Podbeskidzie spadło z Ekstraklasy, w Podbeskidziu lecą więc głowy. Dziś albo jutro pracę stracić ma Robert Kasperczyk. Trener miał wpisaną w umowę klauzulę przedłużenia po utrzymaniu się w lidze, lecz – co oczywiste – nie zostanie ona aktywowana. W klubie stwierdzili, że nie prolongują wygasającego kontraktu i do nowego sezonu przygotują się z innym szkoleniowcem.
Nie ulega wątpliwości, że Podbeskidzie spadło głównie przez katastrofalną jesień. To wtedy jego obrona popełniała najwięcej baboli, to wtedy najbardziej było widoczne, że ta drużyna nie dopasowała się poziomem do Ekstraklasy. Zatrudnienie Kasperczyka było bardzo nieoczywiste. Nie był aktywny w zawodzie od kilku lat, zajmował się skautingiem Cracovii. Zaczął świetnie – od wygranych z Legią i Górnikiem – a później jego zespół zaczął nawiązywać do tego, co jesienią.
Czy to on jest głównym winnym spadku? Raczej nie. Natomiast nie wykonał celu, jaki został przed nim postawiony. Gdyby Podbeskidzie nie rozdawało wiosną punktów tak chętnie, udałoby mu się utrzymać w lidze. Najdobitniej wyglądał mecz z Wisłą Płock w 29. kolejce, podczas którego po bielszczanach nie było widać, że to ich ostatnia deska ratunku. Zwolnienie to w tej sytuacji naturalna kolej rzeczy. Zwłaszcza, że temu zespołowi przydałoby się oczyszczenie – ostatnio w bielskiej szatni zostały zdemolowane szafki obcokrajowców, których – zdaniem niektórych piłkarzy – Kasperczyk faworyzował.
Oprócz Kasperczyka, odejdzie wielu piłkarzy, o czym pisaliśmy kilka dni temu. Kontrakty wygasają Sierpinie (jest już w Koronie), Rzuchowskiemu, Modelskiemu, Osyrze, Danielakowi, Niepsujowi, Bierońskiemu, Miakuszce, Wilsonowi, Tulio, Mamiciowi, Ubbinkowi i Baszłajowi. Zainteresowanie klubów Ekstraklasy budzą Rafał Janicki (ma w kontrakcie klauzulę, dzięki której po spadku może odejść), Maksymilian Sitek czy Marko Roginić.
Fot. newspix.pl