Trochę zmartwiliśmy się tym, że Pogoń zremisowała z Zagłębiem Lubin. Nie dlatego, że klub ze Szczecina cieszy się u nas specjalnymi względami. Jako niezależni obserwatorzy ligi jesteśmy za tym, by były emocje do samego końca. Mecz pomiędzy Rakowem a Pogonią w ostatniej kolejce o srebrny medal jawił nam się jako świetne urozmaicenie multiligi. Tymczasem Raków ma komfort, już dziś może zamknąć sezon i zawiesić sobie srebrny medal na szyi.
Raków – Piast. Idealna sytuacja dla Rakowa
Teoretycznie to Pogoń miała w ostatnich tygodniach lepsze warunki do tego, by wykręcić świetny wynik w lidze. Uwaga ekipy Papszuna siłą rzeczy była skupiona na Pucharze Polski. Zresztą nawet najważniejsze osoby w klubie nie ukrywały, że to właśnie puchar jest ważniejszy niż liga. Do tego Raków miał większe nagromadzenie meczów, bo w międzyczasie rozgrywał jeszcze zaległe spotkanie ze Stalą. Mogło dopaść go zmęczenie? Albo problemy mentalne? Mogła odbić się na nim konieczność rotacji? Tak, tak, tak. Tymczasem Raków przeszedł przez ten trudny okres suchą stopą. W ostatnich sześciu meczach w lidze wygrał pięć razy. No i sięgnął po puchar.
Tymczasem Pogoń gubiła punkty (porażka ze Stalą, remisy z Zagłębiem i Wartą). Oba zespoły na początku jesieni wpadły w dołek. Oba zażegnały kryzys, ale to Pogoń w kluczowym momencie znów pozwoliła sobie na tracenie punktów. Choć Rakowowi trochę sprzyjała też fortuna – gdyby nie prezent w postaci karnego w doliczonym czasie ze Stalą, wciąż nie mówilibyśmy o sytuacji, w której dziś może zakończyć sezon.
Piast ma o co walczyć
Ale fakt, że Raków wjechał na pole position, wcale nie oznacza, że w tym spotkaniu nie będziemy mieli emocji. Wręcz przeciwnie, bo Piast też ma przecież o co grać. W tabeli panuje ścisk. Jeśli Piast na koniec zrówna się punktami z innym z goniących klubów, o miejscu zadecyduje…
- liczba punktów w meczach bezpośrednich pomiędzy tymi drużynami,
- jeśli liczba punktów jest równa, liczy się różnica bramek w meczach bezpośrednich,
- jeśli tu nadal jest remis, obowiązuje zasada goli na wyjeździe,
- dopiero jeśli i tutaj wciąż nie ma jasności, bierze się pod uwagę bilans bramek we wszystkich meczach.
W przypadku Piasta mecze bezpośrednie z aspirującymi rywalami wyglądają następująco:
- z Lechią Gdańsk – 2:0 i 2:2 (na plus)
- ze Śląskiem Wrocław – 2:0 i 0:2 (na plus, bo Piast ma na dziś znacznie lepszy bilans bramkowy z całego sezonu – +11 do +4).
- z Zagłębiem Lubin – 1:1 i 2:2 (na plus, Piast wygrywa dzięki zasadzie bramek na wyjeździe)
- z Wartą Poznań – 0:0 i 0:1 (na minus)
Mecze bezpośrednie wyglądają dla Piasta całkiem nieźle. Tylko zrównanie się punktami z Wartą Poznań oznaczałoby spadek w tabeli, ale to gliwiczanom raczej nie grozi. Ba! Dla nich stawka meczu jest taka sama jak i dla Rakowa. Jeśli wygrają, nie dadzą się już przeskoczyć ani Śląskowi (chyba że ten wygra ze Stalą jakoś 8:0), ani Zagłębiu, ani Lechii, ani też Warcie, bo różnica punktowa będzie za duża. Jeśli z kolei Piast wygra, lecz przegra w następnej kolejce, a Lechia i Śląsk zrównają się z nim punktami, zadecyduje mała tabela, w której gliwiczanie też wygrywają.
Stawka jest więc jasna – kto wygra, spełnia swoje cele na ten sezon.
Walka o czwarte miejsce – czy w ogóle jest się czym jarać?
Losy mistrzostwa są już rozstrzygnięte, dlatego siłą rzeczy – jeśli chodzi o górę tabeli – najbardziej interesują nas teraz losy czwartego miejsca, które po zwycięstwie Rakowa w PP jest premiowane awansem do eliminacji pucharów. Natomiast warto zadać zasadnicze pytanie – czy w ogóle jest się czym jarać?
Teoretycznie największe szanse powodzenia na europejskich boiskach daje Piast. Po pierwsze dlatego, że jest już z nimi otrzaskany i w tym sezonie nie dał plamy, a z Kopenhagą po prostu nie miał szans. Po drugie dlatego, że notuje w ostatnich miesiącach najrówniejszą formę. Gdyby nie słaby początek, ekipa Fornalika znów mierzyłaby w najwyższe cele.
Lechia przed pucharami raczej by się nie wzmocniła. Śląsk to wciąż plac budowy. Zagłębie… no, wiecie, jest Zagłębiem. Warta to fajna historia, ale chyba nie aż tak fajna, by urywać punkty drużynom z innych krajów. Tylko Piast jest jakąś tam gwarancją jakości, natomiast Piast prawdopodobnie przystąpiłby do europejskich rozgrywek bez swojego najlepszego zawodnika. Według informacji „Przeglądu Sportowego”, włodarze z Gliwic mieli czas do końca kwietnia, by określić się w sprawie wykupu Świerczoka za milion euro. O niczym takim nie poinformowano, co każe zakładać, że…
- Piast odpuszcza temat i zamierza postawić mocniej na Michała Żyro,
- albo próbuje wynegocjować niższą kwotę odstępnego.
Tylko dlaczego Łudogorec – po świetnym sezonie swojego piłkarza – miałby się na nią godzić? Świerczok, dzięki ostatnim miesiącom, zwiększył swoją wartość, a nie zmniejszył. Z Gliwic odejdzie prawdopodobnie też Gerard Badia, który nosi się z zamiarem powrotu w rodzinne strony. Nadzieję pozostawia fakt, że po każdym z ostatnich sezonów z Piasta odchodzili najlepsi piłkarze, a Waldemar Fornalik mimo to potrafił ulepić z tego sensowną, równą drużynę, z którą na polskich boiskach musi liczyć się każdy.
*
Czego się spodziewamy? Raków jest w gazie. Piast – mimo że tracił punkty z Zagłębiem, Legią i Lechią, przez co nie ma jeszcze spokoju – jest jedną z najrówniejszych drużyn w tym sezonie. Jak na nasze – klasyczne „na dwoje babka wróżyła”. Skoro jedni i drudzy mogą dziś zamknąć sezon, najmniej zdziwimy się… podziałem punktów.
Fot. FotoPyK