Największy przegryw tego sezonu w Lidze Europy? Niekoniecznie Leicester City, który dostał w trąbę od Czechów. Nawet nie PSV Eindhoven, które przegrało awans na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem. Otóż najbardziej ciała dało Hoffenheim. Historia tego, w jaki sposób niemiecka drużyna pożegnała się z rozgrywkami to materiał na sequel przygód Adasia Miauczyńskiego. Naprawdę, rzadko zdarza się aż tak frajerska przegrana.
Na wstępie zapowiadało się, że “Wieśniacy” spacerkiem przejdą do kolejnej rundy. Nic dziwnego, że tak myśleliśmy, w końcu Hoffenheim trafiło na Molde, więc było zdecydowanym faworytem. I w pierwszym spotkaniu wszystko wskazywało na to, że ten scenariusz się sprawdzi:
- 8. minuta gry – 1:0 dla Hoffenheim,
- 28. minuta gry – 2:0,
- końcówka pierwszej połowy – Molde łapie kontakt, ale Niemcy szybko odpowiadają,
3:1 do przerwy, w dodatku na wyjeździe. Przewaga, która przy odrobinie spokoju pozwalała już myśleć o tym, na kogo Hoffenheim trafi w kolejnej rundzie.
Otóż nie.
Hoffenheim, czyli sztuka przegrywu
Wyobraźcie sobie, że Hoffenheim wypuściło wygraną z rąk. Praktycznie Stambuł 2.0 – Molde trzasnęło dwie bramki i zrobiło się 3:3. Ale ok, strzelić dwa gole to jeszcze nic. Zdarza się. Bardziej boli to, że Munas Dabbur mógł podwyższyć wynik na 4:1 w 63. minucie spotkania i zamknąć mecz. Bo Molde rozpoczęło swoją pogoń siedem minut później. A co zrobił Dabbur? Nie wykorzystał “jedenastki”, bramkarz ją obronił i dał gospodarzom paliwo.
Oczywiście – nadal Hoffenheim miało wszystkie karty w ręce. 3:3, rewanż u siebie – wystarczyłoby bezbramkowo zremisować z niżej notowanym rywalem, żeby przejść dalej. I co? Dwa screeny. Statystyki meczu, po lewej rzecz jasna Hoffenheim.
Oraz wynik spotkania.
Tak jest, goście oddali dwa celne strzały, gospodarze zmarnowali łącznie 27 prób. I wylecieli za burtę rozgrywek. Statystycznie graczem meczu był bramkarz Molde, Andreas Linde.
Piękna katastrofa.
Bayer Leverkusen też dał ciała
Ale to nie koniec złych wieści dla naszych zachodnich sąsiadów. Bo równie filmowo wyglądała porażka Bayeru Neverkusen Leverkusen. Tym razem było odwrotnie, bo Bayer w pierwszym spotkaniu pełnił rolę goniącego:
- do przerwy Young Boys wygrywało 3:0, kompromitacja Bayeru,
- w 68. minucie gry było już 3:3,
- na minutę przed końcem spotkania Young Boys strzeliło na 4:3.
No i dobra, w sumie Bayer też zapakował trzy sztuki na wyjeździe, więc wystarczyło wygrać 1:0 u siebie i jakoś tę plamę udałoby się zmazać. Oczywiście było dokładnie odwrotnie. Ekipa z Leverkusen:
- zmarnowała setkę,
- podarowała bramkę rywalowi.
I przegrała 0:2, więc dalej przeszedł kopciuszek ze Szwajcarii. Drugi dwumecz, druga spora wpadka niemieckiego zespołu.
Niemcy w Lidze Europy? Jest słabo
Przez wpadki Bayeru i Hoffenheim nie zobaczymy żadnej drużyny z Niemiec w kolejnych rundach Ligi Europy. Zero, null. I o ile kiedyś Ligę Europy po macoszemu traktowały ekipy z Włoch, tak teraz olewają ją za Odrą. Ciężko znaleźć nam spektakularne sukcesy Niemców w tych rozgrywkach w ostatnich latach. Spójrzmy na poprzednie sezony.
- 19/20 – Gladbach odpada w grupie, Wolfsburg dostał w ryj od Szachtara, a Eintracht od Bazylei w 1/8. Jedynie Bayer dotarł do ćwierćfinału
- 18/19 – Lipsk w ryj w grupie, Bayer odpadł z Krasnodarem 1/16. Rodzynek to Eintracht, który był bliski awansu do finału. Najlepszy wynik w ostatnich latach
- 17/18 – Hoffenheim ostatnie w grupie: Braga, Basaksehir, Łudogorec. Kolonia przegrała awans z grupy z Crveną Zvezdą. Hertha oglądała plecy Athletiku, Ostersund i Zorii. Borussia w 1/8 dostała od Salzburga, Bayer niby ćwierćfinał, ale z piątką od Marsylii w bagażniku
- 16/17 – Mainz za Anderlechtem i Saint-Ettiene w grupie, Schalke w ćwierćfinale, bo w 1/8 ograło Gladbach
- 15/16 – Augsburg i Schalke odpadają w 1/16, Bayer w 1/8, Borussia w ćwierćfinale
Dalej nie ma sensu się cofać. Mamy tu parę ćwierćfinałów, fakt, ale głównie wtedy, kiedy mówimy o zespołach, które rozpoczynały drogę w Lidze Europy od fazy pucharowej, bo trafiały tu z Ligi Mistrzów. Mamy jeden półfinał, ale w tym samym czasie raz do półfinału dotarli też Austriacy czy Holendrzy. A już taka Ukraina dwa razy znalazła się o krok od finału, więc nie wygląda to dobrze. Zrobiliśmy zestawienie krajów i liczby zespołów, które trafiły minimum do półfinału.
Hiszpania | 14 |
Anglia | 9 |
Portugalia | 6 |
Włochy | 4 |
Ukraina | 3 |
Francja, Niemcy | 2 |
Austria, Holandia, Szwajcaria, Turcja | 1 |
Niemcy za Ukrainą czy Portugalią – no kiepsko. Jeśli rozszerzymy to o ćwierćfinał, to Portugalczycy nadal będą wyżej. Jak na ligę, która aspiruje do podium najlepszych rozgrywek na świecie, jest co poprawiać.
fot. Newspix