – są młodzi. Postrzega się ich jako chłopaków na dorobku, wokół których można albo zbudować zespół na lata, albo po prostu zarobić na nich porządne pieniądze. To zasadnicza zamiana, gdyż przed laty Rubin słynął z płacenia wielkich pieniędzy za graczy znajdującym się daleko od szczytu kariery. Za przykład mogą posłużyć Savo Milosević, Serhij Rebrow czy Obafemi Martins.

Leonid Wiktorowicz nie przyjechał tu po to, by realizować krótkofalowe celezapewnił Rustem Sajmanow. – Rubin to znak rozpoznawczy Tatarstanu i taka postać jak Słucki doskonale nadaje się na lidera naszego projektu. Takie są realia naszych czasów, inaczej nie można działać – rzeczywistość wokół nas się zmienia i to dość gwałtownie. Staramy się śledzić i naśladować najnowsze trendy, nic więcej. Piłka nożna to nie tylko zmagania na boisku i sportowe emocje.

Chcemy sięgać po zawodników młodych, z potencjałem transferowym. Dzisiaj wszyscy do tego dążą. Dlatego pojawia się problem z wynajdywaniem takich piłkarzy. A ryzyko jest duże. Bierzesz takiego chłopaka, a nie masz nawet pewności, czy okaże się wystarczająco dobry, by zadebiutować w lidze. Oczywiście mimo wszystko jesteśmy gotowi ryzykować. Z drugiej jednak strony – pozostajemy drużyną Priemjer-Ligi. Mamy kibiców, chcemy osiągać dobre wyniki. Samą młodością nie uda się tego załatwić – dodaje Sajmanow. – Kiedy w 2008 roku zatrudnialiśmy wielu doświadczonych mistrzów, obok nich też kształtowało się paru żółtodziobów. To bardzo ważne. Potem dwa razy zdobyliśmy mistrzostwo! Mam nadzieję, że to powtórzymy.

No właśnie, mistrzostwo. Cofnijmy się może na moment w czasie.

Rubin Kazań. Klub piłkarski jak metro

Za czasów sowieckich Rubin Kazań (początkowo funkcjonujący pod nazwą Iskry) nie odgrywał znaczącej roli na krajowym podwórku. Za największe sukcesy klubu przed 1992 rokiem należy uznać okresowe występy na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Nie brzmi to szczególnie imponująco, prawda? Aczkolwiek trzeba też brać poprawkę na specyfikę sowieckich rozgrywek, w ramach których zmagały się przecież ze sobą kluby z kilkunastu Socjalistycznych Republik Radzieckich. Bardzo mocnym i głównym ośrodkiem piłkarskim w kraju była naturalnie Moskwa, z takimi zespołami jak Spartak, Dinamo, Lokomotiw, WWS, Mietałłurg czy Torpedo, ale do tego dochodził także ówczesny Leningrad (m.in. Zenit, Dinamo, Elektrik), Tbilisi (Dinamo), Kijów (Dynamo), Donieck (Szachtar), Erywań (Ararat), Mińsk (Dynamo/Spartak), Baku (Neftci), Ałmaty (Kajrat), Odessa (Czornomoreć), Taszkent (Paxtakor), Dniepr (Dnipro)…

I tak można by było ciągnąć tę wyliczankę, uzupełniając ją również o kluby litewskie (Żalgiris Wilno), mołdawskie (Zimbru Kiszyniów), łotewskie (Daugava Ryga) czy tadżyckie (Pomir Duszanbe). Krótko mówiąc – o awans do Wyższej Ligi ZSRR naprawdę nie było łatwo. Chętnych nie brakowało.

Lepsze czasy dla Rubinu nadeszły na przełomie wieków.

Kurban Berdyjew pogrążony w modlitwie

W drugiej połowie lat 90. ubiegłego stulecia Rubin przetrwał finansową zawieruchę związaną z przejściem pod skrzydła lokalnych władz – wcześniej związany był z Kazańskim Zjednoczeniem Przemysłu Lotniczego imienia S. P. Gorbunowa – i umocnił się na pozycji solidnego drugoligowca, a wkrótce zaczął nawet zdradzać chętkę na awans do rosyjskiej ekstraklasy. Dla realizacji tego celu kluczowe okazało się zatrudnienie Kurbana Berdyjewa – trenera rodem z Turkmenistanu, znanego na rosyjskim rynku z uwagi na całkiem niezłą przeszłość zawodniczą. Berdyjew w Kazaniu wylądował w 2001 roku, już jako szkoleniowiec całkiem doświadczony. Miał za sobą epizod w lidze tureckiej, krótką kadencję w drużynie narodowej Turkmenistanu, a także pracę w takich klubach jak Kristałł Smoleńsk, Kajrat Ałmaty czy Chimik Dżambuł. Przez pewien czas pełnił również funkcję konsultanta przy rosyjskiej reprezentacji U-17.

Wielkich sukcesów z kolejnymi drużynami jednak nie święcił.

W latach 1998-1999 udało mu się wywalczyć mistrzostwo i krajowy puchar w Turkmenistanie, lecz to by było na tyle, jeśli mowa o konkretach. Trofeach. Generalnie Turkmen dał się poznać jako człowiek nieugięty, wręcz uparty, dlatego na żadnym stanowisku nie przetrwał zbyt długo. Wymowna jest choćby jego przygoda w tureckim Genclerbirligi SK – po jedenastu meczach zespół miał na koncie zaledwie dwie porażki i prezentował się naprawdę rewelacyjnie, więc działacze zaczęli przebąkiwać coś na temat walki o udział w europejskich pucharach. Berdyjew publicznie odniósł się do tych oczekiwań. Zasugerował między wierszami, że chyba ktoś w kierownictwie zamienił się z koniem na łby, jeżeli naprawdę sądzi, iż Genclerbirligi ma potencjał na zakończenie sezonu w czołówce.

RUBIN WYGRA Z RAKOWEM? KURS: 1,95 W FUKSIARZU!

Jak nietrudno się domyślić, niebawem pożegnał się z posadą. Działacze z Kazania musieli zatem brać pod uwagę, że współpraca z trenerem o tak mocnej osobowości może nastręczyć pewnych kłopotów. Było jasne, że nie da sobie on w kaszę dmuchać i będzie chciał mieć dużo do powiedzenia między innymi w temacie transferów. Jednak Kamil Ischakow – mer Kazania w latach 1989-2005, człowiek odpowiedzialny za utrzymanie Rubinu przy życiu – doszedł do wniosku, że klubowi przyda się u steru taki twardziel. Zwłaszcza że Berdyjew zbierał sporo komplementów za pracę wykonaną w Smoleńsku.

Jak się wkrótce okazało – koncepcja Ischakowa była ze wszech miar słuszna. Berdyjew w 2002 roku poprowadził Rubin do awansu do rosyjskiej ekstraklasy. Na tym się wszakże nie skończyło – w 2003 roku drużyna z Tatarstanu sensacyjnie uplasowała się na trzecim stopniu ligowego podium.

Był to sukces wręcz szokujący.

Rubin to moje dziecko

Kamil Ischakow

Gdyby nie pierestrojka, tego sukcesu na pewno by nie było wspominał po latach Ischakow. – Wcześniej prowadzenie klubu spoczywało na barkach władz zakładów lotniczych, które w latach 90. wpadły w poważny kryzys finansowy. Ta sytuacja tak naprawdę doprowadziła Rubin do upadku na wszystkich płaszczyznach. Gdybyśmy nie zareagowali jako władze Kazania, z mapy zniknęłaby drużyna piłkarska o pięknych tradycjach. Miasto musiało działać. Mimo że dysponowaliśmy wtedy żałośnie niskim budżetem i wielu mówiło, że porywamy się z motyką na słońce. Prawda. Uważam, że wyprowadzenie Rubinu na prostą było zadaniem równie skomplikowanym, jak budowa metra. Ale to była decyzja o wymiarze strategicznym. Chcieliśmy mieć w mieście klub, który będzie punktem odniesienia dla młodych ludzi. Inspiracją dla nich, by uprawiali sport. Musieliśmy to osiągnąć i nie liczyliśmy się z kosztami.

Bo klub piłkarski rzeczywiście jest jak metro – dodał były mer Kazania. – Bardzo kosztowny w budowie i utrzymaniu, ale zarazem bardzo potrzebny. Nie dzisiaj. W przyszłości. To inwestycja, która – jeśli zostanie poprowadzona skutecznie – służy całym pokoleniom. A my byliśmy skuteczni.

Rubin Kazań. Wymodlone mistrzostwo

Ischakow jako szef klubu piłkarskiego przeszedł tę samą drogę co wielu innych prezesów czy właścicieli. Początkowo oczekiwał dość naiwnie, iż Rubin do sukcesów poprowadzą wychowankowie. Chłopcy z Tatarstanu, utożsamiający się z drużyną, lokalnymi tradycjami. Dopiero za kadencji Berdyjewa polityka kadrowa „czerwono-zielonych” zaczęła ulegać dynamicznym zmianom. Już awans do najwyższej klasy rozgrywkowej został wywalczony przy istotnym udziale zawodników o dużym doświadczeniu, których sprowadzono do Kazania za niemałe jak na ówczesne realia pieniądze.

Potem Rubin otworzył się natomiast szeroko na rynki zagraniczne.

Do zespołu wręcz hurtowo ściągano graczy z Bałkanów czy Czech, a także piłkarzy z rozmaitych zakątków Afryki. Do tego rzecz jasna Brazylijczyków, Argentyńczyków, a nawet przedstawicieli takich krajów jak Paragwaj, Jamajka, Korea Południowa czy Ekwador. Wielu naturalnie okazało się całkowitymi niewypałami transferowymi, lecz w kilku wypadkach Rubin trafił w dziesiątkę. MacBeth Sibaya nie był może Szekspirem futbolu, jednak przez długie lata prezentował co najmniej solidny poziom w środku pola i zapracował przy okazji na 62 występy w kadrze Republiki Południowej Afryki. Andres Scotti (40-krotny reprezentant Urugwaju) też na pewno jest w Kazaniu ciepło wspominany. No i nie należy zapominać o Alejandro Dominguezie – argentyńskim ofensywnym pomocniku, który wypromował się w Kazaniu do tego stopnia, że trafił do Zenitu Petersburg, a później grał też dla Valencii czy Olympiakosu Pireus.

Alejandro Dominguez i Yaya Toure walczą o piłkę w meczu Ligi Mistrzów

Za spełnianie transferowych zachcianek szkoleniowca odpowiadał przez lata wyjątkowo obrotny dyrektor sportowy, znany wam już Rustem Sajmanow. Władze Republiki Tatarstanu również nie zaprzestały pompowania kasy, nawet gdy dobrodziej Ischakow przestał pełnić funkcję mera Kazania.

W efekcie Rubin wyrósł na czołową siłę ligi rosyjskiej.

