Reklama

Jak walczyć o awans w 1. lidze? Podpowiada Krzysztof Brede

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

03 maja 2021, 12:47 • 8 min czytania 0 komentarzy

Rasmentalism nagrał kiedyś „Rady młodego Majkela”, a my nagraliśmy rady młodego trenera. Młodego, ale już doświadczonego, bo Krzysztof Brede dwukrotnie miał okazję walczyć o awans do Ekstraklasy. Raz ze skutkiem pozytywnym, raz z nieco gorszym. Dlatego uznaliśmy go za odpowiednią osobę do rozmowy o tym, co jest najważniejsze w rundzie wiosennej i na finiszu rozgrywek. Były trener Podbeskidzia i Chojniczanki w wywiadzie z nami opowiada o tym, jak dobrze przygotować zespół do rundy rewanżowej 1. ligi i zagrać rundę niemal idealną, jak ta ubiegłoroczna w wykonaniu bielszczan.

Jak walczyć o awans w 1. lidze? Podpowiada Krzysztof Brede
Jakie to uczucie, kiedy nie prowadzi się zespołu w końcówce sezonu?

To inny czas, taki, którego nie znałem. Od kiedy zacząłem pracować w seniorskiej piłce zachowywałem ciągłość pracy. Czy to jako asystent, czy jako pierwszy trener. Ale nie znaczy to, że ten czas jest zły. Na wiele rzeczy patrzę z boku.

Wyniki Podbeskidzia Bielsko-Biała nadal pan śledzi?

Oglądam każdy mecz i trzymam kciuki. Jest troszkę nerwów przed telewizorem czy na stadionie… Wiem, ile pracy wykonaliśmy, żeby się znaleźć w Ekstraklasie i byłoby źle, gdyby teraz Podbeskidzie miało spaść. Widać, że zespół dojrzał do gry w tej lidze. Wzmocnienia, które zrobili zimą działacze, pokazują, że jest w nim więcej doświadczenia, ogłady.

Patrząc z perspektywy czasu przyzna pan, że zbyt optymistycznie podeszliście do gry w Ekstraklasie podobnym składem, jak w 1. lidze? Różnica klas między tymi ligami, była wyraźnie widoczna.

Tak, zrobiłem już analizę, wyciągnąłem wnioski na przyszłość. Na pewno trzeba było działać trochę inaczej, ale widocznie potrzebowałem zdobyć takie doświadczenie. To zaprocentuje w przyszłości.

To może rada dla zespołów, które teraz walczą o awans: co najbardziej zaskakuje beniaminka?

Nie ma jednego wskaźnika, który by o tym decydował. Doświadczenie i jakość piłkarzy to są pierwsze skojarzenia. Potrzeba spokoju i cierpliwości. Albo większej jakości piłkarskiej, albo czasu dla piłkarzy, którzy są już w klubie i kilku wzmocnień, które pociągną zespół. W Ekstraklasie napastnicy są bardziej wyrachowani, mają większe zdolności i techniczne i taktyczne. Jeśli chodzi o obrońców, to zawsze nadążają, są w stanie zablokować zawodnika. Często jest to także większa umiejętność radzenia sobie ze stresem. Ale widać po wynikach Warty Poznań, że można też zaskoczyć.

Reklama
To ciekawa kwestia, bo w 1. lidze mieliście lepszą wiosnę niż Warta Poznań.

Przegraliśmy dopiero na sam koniec, kiedy mieliśmy już pewny awans i dałem szansę zawodnikom, którzy mieli mniej okazji do pokazania się. Do tamtego momentu to było osiem zwycięstw i cztery remisy, więc do celu zmierzaliśmy pewnie i zdecydowanie.

Patrzę na obecną rundę wiosenną na zapleczu Ekstraklasy i zastanawiam się, jak Podbeskidziu udało się uniknąć problemów z punktowaniem, które teraz towarzyszą wielu zespołom?

Mieliśmy wyrównaną i szeroką kadrę, więc kiedy ktoś wypadał, jego zastępca trzymał poziom. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani w fazach przejściowych, wszystko sprawnie działało. Praktycznie w każdym elemencie byliśmy mocny. Atak pozycyjny – trzeci najlepszy wynik bramkowy w lidze. Kontratak – pierwszy. Stałe fragmenty gry – czwarty. Różnorodność zdobytych bramek była duża, zespół potrafił radzić sobie w każdej sytuacji, w zależności od rywala.

