Piątek – mecz ze Śląskiem Wrocław. Środa – kolejne spotkanie ligowe, tym razem z Jagiellonią w Białymstoku. Niedziela – finał Pucharu Polski z Arką Gdynia w Lublinie. Kolejna środa – zaległy mecz ze Stalą Mielec. No, przyznajcie, dużo dziać się będzie w najbliższych dniach w domach wszystkich związanych z Rakowem Częstochowa. Zarówno pod względem częstotliwości, jak i wagi tych spotkań (Puchar Polski i walka o wicemistrzostwo). A przecież na tym nie koniec atrakcji, bo dziś trzecia drużyna ligi robi to, co powinna zrobić już dawno – wraca do swojego miasta.
Na mecz w Ekstraklasie Częstochowa czekała od 6 czerwca 1998 roku. Od przegranego 0-2 meczu z Pogonią Szczecin. Długo, co najlepiej widać po składach (za 90minut.pl).
Oczywiście nie będzie to powrót z pompą na lśniący, pachnący nowością, nowoczesny i wypełniony kibicami obiekt sportowy. Wczoraj media społecznościowe obiegło aktualne zdjęcie stadionu z Życia Częstochowy. Mówimy o placu budowy i o ile do tego widoku ze względu na Płock czy Szczecin już się przyzwyczailiśmy, o tyle trzeba przyznać, że to budowa dość – hmmm… – kameralna (bo też taki będzie to obiekt).
Z drugiej strony – czy w czasach, w których kibice i tak nie mogą pojawić się na trybunach, warto się w ogóle na to zżymać? No chyba nie do końca, bo chodzi bardziej o sygnał ze strony częstochowskiego klubu, że już bliżej niż dalej. Sygnał i fakt, że murawa w Bełchatowie była już w naprawdę złym stanie, a stadion generował spore koszty (prócz opłaty za wynajem, kara ze strony PZPN-u). Z tej perspektywy chyba łatwiej zrozumieć chęć jak najszybszego powrotu.
Zostawiając na boku tę organizacyjną otoczkę, zastanawia nas bardziej to, jak drużyna zareaguje na zmianę stadionu w tak newralgicznym momencie?
Nie da się ukryć, że Raków całkiem nieźle zniósł trudy gry w Bełchatowie. Z czasem coraz trudniej było mówić, że “tym większy szacunek dla drużyny, bo wszystkie mecze gra na wyjeździe”. Nie, ekipa Marka Papszuna nauczyła się wykorzystywać atut tymczasowego obiektu, choć – jak wspomnieliśmy – zdarzały się tu też gorsze chwile – ot, choćby jakość murawy w trakcie obecnej rundy, która wyjątkowo nie sprzyjała stylowi gry drużyny.
Ale suche wyniki pokazują, że było w porządku. Poprzedni sezon? 11 zwycięstw w 19 meczach ligowych rozegranych w Bełchatowie. Tylko dwie drużyny w całej lidze częściej wygrywały spotkanie na swoim stadionie: Legia Warszawa i Piast Gliwice. Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że częstochowianie cztery dodatkowe mecz rundy finałowej zagrali z rywalami z dolnej ósemki, ale nie wywraca to do góry nogami całościowego obrazu całkiem niezłej adaptacji.
Tegoroczne rozgrywki? 13 spotkań Ekstraklasy, 7 zwycięstw, 3 remisy i 3 porażki. Znów ścisła czołówka. No i wygrany mecz z Górnikiem Zabrze w 1/8 finału Pucharu Polski.
Dziś może się zacząć budowa “twierdzy Częstochowa”, ale to zawsze niewiadoma, więc warto zostawić tu sobie pewien margines. – Może nasz dom nie jest do końca wybudowany, może nie ma łóżek, ale są materace i jedno piętro. Jestem zwolennikiem powiedzenia: małe, ciasne, ale własne. I że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – przekonywał Marek Papszun, ale warto też zwrócić uwagę na to, kto jest dzisiejszym rywalem ekipy z Częstochowy.
Śląsk Wrocław. Z jednej strony mówimy o drużynie, która na wyjazdach prezentuje się słabo (ledwie 3 wygrane i aż 7 porażek w 13 meczach), z drugiej – za wrocławianami szalony, ale zwycięski mecz z Podbeskidziem, po którym morale może poszybować. No a jest jeszcze trzeci aspekt. Nowy trener Śląska Wrocław. Jacek Magiera miał popracować nad poprawą gry drużyny w meczach wyjazdowych. Na razie wygrał w Białymstoku, zremisował w Zabrzu i na pewno zrobi wiele, by podtrzymać serię w Częstochowie.
Tym bardziej, że tak jak do domu wraca Raków, tak wraca i on. Mówimy o wychowanku częstochowskiego klubu, który właśnie stamtąd ruszył w świat na początku 1997 roku. Na chwilę wrócił w 2006, ale piłkarską karierę zakończył w Cracovii.
Wszystko fajnie się złożyło, nie pozostaje nic innego, jak zaprosić na godzinę 18. Jeśli uważacie, że Raków jest zdecydowanym faworytem, pamiętajcie o opcji Early Payout u naszych kumpli z Fuksiarza. Wystarczy, że częstochowianie wyjdą na dwubramkowe prowadzenie i sprawa z głowy.
Fot. newspix.pl