  • 2003 rok – 3. miejsce w Priemjer-Lidze
  • 2004 – 10. miejsce
  • 2005 – 4. miejsce
  • 2006 – 5. miejsce
  • 2007 – 10. miejsce

Zgodnie z założeniami władz republiki, lokalna społeczność zakochała się w drużynie. Sukcesy wydatnie napędziły futbolową koniunkturę. Średnia frekwencja na malowniczo położonym Stadionie Centralnym w Kazaniu regularnie przekraczała 12 tysięcy widzów. Do eksplozji popularności doszło zaś w 2008 roku. Na ligowe mecze Rubinu fatygowało się wówczas średnio prawie 20 tysięcy fanów. Łatwo można zresztą ten fenomen wytłumaczyć – podopieczni Berdyjew wywalczyli mistrzostwo Rosji. A pamiętajmy, o jakim czasie dla rosyjskiego futbolu mówimy. W 2008 roku reprezentacja dowodzona przez Guusa Hiddinka dotarła do półfinału mistrzostw Europy, natomiast w Pucharze UEFA zatriumfował Zenit Petersburg. Cały kraj żył wtedy futbolem.

Rubin nieoczekiwanie wpisał się zatem ze swoim gigantycznym sukcesem w najpiękniejszy czas dla rosyjskiej piłki od rozpadu Związku Radzieckiego. Co nie wszystkim przypadło do gustu. W Moskwie czy Petersburgu „czerwono-zielonych” przedstawiano jako przypadkowych mistrzów, nawet pomimo paru spektakularnych występów w ich wykonaniu, żeby przypomnieć choćby pokonanie 4:1 Zenitu.

W 2009 roku Rubin obronił jednak tytuł mistrzowski, zamykając usta malkontentom. Choć nie definitywnie.

Dawniej gdy wyjeżdżałem za granicę i mówiłem komuś, że jestem z Kazania, pytano mnie zawsze: „Kazań? A co to za miasto?”. Dzisiaj ludzie odpowiadają: „Kazań? Ach tak, Rubin!”

Kamil Ischakow

„Tatarzy” dwa razy z rzędu mieli okazję do występu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. I dwukrotnie pozostawili po sobie co najmniej niezłe wrażenie. W sezonie 2009/10 potrafili na przykład pokonać 2:1 FC Barcelonę na Camp Nou, a także zremisować z nią w rewanżu na własnym stadionie. Napsuli też krwi Interowi Mediolan. Rok później los znów skojarzył ich w grupie z Barcą. Tym razem było już jednak nieco gorzej – ekipa Berdyjewa uplasowała się nie tylko za plecami „Dumy Katalonii”, ale i FC Kopenhagi. W fazie pucharowej Ligi Europy nie sprostała natomiast holenderskiemu Twente.

Tak czy owak – Rubin wydatnie przyczynił się do tego, iż Tatarstan zaczął być postrzegany jako drugie obok stolicy sportowe centrum Federacji Rosyjskiej. Zawodnicy Dinama Kazań w 2008 roku wygrali siatkarską Ligę Mistrzów (zawodniczki powtórzyły ten sukces sześć lat później), koszykarze UNICS Kazań w 2009 roku wywalczyli Puchar Rosji, z kolei hokeiści Ak Bars Kazań w latach 2009-2010 sięgali po mistrzostwo kraju.

Triumf za triumfem.

Musimy za to dziękować Mintimerowi Szajmijewowi, prezydentowi Tatarstanu – stwierdził trener Berdyjew. – Sport to polityka. On to rozumie i wie, jakie znaczenie mają sukcesy sportowe dla młodych mieszkańców regionu. One dają tutejszym dzieciakom nową wiarę. Za czasów Związku Radzieckiego wszyscy wierzyli w komunistyczną partię, lecz ta wiara padła wraz z upadkiem ZSRR. Teraz ludzie potrzebują nowego punktu odniesienia, dlatego wielu z ich na nowo odkrywa Boga. Coś musi wypełniać nasze serca i dusze. Jeżeli ktoś nie znajdzie w sobie Boga, często szuka pocieszenia w narkotykach albo alkoholu. Dla młodych ludzi sport może stanowić w tym przypadku wartościową alternatywę. Ich duchowa strawa to wiara w sukces sportowy. Dzisiaj wygrywa Rubin, jutro siatkarze, pojutrze hokeiści. A mamy też w Kazaniu fantastyczną drużynę hokeja na trawie! Na takich sukcesach można budować społeczność.

