Reklama

Kto w Podbeskidziu ma kreować grę?

redakcja

Autor:redakcja

23 kwietnia 2021, 09:47 • 5 min czytania 12 komentarzy

Wszyscy wiedzą, że w Podbeskidziu ma kto strzelać bramki. To wielki atut w porównaniu do Stali. Ale gdy spojrzymy na asystentów, to sytuacja wygląda diametralnie inaczej. Nie ma tu liderów, którzy byliby w stanie przejąć na siebie ciężar gry w środku pola. Naszym zdaniem to jedna z głównych przyczyn, przez które bielszczanom tak mocno zagląda w oczy widmo spadku.

Kto w Podbeskidziu ma kreować grę?

PODBESKIDZIE SIĘ ZMIENIŁO?

Nic nie pozostało w Bielsku-Białej po dobrym początku rundy. Jedyny zbudowany kapitał jest taki, że gdyby nie tamte mecze, Podbeskidzie pewnie już szykowałoby się na pierwszą ligę. A tak pozostaje w grze.

Ostatnie mecze Podbeskidzia nie są tylko stratami punktów, to wyjątkowo bolesne porażki:

  • 3:4 ze Śląskiem, choć Podbeskidzie prowadziło 3:2, a ostatniego gola straciło w ostatnich sekundach
  • 0:2 z Pogonią, gdzie cokolwiek do powiedzenia mieli dopiero w doliczonym czasie gry, poza tym nie istnieli w tym meczu
  • 1:2 z Zagłębiem, porażka jak ze Śląskiem, w ostatnich sekundach
  • WYGRANA Z WISŁĄ
  • 0:2 z Wartą, gdzie Podbeskidzie nie oddało żadnego celnego strzału
  • Porażka w meczu o sześć punktów ze Stalą, choć prowadzili

Na ten moment trzeba powiedzieć – Stal i Podbeskidzie są siebie warte. Stal wygrała wiosną jeden mecz – z Podbeskidziem. Podbeskidzie, po świetnym początku, później też wygrała tylko raz – ograła Wisłę Kraków, inny zespół już wówczas pogrążony w kryzysie.

Zobaczcie tabelę wiosny bez dwóch pierwszych kolejek. Podbeskidzie zjechało tam, gdzie było jesienią – na sam dół tabeli.

Reklama

Interesujące w tej walce jest to, jak trudny terminarz mają jedni i drudzy. Tu naprawdę byle jeden punkt może zrobić różnicę. Przypomnijmy:

Podbeskidzie: Lech (dom), Piast (wyjazd), Wisła Płock (dom), Legia (wyjazd)

Stal: Pogoń (dom), Lech (wyjazd), Legia (dom), Śląsk (wyjazd), Raków (wyjazd)

Można sobie wyobrazić, że jedni i drudzy nie wygrywają już żadnego meczu do końca? Można. A mimo to ktoś się utrzyma. Po stronie Podbeskidzie oczywiście atutem jest mecz u siebie z Nafciarzami, po stronie Stali jeden mecz więcej do rozegrania – też z mocnym rywalem, ale to kolejna szansa na punkty.

ASYSTENCI, WYSTĄP

Wszyscy wiedzą, że Podbeskidzie ma w talii asa atutowego w postaci skutecznego napastnika. To faktycznie duża rzecz w tej lidze, skoro nawet drużyny walczące o puchary nie zawsze kimś takim mogą się pochwalić. Problem w tym, że Podbeskidzie nie ma kreatora, kogoś, kto wziąłby na siebie odpowiedzialność za tworzenie. To, swoją drogą, tym bardziej podkreśla wynik Bilińskiego, natomiast wśród asystentów w Bielsku niebywała posucha.

Reklama

Dość powiedzieć, że najlepszy jest wciąż Sierpina, który ma pięć asyst. Problem w tym, że Sierpina cztery z nich zrobił… w trzech pierwszych kolejkach tego sezonu. Od tamtej pory potrafił na jakiś czas w ogóle wylecieć z zespołu, a mimo to jego szanse na zdobycie tytuły najlepszego asystenta Podbeskidzia są bardzo duże.

Za nim dwóch graczy z trzema asystami: Danielak i Roginić. Roginić potrafi popracować dla drużyny, ale to napastnik. Postawienie na niego kosztem Bilińskiego po prostu się nie opłaca, a zagranie dwoma napastnikami – to taktyka nie na każdego. Danielak ma swoje atuty, ale nieprzypadkowo stracił ostatnio miejsce w składzie. Dodajmy ciekawostkę, że 33% swoich asyst Roginić zaliczył plecami/karkiem.

Wszyscy pozostali asystenci Podbeskidzia mają po jednej asyście. I zwróćcie uwagę: wszyscy, którzy mają więcej niż jedną, nie są jakimiś gwiazdami zespołu, tracili okresowo miejsce w składzie, nie są pewniakami. Żaden ze środkowych pomocników też nie wyróżnił się choćby dwoma asystami.

Ale kto ma tu papiery na bycie rozgrywającym? Ubbink? Hora? To gracze, którzy mogą pomóc, ale nie są na poziomie takim, by trzymać kierownicę w grze o utrzymanie. Takiego gracza Podbeskidzie po prostu nie posiada.

SKORŻA NIE ZAKOCHAŁ SIĘ W KARLSTROMIE

Karlstrom u Żurawia – zawsze pierwszy skład, najwyżej zmieniany w drugiej połowie. Karlstrom u Skorży, historia mocno inna:

  • 45 minut z Rakowem, zmieniony w przerwie
  • z Lechią ława, wszedł na osiem minut
  • Drużyna, delikatnie mówiąc, za obecnością Karlstroma nie tęskniła, wygrała 3:0

Interesująca przed dzisiejszym meczem była wypowiedź Skorży na temat sprawdzania swojej szatni. Trener Kolejorza powiedział bowiem na konferencji (transkrypcja za KKSLech.com): – Widzimy tabelę, jednak chciałbym dać szansę wielu zawodnikom, żeby móc sobie odpowiedzieć na pytania o ich przyszłość w nowym sezonie czy o ustawienie w którym będziemy grali. (…) “Potrzebuję szóstki grającej do przodu, kreującej sytuacje. Cenię szóstkę, która potrafi odebrać piłkę, a potem kreować sytuacje. Potrzebuję szóstki, która nawet potrafi wejść w pole karne, namawiam zawodników występujących na tej pozycji do takiej gry.

No cóż, Karlstrom dał się poznać w niektórych meczach również z przyzwoitej strony, ALE nikt nie powie o nim, że to szóstka, która potrafi wejść w pole karne czy kreować sytuacje. Być może gdzieś w nim kryje się taki zawodnik, ale na ten moment dostał żółtą kartkę. Skorża co prawda powiedział, że chce mu się przyjrzeć, niemniej z zawodnika, który był pewniakiem do składu, Szwed stał się piłkarzem, który „ma jeszcze w tym sezonie dostać szansę od pierwszej minuty”. Dodatkowo za Skorży zmieniła się znacząco sytuacja Kvekveskiriego, gdzie trener Lecha już powiedział, że Kolejorz pracuje nad pozostaniem tego piłkarza na przyszły sezon.

I ok, selekcja, wszystko fajnie. Problem w tym, że jeśli Karlstrom zostanie przez Skorżę zweryfikowany negatywnie, to mówimy o wcale nie najtańszym piłkarzu, który ma umowę do… 2024 roku. To byłby prawdziwy hit – podpisujesz kilkuletni kontrakt z graczem, który w pierwszej rundzie zostaje odstawiony na bocznicę. Byłby to kolejny kamyczek do ogródka transferowego komitetu Lecha.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...