Bruk-Bet Termalica Nieciecza od blisko miesiąca nie wychodzi na boisko. I na wyjście na nie jeszcze chwilę poczeka. Departament rozgrywek krajowych PZPN poinformował o przełożeniu kolejnego spotkania „Słoników”, co oznacza, że lider 1. ligi będzie miał cztery mecze na koncie mniej względem terminarza. Sytuacja robi się nieciekawa, bo nawet jeśli Bruk-Bet wróci do gry w przyszłą środę i nadrobi zaległości w Gdyni, do końca sezonu będzie musiał rozegrać 13 spotkań w 52 dni.
Łatwo więc obliczyć, że niecieczanom wypadnie grać mniej więcej co cztery dni. Dzisiaj ich terminarz nie wygląda kolorowo. Terminy spotkań z Koroną, Radomiakiem oraz Chrobrym nie są jeszcze oficjalnie wyznaczone, jednak nieoficjalnie słyszymy, że rozkład jazdy ma wyglądać tak.
TERMINARZ BRUK-BET TERMALIKI NIECIECZA
Tempo jak w Premier League, a pamiętajmy, że to jednak tylko 1. liga polska. Do tego dochodzi jeszcze jedna ciekawostka. Bruk-Bet jesienią częściej grał u siebie, więc wiosną miał na rozpisce więcej wyjazdów. W normalnych warunkach nie byłoby z tym problemu. Ale dziś…
- Gdynia (21.04)
- Jastrzębie-Zdrój (24.04)
- Łęczna (02.05)
- Radom (12.05)
- Łódź (15.05)
- Tychy (22.05)
- Opole (28.05)
- Łódź (05.06)
Nie jest to być może takie Tour de Pologne, jakie rok temu musiała przejść Chojniczanka. Natomiast wciąż wychodzi, że w lekko ponad 50 dni Bruk-Bet przejedzie ponad 4600 km (wg Google Maps). I choćby taki maraton jak wyjazdy do Gdyni i Jastrzębia w trzy dni (1822 km) na pewno się na drużynie odbije. Tak samo jak konieczność rozegrania 10 spotkań w miesiąc. – Tak naprawdę mamy tylko jeden daleki wyjazd. Nie będziemy więc bardzo zmęczeni podróżami. Najważniejsze, żeby wszyscy byli zdrowi, żeby można było rotować składem – mówi nam Mariusz Lewandowski, trener Bruk-Betu.
Bruk-Bet Termalica przekłada mecze. „Chcemy grać, ale nie ma co ryzykować”
Oczywiście nie dzieje się to bez powodu. Bruk-Bet spotkania z Radomiakiem oraz Chrobrym Głogów przełożył z powodu ogniska koronawirusa w zespole. Z tego samego powodu odwołano już wcześniej przełożony mecz z Koroną Kielce. Za pierwszym razem „winnym” zmiany terminu tego starcia byli kielczanie, bo wtedy to u nich sypnęło zakażeniami. Cała seria zaległości zaczęła się natomiast od spotkania z Arką Gdynia, które przełożono z powodu powołania Marcina Grabowskiego do reprezentacji Polski U-21. W ten sposób „Słonikom” wkrótce stukną 32 dni bez spotkania ligowego. Tak długiej pojedynczej serii bez ani jednej potyczki o punkty w 1. lidze jeszcze nie było. Dotychczas „rekord” należał do Korony, która pauzowała przez 28 dni. Bruk-Bet wyrównał także wynik Radomiaka, który dotychczas był zespołem, któremu najczęściej zmieniano terminy spotkań – 10 razy.
– Zalecenie Zespołu Medycznego obejmowało przerwę do wtorku, testy całej drużyny, a następnie rozegranie meczu z Koroną w środę. Wykonane testy wykazały dalsze „pozytywne” przypadki, które w ocenie Zespołu Medycznego PZPN uniemożliwiały rozegranie meczów z Koroną oraz Chrobrym. 21 kwietnia mają kolejne spotkanie i ono ma się już odbyć. W Bruk-Becie było kilkanaście przypadków koronawirusa. Mogę powiedzieć tyle, że żaden pierwszoligowiec nie miał jeszcze takiej sytuacji, jak oni – zdradza nam Łukasz Wachowski z Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.