FC Barcelona 1:2 Rubin Kazań (Liga Mistrzów 2009/10)

Te religijne nawiązania ze strony trenera naturalnie nie mogą dziwić. Berdyjew to głęboko wierzący muzułmanin. Podczas meczów zwykł ściskać w dłoni subhę (specjalny sznur modlitewny), a po pierwszym mistrzostwie wywalczonym z Rubinem udał się w dziękczynną pielgrzymkę do Mekki.

Nie traktuję subhy jako talizmanu zapewniającego szczęście. Po prostu jej potrzebujęprzyznał Turkmen. – Czuję, że muszą ją mieć, gdy oglądam mecz. Bez niej coś jest nie tak. Kilka razy przez przypadek zapomniałem zabrać ją ze sobą i odczuwałem straszliwy dyskomfort. Myślę, że muzułmanie rozumieją moje uczucie. (…) Dostaję wiele sygnałów od muzułmanów z różnych zakątków świata, że cieszą ich sukcesy Rubinu. Są naszymi kibicami. Trzeba jednak pamiętać, że Tatarstan to region, gdzie poza muzułmanami mieszkają również przedstawiciele innych wielkich religii i wszyscy żyją ze sobą w pokoju.

Rubin Kazań. Nie taki święty klub

Kolejne sukcesy do tego stopnia umocniły pozycję Kurbana Berdyjewa, że włodarze nałożyli na niego również obowiązki wiceprezesa (skąd my to znamy!). Nad zespołem z Kazania zaczęły się jednak kłębić gęste i czarne chmury. Początkowo nie dało się tego odczuć obserwując wyłącznie wyniki drużyny – w 2010 roku Rubin zajął trzecie miejsce w lidze. W 2011 wywalczył Puchar Rosji, a dwa lata później dotarł do ćwierćfinału Ligi Europy, eliminując po drodze między innymi Atletico Madryt. „Tatarzy” poniżej pewnego poziomu nie schodzili, a w ich składzie stale roiło się od wyróżniających się zawodników rosyjskiej ekstraklasy. Żeby wymienić takich jak Yann M’Vila, Gokdeniz Karadeniz, Cristian Ansaldi, Salomon Rondon, Bibras Natkho, Cesar Navas, Roman Eremenko, Siergiej Ryżykow, Salvatore Bocchetti, Aleksandr Riazancew, Carlos Eduardo, Siergiej Siemak czy Christian Noboa.

Niektórych piłkarzy ściągnięto do Kazania za naprawdę duże pieniądze. Eduardo kosztował 20 milionów euro, M’Vila czy Eremenko około dwunastu. Choćby za Rafała Murawskiego przedstawiciele Rubinu potrafili zapłacić Lechowi Poznań przeszło trzy duże bańki. Innych graczy skuszono zaś gwiazdorskimi kontraktami. Tatarstan nie jest łatwym miejscem do życia, lecz niejeden obcokrajowiec uznał, iż najwyżej w trudnych chwilach zaciśnie zęby i otrze łzy banknotami. Klub mógł bowiem liczyć na wsparcie nie tylko ze strony Republiki Tatarstanu, ale i miejscowych koncernów naftowych oraz banków.

Kazańskie drużyny nie gorączkują się, nie muszą biegać i szukać nowych sponsorów. Lokalni inwestorzy są lojalni wobec klubów z Kazania. W republice, gdzie jest nafta, cały przemysł przetwórczy z nią związany i potężne koncerny chemiczne, a do tego władza i biznes spięte są w jedną korporację, nie ma się co obawiać, że zabraknie pieniędzy

„Forbes” w 2009 roku

W końcu Rubin przegnił jednak od środka. Kilka lat temu piękny sen „Tatarów” dobiegł końca, a klub zaczął stopniowo popadać w przeciętność. Legło też w gruzach transferowe eldorado w Tatarstanie. W latach 2016-2020 „czerwono-zieloni” ani razu nie zajęli w lidze wyższego miejsca niż dziewiąte.

Złożyło się na to kilka czynników.

(I) W Rubinie rządzili gangsterzy

Wspomniany wcześniej dyrektor Rustem Sajmanow, który tak udanie współpracował przecież z Kurbanem Berdyjewem, został aresztowany. Okazało się bowiem, że posada w klubie piłkarskim była dla niego wyłącznie wygodną przykrywką. Można powiedzieć: zajęciem dodatkowym, hobby. W rzeczywistości „Sajman” także pełnił prominentne, odpowiedzialne i w sumie kierownicze stanowisko, lecz… w mafii. Prokuratura oskarżyła go o dowodzenie zorganizowaną grupą przestępczą, przeprowadzenie trzech porwań dla okupu i zlecenie, bagatela, dwudziestu zabójstw. Miał on być prawą ręką Radika „Smoka” Jusupowa, jednego z najważniejszych lokalnych przedsiębiorców, a przy okazji szefa krwiożerczej „grupy sewastopolskiej”, którą obwiniano między innymi za zniknięcie kazańskiego potentata naftowego. Mężczyzna odmówił współpracy z gangsterami i pewnego dnia nie powrócił do domu z samotnej wyprawy na ryby.

„Sajman” został skazany na osiem lat więzienia, wyszedł po pięciu. Przyznał się do wielu zbrodni. Jak twierdził – zlecał i aranżował morderstwa (udowodniono mu udział w siedmiu) w obronie własnej i swoich interesów. W latach 90. wydawało mu się to naturalne. Ale zapewnił rzecz jasna, że rozumie swoje błędy.

Aresztowano mnie kilkanaście lat po tym, jak dopuściłem się zbrodni. Zmieniłem się w tym czasie. Wcześniej wydawało mi się, że nie mam innego wyjścia. To był trudny, straszny czas. Stale miało się poczucie: albo ja, albo oni. Teraz rozumiem jednak, że to nie czas był winny, lecz ja. Moje własne decyzje. Tego już jednak nie cofnę i muszę z tym żyć. Dzisiaj jestem czysty. Był proces, wyrok i kara, którą odbyłem. Oczyściłem się

Rustem Sajmanow w 2017 roku

Jusupow również był zaczepiony w Rubinie na jakimś mniej lub bardziej fikcyjnym stanowisku. Na pewno nigdy nie angażował się on jednak w bieżące działania klubu aż tak bardzo jak Sajmanow, skądinąd bardzo lubiany przez zawodników. Pozbawiony wsparcia dyrektora Berdyjew zaczął się gubić w łączeniu ról trenera i wiceprezesa. Dość powszechnie przyjęło się również w Rosji sądzić, iż sensacyjne triumfy Rubinu były po prostu efektem – mówiąc eufemistyczne – sprytnych działań zakulisowych. A mówiąc wprost – ustawiania meczów.

Tego jednak nigdy nie udowodniono, a na europejskiej arenie Rubin mimo wszystko potwierdził niezłą klasę. Organom ścigania nie udało się również potwierdzić podejrzeń, jakoby Rubin w pierwszym okresie rządów „Sajmana” i Berdyjewa stanowił po prostu pralnię brudnych pieniędzy. Choć to by w jakiś sposób tłumaczyło transferową karuzelę w Kazaniu. W 2010 roku trafił tam nawet Ilie Cebanu z Wisły Kraków.

(II) W zespole zapanowała toksyczna atmosfera

Kiedy drużyna przestała święcić triumfy, coraz więcej gromów zaczęło spadać na głowę samego trenera Berdyjewa, który w 2013 roku stracił pracę w Rubinie po dwunastu latach, mimo że wydawał się w Kazaniu postacią nietykalną. Najważniejsi politycy Tatarstanu postawę zespołu pod jego wodzą określili wstydem dla całej republiki, a samego szkoleniowca oskarżono o sprowadzenie hańby na kraj. O zwolnieniu Berdyjew dowiedział się z telewizji. – Gdzie są nasi wychowankowie? Gdzie jest akademia? Pytam, co Berdyjew tu zbudował przez tyle lat?! – wściekał się prezydent Rustam Minnichanow.

Kilku zawodników oskarżyło później rozmodlonego szkoleniowca o stosowanie nieczystych sztuczek w zarządzaniu szatnią. Miał on oczekiwać łapówek od agentów m.in., w zamian za występy piłkarzy w wyjściowym składzie. Najlepiej udokumentowany przypadek tego rodzaju to historia Gokhana Tore. Agent Turka wystosował nawet oficjalne pismo do władz Tatarstanu, w którym oskarżył przedstawicieli klubu – w tym trenera – o próbę wyłudzenia 500 tysięcy euro.

RAKÓW WYGRA Z RUBINEM? KURS: 3,95 W FUKSIARZU!

Przedstawiciel Rubinu, pan Azimow, powiedział mi, że opiewająca na 650 tysięcy euro umowa transferowa powinna zostać rozparcelowana w następujący sposób: 100 tysięcy euro dla niego, a 170 na konto, które wyznaczy pan Berdyjew. Zostałem poinformowany, że tylko wówczas panowie Azimow i Berdyjew będą lobbować za transferem definitywnym mojego zawodnika. Kolejnych trzech pracowników Rubinu zgłosiło żądania opiewające na 200 tysięcy euro. Zagrozili, że jeśli nie zaakceptuję tych warunków, to transfer nie zostanie zatwierdzony. Całkowite żądania wyniosły 486 tysięcy euro – żalił się agent.

Kurban Berdyjew dowcipkuje z Rafą Benitezem

Kiedyś Kurban witał się zawsze słowami „Allahu Akbar”. Ale dzisiaj on ma już innego boga – to pan Franklin ze studolarówki. Zobaczcie, ilu obcokrajowców przewinęło się przez nas klub w ostatnich latach i sprawdźcie, jaka część z nich zrobiła w Rosji karierę – skwitował Roman Szirokow.

(III) Problematyczny stadion

W 2013 roku oddana do użytku została nowoczesna Kazań Arena, która pozwoliła Rubinowi na długo wyczekiwaną wyprowadzkę z przedpotopowego Stadionu Centralnego. Problem w tym, że obiekt oddano do użytku akurat w momencie, gdy klub znajdował się już na fali opadającej i kibice nie fatygowali się już na trybuny równie ochoczo jak dawniej. Dużo bardziej interesowały ich występy siatkarzy oraz hokeistów. Mogąca pomieścić aż 45 tysięcy fanów arena stała się więc dla Rubinu raczej kolejnym problemem niż okazją do rozwinięcia skrzydeł na polu kibicowskim bądź biznesowym.

(IV) Ostrożność władz republiki

Pogarszająca się atmosfera wokół Rubinu i nasilające się pogłoski o jego gangsterskich powiązaniach skłoniły w końcu najważniejszych ludzi Republiki Tatarstanu – tak polityków, jak i biznesmenów – do przykręcenia kurka z forsą. Przynajmniej na pewien czas. We władzach klubu ulokowano również ludzi z politycznego nadania, mających naprostować coraz mocniej cuchnącą sytuację – między innymi byłych funkcjonariuszy KGB.

Rubin Kazań. Znowu będzie jak dawniej?

