– Spokojnie, zobaczycie, które miejsce na koniec sezonu zajmie Wisła. Na pewno wyższe od obecnego. To zespół, który będzie wygrywał. Wierzę w to – mówił po zwolnieniu Marek Jóźwiak. Choć “Nafciarze” byli wtedy na 15. miejscu w tabeli, więc w zasadzie nie byłoby wielką sztuką skończyć wyżej, to na cztery kolejki przed końcem teza Marka Jóźwiaka wcale nie wydaje się pewnikiem. Wisła Płock to obecnie 14. siła ligi. I nie jest powiedziane, że ten status zostanie utrzymany.
Porażka z Cracovią to dla płocczan duży cios. Nie byli oni zespołem, który jest cholera wie jak zagrożony spadkiem. No nie, urwanie punktów “Pasom” byłoby w zasadzie dopełnieniem formalności. Ale skoro punktów urwać się nie udało, to pojawił nam się pewien kłopot. Bo końcówka ligowej tabeli wygląda dziś tak.
Dlatego pytanie o to, czy “Nafciarze” utrzymają się w Ekstraklasie, jest jak najbardziej na miejscu.
Dlaczego Wisła Płock może spaść z ligi?
Bo jeden mecz może wszystko zmienić
Tak się składa, że zespół z Mazowsza ma przed sobą jeszcze jedno spotkanie o randze podobnej do tego z Cracovią. To mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała. I znów można to traktować albo jako zbawienie, albo jako ogromne zagrożenie. Nie ma co ukrywać – porażka z “Góralami” oznacza, że przewaga nad nimi topnieje do dwóch punktów. Stal Mielec też ma zaległy mecz do zagrania, więc za moment może się okazać, że obydwaj beniaminkowie mają Wisłę na widelcu. Dystans jednego spotkania w walce o ligowy byt jest cholernie niebezpieczny. To jak z grą w Hugo na telefonie stacjonarnym – raz klikniesz złą cyferkę i kończysz na drzewie.
W każdym razie warto rzucić okiem na terminarz.
Wisła Płock | Podbeskidzie Bielsko-Biała | Stal Mielec |
Górnik Zabrze (wyjazd) | Lech Poznań (dom) | Pogoń Szczecin (dom) |
– | – | Lech Poznań (wyjazd) |
Lechia Gdańsk (dom) | Piast Gliwice (wyjazd) | Raków Częstochowa (dom) |
Podbeskidzie (wyjazd) | Wisła Płock (dom) | Legia Warszawa (dom) |
Zagłębie Lubin (dom) | Legia Warszawa (wyjazd) | Śląsk Wrocław (wyjazd) |
Nie jest to droga przez mękę. Wręcz przeciwnie – w porównaniu do rywali powiemy nawet, że spacerek. Oczywiście gdzieś z tyłu głowy mamy to, że Podbeskidzie urywało punkty Legii a Stal i Legii, i Lechowi. Ale po pierwsze ciężko zakładać powtórkę; po drugie Wisła też urywała “oczka” swoim rywalom.
Jest jednak coś, co kibiców płockiej ekipy martwi. A przynajmniej powinno.
PRAWDZIWY CASHBACK W FUKSIARZ.PL – ODBIERZ DO 500 PLN BEZ OBROTU!
Bo jest w najsłabszej formie na dole stawki
Tak jest, postawa Wisły. Co prawda Maciej Bartoszek mówił nam w “Weszłopolskich”, że w Płocku coś pozmieniał, ale jeśli to właśnie te zmiany oglądaliśmy wczoraj, to chyba lepiej było zostawić wszystko po staremu. Podsumujmy dokonania “Nafciarzy” z meczu z Cracovią.
- 2 napastników – obu oceniliśmy na “trójkę”
- Nie bez powodu – pierwszy celny strzał Wisły to 94. minuta gry
- I nie było to uderzenie autorstwa któregoś z nich
- Do tego czasu Kamiński ze dwa razy uratował Wiśle tyłek
- Cracovia zdobyła dwa gole, tyle że jeden nie został uznany (spalony)
Wisła Płock przegrała zasłużenie. A teoria o zmianach była naciągana od samego początku. Nie oszukujmy się – “Nafciarze” zremisowali z Jagą w dużej mierze dzięki wpadce bramkarza. Coś takiego nie zdarza się co tydzień. Czyli mamy dwa przeciętne spotkania, w tym jedno, w którym Wiśle trochę się poszczęściło. Dla odmiany dwa ostatnie spotkania ich rywali w walce o utrzymanie:
- Cracovia – punkt na Legii, ogranie Wisły
- Podbeskidzie – punktów z tego nie było, ale trzy gole ze Śląskiem to już jakaś nadzieja. Jeśli Wisła miała szczęście, to Podbeskidzie zdecydowanie miało pecha
- Stal – też trzy gole, w dodatku z punktem. No i spotkanie z Zagłębiem, gdzie Stal ewidentnie zasługiwała na coś lepszego niż 0:2
Powiecie nam: a, tak to można gdybać o każdym. Spójrzmy na dłuższy okres i tabelę za ostatnie pięć gier.
Nie mówimy więc o przypadku. Wisła faktycznie ma dołek formy, rywale – przynajmniej na boisku – wyglądają nieco lepiej. “Nafciarze” mogą się jednak cieszyć, bo są też pozytywy.
Dlaczego Wisła Płock nie spadnie z ligi?
Bo mimo wszystko ma sporą zaliczkę
Gdyby Wiśle z taką formą zostało do końca siedem kolejek. Albo gdyby Wisła zamieniła się na terminarze z beniaminkami. Wtedy moglibyśmy mówić: pierwsza liga welcome to. Ale nawet w przypadku porażki z Podbeskidziem i dopisania sobie trzech punktów w zaległym meczu przez Stal nic nie będzie przesądzone. Bo tak patrząc z bliska na ten terminarz, płocczanie mają przed sobą spotkania z:
- Górnikiem, który jak widzicie wyżej, radzi sobie równie słabo
- Lechią, która w ostatnich trzech meczach nie wygrała ani razu
- Podbeskidziem, które może i gra lepiej, ale wciąż potrafi stracić cztery bramki
- Zagłębiem, które w momencie rozgrywania tego spotkania może mieć już wakacje
Nikt nie wymaga od Wisły zrobienia 12/12 punktów. Prawdopodobne jest to, że wystarczy ograć Górnik i reszta sezonu nie będzie już miała wielkiego znaczenia. Ba, może być nawet tak, że do utrzymania się wystarczy… remis.
Bo Wisła ma zaliczkę meczów bezpośrednich
Wszystko za sprawą często lekceważonych pojedynków bezpośrednich. Załóżmy czarny scenariusz. Wisła dostaje w łeb od Podbeskidzia. Potem Podbeskidzie wygrywa raz jeszcze. Stal w międzyczasie także zyskuje sześć punktów. Wiśle natomiast udaje się w czterech meczach zdobyć tylko jedno “oczko”. Jak wtedy wygląda tabela?
Podobnie, bo choć każda z drużyn ma 27 punktów, “Nafciarze” mają asa w rękawie.
- Dwa remisy ze Stalą – 1:1 i 2:2. Z tym że 2:2 na wyjeździe, więc Wisła zyskuje dzięki zasadzie bramek na wyjeździe
- Wygrana z Podbeskidziem – 4:1. Żeby Podbeskidzie to odwróciło, musiałoby wygrać 3:0. Szanujmy się, jeśli to się stanie, to Wisła powinna spaść za brak rozumu i godności człowieka, tak bardzo nierealny to wynik
Przy takim scenariuszu powstaje mała tabela, w której najlepsze jest Podbeskidzie (przypominamy: zakładamy wygraną z Wisłą), potem jest Wisła, a na końcu Stal. Jeśli tylko jedna z drużyn zrówna się punktami z zespołem z Płocka, to Wisła będzie przed nią. No, chyba że dostanie srogie manto od “Górali”, ale ustaliliśmy już, co należałoby z nią wtedy zrobić.
***
Na dziś nie mamy wątpliwości. Ciężko będzie drużynie z Mazowsza być aż tak beznadziejną, żeby spaść przy takim terminarzu i takich atutach, jak przewaga w meczach bezpośrednich.
Ale football is football, you know.
Lepiej nie kusić losu. A Wisła Płock już raz z nim igrała, kiedy dwa lata temu Miedź rzutem na taśmę ograła Wisłę Kraków. Gdyby wtedy jakimś cudem Zagłębie Sosnowiec wcisnęło jej gola, “Nafciarzy” w Ekstraklasie by nie było.
Dlatego mimo wszystko lepiej zawierzyć los samemu sobie niż liczyć na dobry układ gwiazd.
fot. Newspix