Reklama

Zapomnijmy na chwilę o Podolskim. Inni też muszą zagrać na fortepianie

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

25 lipca 2021, 14:18 • 4 min czytania 2 komentarze

Na starcie nowego sezonu Ekstraklasy można odnieść wrażenie, że duża część kibiców Górnika Zabrze zrobiła się nader optymistyczna. Do klubu przyszedł Lukas Podolski, obietnica sprzed lat została wypełniona. Fajnie, naprawdę fajnie. To dobry powód do budowania większych oczekiwań niż dotychczas i nie będziemy ukrywać, że też jesteśmy podekscytowani tym transferem. Tylko że staramy się nie mieć skłonności do przesady, ot, rozsądek jest w tej sprawie mile widziany. Dlatego radzimy choć na chwilę zepchnąć kwestię Podolskiego na drugi plan, żeby realnie ocenić możliwości zabrzan. Nie bujać w obłokach i liczyć się z tym, że Niemiec nie jest lekiem na ewentualne zło.

Zapomnijmy na chwilę o Podolskim. Inni też muszą zagrać na fortepianie

Na dobrą sprawą jak miałby nim być, skoro w tej chwili nie jest optymalnie przygotowany fizycznie? Na razie można żyć jedynie przedsmakiem tego, co Podolski może zaoferować. Ale też pułapką będzie myślenie o nim jak o zbawieniu. Jak o kimś, kto wyniesie Górnik na poziom pozwalający myśleć o europejskich pucharach. Nie zrozumcie nas źle – nie umniejszamy skali wartości, jaką niesie taka postać. Jednak gdy odłożymy wszelkie emocje na bok, w pierwszej kolejności trzeba pamiętać o pozostałych trybikach w zespole. Słowem: ciągnąć Górnika mają inni. Wbrew pozorom niekoniecznie Podolski.

Nie samym Podolskim człowiek żyje

Żeby Górnik mógł myśleć o czymś więcej niż środek tabeli, trzeba będzie lepszej wersji piłkarzy z poprzedniego sezonu. No i nowych zawodników ściągniętych latem, którzy się sprawdzą. Niby oczywiste, niby banał. A jednak łatwo o tym zapomnieć, kiedy do zespołu przychodzi potencjalny kozak na całą Ekstraklasę. Łatwo się rozochocić, a z perspektywy kibiców zabrzan skierowalibyśmy wzrok na kilka konkretnych nazwisk. Jednym z nich, niejako w pierwszym rzędzie, jest Bartosz Nowak.

Pierwszy sezon w Górniku 27-latek miał, jaki miał. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. On sam w rozmowie z nami przyznał, że nie zobaczyliśmy jeszcze jego najlepszej wersji. 32 mecze, sześć goli, cztery asysty i dwie asysty drugiego stopnia – za takie liczby pomocnika trudno krytykować. Ale jeśli dwa sezony z rzędu wcześniej na zapleczu Ekstraklasy robisz double-double, musisz wiedzieć, że oczekiwania stoją na wyższym poziomie. No i właśnie z nimi powinien zmierzyć się teraz Nowak. Czas na to, żeby trochę bardziej pociągnął zespół. Z takim grajkiem u boku jak Podolski powinno być łatwiej.

Alasana Manneh – polepszenie jego gry też chcielibyśmy zobaczyć. Żeby było jasne: poprzedni sezon był solidny w jego wykonaniu. Ale nic więcej. Gambijczyk był nierówny i poza początkiem kampanii 2020/2021 nie miał takiego okresu, kiedy zagrałby dwa dobre mecze po sobie. Jego statystyki nie powalały, ale tutaj nie oczekujemy tego, co po Nowaku. Widać jedynie, że z 23-latka da się jeszcze wykrzesać trochę dobrego. Lepsi Manneh i Nowak to lepszy Górnik. Wtedy też Jimenezowi będzie żyło się lepiej, o Podolskim w dalszej perspektywie nie mówiąc.

Reklama

Równy zespół, nie myśl o jednostce

Powtórzymy: jeśli Górnik chce myśleć o czymś więcej, powiedzmy: miejscach 5-8, trzeba zbilansowanej ekipy. Błędem będzie ograniczanie się do retoryki, że Podolskiemu trzeba stworzyć dobre warunki do gry. To rozumie się samo przez się. Trener Urban powinien postarać się o to, żeby w pewnym sensie Niemiec mógł niekiedy ginąć w tłumie. To znaczy: żeby strumień oczekiwań i ciężar związany z wynikami nie był wycelowany w jednego piłkarza. Bo tak właśnie żywot Podolskiego może wyglądać, wiecie, łatwo będzie o skrajne oceny na zasadzie “strzelił tylko tyle i tyle – nie sprawdził się”. Wiadomo, że wielkie nazwiska w świecie futbolu borykają się z podobnymi tendencjami na co dzień. Ale sztuką w tej sytuacji jest stworzyć drużynę, w której najlepsze indywidualności wymieniają się odpowiedzialnością. A te Górnik ma.

Po kilku transferach, patrząc na papier, Górnik nie wygląda słabiej niż rok temu. Transfer Podolskiego trochę przykrył inne nabytki, takie jak Mateusz Cholewiak czy Rafał Janicki, którzy mogą okazać się kimś więcej niż ciekawym uzupełnieniem. Podobnie jak Robert Dadok, którego Artur Płatek nie ściągnął przecież ze Stali Mielec za ładny uśmiech. Aha, no i Sandomierski, który ma potencjał na to, żeby stać się jednym z lepszych golkiperów Ekstraklasy. Jakieś transfery przychodzące i wychodzące są jeszcze w grze, więc na końcową ocenę potencjału zabrzan trzeba jeszcze poczekać. Ale nie wygląda to źle, jest obiecująco. Nawet bez Podolskiego, a właśnie o to tutaj chodzi.

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

2 komentarze

Loading...