Dużo prawdy jest jednak w powiedzeniu, że wiele się musi zmienić, by wszystko zostało po staremu. Podsumujmy. Na przestrzeni paru lat Sajmanow poszedł do paki, Berdyjew w niesławie stracił pracę w Rubinie i przeniósł się do Rostowa (gdzie ponownie odniósł wielki sukces i wywalczył wicemistrzostwo Rosji w 2016 roku), a prezydent Republiki Tatarstanu Rustam Minnichanow dopuścił do przekształcenia klubu w spółkę i pozwolił tym samym na oderwanie go od publicznych pieniędzy. W maju 2017 roku kontrolę nad Rubinem przejął olbrzymi holding naftowo-chemiczno-gazowo-bankowy, grupa TAIF. Nowym prezydentem klubu został zaś Radik Szajmijew, syn Mintimera, a zatem przedstawiciel jednej z najbogatszych rodzin w całej Federacji Rosyjskiej.

Zaraz, zaraz.

Syn Mintimera? Byłego prezydenta Tatarstanu?

Ano tak. Tego samego Mintimera Szajmijewa, któremu – jak cytowaliśmy – Kurban Berdyjew dziękował publicznie za finansowe i polityczne wsparcie dla Rubina. W 2017 roku sam Turkmen ponownie objął zresztą funkcję trenera ekipy z Kazania, do czego otwarcie zachęcał… Minnichanow, a zatem człowiek ledwie kilka lat wcześniej oskarżający trenera o zhańbienie Rubinu. No i wraz z Berdyjewem na dyrektorskie stanowisko powrócił „odmieniony i oczyszczony” Rustem Sajmanow. „Sajman” doradzał Berdyjewowi również wówczas, gdy ten pracował w Rostowie. Panowie sprawiają wrażenie nierozłącznych. – Kurban to prawdziwy mężczyzna i wierny przyjaciel – stwierdził Sajmanow. – Kiedy mnie aresztowano i ciągle opowiadano w mediach o gangach oraz morderstwach, on pozostał przy mnie. Odwrócili się ode mnie nawet przyjaciele z dzieciństwa, tymczasem Kurban zapytał mojej żony, jak może pomóc.

Rustem Sajmanow

Historia zatoczyła więc koło. Rubinem, pomimo przekształceń własnościowych, wciąż sterują lokalni oligarchowie w ścisłym porozumieniu z władzami republiki. Projektem ponownie zarządza były gangster, a ważny głos w wielu kwestiach wbrew pozorom długo należał do Berdyjewa. Wprawdzie przestał on pełnić funkcję trenera pierwszego zespołu w 2019 roku, lecz – jak informują rosyjskie media – służył potem radą swoim starym znajomym. Niewykluczone nawet, że to on zasugerował Słuckiego na swojego następcę, choć tutaj poruszamy się już na grząskim gruncie całkowitych spekulacji.

Tak czy siak, wiele wskazuje na to, że ten model zarządzania ponownie może zapewnić Tatarstanowi okres futbolowej prosperity. W Kazaniu rozwija się również pomału akademia piłkarska (zwana „Akademią im. Berdyjewa bez Berdyjewa”, ponieważ trener po rozstaniu z Rubinem zaniechał zaangażowania w projekt), a zatem włodarze starają się wymazać grzech zaniechania sprzed lat. Nie wyhamował ich nawet ban na występy w europejskich pucharach, nałożony przez UEFA za pogwałcenie zasad Finansowego Fair Play. – Dążymy do samowystarczalności – dowodzi Sajmanow. – Wydaje mi się, że można osiągać niezłe wyniki, które zadowolą kibiców, bez szalonego budżetu. Ale w cuda nie wierzę. Osiągnąć coś wielkiego bez pieniędzy? Nie ma szans.

Finansowe rozpasanie sprzed dekady już się raczej w Kazaniu nie powtórzy. Obecnie Rubin stawia kolejne kroki znacznie ostrożniej. Żeby powrócić na podium rosyjskiej ekstraklasy, ekipa z Kazania potrzebuje pieniędzy z europejskich pucharów. A na drodze do celu stoi jej Raków Częstochowa.

fot. NewsPix.pl / Getty Images

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

7 komentarzy

Loading...