Ostatnio analizowałem stałe fragmenty gry, więc zapytam osobę bezpośrednio zainteresowaną. Czy faktycznie mają one tak duże znaczenie w meczu, wiosną może nawet większe niż jesienią?

Na pewno tak, bo na wiosnę każdy stara się grać bardziej wyrachowanie. Każdy wie, jaka jest stawka. Szczególnie te zespoły, które grają o awans i baraże, często mają taką zasadę, żeby nie stracić bramki i są bardzo szczelne w obronie. Stałe fragmenty gry w polskich realiach są ważne, dużo czasu poświęca się na wytrenowanie ich, nie wszyscy potrafią dobrze przy nich bronić, więc to okazja na zaskoczenie rywala.

1. liga w Fuksiarz.pl!

Dla kogo bezpośredni awans? Radomiak w TOP2 po kursie 2.50, ŁKS, Arka i GKS Tychy - 5.00, Górnik Łęczna - 7.50.

Właśnie – czy ważniejsze jest to, jak się broni przy SFG czy jak się bramki zdobywa?

Najbardziej istotna jest obrona. Trzeba być dobrze zorganizowanym i przyjąć jeden z wariantów: pełna strefa, pół-strefa, strefa mieszana, gdzie niektórzy zawodnicy kryją indywidualnie. Warianty przygotowane przy stałych fragmentach w ataku też są jednak istotne, bo w 1. lidze nie ma VAR-u, więc można stosować wybloki, stosować pewne warianty, które w Ekstraklasie nie przejdą, bo można cofnąć akcję i okaże się, że był faul.

Jeszcze jeden mit związany z wiosną w 1. lidze. Faktycznie boiska przeszkadzają wtedy zespołom, które lubią grać w piłkę? Sporo osób wciąż się do tego odwołuje, choćby Mariusz Lewandowski z Bruk-Betu.

Po zimie boiska są gorszej jakości niż latem, a piłka techniczna, gra kombinacyjna, lepiej pasuje do boisk z dobrą nawierzchnią. Coś w tym jest, trzeba trenerów, którzy tak się usprawiedliwiają, zrozumieć. Ofensywna piłka wymaga dobrego boiska, żeby móc przyśpieszyć akcje, zwłaszcza w tej ostatniej fazie.

Reklama
Czego unikać podczas zimowych przygotowań, żeby wiosna nie okazała się pasmem porażek?

Nie można wymienić jednego czynnika. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, co zespół ma grać, a potem reagować na bieżąco choćby na zdarzenia kadrowe rywali. Nie ma czegoś, czego trzeba unikać, bo zawsze znajdziemy dwie strony – ktoś powie, że przegrał wszystkie sparingi, a w lidze wygrywa; znajdzie się też ktoś, kto zimą wygrywał, a w lidze mu nie idzie. Ja wychodzę jednak z założenia, że zawsze warto wygrywać wszystko, nawet sparingi, bo wtedy buduje się mentalność i zespół rośnie w siłę.

Co do sparingów – lepiej grać ich więcej, czy mniej?

Najważniejsze jest co innego. Jakość sparingpartnerów. Kiedy walczyliśmy o awans z Podbeskidziem, zagraliśmy cztery bardzo dobre sparingi. Mistrz Kirgistanu, zespół z 1. ligi rosyjskiej, zespół z ligi serbskiej, filię Crvenej Zvezdy Belgrad, zespół z ukraińskiej Ekstraklasy. Nie wygraliśmy wszystkich sparingów, ale jakość gry, tempo akcji, pokazywały, że potrafimy wyjść spod pressingu, zbudować atak pozycyjny, dobrze reagować przy przejściach. To pokazywało, że wszystko idzie w dobrą stronę, a zespół przekonywał się, że może grać skutecznie nawet z mocnymi rywalami. Jak przełożyło się to na mecze ligowe? Wygraliśmy pewnie z Wigrami Suwałki i Wartą Poznań, oddaliśmy chyba 49 strzałów i to nas bardzo rozpędziło.

Wiemy, jak to jest w Podbeskidziu, gdzie wszystko się układało. A jak to wyglądało w Chojniczance, gdzie nie wszystko szło po waszej myśli?

Każda porażka zostaje z tyłu głowy, trzeba uważać, żeby nie wpaść w serię. Wtedy potrzeba spokoju, zastanowienia się, czy lepiej dać grać grupie, która przegrała mecz, czy poszukać korekt. A jeśli korekt, to czy bardziej zdecydowanych, czy może drobnych. Bardzo istotne są wtedy kartki i urazy, bo jeden zawodnik może nie grać przez trzy, cztery kolejki, a potem musi wejść i utrzymać poziom. Nie można pozwolić sobie na luki jakościowe w składzie. Jeśli nawet trzeba wpuścić kogoś, kto może nie ma tyle jakości, co podstawowy piłkarz, to trzeba go zbudować tak, żeby wzniósł się na wyżyny. W Chojniczance miałem bardzo doświadczony zespół, który potrafił sobie radzić w wielu sytuacjach, ale nie uniknęliśmy błędów.

Kiedy zaczyna się coś psuć, to większe nerwy ma drużyna czy trener?

To naczynia powiązane. Dzisiaj wiem, że zachowanie spokoju jest kluczem do dobrych decyzji, dobrego działania i podnoszenia się po porażkach. Nerwowe ruchy nie przynoszą niczego dobrego. W Chojnicach wszyscy bardzo chcieliśmy awansu i czasami sami sobie stwarzaliśmy niepokój, nerwy. Myśleliśmy o innych rzeczach niż te czysto sportowe, a nerwy powodują, że zawodnicy mogą poczuć się niepewnie.

Jaka jest najwygodniejsza pozycja wiosną i w trakcie rundy: patrzenia na innych z góry czy pogoń za czołówką?

Zawsze wolałem jak najwyższą pozycję w tabeli i patrzenie na siebie. Z gonieniem jest nieraz trudno. Jak „jedynka” i „dwójka” dobrze grają, punktują, to jest nerwowo. Wolałbym mieć dużą przewagę, motywować zespół do jeszcze lepiej pracy, jak najszybszego zrealizowania celu, niż stresować się, że jedna porażka może wszystko przekreślić.

Który zespół wyróżniłby pan jako faworyta w końcówce sezonu?

Bruk-Bet Termalica w swojej grze pokazuje jakość. Wygrana 4:0 z takim rywalem jak Puszcza Niepołomice to dowód siły. Zgubili punkty z zespołami z dołu tabeli, ale nie gra się z nimi łatwo. One nastawiają się na kontratak i heroiczną obronę, więc dobry stały fragment czy kontra mogą przynieść efekt. Bruk-Bet ma jeszcze kilka meczów zaległych i muszą je dobrze poprowadzić.

OBSTAWIAJ 1. LIGĘ W FUKSIARZ.PL I ZGARNIJ CASHBACK DO 500 PLN BEZ OBROTU!

Dobrze radzi sobie GKS Tychy, widzę u nich nawet szansę na to, żeby awansować bezpośrednio. Wiemy, że Artur Derbin dobrze organizuje obronę, już w Bełchatowie jego zespół miał podobne momenty. Jego sposób działania jest podobny. Jeżeli nie awansują z pierwszych dwóch miejsc, mogą przeważyć baraże właśnie szczelną defensywą.

Radomiak z kolei ma już doświadczenie w walce o awans i widać, że to teraz procentuje. Jest też kilka zespołów, które są w stanie wygrać mecz, ale też zdarzają im się porażki, jak ŁKS i Arka Gdynia. Zaskoczeniem jest Sandecja Nowy Sącz i jej dobra seria.

Patrzymy na taki ŁKS – co tam nie gra? Jakby pan miał ocenić to czysto boiskowo, czego brakuje do stabilizacji?

Skuteczności. Mają dobrych piłkarzy i stwarzają sobie sytuacje, ale nieskuteczność jest rażąca. W obronie przydarzają im się błędy, więc bez skuteczności trudno jest później odbić wynik.

Czy coś może się jeszcze zmienić na miejscach barażowych? Środek tabeli dość niemrawo zabiera się do ataku na szóstą pozycję.

Poprzednie lata pokazują, że można złapać serię na finiszu, jak Górnik Zabrze czy Zagłębie Sosnowiec. Zabrzanie wygrali sześć ostatnich spotkań, Zagłębie tak samo. Złapanie serii jest najważniejsze, więc wciąż ktoś może wskoczyć do strefy barażowej. Z drugiej strony przewaga punktowa jest spora i nawet jeśli ktoś złapie serię, może po prostu „nie zostać wpuszczony”.

Powiększona liga będzie szansą dla beniaminków na łatwiejsze utrzymanie?

Historia pokazuje, że pierwszy sezon dla beniaminka jest problemem. Trzeba bardzo dobrze budować zespół, mieć dział skautingowy, żeby znaleźć zawodników na możliwości finansowe danego klubu. To musi być dobre i szybkie działanie.

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

0 komentarzy

Loading...