Ciężko więc powiedzieć, żeby Bruk-Bet odpoczywał, choć oczywiście teorie spiskowe dotyczące tego, że drużyna chciała zyskać czas po słabym starcie rundy (pięć punktów z dołem tabeli, zero czystych kont, ostatnio porażka z Resovią – przyp.). Albo, że „Słoniki” czekają na powrót do gry lidera i kapitana – Piotra Wlazło, który wypadł na trzy tygodnie. Tyle że w gminie Żabno każdy już przebiera nogami, żeby w końcu zagrać. Lewandowski od teorii spiskowych się odcina. – Dla mnie to śmieszne. Nikomu nie życzę być w takiej sytuacji. Jesteśmy za tym, żeby grać, chcieliśmy grać z Chrobrym czy z Koroną, ale przed meczem wyszły kolejne przypadki. Nie ma co ryzykować, jak ktoś przechodził tę chorobę, to wie, że zdrowie jest najważniejsze. Lepiej potem grać co trzy dni, z tym sobie damy radę.
Mariusz Lewandowski szuka pozytywów
Szkoleniowiec lidera 1. ligi wie, o czym mówi, bo sam przechodził COVID-19. Słyszymy, że sytuacja w Niecieczy była naprawdę poważna, kilku graczy ciężko przeszło chorobę. – Sam troszeczkę cierpiałem, to nie jest nic przyjemnego. Tylko mi nie przyjdzie biegać, a nadzorować. Trzeba będzie szybko sprawdzić, ile zdrowia stracili zawodnicy przez ten czas. Może się okazać, że niektórzy stracili trochę sprawności fizycznej. Najważniejsze dobrać ludzi w pełni sprawnych na pierwsze mecze, a później wkomponować tych, którzy będą dłużej dochodzić do siebie.
Obecnie drużyna dba o to, żeby jakkolwiek podtrzymać formę. – Zespół jest na kwarantannie, niektórzy trenują indywidualnie. Najważniejsze, żebyśmy wrócili, od poniedziałku będzie to scementowane. To, że będziemy grać co trzy dni, nie jest ważne. Najważniejsze jest zacząć. Kiedyś nam przekładano mecze, a u nas wszystko było w porządku. Teraz po raz pierwszy to nas dopadł wirus – opisuje sytuację Mariusz Lewandowski.
Trener Bruk-Betu szuka jednak pozytywów. – Zespół jest na tyle mocny mentalnie, że go to nie złamie. Wręcz przeciwnie, cieszymy się, że w końcu będziemy grać na normalnych boiskach, bo pierwsze kolejki – oprócz naszego meczu – graliśmy na kartofliskach. To nie miało nic wspólnego z grą w piłkę, z konstruowaniem akcji. Decydował aspekt fizyczny i błędy, których było bardzo dużo ze względu na stan murawy. Teraz boiska „doszły” i będzie decydował aspekt piłkarski.
Koronawirus w 1. lidze? „Jeśli nie nastąpi tąpnięcie, nie ma tragedii”
A jak wygląda sytuacja całej ligi? Z powodu koronawirusa w Miedzi Legnica przełożono spotkanie legniczan z GKS-em Jastrzębie. Słyszymy, że COVID-19 dopadł kilku zawodników, a katowicki „Sport” informował rano, że z zajęć wyłączony jest cały sztab szkoleniowy. Można się więc spodziewać także zmiany terminu spotkania legniczan z Puszczą Niepołomice (obecnie 23.04 – przyp.). Na dziś liczba przesuniętych na późniejszy termin spotkań wynosi już 40 (+7 od tekstu ukazującego realia ligi w czasach wirusa). W PZPN-ie słyszymy jednak, że sytuacja jest pod kontrolą.
– Na dziś mamy pięć przełożonych meczów, z tego cztery Bruk-Betu. Pomijając mecze, które już przełożyliśmy i które mają przewidziane terminarzem terminy (5, 12, 19 maja), zostają nam jeszcze trzy wolne środy, więc o ile nie nastąpi jakieś nagłe tąpnięcie, to nie ma tragedii. Z oczywistych względów chcemy uniknąć przekładania spotkań na czerwiec. Oczywiście jeśli będzie to mecz z końcówki maja, to nie ma wyjścia i wolne terminy to 2 albo 9 czerwca. Natomiast zasada jest taka, żeby grać zaległe spotkania w pierwszym możliwym terminie i tego będziemy się trzymać – uważa Łukasz Wachowski.
ZMIANY TERMINÓW W 1. LIDZE
Pozostaje więc trzymać kciuki, żeby ligowcy szybko sobie z wirusem poradzili. Albo – tak będzie najlepiej – żeby ten problem w ogóle ich nie dotyczył. Na dziś jednak dokończenie ligi jest pewne, a problemów z terminarzem nie ma. Jedynym minusem jest pokręcona tabela, z której ciężko wyciągać wnioski, skoro jeden zespół ma na koncie 21 spotkań, inny 23, a kolejny 24.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix