To już ten czas, to już ten moment. Niewiele brakuje, żeby historia napisała się na naszych oczach. Podbeskidzie Bielsko-Biała wkrótce może dołączyć do panteonu legend Ekstraklasy. Jeśli w ostatnich trzech kolejkach tego sezonu rywale załadują im osiem bramek, przebiją wynik Zagłębia Sosnowiec sprzed dwóch lat. Tak, to wciąż będzie mniej niż 80 straconych goli. Jednak zmieniła się liczba kolejek, więc bierzemy pod uwagę średnią bramek. A pod tym względem „Górale” dotrzymują kroku pamiętnej defensywie z Martinem Tothem i Piotrem Polczakiem w składzie.
Już jakiś czas temu sprawdzaliśmy, jak w tyłach radzą sobie bielszczanie. Wówczas było jeszcze gorzej – Podbeskidzie można było uznać za najgorszą defensywę XXI wieku. Od tamtej pory ekipa spod Klimczoka trochę się ogarnęła, w co duży wkład miał Rafał Janicki. Jednak wczoraj oglądaliśmy już „stare, dobre” Podbeskidzie. Rywale mieli xG lekko przekraczające 1.00, tymczasem załadowali cztery bramki. „Górale” po raz pierwszy za kadencji Roberta Kasperczyka dostali takie lanie, ale czy po raz ostatni? No, niekoniecznie. Spójrzmy tylko na ich terminarz w końcówce sezonu.
- Lech Poznań (dom)
- Piast Gliwice (wyjazd)
- Wisła Płock (dom)
- Legia Warszawa (wyjazd)
Dwa mecze z czołówką, jeden z zespołem do niej aspirującym. Wisłę ciężko oceniać jako potentata, ale nie oszukujmy się – też jest w stanie coś wcisnąć. Zwłaszcza że Podbeskidzie Kasperczyka dotychczas tylko dwa razy zachowało czyste konto. Poza tym: tu nie trzeba za bardzo szaleć. Cztery razy po dwa gole i gotowe. Obecnie sytuacja wygląda tak:
- Zagłębie Sosnowiec po 30. kolejkach sezonu 18/19 – 63 stracone gole
- Podbeskidzie Bielsko-Biała po 26. kolejce sezonu 20/21 – 56 straconych goli
Nawet siedem bramek w sieci oznacza wyrównanie tamtego pamiętnego wyczynu.
8 – bramek musi stracić Podbeskidzie w ostatnich czterech meczach, żeby przebić wynik Zagłębia Sosnowiec z sezonu 2018/2019
Zresztą wspominaliśmy o średniej straconych bramek. Zagłębie Sosnowiec za tamten sezon wykręciło wynik 2,16. Podbeskidzie obecnie jest tuż za sosnowiczanami – 2,15. To spora poprawa od grudnia, gdy zaglądaliśmy w tabelki historyczne po raz ostatni (2,61 – przyp.), ale jednak – wciąż jest to także jeden z najgorszych wyników w historii.
- Pogoń Szczecin 02/03 – 2,56 straconych goli na mecz (77 w 30 kolejkach)
- GKS Katowice 04/05 – 2,23 straconych goli na mecz (58 w 26 kolejkach)
- Zagłębie Sosnowiec 18/19 – 2,16 straconych goli na mecz (80 w 37 kolejkach)
- Podbeskidzie 20/21 – 2,15 straconych goli na mecz (56 w 26 kolejkach – sezon trwa)
- Górnik Łęczna 06/07 – 2,13 straconych goli na mecz (64 w 30 kolejkach)
Niestety zupełnego rekordu nie uświadczymy. Wynik Pogoni ciężko będzie przebić, jednak pamiętajmy – tamta Pogoń zgarnęła w lidze dziewięć punktów, ligę kończyła oddając walkowera Ruchowi Chorzów. Miała ogromne problemy. Z Podbeskidziem, Zagłębiem czy nawet Górnikiem Łęczna sprzed 14 lat, sprawy mają się inaczej. Po prostu nie potrafią bronić. Natomiast dla „Górali” mamy jedno pocieszenie. Nawet utrata 64 goli w 30 kolejkach nie musi oznaczać spadku z ligi. W 2007 roku najgorzej broniący Górnik zajął bowiem bezpieczne, 13. miejsce w lidze. Z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową.
Czyli są szanse, że bielszczanie upieką dwie pieczenie na jednym ogniu.
