Reklama

„Lech Poznań? Nikt nie dzwonił i nie pisał. Arka Gdynia? Tak samo”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

06 maja 2021, 10:32 • 7 min czytania 13 komentarzy

Sebastian Milewski w zeszłym sezonie jako młodzieżowiec miał w zasadzie abonament na grze w Piaście Gliwice i radził sobie całkiem przyzwoicie. W tych rozgrywkach funkcjonował już bez bariery ochronnej w postaci nowego przepisu i mimo to jesienią szybko ponownie stał się podstawowym zawodnikiem drużyny Waldemara Fornalika. Runda wiosenna okazała się jednak dużym zjazdem: 23-letni pomocnik ani razu nie wybiegł na boisko w podstawowej jedenastce. Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Dlaczego w tym sezonie już nie zagra? Czemu, mimo że sam skorzystał, nie popiera przepisu o młodzieżowcu? Jaka wygląda sprawa z jego kontraktem, który wygasa w czerwcu? Czy było coś na rzeczy z Lechem Poznań i jest na rzeczy z Arką Gdynia? Co na stałe pozostanie mu z grania na skrzydle? Zapraszamy. 

„Lech Poznań? Nikt nie dzwonił i nie pisał. Arka Gdynia? Tak samo”
Podejrzewam, że w ostatnim czasie jesteś w rozdarciu jeśli chodzi o nastrój. Drużynie idzie świetnie, ale dla ciebie ta runda jest najsłabsza z dotychczasowych w Ekstraklasie.

Zespół wygrywa, więc atmosfera jest świetna. Wyniki zawsze ją napędzają. Z tego jestem zadowolony, jak wszyscy w naszej szatni. Nie jestem jednak zadowolony z tego, że mój wkład w wiosenne wyniki jest nieduży. Normalna sytuacja, każdy na moim miejscu czułby to samo. Gram teraz dużo mniej niż wcześniej. Wydaje mi się, że po części jest to spowodowane tym, że zdrowotnie pechowo zacząłem 2021 rok. Okres przygotowawczy był krótki, a ja straciłem tydzień podczas obozu w Turcji i nie przepracowałem go optymalnie. Być może miało to znaczenie u trenera, gdy wybierał skład na pierwsze spotkanie. Potem wypadłem też na dwumecz z Pogonią Szczecin. Zawsze chodziło o drobne urazy, ale utrudniały sprawę i wybijały z rytmu. Teraz niestety pauzuję już do końca sezonu, w dwóch ostatnich kolejkach nie zagram. A pomijając kwestie zdrowotne, skoro chłopaki od początku rundy dobrze punktowali, trener siłą rzeczy rzadko dokonywał jakichś zmian w składzie.

Co ci aktualnie dolega?

Mam drobny problem z tzw. guzowatością. Fachowo nazywa się to chorobą Osgood-Schlattera. To uraz przeciążeniowy, więc po prostu muszę odpoczywać i odciążać nogę, żeby więzadło w kolanie nie szarpało narośli na kości piszczelowej. Samo więzadło na szczęście nie zostało uszkodzone, dopiero co miałem robione badania. Na okres przygotowawczy po urlopie powinienem być w pełni gotowy.

Skoro straciłeś część zimowego obozu, od razu byłeś przygotowany, że ta runda może być trudniejsza od poprzednich?

No właśnie nie. Nie spodziewałem się, że będę grał aż tak mało. Jakieś tam wejścia z ławki zaliczałem, ale całościowo niewiele uzbierałem.

Dokładnie 70 minut, a za nami już 14 kolejek.

No więc właśnie. Trudno, żebym był z tego zadowolony. Chciałbym mieć większy wpływ na postawę zespołu.

Reklama

Piast poradzi sobie w Częstochowie z Rakowem?

Raków - 2.20, X - 3.30, Piast - 3.35

Bardziej byłeś „ofiarą” dobrych wyników Piasta czy własnej formy?

Trudno powiedzieć. Mamy na tyle mocny skład, że praktycznie na każdej pozycji jest duża rywalizacja. Na początku trener postawił na innych zawodników i wygraliśmy z Wisłą Kraków, mimo że przegrywaliśmy już 0:3. To pewnie utwierdziło go w jego wyborach i dalej szedł tą drogą. Wyniki cały czas mieliśmy dobre, więc nie było powodu, żeby szukać nowych rozwiązań w składzie. Wydaje mi się, że bardziej chodziło o to, niż bezpośrednio o moją formę. Nie lubię sam mówić o sobie, ale na treningach naprawdę czułem się mocny, dobrze mi się pracowało.

Ostatnie miesiące chyba są dla ciebie o tyle zaskakujące, że jesienią dość szybko na stałe wskoczyłeś do składu, mimo że nie byłeś już młodzieżowcem. Wydawało się wręcz, że w takim razie twoje akcje nieco wzrosły.

Byłem zadowolony z tego, jak to wygląda, że po sezonie, w którym moim atutem był także wiek, teraz już bronię się samą grą. Pozytywnie nastrajałem się na wiosnę, ale tym razem rzeczywistość wygląda inaczej niż sobie planowałem. Na razie nic nie zmienię, pozostaje mi kibicować chłopakom na finiszu sezonu.

Jesienią grałeś nawet więcej niż się spodziewałeś? Zapewne miałeś trochę obaw, że po utracie statusu młodzieżowca może być trudniej o regularne występy.

Większych obaw nie miałem. Wiedziałem, że być może będę dostawał trochę mniej minut, ale tylko tyle. Wyszło tak, że dość szybko wywalczyłem sobie plac i już praktycznie do końca rundy go nie oddawałem. Znów będę siebie oceniał: sądzę, że mimo wcześniejszej zmiany pozycji, nie straciłem na wartości jako piłkarz i pokazałem trenerowi, że warto na mnie dalej stawiać – obojętnie, w jakiej roli. Udało się też strzelić dwa gole. Nie chciałem na tym poprzestać – przed sezonem celowałem w trzy bramki, podobnie jak w poprzednim. W obu przypadkach kończyłem na dwóch, więc pozostaje niedosyt. Co do mojego statusu jesienią – był dobry, nie powiedziałbym jednak, że lepszy niż wcześniej.

Jedyny minus dotyczący jesieni to chyba skromny udział w europejskich pucharach. Na samym początku sezonu grałeś mało, a akurat wtedy rywalizowaliście w eliminacjach Ligi Europy.

Tak, tego trochę szkoda. Z Hartbergiem siedziałem na ławce, z Dinamem Mińsk i FC Kopenhaga wchodziłem na końcówki. Ale z drugiej strony, przynajmniej odrobinę mogłem się pokazać. Dla mnie były to pierwsze mecze w pucharach, duża sprawa.

Na jakiej pozycji wiosną rywalizowałeś? Wchodziłeś na przykład za Vidę na skrzydło, potem za Chrapka do środka pola.

Nie było to jasno określone. Również na treningach grałem raz tu, raz tam, w zależności od potrzeby.

Reklama

To już mniej więcej półtora roku, odkąd częściej grasz na skrzydle niż w środku pomocy. Coś z tej zmiany zostało u ciebie na stałe?

Jeszcze nie można mówić o pełnej swobodzie, ale nie mam już blokady, żeby wejść w drybling, spróbować pojedynku. Na początku grając na boku bałem się ryzyka, funkcjonowałem w trybie „byle nie stracić”. Teraz jest inaczej, zrobiłem postępy w grze ofensywnej. Zazwyczaj pierwsza moja myśl po odbiorze to podanie do przodu, wcześniej tak nie było. A jak wpadły pierwsze gole, apetyt wzrósł i zaczęło mi zależeć, żeby mieć liczby, czyli bramki i asysty. Z jednej strony cieszę się z tej zmiany, z drugiej nadal czuję, że moja nominalna pozycja to środek pola.

Tak generalnie przepis o młodzieżowcu bardziej ci pomógł czy zaszkodził?

Nie no, zdecydowanie mi pomógł. Gdybym w tamtym sezonie nie był młodzieżowcem, nie wiadomo, jak by to wyglądało z minutami. A tak po odejściu Patryka Dziczka grałem praktycznie wszystko, tylko raz musiałem pauzować. Na pewno ja i chłopaki w innych klubach na tym przepisie skorzystaliśmy, ale czy jest on sprawiedliwy? Od początku mówiłem, że tak średnio. Dziś wiek mnie już nie chroni, muszę zwyczajnie walczyć o swoje jak zawodnicy w większości silniejszych lig. Przychodząc do Piasta wiedziałem, że nowy przepis może mi pomóc i faktycznie tak się stało. Mimo to nie jestem jego zwolennikiem.

W ubiegłym sezonie praktycznie miałeś abonament na skład Piasta.

No tak było, co tu kryć. Uważam jednak, że każdy powinien pracować na siebie dzień po dniu, niezależnie od tego, czy jest 18-latkiem, czy 36-latkiem i niech trener decyduje na podstawie aktualnej formy. W Sosnowcu rozegrałem 23 mecze w Ekstraklasie bez podpórek. Ten przepis młodym pomaga, toruje im drogę do gry, ale tracą na tym nieco starsi zawodnicy. Do niedawna na tym korzystałem, teraz samemu jestem po drugiej stronie.

Jak wygląda sprawa twojej przyszłości? Umowa wygasa ci w czerwcu.

Rozmawiamy z Piastem na temat ewentualnego przedłużenia kontraktu, ale na tę chwilę nic się nie wyjaśniło. Myślę, że najpóźniej za miesiąc wszystko stanie się jasne. Zostało półtora tygodnia do końca sezonu i potem zaczną się poważniejsze negocjacje. Wtedy będzie już wiadomo, które miejsce zajęliśmy i jakie będą cele klubu na nowy sezon.

Masz opcję przedłużenia w obecnej umowie?

Miałem. Zostałaby automatycznie przedłużona gdybym rozegrał określoną liczbę minut, ale nie spełniłem tego warunku i już nie spełnię. Albo przedłużę kontrakt w normalnym trybie, albo zostanę wolnym zawodnikiem.

Ze strony klubu jest deklaracja o chęci dalszej współpracy?

Tak. Rozmawiałem już z trenerem Fornalikiem i dyrektorem sportowym Bogdanem Wilkiem. Mój agent też rozmawiał z dyrektorem i prezesem. Chęci są. Zobaczymy.

W sierpniu tamtego roku łączono cię z Lechem Poznań. Było coś na rzeczy?

Do mnie nikt w tej sprawie nie pisał i nie dzwonił. Być może ktoś się odzywał do agenta. Wtedy go o to nie pytałem, ale sądzę, że w razie czego by mi o wszystkim powiedział. Generalnie temat znałem z mediów.

Teraz z kolei pisze się, że jesteś celem transferowym Arki Gdynia.

Niedawno po treningu najpierw Gerard Badia zapytał mnie, czy to prawda, a potem w szatni odczytałem wiadomość od znajomego z linkiem do artykułu. O tym zainteresowaniu też dowiedziałem się z mediów, byłem zaskoczony. Ja żadnych sygnałów nie otrzymywałem. Jeżeli coś się działo, to co najwyżej między klubami. Arka też ma jeszcze o co walczyć w tym sezonie, może z czasem coś się wyklaruje. A na razie się leczę i czekam na ostatnie mecze.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Arek Dobruchowski
0
Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Komentarze

13 komentarzy

Loading...