Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że najlepszego bramkarza w tym sezonie Ekstraklasy można wybrać przez aklamację. Kandydatura Dante Stipicy była niemal tak trudna do podważenia jak niełatwe jest bronienie Cracovii za ligową postawę. Tym bardziej, że świetna gra Chorwata zbiegła się w czasie z gorszym okresem kilku innych dyżurnych zainteresowanych takim wyróżnieniem, z Dusanem Kuciakiem na czele. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w ostatnich tygodniach pojawił się na horyzoncie golkiper, który Stipicy może zagrozić.
Kto? Frantisek Plach. Trudno mówić o jakiejś wielkiej niespodziance, wszak Słowak najlepszym bramkarzem w naszej lidze już był, gdy Piast sięgał po mistrzostwo. Jednak i poprzedni sezon miał już trochę słabszy (w naszym rankingu był siódmy), i jesienią w tegorocznych rozgrywek nie był aż tak wielkim kozakiem. Wiosną jednak oglądamy być może najlepszą wersję Placha na polskich boiskach.
W niedzielę odstawił coś, co stało się viralem i wykroczyło poza granice naszego kraju.
Ale ta interwencja przy strzale Ramireza nie jest żadnym przypadkiem. To naturalna konsekwencja dobrej formy. W samym meczu z Lechem Poznań Słowak obronił siedem strzałów, w tym – prócz wyżej pokazanego – groźne uderzenia Kamińskiego, Ishaka czy Tiby. Spotkanie ze Stalą? Najlepszy bramkarski występ tego sezonu, okraszony między innymi dwiema podwójnymi interwencjami – takimi, które do kompilacji mógłby sobie wrzucić każdy bramkarz na świecie. Idźmy dalej. Plach był też bohaterem meczu z Pogonią Szczecin z 17. kolejki. Przerzucił nad poprzeczką strzał Drygasa, obronił sam na sam z Zahoviciem, sparował niewdzięczny strzał Bartkowskiego. W skrócie – pokazał klasę.
To już trzy mecze, w których był kluczem zdobycia punktów przez Piast. Mało? W pamiętnym meczu z Wisłą Kraków wypadł bardzo dobrze mimo przepuszczenia trzech strzałów, a w Białymstoku też musiał się trochę natrudzić, by zachować czyste konto. No a do tego dochodzi też Puchar Polski. W meczach z Pogonią Szczecin i Legią Warszawa nie miał szans przy puszczonych golach, ale zaliczył też kilka pewnych interwencji. Choćby przy setce Kapustki przy Łazienkowskiej, która miała miejsce już przy stanie 2-1.
Przyznajcie, że sporo tego, a przecież przed Piastem jeszcze przynajmniej dziesięć spotkań. Wracając do rywalizacji ze Stipicą – tutaj ciągle jeszcze trochę brakuje, gdy mówimy o dwóch podstawowych statystykach. Chorwat zaliczył aż trzynaście czystych kont w lidze, a Słowak ma ich na koncie tylko osiem. Gdy mówimy o skuteczności, golkiper Pogoni wciąż ma ją na poziomie powyżej 80 procent (81,4%), a bramkarz Piasta może się pochwalić wynikiem wynoszącym 72,6%. Jednak – po pierwsze – należy brać poprawkę na te dane, bo czyste konta to bardziej statystyka drużynowa, a co do obronionych strzałów – uderzenie uderzeniu nierówne. Po drugie – gdy zliczymy mecze, w których bramkarze robili coś pod normę, górą raczej jest już Plach (patrząc po naszych notach, wychodzi 8 takich spotkań do 5 na korzyść Słowaka).
Nawet jeśli generalnie wciąż górą jest Stipica, to Plach zmniejszył dystans. Zdecydowanie.
A skoro już o bramkarzach, to naprawdę niepokojąca jest seria, która przytrafiła się Krzysztofowi Kamińskiemu. Zbiera kolejne nominacje do badziewiaków niczym w przeszłości Thomas Daehne. Mecz z Rakowem Częstochowa był już piątym spotkaniem, po którym można powiedzieć, że zdecydowanie nie pomógł Nafciarzom. Po raz piąty po prostu nie znaleźliśmy gorszego gracza na tę pozycję.
Więcej nominacji ma tylko Rivaldinho. Najwyższa pora się ogarnąć, bo przecież wiemy, że Kamiński koniec końców bronić potrafi.
Fot. FotoPyK