25 – procent rzutów karnych zamienia na gole Warta Poznań. To najsłabszy wynik na szczeblu centralnym
Warta Poznań nie wykorzystała dwóch rzutów karnych w meczu. Cóż, zdarza się i najlepszym – pamiętamy przecież co zrobił pewien Argentyńczyk…
Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że ekipa z Poznania jest w tym sezonie zadziwiająco nieskuteczna z 11 metrów. Zmarnowane strzały z „wapna” w meczu z Rakowem sprawiły, że Warta ma już na koncie trzy niewykorzystane „jedenastki”. Wcześniej w meczu z Wisłą Kraków pomylił się Łukasz Trałka. Wychodzi na to, że Warta tylko raz trafiła do siatki z rzutu karnego – z Legią nie pomylił się Mateusz Kupczak. Sprawdziliśmy więc, czy na szczeblu centralnym ktoś mylił się w tym sezonie równie często.
- Górnik Polkowice, Miedź Legnica – 4 pudła z 11 metrów
- Warta Poznań, Korona Kielce, Znicz Pruszków, Chojniczanka Chojnice, Sokół Ostróda – 3 niewykorzystane rzuty karne
Ok, nie ma tragedii. Sęk w tym, że większość z tych zespołów miała mnóstwo okazji do błędu. Miedź otrzymała 10 „jedenastek”, Górnik osiem. Dwucyfrówkę zaliczył Znicz i nawet ta Korona trzy razy do siatki trafiała. Warta pozostaje więc drużyną najgorzej wykonującą rzuty karne w najwyższych trzech ligach w kraju. A to o tyle ciekawe, że przed rokiem poznaniacy byli ekspertami w tym aspekcie.
- 13 rzutów karnych – najwięcej w 1. lidze
- 11 trafionych – najwięcej w 1. lidze
- 2 pudła
Dorzucamy do tego baraże i mamy 15 „jedenastek” z czego 13 wykorzystanych. Mateusz Kupczak w poprzednim sezonie dorobił się dwucyfrowej liczby bramek dzięki trafieniom z 11 metrów – zdobył w ten sposób 11 goli. Mateusz Kuzimski? W Chojniczance miał 100% skuteczności: 2/2. Coś tu ewidentnie się popsuło, więc dobrze byłoby ten stan rzeczy naprawić. Wiemy przecież, że Warta potrafi strzelać bramki, wyciskając maksa z niewielu sytuacji, które stwarza. Tymczasem okazuje się, że statystycznie największa szansa na gola (karny = xG 0,75) to dla nich największy problem.
Pomieszanie z poplątaniem.
9 – meczów z rzędu bez porażki ma na koncie trener Piotr Plewnia
Różni są tymczasowi trenerzy na zapleczu Ekstraklasy. W Widzewie np. trafił się taki, który w całej swojej karierze zaliczył cztery zwycięstwa i 15 porażek w tej roli. Wynik niezbyt wybitny, raczej patrzylibyśmy w drugą stronę. Natomiast w walczącej z łodzianami o awans do baraży Odrze Opole, trener tymczasowy jest zdecydowanie lepszy. Piotr Plewnia w buty strażaka wchodził już trzykrotnie i zawsze dawał radę.
- 2017/2018 – 2 mecze, wygrana i porażka
- 2019/2020 – 16 meczów, 6 wygranych, 3 remisy, 7 porażek
- 2020/2021 – 5 meczów, wygrana i 4 remisy
Łącznie dziewięć zwycięstw, siedem remisów i osiem porażek. Sympatyczny bilans, zwłaszcza że Plewnia jest aktualnie autorem niezłej serii. Dziewięć spotkań z rzędu bez porażki, licząc obecny sezon i jego poprzednią, chwilową kadencję. W tym czasie Odra urywała punkty Miedzi Legnica, Bruk-Bet Termalice, fenomenalnej Sandecji Nowy Sącz czy GKS-owi Tychy. Nie są to przypadkowe ekipy. Teraz przed opolanami ciekawe starcie, bo zmierzą się z Radomiakiem. A tak się składa, że Dariusz Banasik także lubi sobie zapodać niezłą passę. W tym sezonie najdłuższe serie bez porażki to:
- 15 – Mariusz Lewandowski (Bruk-Bet Termalica)
- 14 – Dariusz Dudek (Sandecja Nowy Sącz), seria trwa
- 12 – Dariusz Banasik (Radomiak Radom)
- 11 – Wojciech Stawowy (ŁKS Łódź)
Nie będzie więc łatwo o przedłużenie tej serii. Warto także zwrócić uwagę na to, co będzie się działo w Bełchatowie. Jeśli Sandecja nie przegra z miejscowym GKS-em, Dariusz Dudek wyrówna najlepszą passę trenerską w obecnym sezonie. Wyrównanie wyniku lidera rozgrywek przez zespół, który jeszcze do niedawna nie był pewny utrzymania?
Chyba mamy mocnego kandydata do roli trenera sezonu w 1. lidze.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix